Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Love My Enemy

Sekrety zakochanych niosą kłopoty!

Autor:Donia
Serie:W.I.T.C.H.
Gatunki:Komedia, Kryminał, Romans
Uwagi:Utwór niedokończony
Dodany:2019-01-13 23:21:19
Aktualizowany:2019-01-13 23:21:19


Poprzedni rozdział

Opowiadanie zostało opublikowane również na fanfiction.net.


Dziewczyny pobiegły prosto do domu Hay Lin. Na miejscu czekała je pewna średnioprzyjemna niespodzianka. Pod ich nieobecność do „Srebrnego Smoka” przyszła mama Cornelii z Lilian i przyniosła starszej córce ubrania, które pozostawiła u niej babcia, z prośbą by wnuczka kupiła jej w Cannes coś, co by do nich pasowało.

- Ale mamo! Ja już nie mam miejsca w walizce! A ten płaszcz ze skóry to już na pewno się do niej nie zmieści!

- Ale kochanie, proszę… Jak babcia usłyszała, że wybierasz się Cannes specjalnie przyjechała i zostawiła mi te ciuszki… Podobno pochodzą z jakiegoś specjalnego sklepu z Cannes i nigdzie indziej nie można nic kupić do kompletu… Zobacz, nawet zostawiła Ci pieniądze i błagała mnie, żebyś jej znalazła jakieś ciekawe, pasujące elementy, dodatki…

- A nie wystarczyłoby zdjęcie? Muszę zabierać je tam ze sobą? - spytała Cornelia.

- Według babci tak będzie lepiej, bo na zdjęciu coś może nie wyjść i na fotografii nie będzie widać długości ani rozmiaru…

- To najwyżej weźmiesz dodatkową walizkę! - zaproponowała Lilian.

- Nie mogę wziąć dodatkowego bagażu bo uczestnikom kolonii wolno zabrać tylko 5 walizek i 2 bagaże podręczne! Zrozum, mamusiu ja nie…

- No to pozostało już tylko jedno rozwiązanie! - wtrąciła zachęcająco Irma. - Musimy to wszystko... założyć! A jeśli ktoś się zapyta, co my mamy na sobie odpowiemy, że chcemy wyglądać trendy i elegancko podczas odwiedzin francuskiej stolicy filmów! O ile pani Hale nam na to pozwoli…

- Pozwalam wam zrobić wszystko, byleby Cornelia mogła kupić dodatki pasujące do tych fatałaszków!

- Super! - zawołała Hay Lin oglądając ubrania babci Corny. - To futrzane bolerko z guziczkami z cekinów jest moje!

- To nie są zwyczajne cekiny. To prawdziwe kryształy Swarovskiego! Uważajcie na nie!

Kiedy dziewczyny już ustaliły, która ma co założyć, pani Hale udała się z paniami Lin do ich pokoju, Lilian (dla zabawy) pobiegła do kuchni, by zobaczyć jak wygląda praca w prawdziwej chińskiej restauracji, a W.I.T.C.H. zeszły do piwnicy zaciekawione tym, co chciała pokazać im Hay Lin.

- Tylko szybko, dobra? - powiedziała pośpiesznie Irma. - Mój tata powiedział, że dziś przed kolacją wpadnie, bo chciał porozmawiać o wyjeździe.

Strażniczka Powietrza wyjęła z szafki notesik z kosmitą na okładce, wzięła głęboki oddech i powiedziała:

- Drogie przyjaciółki… To co chcę wam pokazać, to zapis moich snów, jakie miałam wtedy, gdy zasnęłam czekając na Raythora w korytarzu. I to nie były zwykłe wytwory mojej wyobraźni. W tych snach zawarte są… Plany Elyon wobec Raythora i plany Raythora wobec Elyon!

- Czy jesteś tego absolutnie pewna…? - spytała z niedowierzaniem Will znając wyjątkowo wybujałą wyobraźnię przyjaciółki.

- Na milion procent! Wszystko odbyło się dokładnie tak samo jak kilka lat temu, kiedy przewidziałam plany Phobosa! Wcieliłam się po kolei w Raythora i w Elyon…

- Wcieliłaś się w Raythora?! Fajnie było w jego skórze? Powiedz, czy jak ma się długie uszy to i słuch jest lepszy…? - przerwała jej Irma żartując.

- Nie pamiętam. - mruknęła pod nosem Hay Lin i mówiła dalej. - Więc było tak… Wcieliłam się w każde z nich po kolei i wyczuwałam dokładnie to, co oni. Niepewność, zdumienie… I to wszystko było takie realne… To musiały być wizje ich zamierzeń, planów, tego co chcą wkrótce zrobić! A teraz zobaczcie… Tylko najpierw weźcie sobie krzesła…

- Daj spokój! - powiedziała lekceważąco Cornelia. - A niby co oni zamierzają zrobić, przeprowadzić zamach stanu?!

Hay Lin otworzyła notesik i drżącymi rękami podała go Corneli. Reszta pochyliła się nad nią. Dziewczęta zaczęły czytać i z każdą linijką ich oczy robiły się coraz to większe i większe.

- No nie! - wyrzuciła z siebie Corny. - Elyon… Chce zrobić swojemu chłopakowi… Ona naprawdę chce z Nim…?!

- Ona już to zrobiła. - powiedziała poważnym głosem Hay Lin. - Wtedy kiedy spotykali się sam na sam wieczorami… Chciała się z nim ostatnio spotkać na randce, żeby powiedzieć mu, że test który zrobiła dał pozytywny wynik… Mówisz, że to niemożliwe? Cornelio, to jest tak samo niemożliwe jak to, że Elyon została królową! Ale to nic w porównaniu z tym co zamierza zrobić z nią Raythor! Czytajcie, następna strona…

Strażniczka Ziemi przewróciła kartkę. Tym razem, po przeczytaniu zaledwie kilku linijek, dziewczyny z wrażenia aż zatkało. Cała czwórka zakryła sobie usta dłońmi, by nie krzyknąć, ale im czytały dalej tym bardziej narastała w nich ochota na wielki okrzyk zdumienia. W końcu Will nie wytrzymała:

- Raythor ma odwagę zrobić coś takiego?! On?!

- Normalnie nie wierzę! Prędzej spodziewałabym się, że Phobos opuści więzienie i zrobi to ze mną! - zawołała Irma.

- Hay Lin, a może to jakaś pomyłka! - wtrąciła Taranee. - To niemożliwe, żeby Raythor odważył się na coś takiego! Nie z jego Panią! Nie z Królową Meridianu… A może to nie Elyon byłaś w tym śnie…

- To na pewno była ona! - zawołała Hay Lin. - Pamiętam dobrze, w tym śnie byłam Elyon! I to wszystko było takie realne! Kiedy jako Elyon byłam w tej celi… Tej samej gdzie kiedyś przebywał Raythor… To co było potem… Zaniepokojona Wyrocznia… Oburzony Drake… Phobos i Nerissa, którzy złowieszczo się śmieją... Jak przybiegła Miss Lojalności i była naprawdę wściekła… Dalej już nie czytajcie… Tam jest zapis innego, nic nie znaczącego snu, który przyśnił mi się przypadkowo…

Ale było już za późno - Cornelia przewróciła stronę i wszystkie dziewczyny przeczytały opis sytuacji, która przyśniła się Hay Lin następnego dnia. Wystarczyła chwila i…

BĘC! Will zemdlała.

PLASK! Irma osunęła się na podłogę.

ŁUP! Cornelia straciła przytomność.

Taranee natomiast wzięła głęboki oddech i westchnęła

- No dobra, Hay Lin, miałaś rację… A ja myślałam, że dobrze znam i Raythora i Elyon… kto by pomyślał, żeby oni…

- Co z nimi zrobimy? - spytała z troską Hay Lin patrząc na nieprzytomne przyjaciółki. - Tak przypuszczałam, że któraś z was zemdleje jak tylko się dowie…

- Jak je ocucimy? Nie mamy przy sobie soli trzeźwiących…

- Spróbujmy coś krzyknąć! - zaproponowała Hay Lin i pochyliła się nad Will i Irmą. - Hej, dziewczyny! Słyszałyście, Vance Michael Justin się żeni, a Matt wyprowadza się do Szwajcarii do Sandry!

Strażniczki Kwintesencji i Wody zerwały się na równe nogi.

- CO?! Matt się wyprowadza!? Do Szwajcarii do San… Zaraz… Sandra przecież tylko udawała Szwajcarkę, a on nie zna niemieckiego…

- Vance się żeni?! Nie! Z kim?! Kiedy, gdzie…?!

- Spokojnie! - uspokoiła je Hay Lin. - Matt nie wyjeżdża, a VMJ nie bierze ślubu! To był tylko taki żart, żeby was obudzić… Ale dlaczego Cornelia nie odzyskała przytomności? Myślałam, że to o Vance’ ie podziała na was obie…

- Widocznie był to dla niej zbyt duży szok. - podsumowała po chwili namysłu Taranee. - Corny lubi VMJ - a, ale jak widać Elyon jest dla niej ważniejsza. To co robimy? Wymyślamy coś co dotyczy Caleba, czy może coś a la poplamienie ubrania…

- Nie… Trzeba inaczej… Wiem! Will, mogłabyś skoczyć na chwilę po Blunka?!

Powierniczka Serca Kondrakaru, otworzyła portal do kryjówki passlinga i po chwili wróciła z Blunkiem (na szczęście normalnie ubranym). Hay Lin podeszła do niego i szepnęła mu coś na ucho. Przechodzący uklęknął koło ciągle nieprzytomnej Cornelii, podwinął krótki rękaw swojej koszulki i ostrożnie… Zbliżył swoją pachę do nosa Strażniczki Ziemi!

- A FUJ! - Corny zerwała się jak oparzona. - Co to za smród?! Ktoś zwymiotował czy co?!

- Cornelia podziękuje później. - powiedział spokojnie passling.

- To super, że się obudziłaś Corny. - ucieszyła się Hay Lin. - Przepraszam Cię za te sytuację, ale Blunk kiedyś ocucił Caleba dając mu do powąchania swoje pachy, więc pomyślałam, że na ciebie tym bardziej to powinno zadziałać. Zamiast soli trzeźwiących -passlingowy pot!

- Następnym razem poproszę tradycyjne sole! - zdenerwowała się Corny. - O mały włos, a nosek by mi odpadł! - złapała się za swój narząd oddechowy jakby chciała sprawdzić, czy nadal ma go na miejscu. - Blunk, czy ty nigdy nie słyszałeś o czymś takim jak dezodorant?!

- Blunk ma w domu 37 dezodorantów, z których są świetne wałki do ciasta i masowania pleców!

- Świetny pomysł! - zawołała z przekąsem Hay Lin. - A próbowałeś zrobić z nich wałki do włosów? Twoja mama byłaby zachwycona…

- Jak masz takie pomysły to zostań jego sekretarką! - mruknęła Corny. - Wiecie co mi się śniło? Że Elyon w tajemnicy przed wszystkimi zrobiła coś niezwykłego i Raythor chciał ją…

- To nie był sen. Hay Lin naprawdę przewidziała plany Raythora i Elyon…- powiedziała spokojnie Taranee i spojrzała na Blunka. - Ekhem…? Blunk…?

Passling wpatrywał się w Strażniczki takim wzrokiem, jakby właśnie miały ogłosić kto wygrał milion na loterii.

- Dziękujemy, możesz już iść. - powiedziała Hay Lin.

Przechodzący nawet nie drgnął, ale jego mordka przybrała błagalny wyraz.

- No dobrze, już… Powiemy Ci o co chodzi jak przysięgniesz, że nikomu za nic w świecie tego nie wypaplasz!

Stworek stanął na baczność, wyciągnął w górę swoją prawą rękę, wziął głęboki oddech i poważnym głosem powiedział.

- Blunk przysięga na głowę mamusi, że za nic w całym wszechświecie nie wyda tajemnicy, choćby go mieli wykąpać w wodzie pełnej mydła! A Blunkiboo nigdy by nie pozwolił skrzywdzić swojej matki! Sekret będzie bezpieczny jak złoto w królewskim skarbcu!

- Dobrze. - powiedziała spokojnie Strażniczka Powietrza. - Powiemy Ci co przypadkiem zobaczyłam we śnie… Ale najpierw weź sobie krzesło, bo ja już nie mam pomysłów na ocucanie!

Kiedy Strażniczki opowiedziały Blunkowi o wizjach Hay Lin, stworek zrobił wielkie oczy z zaskoczenia, ale na szczęście nie stracił przytomności.

- Blunk normalnie nie wierzy! Królowa zrobiła coś takiego? I jeszcze Raythor… Blunk nigdy by się czegoś takiego po Raythorze nie spodziewał…

- Czegoś takiego, to mogła się spodziewać chyba tylko jego eks, jakby zobaczyła to w fusach na dnie filiżanki…

- A ja - do rozmowy włączyła się Irma - powiedziałam Raythorowi, żeby się nie przejmował tym co usłyszał od Phobosa i Frosta… I dopilnuję, żeby on i Elyon mogli być razem… Dałam mu słowo…

- Uau! O Matko! - westchnął Blunk. - To niezłe ma Irma wyczucie, naprawdę… Świetne! I co Irma teraz z tym zrobi?

- No nie wiem… - zaczęła Strażniczka Wody.

- Jak to co? - zdziwiła się Hay Lin. - Jak pewnie zauważyłyście te sny mają coś co je łączy! To czego ona i on tak się obawiają… Nic dziwnego… To może wywołać naprawdę niemałe kłopoty… Wy nie wiecie co powinnyśmy z tym zrobić???

Czarodziejki i stworek spojrzeli na nią z minami mówiącymi „nie mamy bladego pojęcia, a ty masz jakiś pomysł?”

- Nie wierzę! Wy nie wiecie co mamy robić??? - powtórzyła Strażniczka Powietrza. - Jesteśmy Strażniczkami Sieci! Trzeba interweniować, zanim będzie za późno! Słyszałyście słowa Aggy?! „Jeżeli nie zareaguje się natychmiast baobab rozrośnie się i nie będzie już co ratować. Nie można pozwolić złu na rozprzestrzenianie”. Rozumiecie? Ta wspólna cecha… To czego oni tak się obawiają… To nasz baobab! Musimy wyrwać ten baobab, zanim wszystko rozsadzi! To dla dobra całego Meridianu! I ja wam powiem co zrobimy…

Hay Lin szybko przedstawiła dziewczynom swój plan. Po krótkim wytłumaczeniu Strażniczki zdecydowały, że ich chińska przyjaciółka ma rację i że spróbują w jakiś sposób „wyrwać baobab”, o którym była mowa w snach. Ale jak się do tego zabrać? Czarodziejki zrobiły sobie małą burzę mózgów. W końcu w głowie Will zaświtał pewien pomysł. Reszta grupy uznała, że jest świetny, choć sama realizacja była dość ryzykowna. Później Hay Lin wpadła na pomysł, by połączyć go z planem dawno temu wymyślonym przez jej bliską przyjaciółkę, której kumpela znalazła się kiedyś w podobnej sytuacji. Po około pół godziny dziewczyny miały już gotowy, rozpisany punkt po punkcie plan, ale by wszystko się udało potrzebowały specjalnego sprzętu. Dla pewności zapisały na drugiej kartce to, czego muszą użyć.

- To mamy, to można kupić, to się pożyczy, to weźmiemy ode mnie. - wymieniała Irma patrząc na listę i odhaczając kolejne rzeczy. - Ale słuchajcie… Jak mamy zrealizować punkt 5a i 5b? To się nie uda! Przecież jak nas złapią to skończymy w kiciu!

- Kurcze - zastanowiła się Taranee. - Może same to zrobimy… Ale nie, to nam zajmie całe wieki… A może to pożyczymy… Albo kupimy…

- Możesz powtórzyć? - powiedziała Will z uśmiechem. - Dziewczyny mam superpomysł! Tylko, czy to się uda… Corny, ty to zrobisz!

Po krótkich wyjaśnieniach na listę przybył jeszcze jeden podpunkcik do punktu 1 -Przygotowania. Ale ciągle Strażniczkom brakowało paru niezbędnych drobiazgów. Na szczęście, w tej chwili do akcji wkroczył Blunk.

- Blunk chętnie udostępni wam trochę sprzętu i to za frico! - wziął listę i przyjrzał jej się dokładnie. - Blunk pomoże zdobyć W.I.T.C.H. coś dobrego na to… I coś do tego…

- Chcesz nam to dać za… darmo? - zdziwiła się Irma. - Kim jesteś i co zrobiłeś z prawdziwym Blunkiem?!

- Blunk chce pomoc. - fuknął stworek. - Zresztą Blunk ostatnio tak się wzbogacił, że oddanie czegoś za darmo na pewno nic mu nie zaszkodzi.

W końcu dziewczyny i stworek uzgodnili już prawie każdy szczegół i razem udali się do jego składowiska, by zobaczyć to, co miał im do zaoferowania.

- Dziewczyny mogą powiesić bluzy tam na wieszaku. - wskazał na stojący w kąciku podłamany wieszak opleciony sznurem lampek choinkowych.

- Nie, dzięki… - mruknęła Corny rozdając dziewczynom zabrane z restauracji lateksowe rękawiczki i maseczki ochronne.

Will i Taranee zaczęły oglądać rzeczy, o których mówił Blunk.

- Stan jest dobry… Jest wytrzymałe… Powinno wystarczyć…

- A to też możemy sobie zatrzymać? - spytała Corny pokazując parę innych przedmiotów.

- Tak oczywiście… - odparł Blunk. - A tutaj jest przygotowana kamerka dla Cornelii…

- A to też mogę sobie zatrzymać?! Proszę! - pisnęła Irma pokazując przypinkę z VMJ-em, przypiętą do wiszącego na wieszaku Blunkowego beretu.

Blunk już miał odpowiedzieć, kiedy nagle rozległ się krzyk Taranee, która właśnie coś znalazła:

- Mój Boże! Jak to się stało, że to trafiło w Twoje ręce?! Dziewczyny, zobaczcie co znalazłam!

Pokazała im ogromne, zaklejone taśmą pudło, które znalazła. Można było od razu poznać, że nikt go nie otwierał, ale zdjęcie i napis na pudle wyraźnie mówiły co jest w środku. Nie było żadnych wątpliwości, że pochodzi ono z komendy policyjnej ojca Irmy.

- Musiałyśmy to przegapić. - odpowiedziała Will. - Blunk, dlaczego nam o tym nie powiedziałeś?! Zdajesz sobie sprawę, że to jest bardzo niebezpieczne?! Masz pojęcie co by było, gdyby zawartość tego pudełka trafiła w niepowołane ręce!?

- Blunk przypadkiem zdobył to razem z całym sprzętem. - odparł stworek. - Ale Blunk przecież nie sprzedałby tego byle komu!

- A gdyby nie daj Boże coś się stało z tą paczką tutaj? - spytała zatroskana Irma. - Przecież jakbyś niechcący przywalił ją jakimiś ciężkimi śmieciami, zawartość mogłaby się uruchomić i doszłoby do nieszczęścia!

- Akurat tak się składa, że Blunk o tym pomyślał! - odparł passling. - Odkąd Blunk znalazł Pieczęć Phobosa, która o mały włos nie zabiła jego i Strażniczek, Blunk zawsze sprawdza, czy to co bierze i sprzedaje nie jest niebezpieczne! Niech W.I.T.C.H. spojrzą z tyłu pudła, tam jest napisane, że „zawartość jest niegroźna póki ktoś ręcznie jej nie odpali!

Dziewczyny od razu sprawdziły przyklejoną z tyłu instrukcję. Faktycznie, zawartość pudełka trzeba było uruchomić ręcznie, by działała. W zamkniętym pudle to było całkowicie nieszkodliwe.

Kiedy Strażniczki już wybrały odpowiedni sprzęt, do zrealizowania pozostał jeden ważny punktu. Jednak potrzebowały do jego realizacji czyjejś pomocy, bo same na pewno by sobie z tym nie poradziły, a Blunk też niewiele mógł im pomóc w tej kwestii. Hay Lin wymyśliła kogo mogłyby wciągnąć do konspiracji, ale było to bardzo, bardzo ryzykowne.

- Nie, to zbyt niebezpieczne. - zaprotestowała Irma. - A jak wszystko się wyda i zostaniemy zdradzone?! Już kiedyś jak ON się wmieszał w nasze sprawy to o mały włos nie doszło do nieszczęścia… Pamiętacie?

- Ale tym razem będziemy bardziej uważać! - fuknęła Taranee. - Ty użyjesz mocy umysłu i na pewno się uda…

- Ale jak się nie uda, albo coś pójdzie nie tak, to na bank skończymy za kratkami! Nie możemy zasięgnąć pomocy u kogoś innego, kogoś kto nie robił kariery pracując z mafią?! Mam już tego dość… Po dziurki w nosie…

- Właśnie dzięki temu - on zna się na tym lepiej niż ktokolwiek inny! - przerwała jej Will. - Proszę, zgódź się…

- Dobrze. - mruknęła Irma. - Ale coś mi jeszcze nie gra w tym naszym planie… - spojrzała na kartkę i wskazała na jeden z punktów. - Tego nie może zrobić żadna z nas, ani nikt z naszych znajomych, bo od razu by nas nakryli… Blunk też odpada… Musimy poszukać kogoś jeszcze do pomocy… Wiem!

Po chwili Irma przedstawiła swój świeżo wymyślony pomysł.

- A czy to musi być akurat ONA? - mruknęła podejrzliwie Cornelia. - Już raz miałyśmy przez nią problemy i to takie, że mało brakowało, a doszłoby do katastrofy! A jak znowu coś przez nią pójdzie nie tak?! To nie żarty! Poza tym ona sama z siebie na pewno nam nie pomoże, przecież wiecie!

- Spróbujemy jej zaufać. - powiedziała Will. - Najwyżej… Troszkę ją przekupimy i powinno być OK. No to już chyba wszystko mamy ustalone.

Jeszcze raz przestudiowali listę i plan, ustalili wszystko, kto co robi, kiedy i gdzie, wzięli wybrane sprzęty i już mieli iść kiedy wzrok Hay Lin padł na wieszak z ubraniami.

- Blunk… w jakim to jest stanie…?

- Bardzo dobrym, Blunk czasami tego używa, ale bardzo rzadko. Hay Lin może to sobie wziąć jak chce…

- Wspaniale! - ucieszyła się Strażniczka. - Szybko, pomóż mi z tym… Acha zapomniałabym… Dziękujemy serdecznie, że pozwoliłeś nam zabrać ten cały sprzęt za darmo…

- Och, to nic takiego… - zawstydził się passling.

Po powrocie do Heatherfield dziewczyny i stworek ustalili szczegółowo to, co mają robić.

- Dobrze… - powiedziała spokojnie Will przeglądając plan. - Teraz Irma, Hay Lin i Cornelia pójdą wypełnić pierwsze podpunkty z punktu 1… Tylko uważajcie na nich, bo jak coś pójdzie nie tak, to dostaniemy dożywocie! A Ty Blunk wymyślisz jakieś alibi dla nas… Jak wrócicie, to Corny razem z Hay Lin zajmą się realizacją podpunktu 1c. Tylko musicie to zrobić dokładnie, bo bez tego szlag nam trafi cały punkt 5 planu! W nocy ja, Blunk i Taranee zajmiemy się punktem 2… Później… Najtrudniejsze ze wszystkich punkty 3 i 4, a potem już 5. O rany… Lepiej dobrze się do nich przygotujmy… Żeby mieć pewność wykorzystamy stary, niezawodny „Plan W”. O rany… Jak to wszystko uda nam się zrobić w ciągu 29 godzin - to chyba będzie cud… Ale jeśli się nie uda - to zostaniemy zapuszkowani… No dobrze, bierzmy się do roboty… Wykorzystamy odwrotne rozumowanie i wpłyniemy na losy Meridianu! Rozpoczynamy Project „p. LME”!

I stało się. „Machina wydarzeń” została wprawiona w ruch…

***

- DDDDRRRRYYYŃŃŃŃ!!!

Następnego dnia, o 6:12 w ”Srebrnym Smoku” zadzwonił telefon. Yan Lin obudziła się pierwsza i zastanawiając się kto może dzwonić tak wcześnie, prędko odebrała słuchawkę.

- Haaaloooo… Ziew… Tu restauracja „Srebrny Kot…” To znaczy Smok…! - eks-strażniczka jeszcze nie zdążyła się do końca obudzić.

- Dzień dobry! - rozległ się w słuchawce zdenerwowany i podniecony kobiecy głos. - Czy mogę rozmawiać z Taranee Cook, lub którąś z jej koleżanek? Słyszałam, że podobno miały u państwa nocować…

- Zgadza się, ale wszystkie… Ziew… Aktualnie śpią… Jest szósta rano… Czy to ważne…? A tak w ogóle… Kto mówi?

- Bardzo ważne! Przy telefonie Sally Jennifer, córka kierownika kolonii do Cannes! Nastąpiły pewne zmiany co do odjazdu! Bardzo proszę, muszę porozmawiać z Taranee! Najlepiej, będzie jak wszystkie pięć się obudzi…

- Oczy… Ziewiście…

Yan Lin położyła słuchawkę na stoliku, na którym stał aparat, podeszła do pokoju, w którym nocowały dziewczynki i zawołała:

- POBUDKA STRAŻNICZKI!!! Telefon do Taranee w sprawie kolonii!

Hay Lin, Cornelia i Irma natychmiast się obudziły, ale Will i Taranee ani drgnęły. A przyczyna tego była bardzo prosta. Strażniczki Ognia i Kwintesencji położyły się spać zaledwie 2 godziny temu, gdyż przez resztę nocy, w tajemnicy przed paniami Lin pracowały nad jednym z punktów…

- Dziewczyny wstawajcie! Profesor Collins powiedział, że zaraz zrobi nam kartkówkę! - zawołała Irma.

Panny Vandom i Cook zerwały się jak oparzone lub porażone prądem.

- Co? Jak?! Ja nic nie powtórzyłam!

- Ja też ni… Zaraz, przecież są wakacje… Irma!

- Spokojnie dziewczęta! - uspokoiła je babcia Hay Lin. - Taranee, dzwoni jakaś Cally Renifer z waszej kolonii…

- A nie przypadkiem Sally Jennifer? - podsunęła Taranee.

- Tak, tak właśnie ona! Mówiła coś o zmianie odjazdu…

Teraz wszystkie Strażniczki podskoczyły jak oparzone. Dobrze wiedziały, że przesunięcie odjazdu nawet o kilka godzin wcześniej równa się zawaleniem całego planu! No, to koniec…

- Już idę… - wyjąkała Strażniczka Ognia. - Tylko wezmę szlafrok i kapcie…

Pani Lin wyszła z pokoju żeby powiedzieć Sally, że Taranee zaraz przyjdzie. Panna Cook starając się jak najwolniej zakładać szlafrok i kapcie przemówiła telepatycznie do reszty dziewczyn.

- I co my teraz zrobimy?! Całą noc pracowałyśmy nad podpunktem 2… Wszystko już załatwione… Jak się okaże, że mamy wyjechać dzisiaj… To koniec!W dodatku zdążyłyśmy wciągnąć w nasz plan dwoje ludzi, którzy powinni trzymać się z daleka od wszystkiego co jest związane ze sprawami Meridianu...

- Jak ja nie będę mogła po południu wykonać podpunktu 1d, to szlag nam trafi cały punkt 5, najważniejszy z całego planu! - zawołała w myślach Cornelia! - A mam już wszystko gotowe! Przecież taka okazja już się nie powtórzy!!! I co my zrobimy?!

- Spoko, załatwimy to inaczej… - mruknęła w swoim umyśle Will.

W tym momencie przez okno pokoju wskoczył zdyszany Blunk.

- Blunk na ważne wieści! Blunk właśnie…

Hay Lin złapała go i zakryła mu ręką usta.

- Ćććccśśśśś! Mamy poważny problem. Will co robimy? Przekładamy wszystko…?

- Dziewczyny, jak okaże się że nie zdążymy przed wyjazdem to… Przesuwamy całą akcję aż do powrotu! Mam nadzieję, że sny Hay Lin nie sprawdzą się tak szybko… A jak się sprawdzą… To będzie makabra! A przecież od tego mogą zależeć losy całego Meridianu! - powiedziała zmartwiona Will.

- A co z punktem 1d?! - powiedziała zrozpaczonym głosem Corny. - Dzisiaj jest jedyna szansa, co ja mam zrobić?! Przecież Kropla Astralna tego nie załatwi!

- Nie wiem… Może użyjemy czegoś innego… - mruknęła Will.

Czarodziejki jęknęły na głos. Hay Lin puściła Blunka.

***

Pani Lin, która czekała na korytarzu już prawie 10 minut zawołała dziewczyny po raz kolejny. W końcu z pokoju wyszła Taranee w kapciach i szlafroku. Powoli, starając się ukryć zdenerwowanie pomaszerowała do aparatu telefonicznego. Wzięła z rąk pani Lin słuchawkę i opanowując się ze wszystkich sił, wydobyła z siebie spokojny głos.

- Słucham Sally…?

- Taranee! - odezwał się z słuchawki podniecony głos. - Jak to dobrze, że odebrałaś! Słuchaj, nastąpiła pewna zmiana w kwestii odjazdu, czekaj tu mam zapisane kiedy jedziemy…

Po paru minutach rozmowy Taranee pożegnała się z Sally, odłożyła słuchawkę i oznajmiła:

- Zmiana planów! Wyjeżdżamy dzisiaj!

W tym momencie prawie nikt nie zdawał sobie jeszcze sprawy z tego, co pociągnie za sobą przesunięcie tego wyjazdu… Ani tym bardziej co wydarzy się pod nieobecność W.I.T.C.H.…

W następnym odcinku:

Co przyniesie ze sobą” rozwalenie” planu Strażniczek?

Czego obawiają się Raythor i Elyon, i co przed sobą ukrywają?

Kto odwiedzi w nocy zakochanych i co ważniejsze - w jakim celu?

Poprzedni rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.