Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

Birdboy: The Forgotten Children - recenzja filmu

Autor:Filmowit R
Korekta:IKa
Kategorie:Film, Recenzja
Dodany:2019-09-21 19:19:40
Aktualizowany:2019-09-21 19:21:40

Dodaj do: Wykop Wykop.pl


Ilustracja do artykułu




Tytuł oryginalny: Psiconautas, los niños olvidados

Reżyseria: Alberto Vázquez, Pedro Rivero

Scenariusz: Alberto Vázquez, Pedro Rivero, Joe Deasy

Gatunek: animacja, dramat, horror, science fiction

Produkcja: Hiszpania

Premiera: 2015

Czas trwania: 76 min






Tragiczna opowieść o walce z własnymi demonami, będąca jednym z najciekawszych i najdojrzalszych anime jakie kiedykolwiek stworzono.

Birdboy: The Forgotten Children zwany także Psychonauts, The Forgotten Children (choć nie ma żadnych związków z grą o podobnym tytule) stanowi obraz bardzo szczególny. Obraz, który opowiada o losach pewnej społeczności, żyjącej w postapokaliptycznej rzeczywistości na odizolowanej od reszty świata wyspie. A konkretniej, przedstawia tę rzeczywistość z perspektywy dzieci i ich wewnętrznych przeżyć z nią związanych, dotykając w pełni kwestii złożoności ludzkiej psychiki oraz różnorakich aberracji jakie mogą się w niej pojawić. Innymi słowy jest to opowieść o podróży do wnętrza osobowości, którą doskonale oddaje oryginalny, hiszpański tytuł - Psiconautas, będący połączeniem dwóch greckich wyrazów: psyche - dusza, myśl, umysł i nautes - marynarz, nawigator. Po złączeniu otrzymujemy zatem (tłumacząc na polski) Duszomarynarzy, którymi są zarówno protagoniści tej historii, meandrujący pomiędzy sztormami emocji na wzburzonych morzach swojej świadomości, jak też i widzowie, obserwujący ich heroiczne zmagania z własnymi słabościami.

Trzon fabuły stanowi osobisty dramat tytułowego bohatera. Birdboy, choć z natury dobry, musi toczyć nieustanną walkę ze swoim wewnętrznym potworem, próbującym cały czas, przejąć nad nim kontrolę. Dramat jego jest tym większy, iż jedynym sposobem na opanowanie kłębiącego się w nim zła, jest zło, czyli narkotyki. Tylko one są w stanie przynieść ukojenie i spokój jego duszy. Niestety, są one dlań zarówno wybawieniem jak i przekleństwem. Z powodu ich zażywania, pomimo swych trudnych i wycieńczających bojów, jak na ironię przez społeczeństwo jest postrzegany jako plugawa kreatura, rozsiewająca po wyspie ziarno deprawującej młodzież narkomanii. Jak by tego było mało, musi on na każdym kroku uważać na czyhającą na niego bezwzględną policję, która kilka lat wcześniej bestialsko pozbawiła życia jego ojca, a teraz próbuje dopaść także niego. Dodatkowym ciężarem, poza traumą spowodowaną utratą najbliższego członka rodziny, dźwiganym przez głównego bohatera, jest jeszcze brzemię odpowiedzialności za całą ptasią rodzinę, doświadczającą przez wzgląd na niego różnorakich prześladowań. Przedstawiciele skrzydlatego rodu są bowiem traktowani jak obywatele gorszego sortu - strzela się do nich praktycznie bezkarnie i wedle uznania. W tak ponurych realiach jedynym pogodnym (a przynajmniej noszącym znamiona takowego) wątkiem jest miłość jaką darzą siebie „chłopiec ptak” oraz pewna biała myszka - Dinki. Miłość może i niespełniona, ale przynajmniej dająca nadzieję na lepsze jutro. Nadzieję stanowiącą motyw przewodni drugiego filaru tego filmu, jakim jest wędrówka trzech przyjaciół (w tym wspomnianej myszki), pragnących wyrwać się z okowów szarej rzeczywistości i próbujących uciec przed otaczającą ich ze wszech stron beznadzieją oraz degrengoladą toksycznego środowiska, zaciskającego na nich coraz mocniej swe więzy i zabijającego w nich jakąkolwiek radość życia. Podróż ta, choć naznaczona licznymi niebezpieczeństwami, stwarza doskonałą okazję do ukazania wielu rozmaitych zjawisk socjologicznych oraz rozważenia różnorakich problemów natury psychicznej jak i społecznej. Poza tym jest swoistego rodzaju klamrą spinającą cały film. To właśnie na jej tle przyglądamy się tragicznym losom Birdboy'a, nieustannie przeplatającymi się w dość symboliczny sposób z wydarzeniami w których uczestniczą dzielni uciekinierzy, a które to stanowią pogłębiony obraz psychologiczny ludzi ukazanych, jak to przeważnie w "bajkach" bywa, pod płaszczykiem zwierząt. Na całe szczęście twórcy nie popadają w tym względzie w jakiekolwiek schematy i trzeba ich pochwalić, że udało się im umieścić ten obraz w ramach ciekawej, wielowymiarowej oraz intrygującej historii, w umiejętny sposób potrafiącej połączyć dogłębne studium psychiki z prozą zwykłego życia.

Muszę przyznać, że fabuła w tym przypadku to istna perełka. Nie pamiętam, by ostatnimi czasy jakakolwiek opowieść zaprezentowana na srebrnym ekranie, przejęła mnie do tego stopnia jak ta w tym anime. Chyba tylko uważany przeze mnie za najlepszy film animowany wszech czasów Walc z Baszirem niósł ze sobą podobny ładunek emocjonalny co Birdboy i był w stanie mnie naprawdę zaangażować w opowiadaną historię. Historię, która w tym przypadku niczym nie ustępuje wojennemu dramatowi izraelskiego reżysera. Warto bowiem zwrócić uwagę na jej złożoność oraz wielowątkowość, nadające jej niezwykłej głębi. Choć na pierwszy rzut oka skupia się na przedstawieniu przede wszystkim problemu narkomanii i związanych z nią konsekwencji, to nie brak w niej całej masy pobocznych zagadnień, które można dość swobodnie interpretować i za każdym razem odczytywać nieco inaczej. Dobrym przykładem jest ukazany tu społeczny ostracyzm dotykający głównego bohatera, mogący stanowić komentarz zarówno do niemieckiego antysemityzmu jak i amerykańskiego stosunku do ludności czarnoskórej. Innym motywem, podlegającym niejednoznacznemu odbiorowi, jest sama walka z narkomanią, doskonale sprawdzająca się w roli ilustracji dla dowolnego konfliktu, sporu o pewne idee i jego kosztów. Pokazuje to zatem dość wyraźnie uniwersalność prezentowanej historii - bardzo elastycznej, dającej się odnieść do pozornie różnych sytuacji, czasów i miejsc. Dzięki takiej wielowymiarowości określić można ją mianem jednej z najlepszych, a dzięki świetnej reżyserii także jednej z najlepiej opowiedzianych w anime od początku istnienia.

Reżyseria stoi bowiem na równym scenariuszowi poziomie i umiejętnie przedstawia to, o czym twórcy chcą powiedzieć. Robi to w sposób bardzo łagodny i subtelny, skupiając uwagę widza przede wszystkim na opowieści, nie rozpraszając go przy tym zbędnymi elementami oraz niepotrzebnymi monologami. Reżyser, zamiast zamęczać odbiorcę potokiem słów, bardzo umiejętnie operuje ciszą, wzmacniając w ten sposób każdą wypowiadaną kwestię. Ponadto zastosowane tu spokojne przejścia, długie ekspozycje oraz powolne prezentowanie kolejnych wydarzeń, pozwala dokładnie rozważyć wszystkie sceny, dialogi i zachowania bohaterów. A trzeba przyznać, że każde słowo czy gest mają tu jakieś znaczenie i stanowią ważną część przedstawianej historii. Dodatkową zaletą dość ascetycznego sposobu prowadzenia narracji, jest emfaza finału - dynamicznego i dramatycznego, w którym każdy czyn nabiera podwójnego wydźwięku właśnie dlatego, że przez prawie cały seans obserwujemy spokojną wędrówkę, niemalże w całości pozbawioną jakiejkolwiek akcji, a zogniskowaną prawie wyłącznie na poznawaniu protagonistów i ukazywaniu ich wnętrza. Dzięki tym wszystkim zabiegom, i to zaznaczę po raz drugi, twórcom udaje się po mistrzowsku grać na ludzkich emocjach. Udaje im się to właśnie dlatego, że ich film emocji jest w sumie pozbawiony. Jest to po prostu obraz, pokazujący rzeczywistość taką jaką jest. Owszem, ubraną w lekko bajkowe szaty, ale za to w ogóle nieprzedramatyzowaną i pozbawioną zbędnych, egzaltowanych, a żenujących sytuacji jakich pełno w filmowych dramatach, a niewiele w realnych sytuacjach (oglądając rozliczne holywoodzkie, japońskie jak i polskie produkcje, odnoszę wrażenie, że wszyscy uczestnicy dramatów z tych krajów to roztrzęsione nastolatki, a nie poważni, dorośli ludzie - tu natomiast jest kompletnie odwrotnie). Jest to chyba pierwszy film anime, podczas oglądania którego odczuwałem jakiekolwiek napięcie związane z tym co się dzieje na ekranie i w którym losy bohaterów rzeczywiście mnie przejmowały oraz wzruszały.

No, ale gdy się ma całą gromadkę intrygujących osobistości obdarzonych własnymi problemami, marzeniami i określonymi postawami życiowymi, to nic dziwnego, że widz jest w stanie zaangażować się emocjonalnie w ich losy. Protagoniści bowiem, mimo że są przedstawieni jako zantropomorfizowane zwierzęta, wykazują cały wachlarz cech jak najbardziej ludzkich, sprawiających, że odznaczają się głębią charakteru niemniejszą, niż postacie klasycznego dramatu Szekspira. Nie brak im charyzmy, uroku jak również autentyczności. Poza wspomnianym wcześniej Birdboy'em i zakochaną w nim Dinki, mierzącą się na co dzień z patologiczną sytuacją w rodzinnym domu, mamy tu jeszcze królicę Sandrę, słyszącą głosy, która przez rówieśników postrzegana jest jako obłąkana: dźwigającego na swoich barkach utrzymanie domu i matki narkomanki prosiaczka Zachariasza, stawiającego ciągle na szali swoje marzenia i powinności względem swej rodzicielki; młodego psa - policjanta, przeżywającego wewnętrzny konflikt pomiędzy służbowymi obowiązkami i lojalnością, a osobistą sympatią dla poszukiwanego „ptasiego chłopca”. Wśród postaci pierwszoplanowych jest jeszcze pewien młody lis prześladowany w szkole przez swoich kolegów, który towarzyszy Dinki i Sandrze w ucieczce z wyspy. Tak pokrótce prezentują się najważniejsi bohaterowie tego filmu - być może nie wszyscy równie intrygujący, ale za to wszyscy równie dobrze napisani i ciekawie poprowadzeni.

Niemały wpływ na ich odbiór ma także sposób ich ukazania. Na co dzień są oni, tak jak tła, pokazywani za pomocą pastelowych barw i rysunków, przypominających wesołą twórczość pięciolatka. Jednakże, za każdym razem, gdy dotykamy głębi ich psychiki, obrazy od razu nabierają o wiele poważniejszego charakteru - zaczynają dominować ciemne kolory, a całość przypomina istny teatr cieni. Kto oglądał Samuraja Jacka, bądź Tajemnicze wyprawy Jaspera Morello, ten będzie się czuł tu jak w domu. Moim zdaniem zastosowany styl graficzny jest przepiękny i doskonale współgra z charakterem tego filmu, sprawiając, że bardziej przypomina on ruchomy obraz niż dzieło X muzy.

Świetnej oprawie wizualnej wtóruje wyszukana i subtelna ścieżka audio. Choć bardzo delikatna, wręcz niezauważalna podczas seansu, to jednak niesamowita. Bezbłędnie buduje klimat oraz napięcie podczas wydarzeń poważnych i smutnych jak też daje chwile wytchnienia podczas pogodniejszych epizodów tej historii. I choć prawdopodobnie nie będę jej słuchał jak osobnego albumu, to nie przeszkadza mi to wystawić za nią najwyższej noty. W połączeniu z obrazem jest naprawdę genialna.

Tak samo jak i cały film - doskonały zarówno pod względem technicznym jak i fabularnym. Pokazujący jaki potencjał kryje w sobie Studio 4°C, zwłaszcza wtedy, gdy realizuje koprodukcje z europejskimi (w tym przypadku hiszpańskimi) twórcami. Gorąco polecam wszystkim tym, którzy poszukują w kinie prawdziwej głębi (a nie tylko tej na ekranie 3D).

Postacie: 10/10

Fabuła: 10/10

Grafika: 10/10

Muzyka: 10/10

Ocena ogólna: 10/10

___________________

zrzutki: Filmowit R

Ilustracja do artykułu

Ilustracja do artykułu

Ilustracja do artykułu

Ilustracja do artykułu

Ilustracja do artykułu

Ilustracja do artykułu

Ilustracja do artykułu

Ilustracja do artykułu

Ilustracja do artykułu

Ilustracja do artykułu


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.