Opowiadanie
Atomówki - The Powerpuff Girls Classic tom 1 - recenzja komiksu
Autor: | Koranona |
---|---|
Redakcja: | Avellana |
Kategorie: | Recenzja, Komiks |
Dodany: | 2016-09-25 14:13:05 |
Aktualizowany: | 2016-09-25 14:16:05 |
Autorzy: Craig McCracken, Jenifer Moore, Sean Carolan, Abby Denson
Autorzy ilustracji: Craig McCracken, Paul Rudish, Cindy Morrow, Phil Moy, Dan Fraga, Stephanie Gladden
Tłumacz: Katarzyna Burda (korekta: Jolanta Kasperek)
Liczba stron: 140
Rok wydania: 2016
Wydawca: Studio JG
Gatunek: komiks amerykański
ISBN: 9788380011205
Cena: 29,99zł
Cukier, słodkości i różne śliczności. Oto składniki, które wybrano do stworzenia idealnych dziewczynek. Ale profesor Atomus dodał do mieszanki jeszcze jeden, przypadkowy składnik, związek X! I tak oto narodziły się trzy atomowe dziewczynki. Czy komuś trzeba je jeszcze przedstawiać?
Atomówki to animowany serial emitowany od 1998 roku na kanale Cartoon Network. Autorem oryginalnej serii jest Craig McCracken, zaś na podstawie jego szkiców i scenariuszy powstało także kilka komiksów, które wraz z utworami innych autorów znalazły się w wypuszczanych przez wydawnictwo DC (oryginalnie) zeszytach. W kwietniu tego roku pojawił się polski zbiór wydany przez Studio JG, w którym znalazły się odcinki z komiksów Cartoon Network Starring oraz The Powerpuff Girls.
Pierwszy tom to zbiór sześciu opowiadań, które formą i długością przywodzą na myśl odcinki animowanej serii. Są krótkie, bo zajmują od dziesięciu do maksymalnie trzynastu kartek. Każde zaczyna się charakterystycznym wstępem narratora, oddanym tak wiernie, że w głowie czyta się go głosem Roberta Czebotara, który w polskiej wersji serialu udzielał głosu również profesorowi Atomusowi. Dla zachowania formy każdy odcinek kończy się również kadrem przedstawiającym siostry na tle różowych serc, podpisanym charakterystyczną frazą „Zło i występek musiały ustąpić...” Zachowana oryginalna klamra z serialu pozwala odnieść wrażenie, że ogląda się po prostu kolejny odcinek telewizyjnych Atomówek.
Dwa opowiadania powstały na bazie scenariusza samego Craiga McCrackena. Pierwsze z nich, Prosto w ciacho, nawiązuje do reklam amerykańskiej firmy Hostess, o czym dowiadujemy się z przypisu na końcu. Tutaj ukłon w stronę redakcji wydawnictwa za umieszczenie owego objaśnienia kontekstu, który dla czytelników po tej stronie Atlantyku mógłby być niezrozumiały, zwłaszcza że wspomniane reklamy były nadawane w latach osiemdziesiątych. Tu też pojawia się pierwszy błąd, który udało mi się wyłapać. W pierwszym kadrze strony 8. w wypowiedzi burmistrza zabrakło kilku liter. Przez chwilę zastanawiałam się, czy nie był to zamierzony zabieg, jednak nie mam jak porównać tłumaczenia z oryginałem. Zakładam jednak, że miało być „użyć wołacza” zamiast „uży acza”. Tekst, a zarazem literówka, rzuca się w oczy, gdyż jest pisany wielkimi czerwonymi literami.
Drugie opowiadanie, Na czarno i na niebiesko, dzieje się w przedszkolu, do którego uczęszczają dziewczynki. Wyjątkowo zamiast walczyć z potworami czy czarnymi charakterami mają za zadanie opowiedzieć o wakacjach. Wcalenie nie słowami, żeby było trudniej, a rysunkiem. Jak to zwykle bywa, Atomówkom z powodu różnic charakterów jest się trudno dogadać, ostatecznie powstaje jednak dzieło, którego ocenę pozostawiam czytelnikowi. Niemniej jednak wyglądające jak namalowane przez dzieci rysunki, przeplatające się z kadrami komiksu, pewnie ujmą za serce niejednego konesera sztuki.
Pozostałe części zbioru to już dzieła innych twórców związanych z wydawnictwem DC. Czy odczuwa się różnicę? Niespecjalnie. Scenarzyści i rysownicy idealnie oddali kreskę, sposób narracji oraz charakter oryginalnej serii. Następną częścią w zbiorze jest wydane przez DC w 2006 roku (1. issue) opowiadanie Atomowa wiewiórka z zeszytu zatytułowanego Naprzód Wiewióreczko!. Twórcą szkiców jest Phil Moy, za scenariusz odpowiadają Jenifer Moore oraz Sean Carolan. Akcja rozpoczyna się od sceny walki Atomówek ze znanym wszystkim dobrze przeciwnikiem, Mojo Jojo. Niestety w wyniku walki zostaje ranna… niewinna wiewiórka. Dziewczęta przejęte stanem jej zdrowia postanawiają wziąć ją do domu. Profesor Atomus po natarczywych błaganiach przybranych córek zgadza się na zatrzymanie zwierzątka. Bajka, zmartwiona stanem zdrowia wiewiórki, postanawia podać jej związek X. Terapia rzeczywiście stawia zwierzątko na nogi, acz nie obejdzie się bez problemów. Nie trzeba się jednak martwić, przecież nie ma takiej rzeczy, z którą nie poradziłyby sobie Atomówki! Przed liczeniem stron myślałam, że to jest najdłusze opowiadanie. Myliłam się, sprawia jednak takie wrażenie, ponieważ jest upchane do granic możliwości akcją. To zdecydowany plus, gdyż pozostawia to odczucie obejrzenia całego dziesięciominutowego odcinka animowanej serii. Dziełem między innymi tej pary jest również opowiadanie Igrając z mocą.
Kolejne opowiadanie pochodzi z zeszytu Gdzie podziała się miłość i nosi tytuł Chłopak Brawurki. Jak można się domyślić, jest o miłości, ale cały szkopuł polega na tym, że jest to miłość jednostronna. Twórcami tej dramatycznej na pozór historii są Abby Denson (scenariusz) oraz Mike DeCarlo (szkice). Dobrze, że to opowiadanie znalazło się w pierwszym tomie zbioru, gdyż doskonale przybliża postać Brawurki. Podejrzewam, że przedstawianie jej nie jest konieczne, bo większość czytelników będzie raczej obeznana z Atomówkami, ale od przybytku głowa nie boli.
Abby Denson napisała także scenariusz do ostatniego opowiadania w tym zbiorze, mianowicie do Większe niż zwykle, do którego szkice stworzyła Stephanie Gladden. Historia opowiada o tym, jak Atomówki stały się nieśwadomie zgubą dla miasta, a wszystko przez grę, którą podrzucił im On. O ile samo opowiadanie jest w porządku, o tyle w oczy rzucił mi się kolejny bubel - wydruk na stronie 134., który jest zaskakująco marnej jakości (atak pikseli!).
Do samego wydania, pomijając wymienione wcześniej potknięcia, nie mam zastrzeżeń. Jakość jest porównywalna do wydawanej również przez Studio JG serii Adventure Time. Okładka z oryginalnego komiksu cieszy oko żywymi kolorami, a wnętrze wcale jej nie ustępuję. Całość jest drukowana na wysokiej jakości błyszczącym papierze. Moim zdaniem kawał dobrej roboty zrobiła tłumaczka, Katarzyna Burda. Nie wszędzie dało się przetłumaczyć oryginalne żarty, jednak po przekładzie można spokojnie się domyślić, jaki był oryginalny tekst i zamysł. To się ceni.
Komu mogę polecić ten komiks? Zdecydowanie każdemu, komu podobała się bajka z Cartoon Network. Tak jak już wspomniałam kilka razy, czytając ten zbiór, odnosi się wrażenie oglądania animowanej serii. Dla każdego fana wybuchowych dziewczynek z Townsville to powinna być pozycja obowiązkowa.
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.