Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Inuki - sklep z mangą i anime

Opowiadanie

Narzeczona Discorda

Rada

Autor:DisneyFanatic2364
Tłumacz:Yumi Mizuno
Serie:My Little Pony
Gatunki:Dramat, Fantasy, Romans
Uwagi:Tłumaczenie
Dodany:2015-07-21 08:00:46
Aktualizowany:2015-07-14 12:53:46


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

FF autorstwa DisneyFanatic2364 oryginalny tytuł Bride of Discord


Kolejnego dnia, spokój Discorda przyćmiewało pukanie w pole ochronne jakie postawił dookoła ofiarowanych mu ziem. Pstryknął w palce i znalazł się przed źródłem tych dźwięków. To była Zecora.

-A racja... - powiedział - ...pozwoliłem ci przecież przychodzić. - Zecora coś krzyczała, ale przez barierę Discord nic nie słyszał - Co? - zebra pokazała na pole - A racja! - pstryknął palcami, a w miejscu gdzie była pole zniknęło tak, że mogła swobodnie przejść.

-Dziękuję. - powiedziała

-A więc co cię tutaj sprowadza? - zapytał się ostrożnie - Czyżbyś przyszła pożyczyć trochę cukru? - kiedy to mówił w jego szponach zmaterializowała się pełna cukiernica.

-Powód mojego przybycia to sprawa Fluttershy ukrycia. - Zaczął zachowywać się nerwowo - Przyszłam z nią porozmawiać, może trochę pospacerować.

-Czy ty całymi dniami umiesz mówić tylko rymami? Oh cudownie! Teraz mnie tym zaraziłaś! Naprawdę, czy to jest powód twoich odwiedzin? To niespodziewane, ale...

-Fluttershy?

-A tak! Jest w ogrodzie. Zrobiłem co mówiłaś, dałem jej ogród i zwierzęta i wiesz co? Przytuliła mnie! - powiedział zadowolony - Nawet nie wiesz jak wspaniale razem spędzamy czas. Stała się nawet moją przyjaciółką! I to ona tego chciała! To nie do końca to czego oczekuję, ale wiem, że jestem już o krok bliżej do poślubienia tej cudownej, pięknej... - usłyszał jak zebra cicho się śmieje. Zarumienił się i zaczął gładzić swój kark - Miałem na myśli... - pstryknął palcami i teleportował ich do ogrodu. Pegaz właśnie karmiła kaczki.

-Fluttershy... - odezwał się, a kiedy się do niego odwróciła dodał - ...masz gościa. - widać było, że jest zmieszana. Discord odsunął się by pokazać schowaną za nim zebrę. Nawet jeżeli nie była z Zecorą bliską przyjaciółką, widok znajomej twarzy zmieszał ją i wprawił w zakłopotanie.

-Ale nie rozumiem... - powiedziała łagodnie - ...myślałam, że nie mogę mieć gości.

-Cóż.. - starał się szybko wymyślić jakąś wymówkę - Zecora jest... wyjątkiem. W końcu jesteśmy sąsiadami. Wiesz co? Zostawię was same. - Kiedy zniknął, zebra uśmiechnęła się do Fluttershy.

-Cieszę się, że widzę cię w zdrowiu moja droga. Twoje przyjaciółki poprosiły abym sprawdziła wszystko dla twojego dobra.

- Czy z nimi wszystko dobrze?

-Bardzo się o ciebie niepokoją, stąd będzie pytanie powinnością moją. Czy Pan Chaosu nie jest nieszczęściem twojego losu?

-Może cię zaskoczy to co teraz powiem... - starała się uważać na słowa - ...ale jest naprawdę miły! Zobacz co dla mnie zrobił!

-Mówiłam, że nie będzie taki zły, ale powiedz często pokazuje ci kły?

-Ależ nie! Miałaś rację! Od dawna nie byłam taka szczęśliwa, z wyjątkiem...- popatrzyła na ziemię, Zecora podniosła jej brodę

-Dlaczego nie jesteś szczęśliwa, tylko ciągle płaczliwa?

-Cóż... - szepnęła - Tęsknię za moimi przyjaciółkami. Nie pozwala mi ich odwiedzić. Rozumiem i doceniam wszystko to co dla mnie zrobił, ale... - popatrzyła w niebo - Czasem ciągle czuję się jak więzień, w zasadzie on...

Zebra opuściła lekko powieki

-Tak?

-Nikomu nie powiesz? - głos jej drżał

-Moje usta to więzienie, w których twoje słowa zamieniają się w kamienie.

-Ja myślę... myślę.. - szeptała - ...myślę, że się we mnie zakochał. - Czekała na reakcję Zecory, ale ta nie wyglądała na zaskoczoną. Uspokoiło ją to, ale jej serca łomotało jak nigdy, miała też nadzieję że nie ma nigdzie Discorda - Każdej nocy pyta się mnie, czy go kocham.

-A kochasz?

-Zawsze mówię, że nie. Zawarliśmy układ. Nie poślubię go póki nie powiem "tak", na samym początku myślałam, że tylko się mną bawi, ale ... potem.. stał się taki naturalny, taki łagodny. Za każdym razem kiedy mu odmawiam, mam wrażenie, że to go rani. I.. ten sposób w który mnie dotyka... Nie przeszkadza mi to, ale.. ja... ja tylko.. ja.. - nie musiała mówić nic więcej, zebra była mądra i szybko zrozumiała.

-Jest tak jak mówiłam, aby wymazać grzechy straszliwej przeszłości musiał dostać odrobinę miłości.

-Wydaje mi się... - przełknęła ślinę i mówiła jeszcze ciszej - ...że mogłabym go pokochać, gdyby tylko... tak nie naciskał. - przyglądała się z uwagą swojej towarzyszce - Rozumiesz chyba, że moje przyjaciółki nie mogą o tym wiedzieć. I tak się wystarczająco martwią. Powiedz im, że wszystko u mnie dobrze i że jeszcze nie jestem jego żoną.

-Zapewniam, że tylko to co chcesz usłyszą, teraz jednak muszę iść pewne kucyki w moim domu ciężko dyszą.

-Straszne.. Cóż, nie będę cię zatrzymywać na siłę. Chciałabym tylko...

-Więcej towarzystwa? To zrozumiałe. Twoje uczucia z przyjaźni do miłości robią kroczki małe.

Kiedy Fluttershy nic już nie mówiła, zebra oddaliła się od niej. W momencie przybliżania się do bariery chciała przejść przez most graniczny, lecz go nie było i zaczęła spadać. Pojawił się obok niej Discord i teleportował ją na ziemię.

-Ooops! - zaśmiał się cicho - Zapomniałem ci o tym powiedzieć. - kiedy ponownie pstryknął palcami znajdowali się za barierą, pochylił się i zaczął szeptać do jej ucha - Czy ona mówiła coś o mnie?

-Obiecałam nic nie wymawiać, jeżeli chcesz wiedzieć musisz się o to ją zapytać. - uśmiechnęła się

-No dalej! Nie powiedziała nawet, że mnie lubi? Albo... myślisz, że mnie lubi?

-Te rzeczy czasu potrzebują, lecz jest coś czym byś ją ujął. Najlepiej, abyś swoją zasadę opuszczania tego miejsca nagiął.

-Niedorzeczność! - warknął kiedy zebra zniknęła w lesie. Ostatecznie w końcu wiedział, jak się czuły kucyki kiedy zamknął je w labiryncie.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _

Obserwował ją ze swojego tradycyjnego miejsca na drzewie, bawiła się właśnie ze zwierzętami. On mógłby nakarmić je za pomocą jednego ruchu pazurami, ale sprawiało mu dużo przyjemności obserwowanie jej w pracy. Właśnie próbowała namówić swojego królika do zjedzenia marchewki.

-No Angel... - mówiła delikatnie - ...może jeden mały gryz? - Zwierze nie chciało jej słuchać - A może maluteńki? - królik odepchnął marchewkę od siebie. Dziewczyna była zła na zwierzaka, otworzyła szeroko oczy jak tylko mogła i użyła swojego Spojrzenia na nim. Jak zahipnotyzowany, królik zaczął jeść, aż zjadł cała marchewkę.

-Niesamowite. - mruknął Discord - Nie mógł uwierzyć, że ten kucyk bez użycia magii jest w stanie zmusić kogoś do zrobienia tego co chce. A przecież jest w tym taka niewinna! Co prawda, jej Spojrzenie działa na różne stworzenia z wyjątkiem jego. Ta mała cząstka chaosu jaką w niej zobaczył bardzo go zaintrygowała, w zasadzie zupełnie tak bardzo jak cała reszta jej osoby. Był bardzo blisko podziwiając swoją królową.

-Co jest.. Co mogę jeszcze dla niej zrobić? Co mogę jej jeszcze dać? Kwiaty? A może czekoladę? - mówił do siebie.

-A może przestaniesz mnie szpiegować? - Zleciał przed jej oblicze posłusznie - Właściwie jak dużo prywatności mi dajesz?

-Cóż... um... - zareagował zmieszany

-Nie masz nic lepszego do roboty?

-Nie? Wiesz, wolę spędzać czas z tobą...

-Dlaczego więc tego nie powiedziałeś wcześniej?

-Ja... cóż... widzisz... - plątały mu się słowa - Właściwie to nie mam nic do roboty. - popatrzył jak używa na nim swojego spojrzenia, ale jedyne co wywołało to śmiech. Z trudem go powstrzymał i popatrzył na nią skupiony. - Nie jesteś na mnie zła, za to że nie szanuję twojej prywatności?

-Zła? - zdziwiła się - Discord, to nie jest pierwszy raz kiedy cię nakryłam. To trochę uciążliwe, ale nie jestem zła. Właściwie, skoro teraz wiem, że nie masz nic do roboty to może pomożesz mi nakarmić zwierzęta?

-Żaden problem. - już miał pstryknąć w palce, kiedy ta powstrzymała jego dłoń

-Chcę abyś nakarmił je normalnie.

-Masz na myśli. -zdębiał - Mam chodzić to tu to tam i ganiać je? Przecież będą ode mnie uciekać. Bez urazy, kochana, ale nie jestem do tego zdolny.

-A czy kiedykolwiek próbowałeś?

-Nie wiem czy tego jeszcze nie zobaczyłaś, ale nie jestem taki jak ty. Te ... istoty będą uciekać, są wystarczająco mądre, by widzieć we mnie zagrożenie. - Mimo to ona nadal nie puszczała jego ręki

-Wiesz, myślę, że da się coś z tym zrobić. - Pociągnęła go między wiewiórki. Patrzył się raz na nią, a raz na zwierzęta. Te otoczyły ją ponownie.

-No dobra. - odparł. Nie byłoby rzeczy, jakiej by dla niej nie zrobił. Popatrzył na wiewiórki - Dobra wy małe szkodniki, czas na wyżerkę! - a kiedy tylko się pochylił, aby dać im orzeszki te przestraszone uciekły do dziupli w drzewie. Przeniósł wzrok na Fluttershy - A nie mówiłem?

-Musisz być bardziej delikatny. - zachichotała i dała mu w szpony trochę orzeszków - Popatrz na mnie.

"Zawsze będę" pomyślał przyglądając się, jak zagląda do dziupli

-Ciii, już dobrze. - szeptała, już na sam dźwięk jej głosu wiewiórki wystawiły łepki na zewnątrz - Nie ma się czego bać, Discord was nie skrzywdzi. - zleciała na ziemię. Po krótkiej chwili zwierzęta znalazły się blisko niej, jedne siedziały przed nią inne natomiast biegały dookoła. Fluttershy dała wtedy znak kopytem Discordowi, aby ukląkł i się pochylił. Zdziwił się, ona ponowiła prośbę. Zobaczył, jak na jej kopyto wbiegła wiewiórka. Czekała aż klęknie, ten jednak tego nie robił. Tylko na nim nie działało jej spojrzenie. Łzy zaczęły napływać jej do oczu i odwróciła się do niego plecami cicho pochlipując.

-Oh, proszę, tylko nie to... - mruknął do siebie, a kiedy popatrzyła na niego swoimi wielkimi niebieskimi oczami, nie używała Spojrzenia, po prostu się na niego patrzyła. Mimowolnie klęknął, a wtedy się uśmiechnęła. Na samym początku wiewiórki podchodziły do niego nieufnie, a kiedy rozłożył łapę i szpon wypełnione orzechami, te zatrzymały się.

-Mówiłem, że to nie pomoże.

Fluttershy się nie poddawała. Dotknęła kopytem jego szponu tak aby znajdowało się ono całkowicie na trawie, wtedy wiewiórki podbiegły i zaczęły jeść.

-Gotowe... - powiedział szybko - ...nakarmiłem je. Mogę już iść?

-Oh nie, mój panie! - zakomunikowała - Jest tutaj znacznie więcej zwierząt które czekają na jedzenie.

-No daruj... - podniósł się na nogi - ...nie mogę po prostu pstryknąć palcami? To byłoby szybsze!

-Nie, żadnej magii. Musisz się nauczyć jak być miłym dla zwierząt!

-Jestem Panem Chaosu! Nie umiem robić niczego miłego...

-Proszę?

-A niby dlaczego miałbym? - popatrzył w jej oczy

-Dla mnie?

"Oh, dla ciebie..." pomyślał

-Dobrze, Niech będzie! Ale odwdzięczysz się! - zachichotała w odpowiedzi i dała mu trochę ziarna dla ptaków na ręce i ponowiła prośbę aby klęknął. Mijały godziny, a oni karmili zwierzęta. Miał już ochotę iść, kiedy Fluttershy okręciła się dookoła niego, wtedy kilka ptaków poleciało za nią. Znalazł się nawet taki, który przystanął na jego lwiej łapie aby odpocząć. Nie mógł się nadziwić, zadowolony popatrzył na pegaza.

-Widzisz? Jedyne co musisz zrobić to pokazać im, że mogą ci ufać. - zaraz po jej słowach jeszcze więcej ptaków przyleciało do niego siadając na jego głowie, między jego szponami i na ramionach

-Cóż, nie powinny. Mogę je zabić jednym ruchem łapy, wiesz?

-Ale tego nie zrobisz.

-Dlaczego miałbym tego nie zrobić?

-Bo jeżeli to zrobisz nigdy się do ciebie już nie odezwę

-Co? - krzyknął przestraszone ptaki odleciały - Słuchaj no ty pegazie! Nie możesz rozkazywać Discordowi w taki sposób! To ja tutaj ustalam zasady! Chcesz ze mnie zrobić głupca?! - zatrzymał się kiedy jeden z ptaków wrócił i wylądował na jego głowie - Złaź ze mnie! - ryknął i odstraszył zwierzaka. Fluttershy się śmiała, na samym początku było mu trochę przykro, ale potem też zaczął się z siebie śmiać

-Wyglądałem niedorzecznie, prawda?

-Nie... - popatrzyła na niego - ...dość uroczo.

-Uroczo? - zdziwił się

-Czy to ci przeszkadza?

-Nie! Tylko ... - spuścił wzrok - ...jeszcze nikt nie powiedział, że jestem uroczy. - nie zdawał sobie sprawy z tego jakie to przyjemne uczucie

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _

Zaraz po tym jak nakarmili wszystkie zwierzęta Discord zastanawiał się co z jego dumą. Karmił słodkie, małe stworzenia, a to wszystko za sprawą jednego kucyka? Czy naprawdę nie przypominał już Lorda Chaosu? Z tymi myślami w głowię zauważył jak kilka zwierząt biega dookoła niego swobodnie, inne natomiast otoczyły tę piękną słodką istotę. Zaczynał ją podziwiać coraz bardziej. Po skończonej pracy Fluttershy znowu go przytuliła, a ten w odpowiedzi otoczył ją swoim ogonem.

-Dziękuję, bardzo mi pomogłeś. - chciała go puścić, ale wtedy jego ramiona otoczyły ją mocniej, aby przytrzymać ją chwilę dłużej. Nie stawiała oporu - Wiesz, możesz mnie już puścić. Discord?

-Hmm? A, tak... - uwolnił ją - ...ale wpierw, moja kochana, masz u mnie dług.

-Dług? - zdziwiła się

-Zrobiłem coś dla ciebie, teraz ty zrób coś dla mnie.

-Myślę, że to będzie uczciwe. Co mam zrobić?

Myślał przez chwilę

-Zaśpiewasz dla mnie?

-Zaś.. zaśpiewać? - zarumieniła się

-Po prostu kocham dźwięk twojego głosu! - podszedł do niej

-Ale ja.. nie umiem śpiewać.

-Nie bądź niedorzeczna! - położył łapę na jej ramieniu - Dawałaś występ na gali.

-Ale.... wtedy nie widziałeś...

-Widziałem. No już, moja droga. Jestem tutaj tylko ja. Tylko ten jeden raz. Nigdy cię więcej o to nie poproszę.

-Nie.. - spuściła wzrok - Nie jestem gotowa.

-Nie gadaj... - położył palec na jej ustach - ...śpiewaj.

-A jaką piosenkę?

-Śpiewaj...

-Ja naprawdę nie...

-Jesteś mi coś winna! - zobaczył jak się rumieni - Nie musisz się stresować, Fluttershy. Nie będę się z ciebie śmiał.

Kiedy ją puścił wzięła głęboki wdech i zaczęła śpiewać

-Idzie niebo ciemną nocą,

ma w fartuszku pełno gwiazd.

Gwiazdki błyszczą i migocą,

aż wyjrzały ptaszki z gniazd.

Jak wyjrzały, zobaczyły,

to nie chciały dłużej spać.

Kaprysiły, grymasiły,

żeby im po jednej dać.

Gwiazdki nie są do zabawy,

bo by nocka była zła.

Jak usłyszy kot kulawy,

śpijcie ptaszki, aaa…

-Moja słodka, ale nie kołysankę. To sprawia, że chce mi się spać. - ziewnął

-Wybacz, ale nie wiem co powinnam...

-Zaśpiewaj to samo co na gali. Ta piosenka była ładna.

Znowu nabrała powietrza w płuca i zaczęła śpiewać. Denerwowała się, dlatego przeniosła wzrok na ptaki siedzące w gałęziach drzew. Poczuła się nawet bardziej zdegustowana, kiedy muzyka zaczęła grać nie wiadomo skąd. Kiedy popatrzyła na Discorda, ten dawał jej mikrofon. Śpiewała tutaj dla niego, a on przymknął oczy wsłuchując się w słowa piosenki. Nie był w stanie zrozumieć, dlaczego dźwięk jej głosu tak dobrze na niego działa. W rezultacie nie rozumiał, dlaczego jej sama obecność jest dla niego taka przyjemna. Kiedy stała przed nim wydawała mu się być czystą perfekcją, zupełnie jak przystało na jeden z Elementów Harmonii. Z wyjątkiem swojego spojrzenia, nie miała nic wspólnego z chaosem. Może dlatego odnajdował ją tak interesującą, ponieważ stanowiła jego całkowite przeciwieństwo. Dał się ponieść chwili i ujął ją za ramiona. Przez to trochę zwolniła, uniósł jej kopyto nad głową i zakręcił nią. Pogrążyli się razem w tańcu. Fluttershy przypomniało się, że to samo zrobił na Gali, ten taniec był identyczny, lecz inne było miejsce. Miała wrażenie, że tańczą w powietrzu, co właściwie było prawdą, ponieważ nie dotykali ziemi. Tańczyli coraz szybciej, płynniej, delikatniej, kręcili się w powietrzu, uniósł ją nad siebie, a ptaki tańczyły dookoła nich.

-Czy znajdzie się jakikolwiek kucyk który mnie... - otworzyła oczy - Który mnie pokocha?! - muzyka grała i grała - Jakikolwiek kucyk który mnie pokocha?! - długo tkwili w tym tańcu, póki Discord powoli nie zaczął jej unosić do góry, na wysokość swojej głowy. Przyglądał się jej twarzy z uwagą. Przestrzeń między ich twarzami malała do takiego stopnia, że teraz bez problemu oboje mogli popatrzeć sobie głęboko w oczy. Ich usta dzieliły zaledwie milimetry, kiedy pegaz zorientowała się w sytuacji. Natychmiast odsunęła się od niego i zaczęła się nerwowo śmiać.

-Uh. - Discord dopiero teraz zauważył co się stało i też zaczął głośno się śmiać. - Cóż..

-Czy... - powiedziała wydostając się z jego objęć - ...jesteśmy już kwita?

-Co? A tak, to było... - popatrzył w jej oczy - ...piękne. - przez pewien czas stali obok siebie zarumienieni

-Wiesz co.. muszę iść do ubikacji... - powiedział w końcu Discord i odleciał najszybciej jak się da.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.