Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

"Są na tym świecie ludzie, którzy lubią samotność, ale nie ma nikogo, kto mógłby tę samotność znieść."

VI. Wilczyca i dziewczyna o włosach koloru śniegu.

Autor:ShoriChan
Serie:Fairy Tail
Gatunki:Akcja, Fantasy, Komedia, Przygodowe, Romans
Uwagi:Przemoc, Wulgaryzmy
Dodany:2016-03-06 22:09:09
Aktualizowany:2016-03-06 22:09:09


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Czwórka magów Fairy Tail zebrała się w głównej sali stacji. Gdy Gray zdradził im informacje, jakie wydobył od maga Eisenwaldu, wszyscy zgodnie stwierdzili, że ich obecne położenie jest tragiczne. Zostali uwięzieni w budynku i nie było żadnej drogi ucieczki. Po prostu sytuacja bez wyjścia. Natsu przekonał się na własnej skórze, że Powietrzny Mur jest nie do pokonania. Rzucił się bowiem na wirujący wiatr, prowadzony swym lekkomyślnym tokiem rozumowania, a gdy nic nie zdziałał rozzłościł się jeszcze bardziej i zapewne podjąłby dalszych (kompletnie nieskutecznych) prób wydostania się z pułapki, gdyby nie Lucy, która przytuliła go od tyłu, kiedy miał ponownie ruszyć na magiczny wiatr, prosząc cicho, by przestał, bo i tak nic to nie da. Uspokoił się wtedy i więcej nie zbliżał do bariery.

Gdy tak główkowali nad sposobem dania dyla, Heartphilia nagle trzasnęła się w czoło. Nie mogła uwierzyć, że wpadła na tak oczywisty pomysł dopiero teraz.

- Wiem, w jaki sposób się wydostaniemy! - udzieliła odpowiedzi na pytające spojrzenia kompanów. Poszperała w swoim skórzanym pokrowcu i wyjęła złoty klucz. - Nie zawarłam jeszcze kontraktu z tym duchem… mam nadzieję, że mi pomoże… - szepnęła niepewnie. - Hirake! Shojokyuu no Tobira: Virgo! - Przed nimi ze snopu światła wyłoniła się… dziewczyna. Dość niska, z krótkimi, różowymi włosami, błękitnymi oczami, w stroju pokojówki, z ciężkimi kajdanami na obu nadgarstkach, z których zwieszały się kawałki łańcucha.

- W czym mogę pomóc, panienko? - spytała, prostując się.

- Em… Virgo, wiem, że nie zawarłyśmy jeszcze kontraktu, ale potrzebuję twojej pomocy. - odezwała się blondynka, wykręcając sobie nerwowo palce.

Gwiezdny Duch skinął głową na znak zrozumienia.

- Oczywiście, panienko. Formalnościami możemy zająć się później.

- Doskonale… - odetchnęła Lucy. - Więc… czy mogłabyś wykopać tunel, którym wydostalibyśmy się poza tą barierę? - Wskazała palcem na szalejący na zewnątrz wiatr.

- Naturalnie. - Po czym wwierciła się w podłogę, pozostawiając za sobą jedynie średniej wielkości dziurę.

- Nie wiedziałam, że Gwiezdne Duchy potrafią takie rzeczy. - powiedziała z cieniem podziwu Erza, wlepiając wzrok w ciemność tunelu.

- Och, potrafią o wiele więcej! Każdy z nich ma przypisaną określoną moc. Virgo na przykład specjalizuje się w drążeniu tunelów. - odparła blondynka z uśmiechem dumy na twarzy.

Po chwili z dziury w podłodze wynurzyła się różowowłosa pokojówka, mówiąc, że tunel jest zdatny to użytku. Wszyscy więc wskoczyli w ciemność. Natsu doskonale widział w ciemności, lecz reszta jego kompanów nie mogła pochwalić się takimi zdolnościami, dlatego zapalił nad swą dłonią płomyk, oświetlając przestrzeń wokół siebie. Ruszyli za Virgo. Szli przez kilka minut w ciszy, aż zobaczyli łuny popołudniowego słońca wpadającej przez wyjście z tunelu.

- Dziękuję, Virgo! - Lucy złapała za obie ręce Gwiezdnego Ducha, szczerząc się do niego.

- Drobiazg, panienko. - odpowiedziała różowowłosa, uśmiechając się po raz pierwszy, odkąd została przywołana.

Kiedy Virgo zniknęła, magowie Fairy Tail ruszyli w stronę torów, a gdy już się na nich znaleźli, Dragoneel znienacka ruszył na pełnym sprincie przed siebie.

- Happy! - krzyknął.

- Aye, sir! - Niebieski kot w oka mgnieniu rozłożył swe magiczne skrzydła i pomknął za chłopakiem, z łatwością go doganiając.

Złapał łapkami skrawki kamizelki na plecach Smoczego Zabójcy, po czym wznieśli się obaj, prując z zawrotną prędkością naprzód.

- NATSU! - krzyknęła pozostała trójka w tym samym momencie.

- Idiota. Chce dogonić Eligora. - warknęła Erza. - Pobiegnę za nim! Kansō: Hishou no Yoroi! - Na ciele Scarlet pojawiła się zbroja w lamparci wzorek, z kocimi uszami i ogonem.

Ruszyła biegiem, aż się za nią kurzyło. I w ten oto sposób Lucy została sam na sam z Grayem. Żadne z nich niestety nie dysponowało niczym, co pozwoliłoby im na znaczne zwiększenie swojej prędkości, dlatego też powlekli się za dwójką pozostałych przyjaciół.


~~***~~


Natsu mknął wraz z Happim, prowadzony swoim wyostrzonym węchem. Eligor był już blisko. Po kilkunastu sekundach lotu dostrzegł maga wiatru, sunącego ze średnią prędkością nad torami. Niewiele myśląc, zaatakował.

- Karyū no Hōkō! - Smoczy Zabójca puścił w kierunku wroga strumień ognia.

Eligor uskoczył w ostatniej chwili.

- Jakim cudem wydostałeś się z mojego Powietrznego Muru?! - warknął, posyłając w Dragoneela tnący wiatr.

- Ma się te sposoby! - odparł z szyderczym śmiechem, zwinnie omijając atak. - Zaraz skopię ci…!

- NATSU! - Przerwał mu rozwścieczony krzyk Erzy.

Biegła w zawrotnym tempie po torach, przyodziana w Zbroję Lotu, a wyglądała, jakby chciała kogoś zamordować, na co winowajca skulił się nieco, a Happy zaczął się nerwowo pocić. Skoczyła w powietrze, podmieniając zbroję.

- Kansō: Kureha no Yoroi! - Rozłożyła czarne skrzydła, wznosząc się wyżej. - Idioto! - Zdzieliła Natsu po głowie. - Nie ruszaj na przeciwnika bez planu!

- Aye! - pisnął, równocześnie ze swoim niebieskim partnerem, prostując się jak struna.

Erza westchnęła ciężko.

- Z ciebie naprawdę jest nieuleczalny idiota…

Natsu wyburczał coś tylko pod nosem, napuszając dziecinnie policzki. Eligor tymczasem już miał wymierzyć w dwójkę wiszących w powietrzu magów, gdy nagle dostał potwarzy… śniegiem. Dosłownie!

- EE-LII-GOO-RR! - Cała trójka usłyszała wściekły, sylabizujący głosik.

Zwrócili wzrok na jego posiadaczkę, którą okazała się… dziewczyna. Miała długie, sięgające do pasa, śnieżnobiałe włosy i jasnoniebieskie oczy. Ubrana była w granatową, luźną koszulkę z napisem „GAME OVER”, która spadała z lewego ramienia, ukazując czarne ramiączko sportowego stanika. Niżej widać było hebanową, rozkloszowaną spódniczkę do połowy ud, zakolanówki w podobnym kolorze oraz błękitne tenisówki przed kostkę. Nie wyglądała na więcej, niż osiemnaście lat.

- Co ty znowu odwalasz, człowieku?! - zawarczała dziewczyna, stojąc nad Eligorem z dłońmi na biodrach.

- To moja kwestia! - odparował, równie nieprzyjemnym tonem. - Co ty tu, do cholery, robisz, Hinata?! Miałaś siedzieć w gildii!

- Ktoś taki, jak ty nie będzie mi mówił, co mam robić! - wrzasnęła, ledwo powstrzymując się od wymierzenia białowłosemu prawego sierpowego w twarz.

- Hahahahaha! - Rozległ się piskliwy, ździebko głupkowaty śmiech.

Była to kolejna nastolatka, która stanowiła niemal całkowite przeciwieństwo śnieżnowłosej. Miała bowiem nieco dłuższe włosy, związane w wysoki kucyk, proste jak druty, w dziwnym, rudawym kolorze. W jej czerwonych oczach tliły się iskierki figlarności. Odziana była w oliwkową koszulkę, czarną, trochę za dużą bluzę i szorty tego samego koloru. Na nogach widniały wysokie, ciemne buty z co najmniej sześcioma klamerkami. Jednak tym, co najbardziej rzucało się w oczy w jej wyglądzie, była para wilczych uszu, wyrastająca z czubka głowy oraz puszysty ogon z białym pędzelkiem.

- Dobrze, Hi-chan! - Ponownie zachichotała.

- Shori? Jak mnie znalazłaś? - Zdziwiona dziewczyna nazwana „Hinatą”, zwróciła wzrok na rudą.

- Wyniuchałam cię, a jakże. - „Wilczyca” puściła w stronę przyjaciółki perskie oko.

Tymczasem Natsu i Erza patrzyli z góry na całą tę scenę, jak na razie nie ingerując. Scarlet chciała poczekać i zobaczyć, jak rozwinie się sytuacja, lecz Dragoneel pokrzyżował jej plany.

- Ej! Kim jesteście?! - krzyknął do obu dziewcząt, a te dopiero teraz dostrzegły magów. Wymieniły zaskoczone spojrzenia.

- To raczej nasza kwestia! - odkrzyknęła białowłosa.

Wszyscy stracili zainteresowanie Eilogrem, który nadal stał w miejscu, jakby mu nogi wrosły w ziemię. Wiedział, że nie ma szans na ucieczkę, bo Shori, ze swoimi nadludzkimi umiejętnościami, i tak by go dogoniła, powaliła na glebę i przytrzymała do przyjścia Hinaty. Ta z kolei by go udusiła. Tak po prostu. Przysypałaby go śnieżną zaspą. Doskonale zdawał sobie sprawę, że każdą z obu dziewczyn osobno byłby w stanie pokonać, lecz w duecie… w duecie były gorsze, niż klęska żywiołowa. Mierzył się z nimi zbyt wiele razy, aby się o tym przekonać.

- Happy, lądujemy. - mruknął Natsu do kota.

- Aye… - odparł kotek, równie cicho.

Gdy byli już na ziemi, zapadła wymowna cisza. Nikt jakoś się nie kwapił do rozmowy z nieznajomymi. W końcu, Shori wystąpiła krok naprzód, niepewnie się uśmiechając.

- Więc… może się przedstawimy. Jestem Shori Himemiya, a to - wskazała na dziewczynę obok - jest Hinata Hyakuya. Obie jesteśmy magami i nie należymy do żadnej gildii. - Ta informacja zdumiała Erzę.

Była pewna, że są magami Eiesenwaldu, bo wszystko na to wskazywało. Znały Eligora, a on kazał Hinacie „siedzieć w gildii”… Wszystko się na to składało. Może kłamały?

- Dlaczego mielibyśmy wam wierzyć? - spytał podejrzliwie różowowłosy, nie spuszczając wzroku z dziewczyn.

- Nie musicie. Ale skoro my się przedstawiłyśmy, zasady kultury nakazują, żebyście zrobili to samo. - odezwała się Hinata, splatając ręce pod bistem.

- Erza Scarlet i Natsu Dragoneel z gildii Fairy Tail. - Szkarłatnowłosa wskazała najpierw na siebie, potem na Smoczego Zabójcę.

- Chwilunia, Erza Scarlet? - Himemiya przyjrzała się uważniej kobiecie w czarnej, skrzydlatej zbroi. - Z Fairy Tail? Czy ciebie przypadkiem nie nazywają Tytanią, królową wróżek?

- Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia skąd wziął się ten przydomek, ale to prawda, tak mnie czasem nazywają. - odrzekła Erza, kładąc dłonie na biodra.

- W takim razie ty musisz być tym słynnym Salamandrem, który niszczy wszystko na swojej drodze! - pisnęła podekscytowana białowłosa, wskazując na Natsu i kompletnie niszcząc postawę godności i wyniosłości, jaką przybrała chwilę wcześniej.

- Jestem? - zapytał, patrząc z niezrozumieniem na Scarlet, a ta tylko westchnęła przeciągle.

Choć nie wiedziała, jak to możliwe, Dragoneel nie zdawał sobie sprawy z własnej sławy. Może po prostu nie zwracał uwagi na takie rzeczy… ale z drugiej strony, jak można się nie połapać, jeśli większość ludzi go rozpoznaje?

On jednak żyje we własnym świecie…, pomyślała Tytania, kręcąc głową.

- W każdym razie, nie chcielibyśmy z wami walczyć. - podjęła Erza. - Naszym celem jest zniszczenie gildii Eisenwald, a jej członków osadzenie w więzieniu. Jeśli jesteście powiązane z przestępczą działalnością tej gildii, będziemy musieli dorwać również was dwie. - oświadczyła z kamienną twarzą.

Shori i Hinata wymieniły zaniepokojone spojrzenia. Co prawda przebywały w budynku gildii, ale nigdy w niej czynnie nie działały. Zostały raczej zmuszone do zamieszkania w tamtym miejscu. Przez brak funduszy, Hyakuya przypomniała sobie o swoim dalekim kuzynie, Eligorze, i postanowiła zwalić mu się na głowę, razem z nierozłączną przyjaciółką. Nie planowały długo tam zostać. Omiotły spojrzeniem swoich potencjalnych przeciwników.

Erza stała dumnie wyprostowana, w hebanowej zbroi z parą demonicznych skrzydeł na plecach. Związane w kucyk szkarłatne włosy, powiewały na wietrze. W prawej dłoni ściskała lśniący miecz. Od całej jej postaci wręcz biła siła i pewność siebie. Jej kompan zaś krzyżował ręce na piersi i przyglądał się w skupieniu to dziewczętom, to Eligorowi, a jego postawa nakazywała wzmożoną czujność.

Oni… są silni. Silniejsi od kogokolwiek, z kim się wcześniej mierzyłam…, pomyślała białowłosa, w której niepokój powoli ewoluował w strach. Lepiej z nimi nie zadzierać. Wolę już wydać mojego kochanego kuzyna w ręce policji, niż narazić się tej dwójce…

Rzuciła okiem w kierunku Shori, która w tym samym momencie zerknęła na nią. Zrozumiały się bez słów.

- Nie chcemy z wami walczyć. - powiedziała Wilczyca z powagą wymalowaną na młodej twarzyczce. - Ja i Hi zatrzymałyśmy się w Eisenwaldzie, bo miałyśmy problemy finansowe, ale nigdy nie pracowałyśmy dla tej gildii.

Eligor już wiedział, że jego los jest przesądzony.


~~***~~


- …i w ten sposób zaciągnęliśmy Eligora do kicia. - Kończył swą opowieść Natsu, idąc koło zasłuchanej dotąd Lucy.

Po odstawieniu Eligora do paki, jak i pozostałych członków Eisenwaldu, co potrwało szybciej, niż myśleli (okazało się bowiem, że Shori dysponuje magią teleportacji i może przenieść się do wszystkich miejsc, które choć raz udało się jej zobaczyć, a razem ze sobą pięć osób), odnaleźli błąkających się po torach Lucy i Graya. Himemiya wraz ze swoją śnieżnowłosą przyjaciółką jak na razie dotrzymywały im towarzystwa. Obie zgodnie stwierdziły, że polubiły tę pokręconą gromadkę.

W pociągu panowała wesoła atmosfera. Dragoneel, zmożony swoją chorobą lokomocyjną, oparł się swoim prawym bokiem o lewy bok siedzącej obok niego blondynki, kładąc głowę na jej ramieniu, przez co lekko przygniatał ją do ściany. Lucy spaliła dorodną cegłę, ale nie odezwała się słowem. Nie zwróciła też uwagi na cwaniackie uśmieszki swoich towarzysz, bo za bardzo skupiła się na uspokajaniu kołaczącego serca.

Wszyscy wysiedli na stacji w Magnolii, po czym ruszyli w stronę budynku gildii.

- Co macie zamiar teraz robić? - spytała Heartphilia, patrząc na Shori i Hinatę.

- Tak naprawdę, nie mamy pojęcia! - zaśmiała się rudowłosa.

- Planowałyśmy zatrzymać się w Magnolii na kilka dni, a potem ruszyć w poszukiwaniu jakiegoś dobrego miejsca dla siebie. - uzupełniła Hi, rzeczowym tonem.

- A dlaczego nie dołączycie do naszej gildii, skoro nie macie domu, do którego mogłybyście wrócić? - podsunął Gray, który, jeszcze chwilę temu w pełni ubrany, teraz paradował w samych gaciach.

- Gray, ubrania… - westchnęła z rezygnacją Lucy.

- No znowu?! - Fullbuster przejechał sobie dłonią po twarzy, mrucząc coś cicho pod nosem.

- To nie byłby zły pomysł… - zaczęła cicho Shori, ale natychmiast zamilkła, kiedy napotkała karcące spojrzenie swojej przyjaciółki.

- Podziękujemy. - odpowiedziała uprzejmie białowłosa, acz z wyczuwalnym chłodem.

- A czemuż to, jeśli wolno zapytać? - Chciała wiedzieć Erza.

- Mamy… dość nieprzyjemne doświadczenia związane z gildiami. - mruknęła Hyakuya, krzywiąc się nieznacznie.

- W takim razie spędźcie u nas choć kilka dni! - zaproponował wesoło Happy, zlatując z ramienia Natsu. - Przekonacie się, czy chcecie zostać, czy nie!

Brzmiało to sensownie.

Shori wbiła proszący wzrok w maginię śniegu. Przez chwilę toczyły wojnę na spojrzenia, aż niższa z dziewczyn poddała się w westchnieniem.

- No dobrze. - parsknęła Hinata. - Ale to tylko okres próbny!


~~***~~


SKOŃCZYŁAM! Jestem swoim bogiem B|

Sasuke: I tak nie jesteś fajna.

Stul dziub, Sasek! ><

Więc… koniecznie napiszcie mi, czy podoba się wam rozdział! Jak dla mnie jest całkiem spoko, chociaż to nie szczyt moich możliwości. Mam nieodparte wrażenie, że wyszedł mi strasznie krótki, choć liczba stron jest taka sama, jak zwykle.

Sasuke: Po prostu masz lenia.

Nie musisz mi przypominać, okej? ><

Sasuke: Od tego tu jestem.

;_;

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.