Opowiadanie
Miłość Według Leviego Ackermana [Rivetra]
Rozdział 1
Autor: | Majeczuunia |
---|---|
Serie: | Shingeki no Kyojin |
Gatunki: | Akcja, Romans |
Dodany: | 2015-11-03 19:23:33 |
Aktualizowany: | 2015-11-03 19:23:33 |
Prosiłabym o niekopiowanie fragmentów mojego opowiadania BEZ MOJEJ ZGODY. Jeśli przedtem skontakujecie się ze mną i osobiście poprosicie o pozwolenie skopiowania fragmentu, to zapraszam. Jednak zawsze miejcie dopisek, że jest to moja praca :)
Młoda miłość to dureń. Przychodzi niespodziewanie i z reguły odchodzi szybko. Ale, jak już wspomniałem, jest durniem, więc zazwyczaj kiedy owa młoda miłość wyparowywuje, jest już za późno, by zrobić cokolwiek. Trzeba wytrzymać z tym człowiekiem do końca życia, czy tego się chce czy nie.
Ja trwałem w przekonaniu, iż się nigdy nie zakocham. Kiedy jako szesnastolatek wylądowałem z przypadkową dziewczyną w łóżku, myślałem sobie "Nic takiego. Przecież ja jej nie kocham". Lubiłem mówić, że jestem wiecznie niezobowiązany. Miałem osiemnaście lat i zero planu na dalsze życie. Wiedziałem tylko tyle, że nie planuję się zakochać. Małżeństwo kompletnie odpadało, nie wspominając już o dzieciach. Boże, jak ja się myliłem.
W sumie to zaczęło się normalnie. Szliśmy sobie z Farlanem i Isabel po ulicy, podziwiając piękny krajobraz slumsów. Zauważyliśmy grupę gości, którzy gwałcili kobietę. Cóż, żadna nowość. Lecz Farlan aż zagotował się ze złości.
- Odpuść, Farlan - powiedziała Isabel, kiedy już chciał zawrócić. - Bojem świata nie zmienisz, a nawet jak dasz tym typkom z liścia, to nic nie da.
Farlan przygryzł wargę.
- A jeśli to byś była ty, Isa? - wycedził. - Nie ważne, że nie znam tej kobiety, płeć żeńska nie powinna być traktowana w ten sposób!
Wiedziałem, że jeśli on tam pójdzie i spróbuje przemówić tym facetom do rozumu, to zrobi się gruba afera. Wobec tego kazałem im czekać i sam poszedłem.
Schowałem się za murem i przez chwilę tylko nasłuchiwałem.
- Co za suka nosi spodnie? - fuknął jeden głos.
- Wojskowa - powiedział inny. Na to słowo spojrzałem na atakowaną dziewczynę. Miała na sobie zieloną pelerynę ze Skrzydłami Wolności. Korpus Zwiadowczy?
Wyszedłem z kryjówki i wyciągnąłem nóż zza paska. Podszedłem do jednego z gości i zarżnąłem go w plecy.
- Takie rzeczy robi się w domu - powiedziałem. - Te ulice nie potrzebują być jeszcze bardziej oszpecobe takimi widokami.
Facet, którego zaatakowałem zgiął się wpół. Z jego rany trysnęła krew, a po chwili padł nieżywy. Jego kumple chyba spanikowali, bo dali nogę. Dziewczyna zadrżała, kiedy zobaczyła martwe ciało gwałciciela. Po jej policzkach płynęły łzy. Jak na babkę z Korpusu Zwiadowczego, to cienki bolek z niej.
- Kurna, nie chciałem go zabić - mruknąłem pod nosem, czyszcząc nóż. Odwróciłem się na pięcie i odszedłem od miejsca zbrodni.
- Dziękuję! - wykrzyknęła za mną tamta babka. Przystałem na chwilę i spojrzałem na nią.
- Nie dziękuj, tylko się pilnuj na przyszłość - odpowiedziałem. Gdybym wiedział, ile ona za parę miesięcy będzie dla mnie znaczyć, pewnie zachowałbym się inaczej.
Krótkie streszczenie tego, co stało się parę tygodni później: Farlan, Isabel i ja dostaliśmy obywatelstwa na powierzchni i wstąpiliśmy do Korpusu Zwiadowczego. Po kilku miesiącach bycia w tym zawodzie Farlan i Isabel zginęli na ekspedycji za murami. Po tym wydarzeniu dostałem awans i zostałem Korporalem Levim Ackermanem. Dostałem podwładnych i w końcu zaczęli darzyć mnie jakimś szacunkiem. I tak się zaczęło moje prawdziwe życie jako żołnierz. I wtedy weszła w nie... Petra.
Petra Ral. Tak brzmiało nazwisko dziewczyny z Korpusu Zwiadowczego, którą tamtego dnia "ocaliłem" przed gwałtem. Na początku nie planowałem z nią żadnej znajomości. Jednak w końcu odezwać się musiałem, gdyż ona wstąpiła do mojego podwładnych. Pewnego wieczoru zobaczyłem, jak po nocach siedzi w sali konferencyjnej i przy świetle jednej świeczki skrobie coś w notesiku. Teraz tak sobie myślę, że gdybym nie zapytał jej, co pisze, to by nic z nas nie powstało. Lecz koniec końców cieszę się, że to zrobiłem.
Z małej pogawędki zrobiła się rozmowa. I tak co wieczór. Nasza znajomość się rozrosła i rozkwitła, aż pewnego dnia zapytałem siebie: "Co ty w sumie do niej czujesz, Levi?"
Nie umiałem sobie wówczas odpowiedzieć na to pytanie. Bo właśnie, miłość ma to do siebie, iż nawet jej nie zauważasz. Dopiero po określonym czasie zdajesz sobie sprawę z tego, co czujesz do danej osoby.
Po paru miesiącach noszenia tytułu Korporala Leviego, poniosłem porażkę w postaci gównianego planu. Ludzie poumierali, a ekspedycja nie przyniosła żadnych większych korzyści. Poszedłem więc na balkon, by móc w spokoju kontemplować moją porażkę. Po chwili jednak dołączyła się do mnie Petra. Nie pytała o nic, po prostu w ciszy patrzyliśmy się na kołyszące się sosny.
- Ten plan był do chrzanu - powiedziała znienacka, przerywając milczenie.
- Chodzi ci o śmierć sojuszników? - Kiwnęła głową. - Byli żołnierzami. Żyli, gotowi, by umrzeć na polu bitwy. To faktycznie okropne, ale trzeba zawsze patrzeć w przód.
- Jesteś taki zimny - odparła Petra. Wzruszyłem ramionami.
- Jestem jaki jestem.
- Fakt - Petra zaśmiała się nerwowo. - Może właśnie dlatego się w tobie zakochałam.
Odwróciłem się i na nią spojrzałem. Na jej twarzy malował się uśmiech, a w jej piwnych tęczówkach tańczyło mnóstwo małych refleksów światła.
- Levi - powtórzyła. - Kocham cię.
Spuściłem wzrok. Przez te wszystkie miesiące podświadomie zdawałem sobie sprawę o moich uczuciach do Petry. Chociaż nigdy tego nie powiedziałem, nawet w myślach, wiedziałem, że zakochałem się w niej. Ale wtedy, kiedy ona powiedziała wprost, co czuje, nie mogłem nic z siebie wydusić.
- Co ja wygaduję? - szepnęła Petra sama do siebie. - Przecież to jest wojsko. W tej branży nie ma miejsca na miłość.
Spojrzała mi w oczy.
- Wybacz, Levi. Przepraszam, że tak z tym wyskoczyłam... Nie powinnam.
Odwróciła się na pięcie i poszła w stronę wejścia do budynku.
- Poczekaj - powiedziałem. Złapałem ją za nadgarstek, ale po chwili moja dłoń zsunęła się na jej. Spojrzała na mnie z pytającym spojrzeniem w oczach. Nie puszczając jej ręki, podszedłem do niej i ją pocałowałem.
Petra najpierw zesztywniała, ale po chwili zwróciła pocałunek. Była ode mnie niższa, więc położyłem dłoń na jej policzku. Kiedyś usłyszałem, że miłość to czyny, nie słowa. A więc to, co teraz zrobiłem, nie było ot, tak sobie. Był to jeden z wielu sposobów
Petra przerwała na chwilę pocałunek i spojrzała mi w oczy. Mało co się w moim życiu układało, ale pomyślałem: "Może miłości dam szansę?"
- Też cię kocham, Petra - powiedziałem cicho, opierając moje czoło o jej. Te słowa zabrzmiały tak nieracjonalnie głupio, ale Petra chyba nie zauważyła. Tylko spuściła wzrok i zaśmiała się cicho. Pokiwała głową, jakby chciała potwierdzić moje słowa.
Kiedy znowu się całowaliśmy, poczułem na mojej dłoni łzę. Płakała ze szczęścia? Nie pytałem. Ta wiadomość mi do szczęścia nie była potrzebna. Liczył się tylko fakt, że Petra była ze mną.
To będzie three-shot. Mam też kontynuację tego three-shota, ale raczej nie jest w moich najbliższych planach publikacyjnych. Dzięki za przeczytanie i do zobaczenia! :D
Postacie należą do Hajime Isayamy
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.