Opowiadanie
Kajko i Kokosz – Nowe przygody. Królewska Konna
Autor: | Marcin Chudoba |
---|---|
Redakcja: | IKa |
Kategorie: | Recenzja, Komiks |
Dodany: | 2020-01-01 17:50:26 |
Aktualizowany: | 2020-01-01 17:51:26 |
Tytuł: Kajko i Kokosz - Nowe przygody. Królewska Konna
Scenariusz: Maciej Kur
Rysunki: Sławomir Kiełbus, Piotr Bednarczyk
Wydawnictwo: Egmont Polska
Rok wydania: 2019
ISBN: 978-83-281-3560-4
Dla wielu osób komiksowe przygody Kajka i Kokosza autorstwa Janusza Christy stanowią obiekt kultu. Niestety mnie nigdy nie porwały, może dlatego, że lata temu, gdy jeszcze jako dziecko zaczytywałem się w historyjkach obrazkowych, bardziej fascynowały mnie opowieści o Asteriksie i Obeliksie, z którymi dzieliły półkę w lokalnej bibliotece. Dlatego też do lektury Królewskiej Konnej zasiadłem bez żadnych sentymentów oraz myśli o tym, że współcześni autorzy mogli zbezcześcić komiksową klasykę.
Kajko i Kokosz wyruszają na misję, której celem jest odeskortowanie księżniczki Salwy (kuzynki Mirmiła) do domu. Nastoletnie dziewczę nie sprawia żadnych problemów, ma jednak pewną wadę - nieustannie się śmieje (nawet przez sen), co sprawia, że jej zachowanie niejednokrotnie jest interpretowane jako niewłaściwe i irytujące. Niestety w trakcie podróży Kokosz opuszcza drużynę i wstępuje do Królewskiej Straży Konnej, elitarnego oddziału pilnującego prawa i porządku, w szeregach którego teoretycznie ma mu się żyć lepiej.
Fabuła Królewskiej Konnej jest dość prosta i przyjemna w odbiorze. W założeniu miał to być pierwszy „pełnometrażowy album” wchodzący w skład nowej serii, jednak w trakcie lektury odniosłem wrażenie, że Maciej Kur miał problemy z połączeniem niektórych wątków w spójną całość (przynajmniej na początku). Komiks przepełniony jest humorem słownym i sytuacyjnym. Cześć żartów autentycznie bawi (choćby sugestia, że w kabarecie nikt normalny się nie śmieje, co biorąc pod uwagę aktualną kondycję polskich kabaretów jest dość trafnym spostrzeżeniem), pozostałe wypadają drętwo i wtórnie (np. ciągłe wymuszanie scenek komediowych przekręcaniem imienia jednego z bohaterów). Ciekawym pomysłem, stanowiącym jednocześnie oznakę czasów w których powstał komiks, jest wyposażenie Kajka w działający bezprzewodowo, samonaprowadzający łuk (co również generuje sytuacje komiczne).
Warstwa graficzna nie budzi zastrzeżeń. Kreskówkowy styl rysunków Sławomira Kiełbusa przypadł mi do gustu - na szczęście nie imitował on archaicznej już kreski Christy. Artysta pozostał wierny standardowemu układowi prostokątnych kadrów (około 9-10 na stronę) i nie odważył się na żadne eksperymenty w tej materii. Tła niemal zawsze są wypełnione, znalazło się w nich miejsce dla drzew, lasów, łąk czy fragmentów budynków. Dynamika scen akcji została oddana należycie. Żywa kolorystyka, za którą odpowiedzialny był Piotr Bednarczyk cieszy oko.
Lekturę Królewskiej Konnej uznaje za udaną. Jestem nawet skory do oczekiwania na kolejny tom nowych przygód Kajka i Kokosza. Recenzowany komiks oczywiście polecam, zwłaszcza tym, którzy szukają współczesnych polskich historyjek obrazkowych na przyzwoitym poziomie.
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.