Opowiadanie
Niespodzianka
Autor: | ANBUShizuka |
---|---|
Tłumacz: | Grisznak |
Serie: | Fairy Tail |
Gatunki: | Fantasy, Romans |
Uwagi: | Yuri/Shoujo-Ai |
Dodany: | 2013-07-16 08:00:45 |
Aktualizowany: | 2013-07-15 20:26:45 |
Tłumaczenie fanfika "Surprise" autorstwa ANBUShizuki z Fanfiction.net za wiedzą i zgodą autorki.
Dla wielu magia była wyłącznie narzędziem, ułatwiającym pracę. Dla innych była celem samym w sobie. Ale dla młodej czarodziejki z Fairy Tail była sposobem pokazania swojego rozwoju. Lucy siedziała w siedzibie gildii, przy jednym ze stołów, z twarzą wspartą na rękach. Kątem oka wyłapywała innych członków, którzy siedzieli wokół, rozmawiając. Jej bursztynowe oczy skierowane były jednak ku podłodze. Wokół niej panowały spokój i cisza. Dlatego też Lucy podskoczyła lekko, kiedy na jej ramieniu ktoś położył dłoń. Odwróciła się, widząc Mirajane, patrzącą na nią z niepokojem.
- Lucy, czy coś jest nie tak?
- Nie - odrzekła dziewczyna cicho, jakby znowu chciała się odgrodzić od reszty - Tylko ona… spóźnia się…
Błękitne oczy zalśniły, kiedy kobieta zachichotała.
- Wiesz, nigdy nie wiadomo, kiedy ona wróci. Nawet jeśli będzie wracała, to zawsze może się zdarzyć, że ktoś ją poprosi o pomoc, a wówczas są istnieje niewielka szansa, by odmówiła - srebrnowłosa czarodziejka siadła przy stole - odkąd pamiętam, zawsze taka była. Nawet, kiedy byłyśmy dużo młodsze. Ech, był ze mnie kawał urwisa.
- Trudno mi sobie ciebie taką wyobrazić, Mira. Wiem, kiedyś coś tam słyszałam, ale - Lucy położyła rękę na pęku kluczy, bawiąc się nimi nerwowo - mogłabyś mi coś opowiedzieć o tamtych czasach?
- Z przyjemnością! Miałyśmy chyba wtedy kilkanaście lat, może trzynaście, może piętnaście, nie pamiętam dokładnie, kiedy postanowiłyśmy zrobić szefowi psikusa. Nie mogłyśmy się tylko zdecydować, czy skorzystać z mojego, czy z jej planu. Ja chciałam wystrzelić w jego stronę wypełnione farbą baloniki - Mirajane przerwała na chwilę, śmiejąc się - Wiem, niezbyt to wysublimowane, ale chciałam zrobić coś, co zaskoczy Erzę. Była mu tak oddana, że nie wierzyłam, iż będzie w stanie wymyślić coś naprawdę dobrego.
- Ale wymyśliła? - spytała Lucy.
- O tak, wymyśliła. Prawdę rzekłszy, to wykorzystała mój pomysł i rozwinęła go. Zaproponowała, żeby wziąć jedną z ulubionych poduszek szefa, do niej dopiero włożyć balon wypełniony farbą i przy pomocy magii detonować go w stosownym momencie - Mirajane znowu się roześmiała - Nie chciałam przyznać, że jej plan był lepszy od mojego, więc każda z nas pozostała przy swoim.
- Pewnie wam się potem dostało, co? - spytała Lucy, a widząc wstyd na twarzy Miry, roześmiała się - Widzę, że tak. Co wam szef zrobił? Jak was ukarał?
- Cóż, kiedy się dowiedział, że obie konkurowałyśmy na plany, kazał nam, abyśmy się pocałowały na zgodę - mina Miry wydawała się kwaśna na samo wspomnienie tego - Dosłownie.
- Niemożliwe! Ty i Erza… - szok i rozczarowanie pojawiły się na twarzy Lucy, kiedy z niedowierzaniem patrzyła na siedzącą obok niej kobietę. Mirajane czując, że może nie powinna tego była opowiadać, odwróciła się, ale Lucy złapała ją za rękę.
- I co dalej?
- Nie miałyśmy wyboru. Cóż, to miał być tylko buziak, ale mogę cię zapewnić, że w całowaniu ona jest okropna - Mirajane uśmiechnęła się do Lucy i wstała - Dobra, dosyć tego, mam na jutro ciasto do zrobienia. Bądź grzeczna, Lucy.
- Co? Ale jak to… - Lucy nie dane było jednak dokończyć pytania, gdyż w tej chwili drzwi siedziby gildii otworzyły się i stanęła w nich wymizerowana Erza. Jej oczy omiotły salę, wyraźnie kogoś szukając, by wreszcie zatrzymać się na celu.
- Erza…
Uśmiech pojawił się na twarzy wojowniczki, a niedawne jeszcze zmęczenie błyskawicznie zniknęło. Przedzierając się przez tłum członków gildii, ruszyła w stronę dziewczyny.
- Lucy… - w końcu udało jej się dotrzeć do celu i stanęła, opierając się o stolik, przy którym siedziała czarodziejka.
- Cześć - uśmiechnęła się, otaczając ramionami kobietę - Wszystko w porządku?
- Tak, to tylko zmęczenie. To była żmudna robota - czujne oko Erzy w mig dostrzegło uśmieszek pałętający się na twarzy Lucy - Co jest? Coś przede mną ukrywasz? Mam coś na twarzy? - szybko analizując potencjalne scenariusze, spytała - Ktoś się znowu w tobie zakochał?
- Nie - pokręciła głową Lucy.
- Natsu i Grey znowu rozwalili pół miasta, walcząc ze sobą? - zmarszczyła brwi.
- Gdzieżby… Przecież i tak wiesz, że robią to cały czas.
- No więc o co chodzi? - spytała, nieco skołowana Erza.
- Nic takiego, do zobaczenia jutro! - Lucy uśmiechnęła się - Chyba, że wpadniesz wieczorem. Zwykle, jeśli jedno z was wpada, to pozostali wychodzą, przynajmniej dopóki Natsu i Grey nie znajdą dla nas jakiejś nowej roboty.
- W porządku - wysoka kobieta patrzyła na nią podejrzliwie - Ale coś ukrywasz…
- Możliwe. A teraz chodź! Mam coś pysznego, przygotowanego specjalnie na twój powrót - machając do Mirajane, Lucy odwróciła się - Pa, Mara! Dzięki!
- Nie ma sprawy. Do zobaczenia! - jasnowłosa barmanka uśmiechnęła się do nich, machając na pożegnanie.
- I jak poszło? - spytała, nie puszczając ani na chwilę ręki Erzy przez cały czas drogi do domu.
- W porządku, chociaż to było denerwujące - Erza westchnęła na samo wspomnienie - mieli problem z jakąś gildią, która została zdelegalizowana. Każdy z jej członków miał umiejętność wyłączania któregoś ze zmysłów przeciwnika. Walczyłam głucha, ślepa i tak dalej. Możesz sobie wyobrazić, jakie to było wariackie.
- Domyślam się - szybko weszły po schodach prowadzących do mieszkania Lucy. Erza zaraz wzięła kąpiel, Lucy zaraz po niej.
- Ciekawe, co nas jutro czeka - powiedziała, wychodząc, owinięta ręcznikiem.
- Pewnie czekanie, aż któryś z chłopaków coś dla nas znajdzie. A jak poszło Juvii i Greyowi? - spytała Erza, czesząc swoje długie, rude włosy. Siedziała na łóżku, z jedną nogą założoną na drugą - Powiedział jej w końcu?
- Tak, nareszcie! Myślałam, że będzie ją tak trzymał jeszcze długo - Lucy podniosła się, krzyżując nogi - Juvia była taka szczęśliwa, że przestało jej przeszkadzać to, jak długo musiała czekać. Dzięki Bogu, myślałam, że to się nigdy nie zdarzy. Dobrze, że sama zrobiła wreszcie jakiś ruch.
- Juvia? Ona non stop robi jakieś ruchy, jakby nie patrzeć, jest wręcz stalkerką doskonałą. Niemniej, jest sympatyczna, też się cieszę, że jednak jej się udało - odrzekła Erza.
- Uaaaa… - ziewnęła Lucy - Co za dzień. Idziemy spać? - spytała, by po chwili znaleźć się w łóżku. Erza była koło niej, a Lucy uśmiechnęła się tylko, kiedy kobieta objęła ją ramieniem i przytuliła.
- Erza, obudź się! Wstawaj, no! - Lucy potrząsneła ramieniem kobiety - Szef zarządził spotkanie, wszyscy mają się zjawić w siedzibie gildii.
- Lucy, jest jeszcze wcześnie - Erza uniosła powieki - Czemu nie możemy jeszcze pospać?
- No… bo… przypomniałam sobie, że mamy dziś spotkanie - Lucy obróciła się na pięcie, stając tyłem do łóżka, ale nie mogła się powstrzymać przed zerknięciem do tyłu, kiedy Erza wstała i zaczęła się ubierać.
- No dobra, chodźmy - wciąż jeszcze przeciągle ziewając, wojowniczka złapała Lucy za rękę - Co z tobą? Dziwnie się zachowujesz od wczoraj. To denerwujące, wiesz?
- Och, to nic takiego - odpowiedziała blondynka z nieco zagadkowym uśmiechem na twarzy. Kiedy dotarły do siedziby Fairy Tail, Lucy zatrzymała się przed drzwiami i zwróciła do Erzy.
- Dzięki, że zostałaś u mnie na noc. Marnie ostatnio sypiam.
- Nie ma sprawy - padła odpowiedź i obie weszły do środka, gdzie zaraz otoczył je zgiełk.
- Sto lat, Erza! - rozległ się okrzyk, wydany przez wszystkich członków Fairy Tail. Lucy uśmiechnęła się do niej, patrząc w szeroko otwarte z zaskoczenia oczy towarzyszki.
- Ale jak… - wojowniczka usiłowała zadać pytanie.
- Wszystkiego najlepszego - Mirajane podeszła, obejmując swoją najlepszą przyjaciółkę - specjalnie dla ciebie zrobiłam ciasto truskawkowe.
- Ciasto truskawkowe? - ekscytacja Erzy była trudna do ukrycia. Trzymana przez Lucy i Mirajane, została zaprowadzona do baru, gdzie czekał Makarov.
- Najlepszego, kochanie - powiedział - Oj, widzę, że już się robi kolejka - wskazał ręką na nadbiegających Natsu, Greya i Juvię.
- Wy też? - spytała, raczej z radością niż z niedowierzaniem.
- Sto lat, Erza - cała trójka objęła się, ściskając serdecznie.
- Dobra, skoro jesteśmy tu wszyscy, pozwólcie mi powiedzieć kilka słów. Erza obchodzi dziś dwudzieste pierwsze urodziny i jestem pod wielkim wrażeniem tego, jak z małej dziewczynki stała się jedną z najpotężniejszy członkiń Fairy Tail. Wszystkiego najlepszego, maleńka - powiedział Makarov, po czym usiadł na swojej ulubionej poduszce. W tym momencie poduszka wybuchła, wyrzucając z siebie farbę, która momentalnie pokryła szefa gildii.
- Erza… - Makarov otworzył oczy, patrząc na nią surowo, a w jego głosie było coś niebezpiecznego.
- To nie ja! - natychmiast zaprzeczyła główna podejrzana, przenosząc od razu wzrok na Mirajane, która jednak była równie zdziwiona. Panującą w siedzibie gildii ciszę przerwał nagle głośny śmiech.
- Lucy? To ty?
- Wszystkiego najlepszego! - Lucy objęła ją i przytuliła, przyciskając swoje wargi do ust zaskoczonej wojowniczki. Z tłumu zaskoczonych członków gildii rozległo się kilka donośnych gwizdów. Po chwili przerwała, pozwalając Erzy złapać oddech - Ja przynajmniej nie konkurowałam z tobą na pomysły.
- Ale skąd wiedziałaś… - Erza wciąż czuła, jak jej się kręci w głowie - No tak, Mira… - wszystkie elementy układanki znalazły się nagle we właściwych miejscach.
- Dokładnie - młoda czarodziejka obróciła się do barmanki, która stała nieopodal - Wiesz, ona jednak całkiem nieźle się całuje. Nie, żebyś miała się o tym okazję przekonać…
- Kto wie, kto wie… - zachichotała Mirajane.
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.