Opowiadanie
DRRR!! tom 2 - recenzja książki
Autor: | Melmothia |
---|---|
Redakcja: | Avellana |
Kategorie: | Książka, Recenzja |
Dodany: | 2016-10-24 22:28:26 |
Aktualizowany: | 2016-10-24 22:29:26 |
Tytuł oryginalny: Durarara!!
Tytuł polski: DRRR!!
Autor: Ryohgo Narita
Ilustracje: Suzuhito Yasuda
Tłumaczenie: Tomasz Molski
ISBN: 978-83-63650-84-1
Gatunek: akcja, komedia, dramat
Cena okładkowa: 24,90 zł
Format: 13,0 x 18,2
Liczba stron: 256
Wydawnictwo: Kotori
Drugi tom DRRR!!, mimo że nie zaburza chronologii i plasuje się niedługo po pierwszym, to jednak w swoich ramach zamyka odrębny wątek ‒ historię Saiki, demonicznego ostrza. Tym razem w Ikebukuro ‒ które nigdy nie było szczególnie bezpieczną dzielnicą w tym tytule ‒ panoszy się nowa siła, rozpruwacz, który za pomocą ostrego narzędzia tnie przypadkowych ludzi, wysyłając ich do szpitala. Jednocześnie czytelnik oraz parę wybranych postaci ‒ tych, które zaglądają na pewien czat ‒ może obserwować szalone i nieskładne wpisy niejakiej Saiki, rozpaczliwie pragnącej kochać ludzi. Szczególnie zainteresowana sprawą jest Celty Sturluson, którą rozpruwacz ośmielił się zaatakować, nawet z niejakim powodzeniem, co jest sporym wyczynem, jako że Czarny Jeździec człowiekiem nie jest, więc zwykli ludzie nie mają z nim szans. W tym samym czasie wspomniane wpisy na czacie stają się coraz bardziej zrozumiałe, aż jasno formułują pragnienie ‒ pocięcia Shizuo Heiwajimy. Zmusza to Celty do podjęcia działania, a i na Shizuo, którego przeszłość zostanie nam nieco przybliżona, następujące później wydarzenia będą miały niemały wpływ.
Z drugiej strony mamy Anri Sonoharę, która pragnie jedynie wieść spokojne życie bez komplikacji, nikomu nie zawadzając, przez co jawi się jako wyjątkowo cicha, potulna czy wręcz stłamszona dziewczyna. Jeśli jednak przyjrzeć się jej bliżej, można zobaczyć, że swój sposób na życie dokładnie przemyślała, zdaje sobie sprawę z jego zalet i wad i nie waha się zaakceptować nawet tych drugich, byle tylko osiągnąć to, czego pragnie. Tylko czy aby na pewno przynosi jej to szczęście? Największym problemem, jaki napotyka na swojej drodze do harmonijnego egzystowania, jest nadmiernie nią zainteresowany nauczyciel, Nasujima. Facetem zdecydowanie powinna się zająć policja, ale jakoś udaje mu się zaczepiać uczennice i nadal pracować w szkole. Plotki jednak latają nisko ‒ jedna dziewczyna musiała przez niego podobno zmienić szkołę ‒ a Anri wyczuwa w jego postawie niebezpieczeństwo. Trudno się od takiego opędzić i Sonohara również ma z tym problem, tym większy, że nie chce wywoływać konfliktu, więc cały czas stara się być grzeczna.
Niejakim wtrąceniem wydaje się na początku wątek z pierwszoosobową narracją pewnego dziennikarza, który postanawia napisać artykuł o najsilniejszej osobie w Ikebukuro. Aby to zrobić, musi najpierw przeprowadzić serię wywiadów z potencjalnymi kandydatami, więc przez pewien czas będziemy mu towarzyszyć i spotykać się z różnymi znanymi nam już osobami, które rozbijają się po słynnej dzielnicy. Nie muszę chyba wspominać, że i ten rozdział szybko okazuje się w miarę ważny dla fabuły.
Oczywiście wspomniane wcześniej panie to nie jedyne znane nam z poprzedniego tomu postaci, które będziemy mogli zobaczyć. Owszem, Masaomiego Kidy jest niewiele, prawie nic, a Mikado Ryuugamine jeszcze mniej - poza epilogiem mignie nam on bodajże tylko raz. Wracają za to Kadota i spółka, którzy w swoim vanie chyba tylko czekali, aż coś się będzie dziać, śledząc w internecie wiadomości o rozpruwaczu. Znaczy, Kadota śledzi, bo Karisawa i Yumasaki jak zwykle oddają się absurdalnym dyskusjom związanym z fikcyjnymi postaciami czy torturami. Na karty wpadnie Izaya Orihara, tym razem zdający się trzymać raczej z daleka od sprawy (choć wiemy, że to technicznie niemożliwe, aby Izaya nie maczał w czymś łap), a i kilka innym osób nam przemknie. Pojawiają się też nowe postaci, jak chociażby dziennikarz czy poszukiwana przez Anri Haruna Niekawa, dziewczyna mająca coś wspólnego z natrętnym nauczycielem, od której Sonohara chce dowiedzieć się, ile prawdy jest w plotkach.
Jak zwykle narracja jest dość prosta, żeby nie użyć słowa toporna, absolutnie wszystko jest nam tłumaczone jak krowie na rowie. Czy rozwlekłe przypominanie, kto jest kim, naprawdę jest potrzebne? Z takimi objaśnieniami można niby przeczytać drugi tom bez pierwszego, ale czy naprawdę znajdzie się ktoś, kto tak zrobi? Nawet jeśli, to będzie w mniejszości, a większość będzie miała zepsutą przyjemność z czytania ciągłych wyjaśnień. Nie to jedno jest wykładane z taką irytującą szczegółowością i przy użyciu zbyt wielu słów, bowiem narrator nie omieszka nam również przybliżyć dokładnie, zdanie po zdaniu, każdej dywagacji postaci i przy okazji wszystko zinterpretować, żeby czytelnik nie musiał się za bardzo wysilać, a tym razem jest tego naprawdę dużo. Jest to trochę jak pełna emocji opowieść przy ognisku, gdzie zbędne jest cyzelowanie tekstu, powtórzenia są na porządku dziennym, a przymiotniki i przysłówki z grubsza załatwiają sprawę. Przy okazji przechodzą dziwne rzeczy, niekoherentne opisy, trudne do wyobrażenia sobie, na przykład kiedy ktoś przyznaje coś "żałośnie", ale w jego głosie brzmi "determinacja". Czytając tę powieść, niewiele trzeba myśleć. Nie daje nam się możliwości samodzielnego ocenienia postaci, więc większość z nich, mimo rozbudowanych opisów, wypada raczej blado. Jedyną bohaterką, paradoksalnie, którą możemy odbierać jako z krwi i kości, jest Czarny Jeździec, najbardziej wyrazista i najsympatyczniejsza osoba w tym tomie, której poczynaniom cały czas kibicowałam.
Redakcji i korekcie umknęło kilka błędów, np. "srebrzystego się od" czy "wraz beztroską", ale przecinki za to siedzą zasadniczo na swoich miejscach. Miło też, że tłumacz w przypisach wyjaśnił nam parę kwestii, które bez tego dla niektórych mogłyby pozostać tajemnicą. Jeśli chodzi o zmiany w stosunku do poprzedniego tomu, to na znajdującej się z przodu kolorowej rozkładanej karcie dano inną czcionkę ‒ jest to zmiana zdecydowanie na plus, teraz tekst lepiej się komponuje z obrazem. Tak jak poprzednio jednak masę wyrazów w tekście pozostawiono kursywą, jeśli tak jest w oryginale, mówi się trudno, ale nadal wygląda to nieprofesjonalnie. Na końcu, tak jak wcześniej, znajdziemy epilog ‒ który tym razem jest jednocześnie prologiem następnego tomu ‒ wyjaśniający ostatnie kwestie fabularne tego wątku, oraz posłowie Ryougo Narity.
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.