Opowiadanie
Re: Zero Życie w innym świecie od zera tom 8 - recenzja książki
Autor: | Diablo |
---|---|
Redakcja: | Avellana |
Kategorie: | Książka, Recenzja |
Dodany: | 2018-07-06 17:48:33 |
Aktualizowany: | 2018-09-25 23:14:33 |
Tytuł: Re: Zero Życie w innym świecie od zera tom 8
Tytuł oryginalny: Re: Zero Kara Hajimeru Isekai Seikatsu vol. 8
Autor: Tappei Nagatsuki
Ilustracje: Shinichirou Otsuka
Tłumaczenie: Lucyna Wawrzyniak
ISBN: 978-83-8096-229-3
Liczba stron: 216
Wydanie polskie: Waneko
Ósmy tom Re: Zero kontynuuje, co za niespodzianka, wątek krwawego odwetu na Kulcie Wiedźmy, który to zapoczątkowany został w tomiku poprzednim. Jak wierni czytelnicy już wiedzą, Biały Wieloryb po długiej i skądinąd epickiej walce z połączonymi siłami Lady Crush i Anastazji zostaje ostatecznie ubity. A niejako przy okazji obrywa się pewnemu dużemu i Bogu ducha winnemu drzewu, co pewnie do czarnej rozpaczy doprowadzi tamtejsze organizacje proekologiczne… Jednak sprzątnięcie przerośniętego zwierzaka to dla Subaru w gruncie rzeczy tylko pierwszy etap jego własnego planu. Ryba nie żyje, ale Emilii wciąż zagrażają bardziej konwencjonalni przedstawiciele Kultu. Tak więc chłopak, wykorzystując euforię po wygranej batalii, organizuje szybko kolejną ekspedycję zbrojno-ratunkową i rusza na pomoc wybrance serca. Wszak gdzieś tam na Emilię dybie wyjątkowo pracowity Arcybiskup Lenistwa…
Tak, w skrócie oczywiście, prezentuje się fabuła kolejnego wydanego u nas tomiku z cyklu Re: Zero. Przedstawione tym razem wydarzenia rozgrywają się w jeszcze krótszym niż poprzednio wymiarze czasowym, toteż dalszych szczegółów pozwolę już sobie nie zdradzać, ale… Muszę powiedzieć, że podobnie jak poprzednio opowieść obfituje w sporo mniej bądź bardziej spektakularnych walk i kończy się w sposób tyleż zaskakujący, co niemożebnie wredny. Na szczęście próżno szukać tu wątków smutno-depresyjnych, te na razie pozostawiliśmy za sobą. Mamy za to powrót wątków komediowych, tym razem dzięki przekomarzaniom na linii Subaru - Julius, który staje się w tym tomie ważną dla wydarzeń postacią. Na scenę powraca też kilka innych znanych postaci, które fani powitają pewnie z uśmiechem na ustach. Choć niektóre z tych powrotów nastąpią w zaskakujących okolicznościach i pokażą pewnych bohaterów od zupełnie nieznanej strony.
Dla mnie jednak pewną łyżeczką dziegciu w tej beczułce miodu było całkiem spore stężenie patosu. Ja rozumiem, że Subaru dopiero co wyrwał się z objęć ciężkiej depresji, a wydarzenia są fabularnie ważne, ale mimo to liczne mowy i przemyślenia „ku pokrzepieniu serc” mogą być dla czytelnika dość irytujące. Podobnie jak postawa Subaru, który wciąż zdaje się nie rozumieć, że nawet najlepszy plan w praktyce może wziąć w łeb i nie sposób osiągnąć zawsze idealnego wyniku działań. A można by pomyśleć, że ktoś, kto w wyniku różnych błędów i okoliczności już tyle razy umierał i zmartwychwstawał, powinien takie rzeczy wiedzieć… No cóż. Licentia poetica rządzi się jednak swoimi prawami.
Przechodząc do kwestii technicznych, wypada mi stwierdzić, że Waneko utrzymuje wysoki poziom, do którego zdążyło nas wszystkich już przyzwyczaić. Ściągana obwoluta gości tym razem Świętego Szermierza i młodą Felt, tuż przed zmuszeniem tej ostatniej do wbicia się w sukienkę. Wewnątrz tomu oprócz ścian tekstu ponownie znajdziemy kilka kolorowych i mniej kolorowych grafik, podziękowania od autora i zapowiedź kolejnego tomiku. Czcionka jest zupełnie standardowa i przyjemna dla oka, a w trakcie lektury rzuciła mi się w oczy bodaj tylko jedna zbłąkana literówka. Poziom językowy nie uległ żadnej znaczącej zmianie, ale podejrzewam, że do ósmego tomu wytrwali już tylko ci, którym on nie przeszkadzał, więc nie widzę tu szczególnych powodów do smutku.
Podsumowując powyższe, pozostaje mi stwierdzić, że dostaliśmy solidną kontynuację cyklu. Fabuła nabiera rozpędu, a przedstawiane wydarzenia mają coraz większe znaczenie nie tylko dla samych tylko głównych zainteresowanych. Mniej tu czystej przemocy czy też dramatów, a w zamian otrzymujemy sporo czystej akcji z lekkimi wtrętami komediowymi i dość obfitą dawką patosu. Całość kończy się efektownie i w sposób sprawiający, że człowieka cholera bierze, gdy uświadomi sobie, że na kontynuację trzeba poczekać około dwóch miesięcy. Cóż, pozostaje mi tylko uzbroić się w cierpliwości i tyle...
Kupno kilku tomów na raz to faktycznie pewien sposób. Ale wtedy ryzykujesz, że stracisz więcej pieniędzy jeśli tytuł ci się nie spodoba;).
No i jako recenzent nie bardzo mogę sobie na taki luksus pozwolić:)
...ewentualnie raz na rok kupić kilka tomów na raz. Czekam, aż polski przekład przekroczy w końcu wydarzenia z anime. A recenzja tylko zachęca do kupna.