Opowiadanie
Zetsuen no Tempest ~The Civilization Blaster~ - inny punkt widzenia
Autor: | Diablo |
---|---|
Redakcja: | IKa |
Kategorie: | Recenzja, Anime |
Dodany: | 2013-07-17 00:27:49 |
Aktualizowany: | 2013-07-17 00:27:49 |
Tytuł który opisuję poniżej do tego stopnia werżnął się w moje nieczułe serce, że aż postanowiłem na potrzeby tej recenzji zaprzęgnąć w karby moją kreatywności i wymyślić coś niecoś nowego. Oto i efekt tego eksperymentu…
Jak to jest „umierać”? Szczerze mówiąc, nie wiem, nie pamiętam za bardzo tego co czułam w chwili gdy sama umierałam. Była chwila bólu, a potem… Potem stałam się chyba duchem - ja, Fukawa Aika, zaczęłam być bierną obserwatorką wszystkiego co zaczęło dziać się po mojej tragicznej śmierci.
Nie zdradzę wam jednak od początku aż do końca całej historii. Została bowiem spisana, a obfituje w tyle zwrotów akcji i niespodziewanych powiązań, że grzechem byłoby zdradzać wszystko tym, którzy zechcą zapoznać się z nią osobiście. Niech więc starczy wam wiedza, że w ciągu roku od mojej śmierci mój brat, Mahiru, a także jego najbliższy przyjaciel Yoshino, wplątali się w niezwykłą historię, w której wątek odszukania osoby, która odebrała mi życie i wywarcie na niej krwawej zemsty splatał się z konfliktami wewnętrznymi magicznego klanu Kusaribe, który porzucił na bezludnej wyspie własną księżniczkę Hakaze. A jakby tego bajzlu było mało, to okazało się jeszcze, że plany Kusarabe mogą stanowić potencjalnie zagrożenie dla całego świata. Mahiru i Yoshino zdecydowali się ostatecznie wspomóc porzuconą na pastwę losu księżniczkę, a ta z kolei obiecała ogarniętemu bez reszty rządzą zemsty Mahiru, że w zamian za pomoc, odnajdzie dla niego mojego zabójcę. Co więcej, Yoshino zdecydował się wspomóc mojego brata w podjętych działaniach i naprawdę wyszła z tego niesamowita historia. Obaj toczyli potyczki z klanem Kusaribe tak za pomocą magii, jak i za pomocą słów co i rusz kombinując na wszelkie sposoby jak tu przegadać swoich przeciwników tak by osiągnąć własne, niecne cele. W dodatku w całą tę magiczną kabałę wpakował się także rząd Japonii, reprezentowany głównie przez niejaką Evangelin, utrzymującą, że jest dwudziestoośmioletnią bezrobotną wolontariuszką. A gdy już, już wydawało się, że nadchodzi punkt kulminacyjny całej historii… Wszystko stanęło na głowie. Ale tego już wam nie opowiem…
Wspomniałam o całkiem sporej liczbie osób, prawda? Chyba wam teraz o nich trochę opowiem. Może zacznę od mojego brata. Nigdy nie był szczególnie miłym facetem, ale po mojej śmierci stał się w sumie jeszcze gorszy. Właściwie zamknął się w sobie i za jedyny cel życia postawił sobie odnalezienie i zabicie winnego mojej śmierci. Całą pomoc dla Hakaze i wynikającą z tego potencjalną szansę na uratowanie świata, traktował tylko jako pochodne swojego głównego celu. Aż mnie trochę przerażał, choć nie mogę odmówić mu inteligencji, a także troski o tych nielicznych ludzi na których mu jeszcze zależało. Z kolei Yoshino dość wyraźnie się od niego różnił - rety, ten flegmatyk był chwilami nawet bardziej przerażający od mojego narwanego brata. Opanowany jak skała, wydawał się nieomal niezdolny do okazywania głębszych emocji. A przy tym wszystkim, nie był jednocześnie aż taki zobojętniały na otoczenie jak Mahiru. Ot, chodzący paradoks, a przy tym sprytny jak wszyscy diabli. Wspominałam też o niejakiej Evangelin - w sumie całkiem przebojowej i twardo stąpającej po ziemi kobiecie, która niejednokrotnie miała duży wpływ na rozgrywające się wydarzenia (w pewnym sensie przypominała mi samą księżniczkę Hakaze). Z kolei księżniczka była nieco zadufana w sobie i bardzo pewna siebie. Inteligentna i twarda, głęboko wierzyła w swoje ideały, co wcale nie przeszkadzało jej bywać od czasu do czasu wredną, zadziorną jędzą. No i powinnam też wspomnieć o największym „złym” mojej opowieści, czyli przywódcy klanu magów, który to wygnał Hakaze. Samon, bo to o nim mowa, był flegmatycznym mężczyzną o duszy rewolucjonisty. Tak samo jak księżniczka ślepo wierzył w swoje ideały i robił wszystko by je zrealizować. Wielki zwolennik logicznego, analitycznego myślenia. A jego poczucie humoru… No cóż, powiem tylko, że jak tak obserwowałam jego poczynania to aż się mi go żal czasem robiło.
Sama jednak muszę przed sobą przyznać, że opowieści o konsekwencjach mojej śmierci zdecydowanie nie wszystkim się spodoba. Nie żebym uważała, że została jakoś szczególnie brzydko przedstawiona. Wydarzenia rozgrywały się w wielu pięknych miejscach całego globu, na morzu, lądzie, a bywało, że nawet i w powietrzu. Historia prezentowała nieraz mnóstwo efektownych walk z użyciem tak magii jak i konwencjonalnych środków, i wszystko to w moich oczach prezentowało się naprawdę całkiem pięknie, choć od czasu do czasu raziło pewną sztucznością. Kurczę, było wręcz tak, jakbym oglądała jakąś komputerową animację, ale to przecież niemożliwe, nie? Widocznie śmierć musiała jakoś wpłynąć na moją percepcję, bo czasami miałam też wrażenie, że przy niektórych wydarzeniach towarzyszy mi muzyka. Była ona dość różna, czasem były to spokojne brzmienia, a chwilami była to podniosła muzyka operowa, jakby wzięta wprost z jakiegoś teatru gdzie odgrywano właśnie jakiś dramat - ale przecież moja historia składała się tylko z coraz to wymyślniejszych walk! Nie brakowało też naprawdę wielu chwil, w których można było oddać się refleksji oraz długich rozmów pomiędzy bohaterami (że nie wspomnę o monologach wewnętrznych...). Nie brakowało także wspomnień dotyczących mojej osoby. Przyznam, że mi samej słuchało się tego wszystkiego całkiem dobrze, ale jestem dziwnie pewna, że nie zabraknie osób, których moja historia zwyczajnie znudzi. A jeśli nawet nie znudzi, to zaczną zarzucać jej mniejsze bądź większe nielogiczności.
Wierzę jednak, że te osoby, które dadzą się porwać emocjom kipiącym z tej opowieści i pozwolą się im ponieść, nie będą żałować swojej decyzji. Czekać na nich będą zarówno chwile wzruszeń jak i radosnego śmiechu. Znajdą tu swoich własnych faworytów, mnóstwo miłości i poświęcenia, ale także niemało bólu i tragedii. Osoby te pewnie będą też zadawać sobie mnóstwo pytań o te czy inne okoliczności i przedstawione wydarzenia, ale myślę, że zakończenie opowieści będzie dla nich satysfakcjonujące. A więc, czy macie ochotę obejrzeć moją wiadomości zza grobu?
PS
Dla tych co nie lubią eksperymentów: właściwa (normalna) recenzja Zetsuen no Tempest The Civilization Blaster, już wkrótce w dziale anime.
__________________________
Dane techniczne:
Tytuł: Zetsuen no Tempest ~The Civilization Blaster~
Inne tytuły: Blast of Tempest
Czas trwania: 24×24 min
Rok: 2012
Kraj produkcji: Japonia
Pomocne
Dzięki za podzielenie się przemyśleniami.