Opowiadanie
Anioł stróż
Autor: | ShadowKittenMewFan |
---|---|
Tłumacz: | Grisznak |
Serie: | Puella Magi Madoka Magica |
Gatunki: | Fikcja, Romans |
Uwagi: | Yuri/Shoujo-Ai, Wulgaryzmy |
Dodany: | 2013-10-14 08:00:32 |
Aktualizowany: | 2013-10-14 15:27:32 |
Opowiadanie autorstwa ShadowKittenMewFan z Fanfiction.net, tłumaczone za wiedzą i zgodą autorki.
„Cóż, to chyba koniec…”
Kyouko usiłowała przyjąć pozycję przynoszącą choć trochę mniej bólu. Niestety, takiej nie było.
"Dałam z siebie wszystko… teraz przynajmniej odpocznę."
Rana w jej lewym boku wciąż krwawiła, lewe ramię zwisało bezwładnie, przedramię było wykręcone w nienaturalny sposób, kość przebiła skórę i wystawała na zewnątrz. Czuła krew płynącą z nosa i z prawego kącika jej ust. Jej prawa dłoń wciąż była zaciśnięta na włóczni, gotowa do zadania ostatniego, kończącego wszystko ciosu.
„Cholera, to boli.”
Nie wiedziała, czy Mami i Homura były jeszcze żywe, czy nie. Zostały rozdzielone. A przeciwnicy, z którymi walczyły, należeli do zaskakująco sprytnych. Kyouko musiała walczyć sama w ślepej alejce. Wykończyła większość z nich, ale ciężko było nazwać zwycięstwem. Szczególnie, że kilku pozostawało nadal przy życiu i było blisko.
Spojrzała na otoczenie. Jeśli to przeżyje, soul gem będzie jej ostatnim zmartwieniem.
“No, chodźcie tu, skurwysyny! Na co czekacie? Boicie się jednej, rannej magicznej dziewczynki?”
Jęknęła głośno, czując ból. Coś mokrego i lepkiego spływało po jej lewym ramieniu. Uznała, że lepiej nawet nie patrzeć na to. Wiedziała, że jest ciężko ranna. Być może nawet nie trzeba będzie interwencji przeciwników, aby zeszła z tego świata.
Ale nie dali jej czasu. Nadchodzili. Była ich szóstka. Wysocy, bezkształtni, półprzezroczyści. Ich pozbawione emocji czy nadmiernej szybkości zbliżanie się było bardziej przerażające, niż Kyouko przypuszczała. Podniosła głowę, chcąc wyglądać groźnie… choć sama obecność tych istot niweczyła jej starania, to przynajmniej sam fakt próby podniósł ją nieco na duchu. Nie miała zamiaru się poddać.
Zatrzymali się. Kyouko była zaskoczona. Z pewnością, nie było to zasługą jej bojowej postawy.
Z nieba spłynęło pojedyncze, białe pióro. Musnęło jej twarz, łaskocząc ją lekko w czoło. Uniosła głowę, by dojrzeć stojąca na dachu sylwetkę dziewczyny. Wydawała się wysoka, jej krótka spódniczka furkotała na gwałtownym wietrze. Pojedyncze skrzydło wystawało z jej pleców. W dłoni trzymała miecz, którego ostrze błyszczało w świetle księżyca.
Kyouko zaniemówiła. Mrugnęła i spojrzała ponownie, nie widząc już tam nikogo. To były zapewne przedśmiertne omamy.
…a w każdym razie tak jej się wydawało, bo chwilę później usłyszała gwałtowny powiew powietrza, a na chodniku koło niej ktoś wylądował. To była dziewczyna, chyba ta sama. Klęczała między Kyouko a jej przeciwnikami. W prawej dłoni trzymała miecz.
W ułamku sekundy i błysku światła, sylwetka dziewczyny wystrzeliła gwałtownie do przodu, rozcinając dwie bestii na pół. Wylądowała za plecami pozostałych. Impet jej ataku zaskoczył zarówno przeciwników jak i Kyouko.
Błękitne oczy dziewczyny wydawały się lśnić w świetle księżyca. Miała białe kolanówki z niebieskim obszyciem, dziwnym trafem nienaruszone, pomimo jej gwałtownych ruchów. Jej miecz błyszczał bladoniebieskim światłem. Trzymała go w dłoni okrytej białą rękawicą, także obszytą niebieskim materiałem. Kyouko nie mogła dostrzec innych szczegółów z powodu nocnych ciemności… ale potrafiła sama dopowiedzieć resztę. Granatowa spódniczka z akcentami bieli, góra w tych samych kolorach, odsłaniająca jej nagie ramiona. Peleryna umocowana do złotej obroży na szyi. Klejnot w kształcie litery C, przypominający barwą szafir, znajdujący się nad jej pękiem. A także aureola rozrzuconych w bezładzie niebieskich włosów, otaczająca jej głowę.
Kyouko czuła, że siła ją opuszcza, jej włócznia upadła na ziemię z metalicznym brzękiem. Walczyła ze zmęczeniem, by choć jej oczy pozostały nadal otwarte i mogły widzieć, jak ubrana w biało-niebieski strój dziewczyna unikała zręcznie kolejnych ataków, takich jak promień energii, który przemknął tuż koło niej. Wyskoczyła do góry, by opaść w dół z mieczem skierowanym prosto w głowę potwora. Ostrze wbiło się, przechodząc gładko przez ciało istoty. Błyskawicznym ruchem uwolniła miecz, zadając im cios w stronę dwóch kolejnych demonów.
Ostatnia z bestii zatrzymała się, wyraźnie się cofając na widok nowej przeciwniczki.
“A ty gdzie?” dziewczyna zwróciła się ku niemu, a jej głos sprawił, że dreszcz przeszedł przez kręgosłup Kyouko.
Wokół dziewczyn pojawił się nagle las wirujących w powietrzu mieczy. Skierowała dłoń ku przeciwnikowi, a gnane niewidzialną siłą ostrza pomknęły na jej rozkaz, tnąc zaskoczonego wroga na setki kawałków, te zaś na mniejsze.
„Sa… ya… ka”
Dziewczyna odrzuciła swój miecz i podeszła do Kyouko, klękając koło ciężko rannej magical girl. Kyouko uśmiechnęła się.
„Cześć… co ty tu robisz… idiotko?”
Sayaka uśmiechnęła się, a jej białe skrzydło niemal owinęło się wokół niej.
„Ratuję twój tyłek, Kyouko”
Kyouko zachichotała gorzko.
„Chyba już trochę za późno… Mogłaś tu być jakieś pięć minut wcześniej… ech, nawet jako anioł stróż jesteś beznadziejna…”
Sayaka, wciąż uśmiechając sie, dotknęła dłonią policzka Kyouko. Dotyk był delikatny, ale zupełnie inny od tego, kiedy jedno z piór musnęło policzek Kyouko. Było w nim ciepło, które sprawiało, że ciało dziewczyny lekko zadrżało.
„To… jak… wysyłasz mnie… do nieba?”
Sayaka potrząsnęła przecząco głową.
„Tylko dobre dziewczynki idą do nieba”
„Kurwa…” Kyouko zmarszczyła brwi „Więc po diabła mi tu anioł?”
„Kiedyś to zrozumiesz. Twój czas jeszcze nie nadszedł, Kyouko.”
Spojrzała na odzianą w błękit i biel poważniejszym wzrokiem. Wizja stawała się niezbyt wyraźna, zaczęła się zamazywać.
„Tak mi mów… sama czuję, że to już koniec…”
Sayaka pochyliła się nad nią. Jej dłonie dotknęły policzków Kyouko. Oczy rudej znacznie się powiększyły z zaskoczenia.
„O, chyba zaczynasz rozumieć…?”
„Madoka… To dzięki niej zrozumiałam. Może nie wszystko, bo nie sięgam tak daleko, jak ona, ale wystarczająco, by dostrzec, co naprawdę czujesz do mnie”
„A niech to…” Kyouko zmełła w ustach przekleństwo.
Sayaka pochyliła się jeszcze bardziej, aż do chwili,w której Kyouko mogła poczuć na swojej twarzy jej ciepły oddech. Kyouko zastanawiała się, czemu ona w ogóle oddycha.
„Wiesz, cieszę się z tego. Tak, to nie jest proste, ale nie martw się. Mamy wieczność na dopracowanie szczegółów”.
Miękkie, wilgotne usta dotknęły warg Kyouko. Czuła ich smak. Były prawdziwe. Nie mogła już dłużej utrzymać otwartych oczu, ale odpowiedziała samym pocałunkiem, chcąc, aby nie wyszła na słabeuszkę.
Kiedy ponownie znalazła w sobie dość sił, by unieść powieki, ujrzała przed sobą parę fioletowych oczu. Czuła delikatny dotyk na swojej złamanej ręce i przynoszące ulgę fale ciepła rozchodzące się po zranionym miejscu.
“Masz szczęśćie, że cię znalazłyśmy”, powiedziała Homura typowym dla siebie, beznamiętnym tonem. Obok niej stała Mami.
„Taaa… dzieki.”
„Nieźle oberwałaś. Nie byłam pewna, czy dam radę cię wyleczyć. Lepiej, żebyś teraz odpoczęła. Jak ty dałaś sobie radę z tym potworami w takim stanie sama?”
Kyouko obróciła się, patrząc w bursztynowe oczy Mami. „
„Sama? Nie… nigdy nie byłam sama.”
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.