Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Wahania Mocy

Autor:moshi_moshi
Serie:Bleach
Gatunki:Komedia
Uwagi:Wulgaryzmy
Dodany:2013-07-21 08:00:16
Aktualizowany:2013-07-15 20:35:16


To był jeden z tych paskudnych dni, kiedy lepiej nie wstawać z łóżka. Kurosaki czuł, że zaraz niebo zwali mu się na głowę.

- Gdzie do cholery jest Zangetsu?! - chłopak przemierzał swój wewnętrzny świat, bacznie obserwując budynki, których niezliczone okna odbijały bezkresne błękitne niebo.

Wszechobecna cisza podsycała narastającą panikę i chociaż Ichigo gnał ile tchu w piersi, niestety nigdzie nie mógł dostrzec towarzysza. Wszystkie wieżowce wyglądały tak samo, tak, że w pewnym momencie stracił orientację. Zrezygnowany właśnie miał zamiar powrócić do rzeczywistości, gdy nagle jego wzrok przykuła mała czarna kulka, leżąca na środku dachu jednego z pobliskich budynków. Zaintrygowany Ichigo podszedł do znaleziska - poruszało się miarowo. Czarna materia okazała się puchata i mniej okrągła niż wyglądała z daleka, miała też uszy, którymi strzygła dookoła.

- Kim jesteś i co tu robisz? - zapytał chłopak.

Czarna materia uniosła się, ukazując śliczny łebek, wyposażony w parę zgrabnych uszek, różowiutki nosek, komplet wibrysów i dwa ślepia, chwilowo przymknięte. Maleństwo z gracją obróciło się tyłem do niego i ponownie zapadło w sen, a przynajmniej udawało, że to robi. Kotek, to był kotek. Zaskoczony Ichigo nawet nie zwrócił uwagi na oczywisty fakt, że właśnie jest ignorowany. Cóż, zawsze to jakaś forma życia...

- Kici, kici, kici... Widziałeś staruszka Zangetsu? - Kurosaki uparcie starał się nawiązać kontakt ze zwierzęciem, uparcie olewającym jego obecność. - Słyszysz mnie? - wyciągnął rękę, żeby pogłaskać maleństwo. Przeliczył się - zanim jego dłoń zdołała dosięgnąć jedwabistego futerka, wbiło się w nią pięć ostrych pazurów.

- Ssspadaj gówniarzu. - wysyczał zirytowany kotek, nadal nie otwierając oczu.

- Hej, to mój świat! Jak zadaję pytanie, mógłbyś odpowiedzieć, głupi pchlarzu!

- Twój świat? - powieka uniosła się, ukazując pomarańczowe ślepię. - Aaaaaa! To TY, zarazo, siło nieczysta, mroku naszych czasów! - maluszek najeżył się, położył uszy i sycząc oraz fukając zaczął cofać się w stronę ściany.

- Tak, mój i szukam tu pewnego gościa, Zangetsu. Ma długie ciemne włosy, okulary, zarost i chodzi ubrany w czarne powiewające... coś. Znasz, widziałeś?

- Czysss sssssnam? Oczywiśśśśście. I nie, nie ma go tutaj i nie będziessss...

- Skąd wiesz? Kim jesteś? - Ichigo nie krył zdenerwowania, czas uciekał, on potrzebował swojego żniwiarza dusz, od tego zależał los jego przyjaciół.

- Słuchaj kocie, tam w Karakurze i Soul Society mamy teraz poważny kryzys. Zangetsu jest mi niezbędny, muszę wykorzystać drzemiącą we mnie moc, żeby pokonać wrogów. Inaczej czeka nas mała apokalipsa - śmierć, pożoga, takie tam. A ty mi mówisz, że Zangetsu nie ma i nie będzie?

- Moc?! Znowu potrzebujesz więcej mocy?! To nie fair, koniec, buntuję się, odmawiam, mowy nie ma! Ja nie będę współpracować, chcę urlopu, wakacji, odpoczynku! - czarna materia bardziej przypominała teraz piekielnego demona niż kota.

Dziwna reakcja zwierzęcia trochę zbiła go z tropu, ale przy okazji gdzieś głęboko zasiała ziarenko niepokoju i wzbudziła pewne podejrzenia. Zazwyczaj wolno pracujący mózg Ichigo, gwałtownie przyspieszył, neurony szalały. Kurosaki w zastraszającym tempie analizował wszystkie dostępne dane - to był jego świat, wstęp miał tu on i Zangestu, czyli to coś musiało być z nimi w jakiś sposób zintegrowane...

- Czekaj, czekaj, moc... Nie, to niemożliwe, ty nie możesz być moją... mocą? - acz powiedział to bez większego przekonania.

- A właśnie, że niestety dla mnie, jestem. I oficjalnie składam rezygnację. Jesteś nieodpowiedzialnym, głupim szczeniakiem! Nie szanujesz mnie, nie kochasz! Ciągle tylko więcej i więcej, żadnego „dziękuję”, „czy mógłbym prosić o pomoc?”, „a może odpoczniesz?”. Nieee! Czy ty naprawdę sądzisz, że wszystko wymaga siłowego rozwiązania, nie słyszałeś o negocjacjach? W ogóle to popracuj nad panowaniem nad sobą, bo jesteś zbyt nerwowy. Zresztą masz też mózg, to taki narząd w twojej głowie, czasami sprawdza się lepiej niż rozwalanie czego popadnie. Serio, zacznij używać, zamiast ciągle eksploatować tylko mnie! Czy ty uważasz, że ja jestem nieskończony?!

- A nie? - nieśmiało zapytał Ichigo, zaskoczony ilością skarg i zażaleń.

- A nie, debilu! Popatrz na mnie! Jestem kłębkiem nerwów, futerko mi wypada, wibrysy mi wypadają! Schudłem! Nie mam nawet siły skakać, biegać i wkurzać Zangetsu, podskubując te jego powiewające coś! - przynajmniej wiadomo, dlaczego peleryna jego miecza była taka poszarpana u dołu, skonstatował Kurosaki.

- Ale czego ty ode mnie oczekujesz, jestem głównym bohaterem, walka i ciągłe podbijanie stawki to mój obowiązek. Poza tym, machanie mieczem jest fajne...

- Nie dla mnie! Rujnujesz mi zdrowie i dobre samopoczucie! Zamiast ciągle wykorzystywać, mógłbyś czasem przyjść, pogłaskać mnie, wyszczotkować futerko, podrapać za uszkiem... Czy ty sądzisz, że ja nie mam uczuć? Jestem maszynką do robienia nowych cudów-wianków?! Chcę być kochany i doceniany! Wiesz jak było cudownie, kiedy jeszcze nie zdawałeś sobie sprawy z mojego istnienia? Ten świat należał tylko do mnie i Zangestu - staruszek bez przerwy się ze mną bawił, rzucał mi kuleczkę, myział po brzuszku, pozwalał podgryzać jego ubranie... A teraz? Nic tylko Ichigo i Ichigo, aż rzygać się chce!

Kurosaki westchnął, usiadł po turecku i podrapał się po czole. Negocjacje nigdy nie były jego mocną stroną, ale sytuacja wyglądała naprawdę kiepsko, a czas uciekał. W tej chwili los świata leżał w pazurkach tego sfochanego stworzonka i chłopak musiał wznieść się na wyżyny elokwencji, żeby przekonać je do zmiany zdania i współpracy.

- Słuchaj, domyślam się, że jest ci naprawdę ciężko, ale... W tej chwili mamy kryzys gorszy niż w czasie rebelii Aizena, przeciwnicy są diablo wymagający i obawiam się, że bez nowej porcji mocy nic nie zdziałam, a tu chodzi o życie wielu istnień. Obiecuję, że to ostatni raz. Poza tym, będę cię odwiedzał i bawił się z tobą, przyniosę ci nawet takiego starego pluszaka, który chodzi i gada, będziesz sobie mógł go gonić, gryźć i tarmosić do woli! - gadający pluszak wyraźnie zainteresował kotka. Przynajmniej raz Kon się do czegoś przyda, pomyślał Ichigo.

- Hmm, a jak miałaby wyglądać ta pomoc? Czego oczekujesz w zamian za nową zabawkę? - maleństwo było bardzo podejrzliwe.

- No cóż... Mówiąc wprost, potrzebuję nowego miecza, drugiego ostrza, które pozwoli mi walczyć jak równy z równym, czyli po raz kolejny trzeba podnieść poziom mojej mocy. Tylko tym razem trochę bardziej. - Widząc furię w ślepiach czarnej materii, szybko dodał - Na pewno dasz sobie radę, w końcu jesteś moją Mocą.

Kot prychnął głośno wyraźnie niezadowolony z propozycji. Żaden sterany misiek i drapanie za uszkiem nie było warte utraty sierści. Wystarczy, że czubek ogona już prawie wyłysiał i musiał odpowiednio wylizywać futerko, żeby ukryć braki. Wstyd i hańba, łysy kot! Co za dużo, to niezdrowo. Mimo to zdrowy rozsądek nakazywał skrupulatne powtórzenie wszystkich za i przeciw, ale im więcej maleństwo myślało o propozycji, tym większy gniew wywoływała.

Ichigo z niepokojem wpatrywał się w czarną materię, żałując, że trafiła mu się tak chimeryczna Moc. Widział wątpliwości w pomarańczowych ślepiach, ale liczył na to, że perspektywa otrzymania w prezencie Kona, udobrucha kotka i pozwoli chłopakowi na zdobycie nowych umiejętności. Może nie powinien był wspominać o nowym żniwiarzu dusz, ta informacja wyraźnie zszokowała kota i mogła przeważyć szalę na niekorzyść Kurosakiego. Chociaż z drugiej strony, był przecież głównym bohaterem i Moc nie mogła od tak sobie, zwyczajnie odmówić. Skoro on i cała reszta musieli się trzymać ram gatunku, dlaczego tak zależna od niego istota miałaby być w bardziej komfortowej sytuacji. Czas płynął, a odpowiedzi nie było, za to wygląd zwierzątka sugerował, że toczy zażarty wewnętrzny pojedynek. Ichigo patrzył uparcie w puchatą kulkę, która jeżyła się i fukała.

- No weź, nie bądź taka, to ostatni raz, mówię serio. Więcej nie będę cię niepokoił i wykorzystywał. Proszę, ostatni poziom, przysięgam!

Moc łypnęła złowieszczo na chłopaka, odwróciła się na pięcie i odmaszerowała z godnością, rzucając na odchodnym:

- Spierdalaj!

Po czym zwinęła się w kłębuszek i zaszyła w najdalszym kąciku duszy Ichigo...


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.