Opowiadanie
"Są na tym świecie ludzie, którzy lubią samotność, ale nie ma nikogo, kto mógłby tę samotność znieść."
IV. Podróż do Onibas, Kageyama i tajemniczy flet.
Autor: | ShoriChan |
---|---|
Serie: | Fairy Tail |
Gatunki: | Akcja, Fantasy, Komedia, Przygodowe, Romans |
Uwagi: | Przemoc, Wulgaryzmy |
Dodany: | 2016-01-06 20:15:23 |
Aktualizowany: | 2016-01-06 20:15:23 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Najsilniejsza drużyna w Fairy Tail jechała właśnie pociągiem. Erza postanowiła znokautować Natsu, żeby ten stracił przytomność i nie męczyła go choroba lokomocyjna. Lucy chciała jakoś zaprotestować, lecz widząc groźny błysk w oczach Erzy odpuściła sobie.
- Więc… - zaczął Gray. - wiesz już co to mogli być za magowie?
- Tak - Kiwnęła głową szkarłatnowłosa. - Wypytałam wczoraj wieczorem odpowiednich ludzi i wszyscy zgodnie stwierdzili, że należą oni do mrocznej gildii - Eisenwald.
- Eisenwald? Nigdy nie słyszałam. - stwierdziła Lucy.
Spekulowali przez jakiś czas czym może być tajemnicze Lullaby, a Heartphilia próbowała sobie przypomnieć gdzie wcześniej widziała już tą nazwę. Czuła, że jest już blisko odgadnięcia zagadki, miała ją na końcu języka, a mimo to nie mogła jej z siebie wydusić.
- A dlaczego jedziemy akurat do Onibas? - spytał Fullbuster.
- Bo to właśnie tam usłyszałam rozmowę członków Eisenwald. Jeden z nich twierdził, że przyniesie Lullaby za trzy dni… cokolwiek miało to znaczyć. - odparła Erza. - Biorąc pod uwagę to, że te umowne trzy dni już minęły, muszą już być w posiadaniu Lullaby. Och, zapomniałabym… - Odgarnęła przeszkadzający kosmyk włosów za ucho. - Wygląda na to, że przewodzi im Eligor. Jeden z najlepszych magów w Eisenwald, zwany shinigami* odkąd wykonuje zabójstwa na zlecenie.
Na myśl o tym, że miałaby mierzyć się z zabójcą, blondynkę oblały zimne poty. Happy oczywiście musiał to zauważyć. Zasłonił buzię łapkami i zaczął chichotać.
- Lucy, boisz się? - zapytał, niby niewinnie.
- H-hę? Jasne, że nie! O czym ty w ogóle mówisz, Happy? - Śmiała się nerwowo.
Absolutnie nie umie kłamać, pomyśleli w tym samym czasie wszyscy obecni w przedziale.
Na następnej stacji kupili sobie coś do jedzenia. Heartphilia wcinała ciepłego jeszcze naleśnika, Fullubaster żuł powoli kanapkę, a Scarlet delektowała się ciastem truskawkowym.
- Właśnie, Erza, nadal nie wiem jakiej magii używasz. - zagadnęła Lucy.
- Magia Erzy jest piękna! - zarzekał się niebieski kocur. - Na końcu zawsze jest dużo krwi!
I to jest piękne?, pomyślała przerażona blondynka.
- Tak myślisz, Happy? - zdziwiła się czerwonowłosa. - Według mnie magia Graya jest ładniejsza.
Spojrzenia wszystkich spoczęły na wyżej wymienionym.
- Serio? - Położył prawą pięść na otwartej lewej dłoni, a z pomiędzy palców zaczęła wyłaniać się mroźna mgiełka. Po chwili pokazał gapiom maleńki, wykonany z lodu znak Fairy Tail. - Magia lodu. - wytłumaczył zdumionej, ale zafascynowanej Heartphilii.
- Ach, rozumiem! To dlatego tak się nie lubicie z Natsu? Bo on jest magiem ognia, a ty lodu? - rzuciła Lucy.
- Naprawdę? - spytała Erza, patrząc na Graya.
- Nie wiem. Jakoś mnie to nie obchodzi. - odrzekł od niechcenia, wpatrując się w krajobraz za oknem.
Chwilę później dziewczyny pogrążyły się w pogawędce o doborze ciuchów do specjalnych okazji, Fullbuster przysypiał, a Happy - jak to on - wcinał rybkę. Nikt nie zwracał uwagi na nadal nieprzytomnego Natsu.
~~***~~
Grupka magów Fairy Tail szła po peronie, omawiając plan działania. Lucy jednak zaczęło męczyć niemiłe wrażenie, że o czymś zapomniała i nie było to związane z Lullaby. Główkowała nad tym od dobrej minuty, kiedy nagle odezwał się Happy:
- Hej, a gdzie jest Natsu?
Wszyscy stanęli, jak wryci. Dopiero teraz doszło do nich, iż wyszli z pociągu bez Dragoneela.
- O cholera… - wymsknęło się Grayowi.
Cała czwórka popędziła w stronę pociągu, z którego wysiedli dosłownie kilka minut wcześniej. Maszyna jednak już opuszczała stację i dalsze gonienie jej nie miało sensu.
- Jak mogłam o nim zapomnieć?! - wyrzucała sobie Erza.
- Trzeba było go nie nokautować… - mruknął Fullbuster. - I co teraz? Ten idiota nie wylezie z pociągu o własnych siłach.
Gdy nie usłyszał odpowiedzi zwrócił oczy ku szkarłatnowłosej, która - o zgrozo - mierzyła roziskrzonym wzrokiem rządek zaparkowanych pojazdów magicznych.
~~***~~
Natsu ledwo co odzyskał przytomność, a już zrobiło mu się niedobrze. Wiedział, że nadal jest w pociągu, bo tego gwałtownego kołysania nie dało się pomylić z niczym innym. Po dłuższym czasie zauważył, że nie słyszy rozmowy swoich towarzyszy. Uchylił lekko powiekę prawego oka, lecz nikogo nie dostrzegł. Pociągnął nosem. Wiedział, że byli tu niedawno, bo ich zapach jeszcze nie wywietrzał.
No nie… zapomnieli o mnie?!, pomyślał z oburzeniem.
Spróbował wykrzesać z siebie jakiekolwiek siły, aby wstać z miejsca. Niestety, ciało odmówiło mu posłuszeństwa. Nagle usłyszał, jak ktoś wchodzi do przedziału. Zerknął dyskretnie na intruza. Był to młody mężczyzna, z czarnymi włosami, związanymi na czubku głowy w kucyk i ciemnymi oczami. Ubrany był w białą kurtkę, czarny podkoszulek i dżinsowe spodnie.
Zmierzył Smoczego Zabójcę nieprzychylnym spojrzeniem, zaraz zwracając wzrok ku czerwonemu znakowi gildii na jego prawym ramieniu.
- Ohoho, czyżby jakaś mała wróżka tu zbłądziła? - spytał szyderczo.
Natsu zacisnął zęby, po czym utkwił rozzłoszczone oczy w twarzy bruneta.
- Coś za jeden? - warknął nieprzyjemnie różowowłosy.
- Cóż, nazywają mnie Kageyama, ale ty nie musisz tego wiedzieć. I tak za długo nie pożyjesz. - prychnął z wyższością. - Jestem jednym z najlepszych magów mrocznej gildii Eisenwald.
- Eisenwald? Nigdy nie słyszałem. - stwierdził Natsu, po czym z trudem (choć idealnie to ukrył) wstał z ławki. - Ale skoro tak skaczesz najwyraźniej chcesz dostać w mordę.
Dragoneel zacisnął dłoń w pięść, na której zaraz pojawił się płomień. Ten jednak zgasł, kiedy tylko pociągiem nieco mocniej zatrzęsło. Różowowłosy zachwiał się mocno i musiał podeprzeć się o oparcie ławki, żeby nie wyłożyć się jak długi na ziemi. Nagła fala mdłości niemal przyćmiła jego zmysły.
- Och, nie wiedziałem, że magowie z Fairy Tail są tak słabi, że ledwo stoją na nogach. - zakpił Kageyama, po czym sprzedał Smoczemu Zabójcy potężnego kopniaka prosto w brzuch.
Cios był tak silny, że Natsu wpadł na drzwi do przedziału, a te wypadły z donośnym hukiem z zawiasów.
Cholerny pociąg, pomyślał wściekły Dragoneel, dopóki się nie zatrzyma nie będę mógł mu skopać tej aroganckiej dupy!
Jak na zawołanie maszyna zaczęła zwalniać. Różowowłosy wyszczerzył kły w niebezpiecznym uśmiechu. Z głośników dobiegł skonsternowany, kobiecy głos tłumaczący, z jakiego powodu pociąg nie jedzie, ale on już tego nie słuchał. Momentalnie podniósł się z ziemi i jednym susem znalazł przy przeciwniku.
- Karyū no Tekken! - Jego ognista pięść ugodziła Kageyamę w sam środek twarzy tak, że wpadł na okno, które miał za plecami. Na szklanej tafli pojawiła się pajęczyna pęknięć. W tym samym momencie z jego kieszeni wypadł jakiś mały, podłużny przedmiot. Wyglądał jak wyjątkowo szpetny flet, z trójoczną czaszką po jednej stronie.
Rzecz ta budziła w Dragoneelu niewyjaśnione poczucie lęku i zagrożenia, jakby instynkt ostrzegał go przed obcowaniem z nią. Brunet szybko się pozbierał, złapał flet, po czym… dosłownie wsiąknął w podłogę, zamieniając się w cień.
Natsu podrapał się w tył głowy, dumając nad tym, co tu właściwie miało miejsce. Nagle poczuł szarpnięcie - to pociąg ruszał powoli z miejsca. Nazbyt znajome mdłości powróciły.
- …tsuuuuu! - Usłyszał wołanie. Zamrugał, po czym wytężył swój, i tak już niesamowicie czuły, zmysł słuchu. - Natsuuu! - Tym razem był pewien. Ktoś go wołał, a głos ten poznałby chyba wszędzie.
Dostrzegł ruch za pękniętą szybą, jaką pozostawił po sobie członek Eisenwald. Przyjrzał się uważniej i dostrzegł… Erzę, Graya, Lucy i Happiego, pędzącego obok pociągu w magicznym czterokołowcu. Czerwonowłosa prowadziła, Gray siedział obok niej na miejscu pasażera, a Lucy, z niebieskim kotkiem na głowie, wychylała się przez okno z tyłu.
- Wyskakuj, idioto! - wydarł się Fullbuster.
Natsu zamachnął się i zbił szybę doszczętnie. Sprężył mięśnie, po czym wyskoczył z pociągu z gracją słonia w składzie porcelany. Wpadł przez otwarte okno pojazdu, prosto na Heartphilię, a potem upadli oboje na tylne siedzenie. Dragoneel musiał podeprzeć się na łokciach, żeby nie przygnieść dziewczyny. Już szykował się na ostrą reprymendę od rozeźlonej blondynki, lecz to, co zrobiła kompletnie go zaskoczyło. Lucy owinęła ramiona wokół szyi przyjaciela, po czym przytuliła go do siebie. Jego serce potroiło liczbę uderzeń na minutę.
- Ale z ciebie idiota, Natsu. - mruknęła, tuż przy jego uchu. W brzmieniu jej głosu dało się dosłyszeć nutkę troski.
Różowowłosy zaśmiał się tylko w odpowiedzi. Uśmiech zszedł jednak z jego twarzy, kiedy tylko czterokołowiec skręcił ostro w lewo. W nagłej fali niemocy (i mdłości) oparł czoło o obojczyk przyjaciółki, zaciskając przy tym powieki i z całej siły powstrzymując potrzebę opróżnienia swojego żołądka. O dziwo, nie przyszło mu to z takim trudem jak zwykle.
Lucy mimowolnie pogłaskała chłopaka po włosach. Nie potrafiła się przed tym powstrzymać, zwłaszcza kiedy jego czupryna była tuż przed jej nosem. Tak zaabsorbowała ją bliskość Natsu, że zupełnie zapomniała o istnieniu innych ludzi. Erza, zerkając do tyłu, uśmiechała się, jakby dostała roczny zapas ciasta truskawkowego, Grayowi niemal oczy wychodziły z orbit, a Happy chichotał niekontrolowanie.
~~***~~
Gdy już wysiedli z pojazdu, Natsu opisał im spotkanie z Kageyamą, a kiedy zdradził, iż był on członkiem Eisenwald, rozzłoszczona Scarlet zdzieliła Smoczego Zabójcę po łbie.
- Idioto, to przecież tej gildii szukamy! - wysyczała przez zaciśnięte zęby.
- Naprawdę? - zdziwił się.
- Przecież opowiadałam o tym w pociągu!
- Ale przecież go wcześniej znokautowałaś… - westchnął zrezygnowany Gray.
- Poza tym, to wy o mnie zapomnieliście, a teraz macie pretensje! - oskarżył ich Dragoneel, strzelając tym samym focha.
Nikt nie śmiał zaprzeczyć. W końcu nie od dziś wiadomo było, że Natsu w pociągach nie kontaktował za dobrze. Do tego Erza go jeszcze znokautowała… Nagle Lucy wpadła na pomysł, jak go udobruchać, choć nie miała pewności, czy wypali. Przysunęła się do przyjaciela, po czym przytuliła policzek do jego lewego ramienia i wbiła weń intensywne spojrzenie swoich brązowych oczu. Czuła, że wszyscy na nią patrzą, ale jakoś się tym nie przejmowała.
- Wybaczysz nam, Natsu? - spytała cichutkim, skruszonym głosikiem.
Smoczy Zabójca wpatrywał się w blondynkę, jak w obrazek, nie mogąc wykrztusić ani słowa. Jego serce zerwało się do galopu, a na twarz wpłynął głęboki rumieniec. Mimowolnie przypomniało mu się to przyjemne uczucie, kiedy Heartphilia głaskała go po włosach. I, nieco tą myślą przestraszony, stwierdził, że nie miał nic przeciwko temu, aby robiła to częściej.
Cholera… ja naprawdę tak pomyślałem?!, załamał się w duchu.
Nie potrafił skupić się na niczym innym, prócz bliskości Lucy. Musiał odsunąć się od niej w trybie natychmiastowym, jej ciepło i słodki zapach mieszały mu w głowie.
- N-no dobra… - wydukał w końcu, robiąc krok w tył i zwiększając odległość między sobą i blondynką.
Erza obserwowała tę scenę z wielkim uśmiechem. Trudno jej było uwierzyć, że Lucy w zaledwie miesiąc do tego stopnia owinęła sobie Natsu wokół palca. Zwłaszcza, że słynął on z niezłomnego uporu, godnego osła. A tu proszę - kilka słów, jedno spojrzenie i Dragoneel miękł jak ciastko polane wodą. Zapewne gdyby nie interwencja Heartphilii, obrażałby się jeszcze dobrą godzinę.
- W każdym razie - odezwała się Scarlet, przerywając tę uroczą scenkę - Natsu, przypomnij sobie coś jeszcze. Więcej szczegółów.
Smoczy Zabójca zamyślił się, wytężając pamięć. Coś mu świtało. Zagłębił się jeszcze bardziej w swoje wspomnienia i wtedy…
- Tak! Przypomniałem coś sobie! - oświadczył z dumą. - Ten gościu upuścił jakiś dziwny przedmiot. Wyglądał jak flet z czaszką na końcu.
- Flet z czaszką… - powtórzyła Lucy, niczym echo. Wszyscy zwrócili na nią pytające spojrzenia. - Lullaby… kołysanka… flet z czaszką… czarna magia… magia śmierci… - wyrzucała z siebie. - No tak! Teraz już pamiętam! - Towarzysze wpatrywali się w nią, coraz bardziej zdezorientowani. - Ten flet to okropnie niebezpieczna rzecz! Podobno jeśli ktoś na nim zagra, wszyscy, którzy usłyszą jego melodię… umrą. - zakończyła grobowym tonem. - Czytałam kiedyś o nim, ale nie myślałam, że naprawdę istnieje… - dodała ciszej.
- Ale co oni chcą z nim zrobić? - spytał zaniepokojony Gray.
- Chwila… czy Onibas nie ma rozgłośni radiowej…? - zapytała Erza z coraz większym przerażeniem malującym się w ciemnych oczach. - Jeśli nadadzą melodię Lullaby… wszyscy w mieście… - urwała.
Cała czwórka, jak na komendę rzuciła się w stronę magicznego czterokołowca. Musieli wracać do miasta. Natychmiast.
~~***~~
Tak wiem, mało akcji. Tak wiem, mało NaLu (choć mnie się wydaje, że trochę za dużo ;-;). Tak wiem, krótko. Ja to wszystko wiem.
Sasuke: To dlaczego czegoś z tym nie zrobisz?
A co ja mogę? ;_; W końcu tak miało wyjść…
Sasuke: To ja nie wiem w czym widzisz problem…
Ech… nie zrozumiesz…
Sasuke: Oho, tekst typowej kobiety. Zbliża ci się okres?
Co?! NIE!! >< Skąd ci to przyszło do głowy?!
Sasuke: Jakoś zbyt dziewczęco się zachowujesz.
Osz ty… ty… ty… *nagle jej oczka się szklą* SASUKE NO BAKA!! *wybiega z pomieszczenia*
Sasuke: Dafuq? O,o Co to miało być? Chyba serio jej się ten okres zbliża… W każdym razie, Shori prosiłaby o komentarze, ale że ja to ja, to powiem tak: nie komentujcie tego.
Ja wszystko słyszę!! *dobiega gdzieś z innego pokoju* Zadźgam cię plastikową łyżką, ty cholerny emosie!!
Sasuke: Zaczyna się…
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.