Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

W umyśle Króla Sombry

Koszmary

Autor:Yumi Mizuno
Serie:My Little Pony
Gatunki:Akcja, Dramat, Mroczne, Przygodowe, Romans
Uwagi:Alternatywna rzeczywistość
Dodany:2015-08-13 08:00:11
Aktualizowany:2015-07-14 13:01:11


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Wszelkie prawa autorskie zastrzeżone.


Uciekała, przed rozwścieczonym psem. Nie była w stanie w ogóle się z nim porozumieć. Nie słuchał jej. Nawet jej spojrzenie nic nie pomagało. Znikąd pomocy. Znikąd ratunku. Musiała liczyć sama na siebie. Musiała stawić czoło koszmarowi. To tylko sen, to tylko iluzja. Mówiła do siebie w myślach. Bądź odważna, Fluttershy. Przyjaciele na ciebie liczą, a on... on tam na ciebie czeka i się martwi. Nie pozwól, aby martwił się w nieskończoność.

Stanęła na ziemi, popatrzyła na szarżujące zwierze i wystawiła w jego kierunku kopyto. Jednak, kiedy ten rzucił się na nią, aby zębami przebić jej gardło poczuła jedynie miękki język na swoim policzku. Straszliwy ogar zamienił się w miłego u puchatego psa. Wdzięcznie merdającego do niej ogonem. Usłyszała huk, zobaczyła jak w oddali biegnie do niej kolejna bestia, potwór nie podobny do niczego co wcześniej widziała. Pies w przerażeniu odbiegł od niej, a ona stanęła na wszystkie cztery kopyta. Postanowiła zaryzykować znowu. Kiedy zbliżyła się do bestii z nadzieją i odwagą w sercu, ta zamieniła się w zupełnie spokojnego barana, który zaraz zaczął skubać opadłe liście. Kolejny huk. Między ogołoconymi drzewami pojawił się stwór zrodzony z ognia. Nie miał zamiaru do niej podchodzić, z oddali ciskał płonącymi kulami. Baran uciekł, a ona przełknęła ślinę. Z trudem udało się jej uniknąć ataku. Musiała się znaleźć przy nim, musiała jakoś zareagować. Im znajdowała się bliżej, tym potwór się oddalał. W końcu, Fluttershy uniosła się nad ziemią na swoich skrzydłach. Dla nich. Pomyślała i ruszyła przed siebie. Dotknęła stwora, sparzyła się, lecz ku jej zdziwieniu ten zamienił się w małego kucyka. I to nie byle jakiego. W młodego Sombrę, który na oko miał zaledwie kilka lat.

-Ojciec powiedział, że będę kiedyś potężnym królem! - powiedziało do niej dziecko uśmiechając się szeroko. Myślała, że to już koniec, że wygrała. Lecz ostatni największy huk zamroził krew w jej żyłach. Koło łóżka śpiącego Sombry stała znajoma klacz. Jednak było w niej coś innego. Na policzkach krwawe łzy, a pierś miała przebitą na wylot. To była rana od miecza. Gold uniosła kopyto i przycisnęła je do krtani ukochanego. Zaczął się dusić, ale nie bronił się.

-Nie! - Fluttershy krzyknęła podlatując do nich - Nie możesz! Nie wolno! Nie rób tego! Przecież go kochałaś!

-On mnie zabił. - Gold wycedziła zachrypniętym głosem.

-Nie chciał tego zrobić!

-On mnie ZABIŁ!

Jeżeli czegoś pegaz nie zrobi, ta klacz zabije Sombrę... Zaraz... Przez chwilę zamarła w bezruchu, przecież oni i tak już nie żyli. To wszystko, podobnie jak wcześniejsze obrazy, to były symbole. Na samym początku pewność siebie Sombry i jego gniew oraz zwątpienie. Później problemy ze znalezieniem zaufania. To wszystko musiało doprowadzić do chęci pozyskania władzy, aby nie zagrażała mu zdrada, aby nikt więcej nie podburzył wątłych filarów jego świadomości. Tutaj, właśnie w tym momencie, musiał się pojawić potwór, który go zmienił w okrutnego tyrana w kogoś kim nigdy nie chciał być. Wcześniej Fluttershy tak na niego nie patrzyła. Widziała w nim tylko szaleńca, który chce ponownie objąć tron Kryształowego Królestwa. Zadrżała w przestrachu i rzuciła się na Gold. Ta jednak nie przemieniła się w nic, warczała tylko na nią nie zwalniając kopyta z krtani Sombry.

-Przypomnij sobie! Przypomnij sobie! - szlochała. Dziewczyna szybko ją odrzuciła od siebie. Niby iluzja, a jednak bolało tak realnie. Fluttershy poczuła, że ma złamane skrzydło. Pisnęła w bólu.

-On mnie zabił! Obiecał górę złota, obiecał wspólne panowanie, obiecał miłość! Oddałam mu wszystko to co miałam! Oddałam mu siebie! Oddałam mu swoje marzenia! A on mnie zabił!

-On cię kochał! To ten potwór go zmienił! On by tego nie zrobił! To nie był on!

-Zamilcz! Co ty możesz wiedzieć o tym?!

Lecz pegaz wiedziała, o zdradzie przez ukochaną osobę, o bólu i żalu. Poznała to na własnej skórze. Gold rzuciła się na Fluttershy złapała ją za kark lekko podduszając.

-On... żałuje... - wyszeptała. - Popatrz. On, żałuje...

Gold uniosła głowę i popatrzyła na śpiącego Sombrę zalanego łzami. Szlochał przez sen. Mamrotał coś, przepraszał, wypowiadał jej imię i znowu przepraszał.

Białe światło otoczyło Gold, rana zniknęła, łzy rozpłynęły się. Zeszła z pegaza, która przekręciła się na bok. Nadal ją bolało, lecz...

-Zostań moją żoną. - usłyszała. Do dziewczyn podszedł mały Sombra - Kocham cię, moja cudowna. Kocham cię. - dziecko się uśmiechało szeroko i niewinnie. Nie kłamał i obie to wiedziały.

-Fluttershy! - pegaz usłyszała znajomy głos. To był Discord, obejmował ją mocno, nie była już na tamtej polanie. - Co ci się stało? Twoje skrzydło! Jesteś ranna! - czułą jego ciepły dotyk.

-Discord... czy ty... mnie kochasz? - szepnęła patrząc na niego pół przytomna

Na twarzy pana chaosu pojawił się delikatny rumieniec

-O czym ty... Flutter... nie czas teraz na to... jesteś ranna!

-Bo wiesz? Ja kocham ciebie...

Discord otworzył szeroko oczy. Nie wiedział co powiedzieć, jak zareagować. Z zamyślenia wyrwał go krzyk. To Sombra złamał zaklęcie Króla i teraz to on trzymał go w szachu.

-Oszukałeś mnie! - krzyknął - Oszukałeś! Zabiłeś ją! Oszukałeś! Pamiętam wszystko! Oszukałeś mnie! - mówił, za każdym razem kiedy wykonywał kolejny cios mieczem, jaki pojawił się obok niego. Był wykonany z czerwonego kryształu. Król cofał się, nie mógł uwierzyć w to, że Sombra był taki silny. Nie był w stanie dłużej się bronić, a kiedy ostrze miecza przeczyło go na wylot wydał z siebie głośny krzyk. Zamienił się w czarną mgłę i rozpłynął się w powietrzu. Jednak, otoczenie się nie zmieniło. Sobra stał i dyszał, zupełnie tak jak wtedy kiedy pokonał swojego ojca w pierwszej misji Fluttershy.

-Jest tutaj jeszcze ktoś... - szeptała - Ona zawsze tutaj była... Discord... proszę, pomóż mu... i wracajmy... do naszego domu...

Przy stole, powoli zaczęła pojawiać się ostatnia osoba. Gold Feather zalana łzami, wpatrzona w Sombrę. Ten odrzucił od siebie miecz, warga mu drżała.

-Idź do niej. - powiedział Discord - Już umarłeś, pamiętasz? Ona też. To co się stało... Nie zmienisz tego. Nie żyj przeszłością. Cokolwiek cię czeka... tam, idź do mniej. Razem stawcie czoła temu co jest po drugiej stronie. - uniósł omdlałą dziewczynę z ziemi - Twoja bajka się już skończyła. Dopisz zakończenie.

Sombra popatrzył na Discorda i powolnym krokiem podszedł do ukochanej, otarł jej łzy i pocałował czule w czoło. Ta rzuciła się na jego szyję i chociaż nie przestawała płakać, to jednocześnie też się śmiała. Wtedy obraz zaczął znikać. Discord poczuł, że ziemia jaką miał pod kopytami zamieniała się w zimny kamień, otoczenie przeistaczało się w dziurę ze schodami, które ciągnęły się w dół i do góry. Drzwi, jakie prowadziły wcześniej do najgorszych koszmarów tych co je otworzyli zniknęły.

-Dziękuję, moi przyjaciele. - usłyszał w głowie głos Sombry - Dbaj o nią.

-Będę.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.