Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

Adventure Time - Powieść Graficzna - 2 - Królewny pikseli - recenzja komiksu

Autor:Koranona
Korekta:Avellana
Kategorie:Recenzja, Komiks
Dodany:2015-11-11 21:30:24
Aktualizowany:2015-11-11 21:31:24

Dodaj do: Wykop Wykop.pl


Ilustracja do artykułu



Pomysł: Pendleton Ward

Scenariusz: Danielle Corsetto

Ilustracje: Zack Sterling, Tessa Stone, Corey Lewis, Chrystin Garland, Paulina Ganucheau

Tłumaczenie: Jan Godwod

Format: B5+

Oprawa: klejona

Okładka: kolor

Rodzaj: komiks amerykański

ISBN: 978-83-800-10-74-1



Królewny Pikseli to kolejna część powieści graficznej z uniwersum Adventure Time wydawanej przez Studio JG. Do tej pory postrzegałam tę gałąź cyklu jako jego słabszy punkt, żeby nie powiedzieć, że jako czarną owcę. Pierwszy tom trochę mnie rozczarował, zwłaszcza w porównaniu do równolegle wydawanej serii komiksowej i uzupełniającej (Słodkie opowiastki). Za Królewny Pikseli zabierałam się więc ze uzasadnioną w moim mniemaniu dozą nieufności. Jak się okazało, nie do końca jednak słusznie, bo tym tomem zostałam bardzo mile zaskoczona.

Za drugi tom, tak jak za pierwszy, są odpowiedzialni Danielle Corsetto (scenariusz) i Zack Sterling (ilustracje). Tym razem wszystko zaczyna się od imprezy zorganizowanej przez Królewnę Grudkowego Kosmosu. Jak to ona, szybko się irytuje, a to na nieobecnych zaproszonych gości, a to na obecnych za nieentuzjastyczną postawę. KGK zaczyna kwestionować bycie królewną, a w końcu w złości wyrzuca swój diadem. Ten, lecąc, przypomina spadającą gwiazdę. A co się robi, jak się widzi spadającą gwiazdę? Oczywiście wypowiada się życzenie. Sytuację wykorzystuje BMO, który życzy sobie… zostać królewną. W wyniku działania bliżej nieokreślonych sił wyższych królewny z imprezy lądują wewnątrz BMO. By się wydostać, muszą wygrać grę, a to okazuje się nie lada wyzwaniem.

Scenariusz Królewien Pikseli wydaje się zdecydowanie lżejszy od fabuły Igrając z ogniem, a na pewno lepiej wpisuje się w charakter znanej powszechnie animowanej serii. Być może jest to kwestia doboru postaci, bo w tej części, jak łatwo się domyślić, główne role grają królewny. Żarty są niewymuszone, lekkie i jak najbardziej pasujące do Adventure Time. Pojawia się tylko jeden główny wątek, dosyć prosty, ale schludnie rozpoczęty, rozwinięty i zakończony morałem. Ta niemal szkolna poprawność sprawia, że fabuła jest przejrzysta i na tyle wciągająca, że tym razem bez męczenia się, a wręcz z przyjemnością, przebrnęłam przez cały tom za jednym zamachem. Jeśli chodzi o postaci, prym wiodą Królewna Śniadania, Królewna Grudkowego Kosmosu i BMO, natomiast reszta bohaterek wydaje się nieco zepchnięta na drugi plan. Niby są, niby pojawiają się w kadrach, ale w sumie zostaje im poświęcona zaledwie chwilka, która niewiele wnosi do fabuły. Osoby, które tych postaci nie znają, i tak nie będą miały okazji lepiej się z nimi zapoznać. Mimo to cały scenariusz jest zdecydowanie lepszy od Igrając z ogniem. Może to być spowodowane lepszym wyczuciem serii przez Danielle Corsetto, która, jak udało mi się dowiedzieć, nie miała wcześniej artystycznej styczności z Adventure Time.

Jeśli chodzi o grafikę, to chyba niewiele się zmieniło. Postaci stały się nieco bardziej „gumowate”, co jest zdecydowanym plusem. Kilka kadrów szczególnie przypadło mi do gustu (zwłaszcza w trakcie walki królewien z gladiatorami), myślę jednak, że ich wyjątkowość wynika raczej ze scenariusza. Ponieważ to kolejna część powieści graficznej, dalej mamy do czynienia z czarno-białym komiksem. Tak jak pisałam wcześniej, brak kolorów przy prostej kresce Adventure Time jest moim zdaniem poważnym minusem. Poza tym dalej na planszach pojawiają się dosyć ubogie tła i plaga rastrów (acz mam wrażenie, że mniej rażących niż w pierwszym tomie). Trudno mi powiedzieć, z czego wynika ten nieco negatywny odbiór grafiki. Zack Sterling, w odróżnieniu od Danielle Corsetto, pracował już wcześniej przy dziełach Pendletona Warda i mowa tu nie tylko o Adventure Time, ale też o Bravest Warriors, powinien więc czuć tę serie jak nikt inny. Nie znam historii, jaka stoi za podjęciem decyzji, by ten komiks był czarno-biała, bo być może nie była to kwestia zależna tylko od dwójki głównych twórców. Tak czy owak dalej jest mi trudno przeboleć tę formę.

Jak wygląda nasze polskie wydanie? Fantastycznie, zresztą jak zwykle. Wszystko zostało wydrukowane na błyszczącym, kredowym papierze dobrej jakości. Muszę pochwalić wygląd tytułu, który jest minimalistyczny, ale prezentuje się rewelacyjnie. Można to porównać z wydaniami z innych krajów, w których próbowano czegoś podobnego, ale z marnym skutkiem. Po drugim tomie widać, że na grzbietach będzie się układała jedna grafika. Ten zabieg, choć nie jest niczym nowym, wygląda bardzo efektownie. Gromkie brawa dla Studia JG - wszystkie tomy z cyklu Adventure Time są profesjonalnie wydane, cieszą oko, rękę i w zasadzie każdy receptor zmysłowy, który ma z nimi do czynienia (zapach farby drukarskiej!). Jeśli chodzi o krytykę, to w zasadzie mogę powtórzyć uwagi do pierwszego tomu. Ale żeby nie było, że tylko marudzę: Królewny Pikseli to zdecydowany krok do przodu całej powieści graficznej. Oby tak dalej!


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • girlo : 2016-02-22 09:53:13

    moja ulubiona bajka :D

  • Skomentuj