Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

Grób

Ostatnie słowa

Autor:Yumi Mizuno
Serie:Shingeki no Kyojin
Gatunki:Dramat, Obyczajowy, Romans
Dodany:2014-03-29 11:10:28
Aktualizowany:2014-03-29 11:10:28



Wszelkie prawa autorskie zastrzeżone.


Kolejna wyprawa za mur i kolejna klęska. Tym razem dla losów ludzkości pozostałej przy życiu sromotniejsza, albowiem umarła osoba, która wnosiła pewnego ducha do całej organizacji Zwiadowców. Cały konwój konny przemieszczał się w ciszy i skupieniu. Wóz na którym trzymane były zwłoki podskakiwał po nierównym podłożu podrzucając co jakiś czas owinięte w szmaty truchła.

Hej Levi, pamiętasz nasze pierwsze spotkanie?

- Oto Rivaille! - zaanonsował dowódca Zwiadowców. - Jako, że jego wyniki są nie wprost proporcjonalne do waszych zostanie on dowódcą waszej drużyny. Macie się go słuchać i informować go o wszystkim co będzie miało miejsce w waszym obozie. Niesubordynacja będzie karana.

Na niewielkiej scenie stał blondyn z rękami założonymi za plecy, a obok niego znacznie niższy mężczyzna, który wzrok miał wbity gdzieś w ziemię. Chodziły plotki o jego nieciekawej przeszłości. Ponoć miał coś wspólnego z rabusiami i bandytami. Ludzie zastanawiali się, dlaczego Erwin wybrał kogoś takiego do szlachetnych Zwiadowców. Czyżby aż tak potrzebowali ludzi?

Tylko jedna osoba nie szeptała, okularnica Hanji wpatrzona była w Leviego dość nachalnie. Badała go swoimi czekoladowymi oczami, a szczery i szeroki uśmiech nie znikał z jej twarzy.

- Hej kurduplu! - odezwała się jako pierwsza kiedy tylko nadarzyła się okazja stanąć twarzą w twarz z nowym nabytkiem dowódcy. Mężczyzna zadarł nieco głowę wyżej, aby popatrzeć na oblicze swojej rozmówczyni.

- Tak, okularnico? - cichy i zachrypnięty głos miał w sobie wiele siły, ale i dziwnego smutku.

- Czy to prawda, że byłeś przestępcą? - zaczęła bez zbędnego owijania w bawełnę.

- Jeżeli tak, czy to coś zmienia?

- Niekoniecznie. - Poklepała go po przyjacielsku w ramię i w uśmiechu wyszczerzyła zęby - My dziwaki musimy trzymać się razem. Nie zapominaj o tym.

Zoe, zawsze byłaś niepoprawną optymistką.

Ich charaktery były zupełnie odmienne. Szybko awansujący Levi zasłynął nie tylko jako niezwykle szybki i precyzyjny zabójca tytanów, ale i jako osoba o manii czystości. Podczas kiedy Hanji do szybkich i precyzyjnych nie należała. Zafascynowana tytanami od wyjazdu za mur pokazała się ze strony bardzo chaotycznej i niezorganizowanej. Braku ciekawości jednak jej nikt nie zarzucił.

- ”Trzeba poznać tytanów!” Słyszałeś jej słowa? - dwóch zwiadowców rozmawiało w najlepsze podczas warty.

- Zaprosić ich na herbatkę i ciasteczka od razu. - zakpił rosły rudzielec poprawiając pasy ze swojego trójwymiarowego manewru.

Rozmowie przysłuchiwał się w milczeniu Levi dopijający swoją kawę przy stoliku umieszczonym na placu szkoleniowym. Nie spodziewał się, że i jego wtrącą do rozmowy. Znał już Zoe kilka ładnych miesięcy, miał jej wiele do zarzucenia i mógł powiedzieć o niej wszystko.

- A pan, panie Rivaille? Co pan myśli o naszej miłośniczce tytanów? Słyszałem, że jesteście razem w tej samej drużynie

Po dłuższej chwili milczenia, Levi postanowił się odezwać.

- Okularnica jest … - zawahał się przez chwilę zbierając myśli - … bardzo, pewna siebie. Nie mogę powiedzieć nic złego na temat jej skuteczności w boju. Z drugiej jednak strony jej zafascynowanie tytanami może przynieść nam sporo kłopotów. Jest niezorganizowana, lubi sprzeciwiać się rozkazom. Trzeba przypominać jej o najprostszych czynnościach, jak higiena osobista czy sen.

Mężczyźni uśmiechnęli się do siebie porozumiewawczo.

- Czy nie lepiej byłoby ją oddalić z służby i przenieść... do kuchni? - Zarzucił pomysł rudy.

W tym momencie Levi wstał i podszedł do Zwiadowcy. Różnica wzrostu była znacząca, lecz widać było wyraźnie, kto tutaj przed kim czuje respekt. Wartownik natychmiast się wyprostował i uniósł głowę wysoko.

- Nie wyobrażam sobie lepszego partnera w walce z tytanami niż Hanji Zoe. - Warknął Levi przywołując podwładnego do porządku. - Mam nadzieję, że przyjdzie mi pracować z nią jeszcze długo.

Haha, Levi za to Ty sztywnym wapniakiem!

- Gratuluję awansu, panie kapralu! - W jadalni znajdował się teraz tylko nowy kapral Levi, wyżej już raczej nie zajdzie. W każdym razie nie w posadach. Cieszył się zaufaniem i sympatią dowódcy, szacunkiem u Zwiadowców, podziwem u ludzi i miłością wśród kobiet. Dawniej nawet w snach nie mógł przypuszczać, że będzie tak wielbiony przez cały otaczający go świat. Z drugiej jednak strony nie popadał w samozachwyt. Kto wie, czy z kolejnej misji za mur wrócą żywi?

Na głos znajomej mu kobiety podniósł wzrok i śledził jej ruchy, jak ta nalewa sobie kawy do filiżanki i siada naprzeciw niego.

- Dziękuję. - Odezwał się w końcu podnosząc kubek do ust.

- Chociaż mowę miałeś... kiepską. - Zaśmiała się cicho. - Kiedy wyruszamy?

- W przyszłym tygodniu.

- To może pójdziemy zaszaleć?

- Zaszaleć?

- No wiesz! Potańczyć, pośpiewać! Może nawet uda nam się upić?!

- Nie.

- Ale...

- Nie.

Zoe nabrała powietrza w policzki i wstała z impetem od stołu mało nie wywracając naczyń.

- Sztywniak! - Rzuciła oskarżycielsko w jego kierunku palcem pokazując na jego nos.

Na ten zarzut Levi po prostu wzruszył ramionami i zamoczył usta w swojej kawie. Widząc, że nic nie zdziała usiadła z powrotem przy stole i dłuższą chwilę milczała. W końcu zdecydowała się podzielić własnymi myślami.

- Panie kapralu... - Czekała, aż zwróci ku niej swoje oczy. - Kiedy byłam mała, mama opowiadała mi o tym, że istotne w naszym życiu są słowa jakie wypowiemy jako ostatnie do danej osoby. W tym czym się zajmujemy nie wiadomo, kiedy umrzemy. Prawda? - Jej uśmiech z chwili na chwile stawał się jakby bardziej smutny, zaś entuzjazm z oczu bladł i uciekał. - Nie chciałabym, aby moje ostatnie słowa w kierunku pana były negatywne. Oraz aby pana słowa w moim były złe... Dlatego wycofuję tego sztywniaka. Nie umie się kapral po prostu bawić.

- I zajmujesz mój czas tylko po to, aby wynurzać tutaj swoje emocje?

- A ma pan kapral coś lepszego do roboty?

- Okularnico, często się kłóciliśmy, prawda?

- Tak... Za często.

- Ostatni raz ostrzegam cię, Okularnico! Jeżeli zaczniesz działać na własną rękę, będę musiał postawić cię przed sądem!

- Przecież nie zdezerterowałam!

- To mogło tak wyglądać. Sprzeciwiłaś się moim rozkazom i pobiegłaś za tym odmieńcem!

- Przecież nikt nie zginął!

- Ale mógł! - Ryknął Levi wyprowadzony już z równowagi. Całej dyskusji przypatrywali się inni zwiadowcy z oficjalnego oddziału kaprala Leviego. Chociaż wiedzieli, że tym razem Hanji przesadziła, to w ich sercach mimowolnie zrobiło się im przykro okularnicy. - Zawieszam cię w twoich badaniach, na miesiąc.

- Co?! Nie możesz!

- Mogę i to zrobię. Może ta kara czegoś cię nauczy. Koniec dyskusji.

- Z całym szacunkiem.... - głos Hanji nabrał ostrości, ale i dziwnego spokoju - … panie kapralu. Jest pan skończonym debilem! - Po tych słowach brunetka odwróciła się na pięcie i zaczęła iść w kierunku drzwi.

- A ty rozkapryszonym dzieckiem, które nie umie myśleć zespołowo! Jeżeli ci się coś nie podoba, to złóż mi wypowiedzenie jutro z rana. Przydzielę cię do innego oddziału.

Po tych słowach Zoe wyszła z pomieszczenia, a Levi odetchnął głębiej splatając ręce pod brodą, a łokcie opierając o blat swojego biurka.

- Hanji się chyba popłakała... - szepnęła do towarzyszy Petra, zaraz po swoich słowach przywołana do porządku przez mrożące w żyłach wściekłe spojrzenie Leviego.

- W końcu nigdy nie złożyłaś wypowiedzenia...

- Naprawdę lubiłam nasz oddział... I lubiłam ciebie, Levi...

Zwiadowcy przekroczyli już bramę do miasta. Ze zwieszonymi w dół głowami i w milczeniu znosili uwagi cywili.

Jeszcze tego samego dnia, jak tylko słońce zaczęło zachodzić, przed wykopanym w ziemi dołem zebrały się Skrzydła Wolności. Ciało owinięte w biały całun zostało powoli spuszczane na linach do środka, aż ciemność całkowicie go oplotła.

Zaraz potem dwóch rekrutów rozpoczęło to co było najtrudniejsze. Zaczęli zakopywać zwłoki. Wraz z kolejnymi łopatami ziemi, do grobu trafiały małe bukieciki polnych kwiatów, jakie Zwiadowcy zebrali podczas tej niefortunnej misji.

Zmarły nie miał rodziny, która by po jego śmierci przyszła po zwłoki, za to towarzysze broni żegnali go jak kogoś najważniejszego w ich wielkiej militarnej rodzinie.

Ciszę przerwała salwa z pistoletu. W oddali zakrakał kruk. Ludzie zaczęli się rozchodzić, przed grobem została już tylko jedna postać. W dłoniach obracała potłuczone okulary.

- Jakie były nasze ostatnie słowa, Okularnico?

- Obiecałeś mi, że jak oboje wrócimy z tej misji razem to przyjdziesz do mnie do laboratorium zobaczyć co odkryłam.

- Przepraszam, że nie dotrzymam obietnicy.

- Nie szkodzi, Levi. - Kapral Levi stojący nad grobem przyjaciółki dziwił się sam sobie, że nie jest w stanie wykrzesać ze swoich oczu nawet jednej łzy, chociaż żal i smutek w jego sercu szarpały całym jego jestestwem. Stracił cały swój oddział na jednej misji, teraz ostatnią osobę na drugiej. Mimo to słyszał jej pogodny i radosny głos w swojej głowie, a oczy okłamywały go, że nad własnym grobem stoi Hanji i patrzy na kupkę ziemi z dziwnym spokojem.

- Wszystko zostawiam w Twoich rękach, Levi. - Odezwał się duch.

- Zobaczymy się kiedyś jeszcze?

- Za kilka... kilkanaście lat przywitam cię z otwartymi ramionami. Teraz jednak musisz żyć. Zrozumiałeś Levi? Niech nasza śmierć nie pójdzie na marne.

W tym momencie osamotniony kapral miał wrażenie, że otaczają go ramiona poległych towarzyszy, przed oczami miał ich na wpół przeźroczyste uśmiechnięte i spokoje twarze. Obraz ten, po krótkiej chwili zaczął się rozmywać, jako ostatnia zniknęła zjawa Hanji.

Mężczyzna pochylił się nad grobem i położył na nim potłuczone okulary.

- Do zobaczenia za kilka, kilkanaście lat, Okularnico. - Wyszeptał.


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Solka : 2015-06-03 23:34:19

    Tsk...

    "Jako, że" - Nie rozdziela się przecinkiem połączeń partykuł, spójników i przysłówków ze spójnikami. Przecinek stawia się przed całym wyrażeniem. To jest tzw. "cofanie przecinka". Oddzielasz te wyrażenia przecinkiem tylko wtedy, kiedy pada na nie akcent zdaniowy. Czyli wtedy, gdy wyróżnia się te wyrazy za pomocą akcentu, a w miejscu przecinka robi pauzę oddechową :)

    "...wykrzesać ze swoich oczu nawet jednej łzy." - WUT? Wykrzesać można ogień, jakieś uczucia, ale żeby łzy? Jestem na nie.

    "- Dziękuję. - Odezwał się w końcu podnosząc kubek do ust." - zapis dialogów się kłania uniżenie i prosi o poprawę...

    "- Dziękuję - odezwał się w końcu, podnosząc kubek do ust."

    Warto wpisać sobie w Google "jak poprawnie pisać dialogi" i poczytać, to nie boli :).

  • Yumi Mizuno : 2014-03-29 20:28:00

    Dziękuję bardzo :) Tak, czeka jeszcze jeden mój tekst, krótka parodia. Ale mam nadzieję, że się spodoba.

  • Rinsey : 2014-03-29 16:28:36

    Zwykle unikam czytania fików, gdzie Hanji lub Levi umierają, SnK jest wystarczająco dla mnie dołujące, ale bardzo się cieszę, że przeczytałam to opowiadanie. Można wyłapać kilka błędów interpunkcyjnych, ale bardzo mi się podoba prowadzenie narracji. Bohaterowie pozostali sobą, język jest bardzo ładny, po prostu bardzo przyjemnie się czytało i mam nadzieję, że coś jeszcze napiszesz :)

  • Skomentuj