Opowiadanie
Re: Zero Życie w innym świecie od zera tom 14 - recenzja książki
Autor: | Diablo |
---|---|
Redakcja: | Avellana |
Kategorie: | Książka, Recenzja |
Dodany: | 2019-07-08 13:52:02 |
Aktualizowany: | 2019-07-08 13:52:02 |
Tytuł: Re: Zero Życie w innym świecie od zera tom 14
Tytuł oryginalny: Re: Zero Kara Hajimeru Isekai Seikatsu vol. 14
Autor: Tappei Nagatsuki
Ilustracje: Shinichirou Otsuka
Tłumaczenie: Lucyna Wawrzyniak
ISBN: 978-83-8096-456-3
Wydanie polskie: Waneko
Tomik trzynasty Re:Zero charakteryzował się sporą dynamiką wydarzeń, które pędziły na łeb, na szyję do przodu… A to się okazało, że Satella cierpi na rozdwojenie jaźni (kolejna, obok Exhidny, kandydatka na pobyt w wariatkowie?) i wygląda, z twarzy przynajmniej, kropka w kropkę jak Emilia… A to Roswaal nie dość, że domyśla się prawdy o specjalnej zdolności Subaru, to jeszcze wydaje się odpowiedzialny za wszystko, co złe i mroczne, co przydarzyło się bohaterom… A to znowu Beatka przedstawiona zostaje jako ktoś sporo istotniejszy, niż mogło się dotąd wydawać…
Biorąc pod uwagę powyższe, tomik czternasty jest jednocześnie znaczącym krokiem naprzód… Jak i sporym krokiem wstecz. I jakkolwiek paradoksalnie to zdanie by nie brzmiało, to taka jest właśnie rzeczywistość, a to za sprawą trzech głównych wątków, które zostały w tym tomie zarysowane. Bez zbytniego spoilerowania (gorąco polecam ominąć kolorowe strony na początku tomiku) powiem tylko, że czytelnikowi przyjdzie poznać przeszłość Emilki i genezę Sanktuarium oraz prześledzić dalsze konsekwencje działań, które Subaru i spółka podjęli, by powstrzymać Roswaala przed zwabieniem Wielkich Królików i jednocześnie uchronić Fryderykę, Petrę, Beatrice i Śpiącą Królewnę przed atakiem duetu zabójczyń. Dzieje się więc bardzo dużo. Wprowadzone zostają nowe, potencjalnie bardzo istotne dla uniwersum postacie, zaś postaci już znane podejmują działania i decyzje, które niejednego czytelnika wprawią pewnie w zdumienie. Do tego kilka historii z przeszłości pozwoli spojrzeć na wydarzenia z poprzednich tomów z taką dawką gorzkiej ironii, że móóózg wibruuuje!
Poniekąd aż dziw, jak z tymi wszystkimi dramatycznymi treściami kontrastuje obrzydliwie sielankowa obwoluta z małą Emilką w towarzystwie, można by rzec, rodziców… Jak wspominałem, wolałbym nie spoilerować i nie zdradzać, kto z kim, po co i dlaczego. Odkrywanie przygotowanych niespodzianek to jedna z największych rozkoszy płynących z lektury tej części opowieści. I raz jeszcze apeluję: omińcie kolorowe strony na początku i wróćcie do nich dopiero po przeczytaniu całości. Nie wiem, co za głąb to wymyślił, ale spoilerują one na potęgę. Jakość techniczna wydania jest w sumie na tym samym poziomie, co pozostałe tomiki, choć mam wrażenie, że w tym wystąpiła większa ilość wtop edytorskich. Trafiają się literówki, zjedzone słowa bądź poprzestawiane zdania. Może nie jest to nagminne, ale jak człowiek śledzi z zainteresowaniem akcję, a tu nagle wpada jakieś niezbyt zrozumiałe ze względu na poprzestawiane słowa zdanie, to jednak pewien niesmak pozostaje…
W podsumowaniu powtórzę, co napisałem kiedyś przy okazji recenzji innego tomu Re:Zero. Diabli mnie biorą na myśl, że oto nadszedł wreszcie finał wydarzeń związanych z kolejnym zapętleniem, wszystko wali się i pali, a tu trzeba czekać długie tygodnie na lekturę ciągu dalszego. No to jest po prostu okropne i osoba za ten stan rzeczy odpowiedzialna powinna dać się czarnym dłoniom popieścić… Choć może lepiej nie, bo kto by mi wtedy dalszy ciąg napisał…?
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.