Opowiadanie
Era of Dream
Prolog
Autor: | SmutnaOptymistka |
---|---|
Serie: | One Piece |
Gatunki: | Akcja, Dramat |
Uwagi: | Alternatywna rzeczywistość |
Dodany: | 2014-05-03 14:30:42 |
Aktualizowany: | 2014-05-03 14:30:42 |
Tak. Dzisiejszy dzień był jednym z najwspanialszych tego lata. Całe południe można wylegiwać się w starej łajbie, a ryby same łowiły się w sieć. Nic więc oprócz słońca i dobrej gorzałki nie było mu potrzeba. Westchnął głośno. Niedługo trzeba wstać i zająć się czymś. Przecież przez całe życie nie można tylko leżeć i opijać się rumem. To nie w jego stylu. Chociaż nie zaprzecza, że było to bardzo przyjemne. Ale jeszcze chwilkę po odpoczywa, przecież ma jeszcze tyle lat przed sobą, że spokojnie urobi się jeszcze po łokcie.
- Jestem Roger! - krzyknął jakiś młody człowiek, zapewne w jego wieku, albo odrobinę młodszy. No to koniec sielanki, pomyślał.
- Jestem Reyligh, a jeśli chcesz kupić ryby to musisz iść do tego starego pryka. O tam - wskazał na lekko podniszczony domek, który bardziej przypominał szopę niż mieszkanie.
- Nasze spotkanie było przeznaczeniem, Reyligh!
- Przeznaczeniem? - zapytał z niedowierzaniem lepiej poprawiając się na niewygodnych schodach. W tej chwili przyjrzał się niejakiemu Rogerowi. Pierwsze, co rzuciło mu się w oczy to słomiany kapelusz z czerwoną przepaską. Pod nim ukrywały się czarne włosy, a na twarzy gościł zawadiacki uśmiech. Ubrany był jak większość, niczym się nie wyróżniał. Czarna koszula była cała rozpięta i ukazywała dobrze umięśniony brzuch. Ale cóż, kto w tych czasach nie ma w rozumie, ma w mięśniach. I kończąc na brązowych spodniach i sandałach. Przeciętny człowiek. Więc czemu gada mu o jakimś przeznaczeniu? Jest chory psychicznie? A może dostał udaru słonecznego? Chociaż ten kapelusz..
- Wypłyniesz ze mną na morze, by przewrócić świat do góry nogami? - zapytał tak normalnie, jakby pytał o to, co dzisiaj robi po południ, albo ile to jest dwa dodać dwa.
- Hę? Świat? Ale dlaczego akurat ja? - zapytał podnosząc naczynie do ust i delikatnie je przechylając, tak, że większość jego zawartości wlała mu się do gardła. Przymrużył lekko powieki delektując się przepysznym smakiem rumu, który zostawił palący odcisk w jego organizmie.
- Przecież już powiedziałem! Wstrząsnę światem! - i wtedy coś go ogarnęło. Jakieś dziwne przeczucie. Wiedział, że nie jest to zwykły człowiek. I był również pewny jednej rzeczy. Musi mu zaufać. Nie, nie musi. On chce i już mu ufa. Rzucił mu swoją prawie opróżnioną butelkę i zapytał tylko o jedną rzecz.
- Ale jestem Vicekapitanem prawda, Kapitanie Roger?
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.