Opowiadanie
Log Horizon 2 - Rycerze Camelotu - recenzja książki
Autor: | Altramertes |
---|---|
Redakcja: | Avellana |
Kategorie: | Książka, Recenzja |
Dodany: | 2016-11-01 10:32:24 |
Aktualizowany: | 2016-11-01 10:34:24 |
Tytuł: Log Horizon 2 Rycerze Camelotu
Autor: Touno Mamare
Ilustracje: Hara Kazuhiro
Liczba stron: 263
Rok wydania: wrzesień 2016
Wydawca: Wydawnictwo Studio J.G.
Gatunek: Przygodowe, Fantasy
ISBN: 978-83-8001-150-2
Cena okładkowa: 24,99zł
Serara uratowana, Nyanta dołączył do starych znajomych i zaprezentował im bodaj najbardziej niezwykły prezent, jakiego Shiroe, Naotsugu i Akatsuki mogli się spodziewać - normalne, smaczne jedzenie. Niby nic, ale to właśnie zwykłe kanapki umożliwią bohaterom uporządkowanie sytuacji w Akihabarze i powołanie organu zarządzającego całym tym chaosem, czyli Przymierza Okrągłego Stołu.
Odbicie Serary było ledwie początkiem, impulsem, który rozruszał koło zamachowe fabuły. Choć tom nie jest dłuższy od poprzedniego, to sporo się w nim dzieje, a efekty tych zdarzeń będziemy odczuwać chyba przez resztę cyklu. Sam sposób, w jaki Shiroe i spółka przygotowywali się do spotkania z przedstawicielami innych gildii, próba zgromadzenia potrzebnych do tego środków, ale także utrzymanie całego przedsięwzięcia w tajemnicy zostały zrealizowane niezwykle sprawnie i co ważniejsze zgodnie z zasadami obowiązującego świata - żadnego nakama power, żadnego deus ex machina, jesteś tylko ty, twoi kumple i problem, którym trzeba się zająć. I właśnie to jest siłą tej książki. Nikt nie działa w próżni, bo zwyczajnie nie tak jest skonstruowany świat, a że każdy chce zdobyć kawałek tortu dla siebie, no to trzeba albo go przekonać, by się podzielił, albo zmusić. Oczywiście dla jego własnego dobra.
Chyba najważniejszą przemianę w całym tomie przechodzi główny bohater, czyli Shiroe. Od początku sam określał się jako osoba niełatwo nawiązująca kontakty z innymi, a do tego stronił od wszelkich zbiorowisk czy gildii. Drugi tom prezentuje nam zupełnie inne jego oblicze - człowieka, który, gdy już obierze sobie cel, prze do niego niczym tsunami, nie zważając na to, jak niewykonalny by się on wydawał. Niby sporo takich kręci się po seriach shounen, ale Shiroe jest o tyle wyjątkowy, że zamiast tężyzny fizycznej i bitki preferuje manipulację, planowanie i podstęp, co czyni go nie dość, że znacznie ciekawszą postacią, to jeszcze dość przerażającą. Kolejną zaletą tak Shiroe, jak i Log Horizona ogólnie, jest podejście do rozwiązywania problemów. Nikt tutaj nie pcha się niczym fircyk na pojedynek jeden na jednego. Każdy działa razem z sojusznikami, a jeśli takowych nie ma, to próbuje ich zdobyć. Daje to jednocześnie pole do popisu masie osób, które w innej serii pełniłyby tylko rolę statystów, ale także tworzy potencjalnie nieskończoną ilość wątków pobocznych, ze względu na liczbę postaci przewijających się przez karty książki. Na chwilę obecną trudno powiedzieć, kto dostanie większą, a kto mniejsza rolę, ale mogę od razu uspokoić fanów typowego fantasy - przyłączenie się Minori i Tōyi do gildii sprawia, że na pewno będziemy mieć więcej wątków charakterystycznych dla heroic fantasy, a nie tylko politykę.
Nie będę owijał w bawełnę, jakość wydania bardzo, ale to bardzo miło mnie zaskoczyła. Owszem, zdarzyło się parę błędów gramatycznych i literówek, ale było ich dosłownie kilka. Niemal całkowicie rekompensowała to ilość dodatków, jakie mamy w tym tomie. Już na samym początku widzimy trzy prześliczne kolorowe i rozkładane ilustracje na papierze kredowym, przedstawiające odpowiednio Akihabarę po Katastrofie, Shiroe, Naotsugu i Akatsuki nad brzegiem morza, mapę Akihabary z zaznaczonymi i opisanymi najważniejszymi budynkami, a na sam koniec przyjęcie w siedzibie Crescent Moon Alliance z udziałem wszystkich ważniejszych bohaterów pierwszego tomu. Gdy pierwszy raz zobaczyłem te ilustracje, byłem zachwycony, a moje zadowolenie tylko wzrosło, gdy na samym końcu tomiku znalazłem kilka stron z krótkimi opisami i ilustracjami wszystkich przywódców gildii należących do Przymierza Okrągłego Stołu. Spodziewałem się, że zobaczę coś ciekawego w dodatkach do tego tomu, ale to zdecydowanie przewyższyło moje oczekiwania, więc jestem zachwycony. Oprócz tego mamy kolejny krótki komentarz autora, w którym „chwali się” on swoją młodszą siostrą o wyjątkowo buntowniczym usposobieniu, a także typowe ilustracje, rozmieszczone w losowych miejscach tomiku - najbardziej udane z nich to oczywiście karty postaci kolejnych poznawanych bohaterów. Na monochromatycznej okładce pojawili się Minori i Tōya razem z resztą gildii Log Horizon. Cuda na kiju, ale w porównaniu do jakości wydania niektórych tytułów to bardzo miła odmiana.
Tak, warto. Choćby dlatego, że Log Horizon zamiast iść drogą typowego shounena, zawiera bardzo dużo wątków mogących zainteresować również starszych czytelników. A jeśli anime jest jakimkolwiek wyznacznikiem tego, co znajdziemy w kolejnych tomach to mam wrażenie, że powinienem przestać zachęcać ludzi do lektury Log Horizona jako książki przygodowej, a zacząć go reklamować jako fantasy po brzegi napchane polityką i dyplomacją.
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.