Opowiadanie
Nejiro 2013 – Little Toi-Toi Busters - relacja z konwentu
Autor: | Slova |
---|---|
Redakcja: | IKa |
Kategorie: | Relacja, Konwent |
Dodany: | 2013-07-13 23:23:49 |
Aktualizowany: | 2013-07-13 23:27:49 |
Do Nejiro czuję niemały sentyment. Edycja z 2011 roku, czyli trójka, była moim pierwszym konwentem M&A, w dodatku jak dotąd jednym z lepszych. To właśnie tam poznałem większość fanów, z którymi do tej pory utrzymuję kontakt i z niecierpliwością czekałem na kolejną edycję. Niestety problematyczna współpraca na linii szkoła-organizatorzy zniweczyła zeszłoroczne starania o zorganizowanie Nejiro 4, jednej z najbardziej wyczekiwanych mangowych imprez 2012 roku. Przez to właśnie zainteresowanie marką wśród konwentowiczów spadło i Nejiro 2013 można uznać co najwyżej za blady cień dobrego Nejiro 3.
Do Lublina przybyłem samochodem wraz z trójką kolegów. Trasa była dobra, acz śliska nawierzchnia i duży ruch w piątek nie pozwalały na rozwinięcie oszałamiających prędkości (nie mówiąc już o możliwościach obładowanego Golfa III z silnikiem 1.6 zasilanym LPG), niemniej pod murami konwentowej szkoły znaleźliśmy się tylko pół godziny po otwarciu konwentu, wyznaczonym na czwartą po południu. W trasie czas umilało nam śpiewanie piosenki z endingu anime Joshiraku i opowiadanie obrzydliwych dowcipów. Całe szczęście auto wytrzymało trudy podróży.
Na wejściu do ręki dostałem identyfikator, opaskę na rękę, informator (z licznymi błędami ortograficznymi) i plan atrakcji, po czym wyruszyłem na poszukiwanie sleep-roomu. Wtedy też przypomniałem sobie, że nasz kochany fandom jest czasami bardzo aspołeczny, o czym dobitnie uświadomiła mi pewna bardzo przykra sytuacja. Otóż przechadzając się korytarzami w poszukiwaniu miejsca do spania nagle spostrzegłem niemalże pustą salę, w której, jak to skwitowałem, „można było jeszcze uprawiać balet mongolski”. Niestety moja radość nie trwała długo, gdyż równie szybko spostrzegłem dziewczynę wywieszającą obok wyraźną kartkę z wymownym napisem „Full”. Może jeszcze kilkanaście konwentów temu tak tania sztuczka by na mnie podziałała, ale jako terenowy reporter Tanuki.pl cechuje mnie niebywała zuchwałość i zawziętość, wobec czego niezwłocznie podjąłem interwencję. Na początku grzecznie zapytałem, kimże jest dziewoja, że deklaruje rezerwację pustej przestrzeni do spania. W odpowiedzi przed oczami śmignęła mi fioletowa opaska na nadgarstku świadcząca o przynależności do grupy wystawca/VIP/twórca atrakcji. Nie chcąc być gorszym od razu dumnie zaprezentowałem swoją identyfikację w takim samym kolorze i zapytałem, czy to sleep dla VIP-ów. Dowiedziałem się, że nie, więc idąc dalej tym tokiem rozumowania wypytałem, kto rezerwuje salę i kimże jest dziewczyna wywieszająca karteczkę. Niezgrabna, wydukana odpowiedź wcale nie upewniła mnie w moim stanowisku, gdyż już od początku wiedziałem, że na Nejiro 2013 nie ma rezerwowanych sleep-roomów. Niestety próba wejścia do sali skończyła się awanturą, a ja nie miałem ochoty wykłócać się o coś, co mi się należało, więc obróciłem się na pięcie i poszedłem zgłosić sprawę organizatorom. Ci rozwiązali sytuację bardzo szybko i usunęli bezprawnie wywieszoną kartkę, rozwiązując gordyjski węzeł. Niestety dziewczyna dalej miała pretensje do całego otoczenia, bo jej koledzy przyjadą później i nie będą mieli miejsca do spania, a potem dodała, że mają to być trzy osoby. No cóż - zająć trzem osobom miejsce do spania zawsze można, ale są na to lepsze sposoby, niż blokowanie pustej sali. Co gorsza dezinformacja krążyła jeszcze przez chwilę, gdyż kilkoro moich znajomych włóczyło się po konwencie szukając miejsca do ulokowania bagażu w przeświadczeniu, że tamta sala rzeczywiście była zajęta. Koniec końców w salce było ciasno, ale nikt się nie zadeptał, a na materacach spały nawet po trzy osoby naraz. Z ludźmi da się żyć, tylko trzeba do nich podejść jak do ludzi właśnie. Ta sytuacja daje jednak wyobrażenie o jednym z problemów Nejiro 2013 - małej ilości miejsc do spania, która na szczęście wystarczyła dla około pięciuset uczestników imprezy.
Drugim poważnym mankamentem konwentu było zaplecze sanitarne. Żałujcie, że nie widzieliście mojej miny w momencie, gdy po kilku bardzo męczących partyjkach w Stepmanię nagle dowiedziałem się, że w szkole nie ma pryszniców. Szok i niedowierzanie ustąpiły jednak nadziei, gdyż konwent szybko obiegła informacja, jakoby lada moment miały przybyć prysznice w formie budek Toi-Toi, co okazało się prawdą. Jak na złość fatum Nejiro 3 związane z taką formą natrysków powróciło - o ile dwa lata temu problemem okazał się brak gniazdka siłowego w szkole, tutaj we znaki dali się tubylcy. Tę sytuację widziałem na własne oczy: trójka podrostków z podstawówki wdziera się na szkolne, jeszcze wtedy puste boisko, podbiega do Toi-Toia i kładzie go na ziemię, po czym ucieka w bliżej nieokreślonym kierunku. Na wyrost nazywani przez organizatorów „dresami” chłopcy sprawili wszystkim nie lada kłopot, gdyż prysznic uległ awarii i zaczął funkcjonować dopiero w sobotę po południu. Żeby nie było tak fajnie, to schodzący ze stanowiska ochroniarz o godzinie 22 zamknął tylne drzwi do szkoły, więc na noc prysznic ponownie był praktycznie niedostępny - jedyna pozostała droga biegła wokół budynku. Jak na złość na tym nie skończyły się sobotnie problemy - w nocy zabrakło zimnej wody na pierwszym i drugim piętrze, więc w toaletach nie działały spłuczki. Poza tym łazienki były często sprzątane przez cały czas trwania imprezy, a papieru nigdy nie brakowało.
Nejiro 2013 można łatwo podsumować pisząc, że to ten typ imprezy, na której przesiadywanie w sleep-roomie rzeczywiście stanowi dobrą formę rozrywki. Niestety, ale niedobór atrakcji to główna wada tegorocznej edycji lubelskiego konwentu. Z mojej perspektywy praktycznie cały piątek był do niczego, jedyną interesująca prelekcją okazał się panel o anime Rozen Maiden poprowadzony przez Pooky Fana. Nieco później miał miejsce praktyczny konkurs yuri, który przemilczę i każdemu radzę, by postąpił podobnie, inaczej nasz fandom znowu może borykać się z problemami wiadomego pochodzenia. Podobnie kontrowersyjny może wydawać się nocny pokaz hentai, chociaż w tym przypadku seanse miały raczej charakter komediowy (przynajmniej ja nie umiem powstrzymać się od śmiechu czytając polskie tłumaczenie Bibble Black). Na chwilę wstąpiłem także na prelekcję o Magical Girl Lyrical Nanoha, ale to raczej z czystego braku innego zajęcia, aniżeli z zainteresowania. Co gorsza w nocy w większości sal miejsce miały planowe przerwy techniczne, w związku z czym wolny czas spożytkowałem na spanie, a raczej na leżenie z zamkniętymi oczami, gdyż, o ironio, w sleep-roomie zawsze działo się coś ciekawego lub nadarzała się okazja do rozmowy. Po tym odpoczynku udałem się na bardzo ciekawą prelekcję „Piękna Japonia! Na pewno?”, na której ukazano nieco inne oblicze Kraju Kwitnącej Wiśni - bezdomność, zanieczyszczenie środowiska, opuszczone miasta i dzielnice. Później zaś odbywał się panel o Girls und Panzer zgłoszony przez mojego kolegę, ale tak naprawdę prowadzony przeze mnie, gdyż, de facto, takie mieliśmy zamierzenie od samego początku. Po krótkim wstępniaku i przedstawieniu serialu następnym punktem programu był pokaz odcinków specjalnych z tegoż anime. Na szczęście (dla mnie, nie dla organizatorów), prowadząca następną atrakcję nie pojawiła się, więc dodatkowa wolna godzina dała mi możliwość zrealizowania programu w ponad stu procentach. Na tym incydenty z odwołanymi panelami nie skończyły się - podobna sytuacja miała miejsce w związku ze „Światem mangi i anime oczami Azjaty” i kilkoma innymi prelekcjami, w tym „O Gensokyo trochę bliżej”, które miał prowadzić mój kolega Sulejman, ale nawet nie pojawił się na konwencie. Na szczęście ten punkt programu poprzedzał podobny w tematyce występ PookyFana, więc znowu dziurę w atrakcjach udało się spożytkować, a przy okazji była przy tym kupa śmiechu („odpowiedzialna Reimu” to kolejny z serii powstałych na konwentach memów). Interesującą atrakcją był także „SAI*(moe+gar)”, przygotowany przez zespół forum Senpuu, na którym odbywa się polska edycja turnieju Saimoe, dającego możliwość wyboru najbardziej pociągającej żeńskiej bohaterki anime w danym roku. Następnie, w związku z brakiem konkurencji, razem z kolegą Chestnutem zdominowaliśmy rozpoznawanie openingów i endingów, a później udałem się spać, gdyż nazajutrz czekała mnie podróż autem (w roli kierowcy) do domu. W niedziele zawitałem jeszcze na ponadprogramowym rozpoznawaniu dziewczynek z anime, gdzie zająłem trzecie miejsce, a o dwunastej razem z kolegami opuściliśmy conplace. Przedtem jednak zamieniłem zdobyte w konkursach punkty na nagrody, których nie było zbyt wiele, ale zadowoliłem się siedmioma tomikami Locke superczłowiek. Ponadto wydałem niemalże sto złotych na mangi, w końcu decydując się na zakup Ghost in the Shell. Niestety wystawcy na tej edycji Nejiro nie dopisali, zabrakło stoisk Waneko i Studia JG, więc ich mangi musiałem nabyć u konkurencji. Ci wystawcy, którzy jednak przyjechali, nie byli zachwyceni utargiem, ale po rozmowach stwierdziłem, że pod względem kosztów już w sobotę wyszli na prostą.
No cóż, konwent okazał się nudny, ale nie była to malownicza katastrofa na miarę tegorocznego Magnificonu, a do poziomu Mokonu 2 także daleko. Mimo wszystko dobrze, że tegoroczne Nejiro w ogóle się odbyło, a organizatorzy pokazali, że po zeszłorocznej porażce jeszcze jest szansa na lubelską imprezę mangową. Jak bardzo nie krytykowałbym Nejiro 2013, to w przyszłym roku i w miarę możliwości odwiedzę Lublin ponownie, bo wierzę, że miłośników mangi i anime z tego miasta jeszcze stać na to, by wrócić do miło przeze mnie wspominanego poziomu z 2011 roku.
PS
Pozdrawiam dziewczynę, którą doprowadziłem do furii w trakcie prelekcji o sporcie elektronicznym w Polsce. Na przyszłość polecam zmniejszyć wrażliwość na szowinistyczne dowcipy.
PPS
Mój optymizm wiąże się z faktem, że nie płaciłem za wejściówkę. W przeciwnym razie wszystkim powyższym byłbym mocno zdegustowany.
xD
Te uczucie gdy nie wiem czy komentarz tego randoma na temat adhd jest o mnie czy o Slovie.
omg
Jesli to wy wygraliscie op i ed to wspolczuje albo tobie albo twojemu koledze za posiadanie adhd i nad wyraz denerwujacy charakter (przynajmniej w momencie konkursu). Co do konwentu wiadomo bylo, ze duzo ludzi sie nie pojawi po zeszlorocznej porazce i do tego ta mala szkola w srednio bezpiecznej dzielnicy. Co tu wiele pisac kameralny konwent z wieloma brakami ale bylo tez sporo zadowolonych.
Jak to dobrze
Jak to dobrze mieć na stanie zawsze czujnego reportera Tanuki.
Ach ta biedna dziewczynka.
Dobra nazwa artykułu jest dobra :D
Mała, bo mała, ale nawet więcej niż wystarczająca. Ja z Ktulem + 2ma znajomymi zjawiliśmy się pół godziny po otwarciu, postaliśmy z 15 min. w kolejce i jeszcze spędziliśmy z 20 min. na stoiskach zanim udaliśmy się na poszukiwanie miejsca do rozlokowania. Było trochę po 16tej i nie mieliśmy żadnego problemu ze znalezieniem miejsca w sleepie dla całej czwórki. Na "wielkim" konwencie w "wielkim" mieście coś takiego graniczy z cudem.
Strzałem w stopę było organizowanie tej atrakcji na mainie. Burdel i hałas uniemożliwiały wykonanie jakiejkolwiek scenki z dialogiem.
To była najgorsza część konwentu, która śmierdziała Mokonem 2. Szczególnie pod koniec konwentu, gdzie człowiek chciał miło spędzić pozostały czas przed odjazdem, a tu lipa (np. "Mundurki szkolne"). Na Mokonie 2 atrakcje w Touhou olała dwójka randomów, ale sytuację uratował Sulejman przejmując panel. Na Nejiro niestety przypadła mu ta mniej szlachetna rola.
Całe tegoroczne Nejiro byłoby o wiele lepsze gdyby zajęło 2 dni, zamiast 3ch. Nawet możliwe, że czas w którym nie było co robić by zniknął.