Komentarze
Hikikomori: opis zjawiska
- [bez tytułu] : Gryzipiórek : 2008-07-23 18:56:27
- [bez tytułu] : kimondo : 2008-07-23 20:09:43
- [bez tytułu] : kazu : 2008-07-26 17:28:15
- Interesujące : Ysengrinn : 2008-07-26 18:53:36
- Nice : Holi : 2008-08-04 22:57:40
- [bez tytułu] : ja pa ri : 2008-08-09 18:28:58
- [bez tytułu] : Kyrie : 2008-09-02 23:15:29
- alkoholizm i : Lucy : 2008-09-02 23:56:13
- hikikomori : Sylwana : 2008-12-28 03:28:00
- [bez tytułu] : Prorokpl : 2009-01-04 12:48:10
- [bez tytułu] : kasia : 2009-04-17 21:24:41
- hikikomori a leczenie : mawako : 2009-07-02 20:56:47
- [bez tytułu] : Keii : 2009-07-02 21:14:09
- Hikikomori : 123123 : 2011-03-16 21:16:28
- ;3 : Ariel-chan : 2011-03-16 21:23:14
- [bez tytułu] : dlaczego : 2012-06-01 21:50:23
- :( : Ariel-chan : 2012-06-01 22:03:09
- [bez tytułu] : Terapeutka : 2014-01-04 12:37:03
bardzo ciekawy tekst. interesuję się tematem hikikomori od dłuższego czasu, z tego względu informacje zawarte w tym artykule są dla mnie niezwykle interesujące, szczególnie że poparte tekstami źródłowymi. mam nadzieję, że autor będzie pisał więcej, niekoniecznie na ten temat :)
Bardzo ciekawy artykuł. Czekam na kolejne artykuły tegoż autora.
Naprawde ciekawy artykuł poparty tekstami zrodłowymi, który przejrzyście ukazuje nam problem hikikomori
Interesujące
Ha, więc zjawisko jest typowe raczej dla wyższych warstw społecznych, bo w niższych rodzice nie są/nie chcą dzieciaka utrzymywać. Cóż, to sporo wyjaśnia. Wygląda na to, że w Japonii cena za społeczną pozycję jest wysoka.
Nice
Bardzo spójnie i profesjonalnie napisany artykuł. Japońskie społeczeństwo rzeczywiście jest bardzo chłodne.
Generalnie kraje azjatyckie nastawione są na dobro ogółu = dobro jednostki. Taka jest ich mentalność. Myślę, że nie do końca chodzi o ten czynnik.
Nie zgodzę się na opinie, iż indywidualizm jest "lepszy", np. Belgowie, cholerni indywidualiści, nie da się z nimi współpracować:/
Ja bym zaliczyła hikikomori do "choroby" społecznej, wynikającej z wyścigu oraz postępu technologicznego (jeśli chodzi o technike i technologie, to czytałam kiedyś ciekawy artykuł o Eskimosach, którzy zostali wyrwani z codziennego życia i wrzuceni do blokowisk. I co się stało? Masowe samobójstwa młodzieży).
Na zachodzie choroba XXI wieku to...Powiedzmy, że to zagadka:p Czy ktos wie?
Cóż. nasuwa mi się jedno skojarzenie. Problem hikikomori jest problemem nie tylko ludzi młodych ale całych rodzin, w pewien sposób współuzależnionych od takiej sytuacji. Mam tu na myśli oficjalnych fakt chronienia hikikomori ukrywając i przemilczając ten problem. Przypomina to współczesną odmianę alkoholizmu. Rodzina ukrywa jak może problem z osobą, podsuwając mu jedzenie pod drzwi, myśląc ze w ten sposób pomaga, wyciąga rękę. a tymczasem pogłębia taki stan. W Polsce około 80% rodzin to rodziny dysfunkcyjne, jednak na myśl powiedzenia,że w mojej rodzinie nie ma prawidłowych relacji, każdemu z nas jeży się włos. Tak jak w wypadku rodziny współuzależnionej, gdy w domu jest alkoholik- kiedy uzależniony się wywróci, podnosi się go, kiedy pijany jedzie na rowerze, prowadzi się go do domu,czasem najbliższa rodzina nie wie o tym fakcie jest tak ukrywany ze strachu i wstydu, bo co inni pomyślą, a alkoholik jest bezkarny. Bo póki ktoś o niego dba, sprząta po nim i ukrywa fakt pisze się na ta relację, bo tak mu lepiej. Może tylko ja widzę to podobieństwo- ale gdyby nie wstyd rodzin, i otwarta chęć pomocy w postaci radykalnych kroków ponad połowa młodych ludzi nie zmarnowałaby wielu lat w kącie.
alkoholizm i
alkoholizm i hikikomori mają jeszcze jedna wspólna cechę, żeby je wyleczyć należało by sięgnąć do relacji w rodzinie i ogarnąć taką terapią całe społeczeństwo- co wydaje się nie możliwe.
Poza tym hikikomori i alkoholizm bierze się zazwyczaj z nieprawidłowych relacji pomiędzy rodzicami a dziećmi, chore rodziny wychowują chorych obywateli a ci tworzą chore społeczeństwo.
Każdy kraj ma swój smaczek Japonia hikikomori a świat zachodni swoje problemy.
hikikomori
Może to głupie tutaj o tym pisać, ale myślę że kogoś to może zaciekawić... Bo faktycznie, problem hikikomori nie dotyczy tylko Japonii. W pewnym senie jestem hikikomori. Może nie do końca... Takim fifty - fifty.
Mam dziewiętnaście lat, już dwa razy nie zdałam... Nauka nigdy nie sprawiała mi problemu, ale nie chodziłam do szkoły. Teraz wzięłam się za siebie i jest już w miarę dobrze, wychodzę z tego, ale często wracam do moich przyzwyczajeń hikikomori. Przez wakacje, wszystkie przerwy świąteczne nie wychodzę z domu. Śpię w dzień, jem, żyje w nocy. Z nikim się nie spotykam a ze światem kontaktuje się za pomocą internetu.
Jedynym powodem dla którego trzy lata temu postanowiłam w ogóle zacząć wychodzić z pokoju była świadomość, że muszę coś w życiu osiągnąć, bo inaczej doprowadzę do ruiny i siebie i moją matkę. Nie było łatwo, ale w końcu...
Nie jestem aspołeczna, dogaduje się z niektórymi ludźmi w miarę dobrze. Ale wolę swój pokój i ekran komputera. I ciszę, samotność. Nie czuje potrzeby bycia z innymi. Nawet kiedy jestem na balkonie, palę fajkę, jeśli zdarzy się tak że ktoś przechodzi pod nim, kucam i chowam się za barierką. Po prostu nie chcę żeby mnie dostrzeżono.
No, to tyle... Pozdrawiam.
P>S> Kiedyś czułam się bardzo odosobniona w tym wszystkim. Całkiem niedawno dowiedziałam się o istnieniu czegoś takiego jak hikikomori.
Wreszcie znalazłem coś sensownego. Ciężko się do tego przyznać ale jestem hikikomori i chcę się z tego "wyleczyć". Obecnie po przeczytaniu tego artykułu podjąłem szereg kroków w celu odmiany swojego życia.
Także wyznaczyłem sobie cel: uzbierać pieniądze (czyli trzeba wreszcie pracować) i wyjechać za granice. Myślałem nad Japonią gdzie ten problem stanowi spory procent, jednakże zderzenie z tamtejszą kulturą może być dla mnie pozytywne.
Dziękuje za artykuł :)
pierwszy raz spotkałam się z tym terminem i to co przeczytałam mnie przeraziło to tak jakby ktoś zdzielił mnie mocno po twarzy to tyle w tym temacie, super artykuł, dziękuję
hikikomori a leczenie
Ja natomiast czuję, że jestem na "dobrej" drodze do stania się hikikomori. I żeby było śmieszniej, właśnie oglądałam "Sayonara Zetsubou Sensei" i jestem w trakcie "Welcome to the NHK".
Myślałam, że będzie nieco więcej o leczeniu, no ale cóż... to raczej nie jest artykuł pisany przez aż takiego znawcę tematu. ;)
Kwestia leczenia jest o tyle przykra, że opiera się ono głównie o terapie odbywające się w specjalnie do tego przeznaczonych centrach pomocy oraz spotkania podobne do AA, czyli terapie grupowe. Farmakologiczne leczenie nie ma sensu, gdyż podstawy problemu są bardziej społeczne niż psychologiczne, w związku z czym na razie skutecznego sposobu na przywracanie hikikomori społeczeństwu po prostu nie ma.
Hikikomori
Witam, nieco odkopię temat.
Ja również cieszę się, że trafiłem właśnie przypadkiem na ten artykuł, ponieważ sam czuję się trochę jak hikikomori.
Obecnie studiuję, niby nie mam problemów z pojawianiem się na uczelni czy rozmową z rówieśnikami, jednakże w głębi siebie zawsze czuję, że 'coś jest nie tak' gdy trzeba poznać kogoś nowego. Gdy trzeba zrobić coś wiąże się z kontaktem z dużą ilością osób. Najlepiej się czuję właśnie będąc w swojej twierdzy - pokoju. Najlepiej sam. Często irytuje mnie gdy dzwonią do mnie rodzice albo jakiś kolega nagle dzwoni. Niestety wg mojej teorii, przez polską mentalność wiele osób ma podobnie jak ja. Jak ktoś napisał wyżej - często też nie lubię być 'dostrzegany'. Lubię być zdystansowany. Czy muszę dodawać, że nie mam dziewczyny? Poznać dla mnie obcą kobietę byłoby bardzo ciężko...
Myślę, że to wszystko jest niestety związane z tym jaki bagaż psychiczny ze sobą niesiemy. Mój, pomimo, że dzieciństwo miałem ok, a psychikę mam dość silną, jest dość obszerny w różne przykre zdarzenia, zdołowania czy niesnaski. Generalnie nie będę się wdawać w więcej szczegółów bo musiałbym napisać tyle, że nikt by tego nie przeczytał.
Pamiętajcie, że trzeba być silnym i myśleć pozytywnie. Ja ostatnio coraz cześciej staram się przełamywać takie głupie bariery przez które np. boję się spojrzeń na ulicy czy boję się kontaktu z listonoszem/kurierem gdy przywozi mi paczkę. Jeśli zaśmiałeś się na ostatnie zdanie to masz szczęście bo w takim razie Ciebie problem omawiany na tej stronie nie dotyczy. Może się to wydawać po$%#&ane ale naprawdę nieraz tak mam. Także trzeba być silnym, nie dawać się, przełamywać bariery. Pozdrawiam wszystkich i jestem z Wami.
Jeśli jakimś cudem dotarłeś tutaj i chciałbyś się ze mną skontaktować: drutowka[at]facebook.com (to nie zart, prawdziwego adresu nie podam ;))
;3
Nie nazwałabym siebie Hikikomori od razu, bo aż tak źle nie jest xD, ale doskonale rozumiem problemy pana z wypowiedzi poniżej/powyżej ;3 Nie martw się, nie jesteś w tym sam ;3
Moje życie to zajęcia, siedzenie przed komputerem, jedzenie, spanie. W mieście gdzie studiuje nie mam żadnych przyjaciół. Znam parę osób z uczelni, ale nie chcę z nimi rozmawiać. Ograniczam kontakty z ludźmi do minimum. Boję się zamawiać pizzę i odbierać przesyłki. Boję się wszelkich kolejek. Boję się gdy ktoś spojrzy mi w oczy w tramwaju czy autobusie. Gdy stoję na przystanku błagam w myślach by nikt czasem nie zapytał mnie o godzinę. Zawsze gdy idę patrzę w ziemię, powtarzam sobie w duchu "jestem niewidzialna", to mnie uspokaja. W domu siadam przed komputerem i piszę opowiadania, oglądam animacje. Tylko tutaj widzę świat, w którym chciałabym żyć - świat pełen sprawiedliwości, ideałów i piękna. Mogłabym tak żyć do końca gdyby nie jeden fakt- bardzo brakuje mi miłości. Chciałabym się zakochać, ale to strasznie trudne kiedy ma się taki sposób myślenia jak ja...Co się stało? Co zrobiłam nie tak? Dlaczego stałam się hikikomori?
:(
No właśnie - dlaczego. Dobre pytanie... :(
Drogi Autorze
Widać, że nie masz zielonego pojęcia o tym, co to jest Hikikomori. (Nie wspominając już o innych, błędnie interpretowanych przez Ciebie pojęciach.)Zrób ludziom przysługę, przestań wprowadzać ich w błąd i usuń ten żałosny artykulik z internetu.
Zainteresowanych problemem odsyłam do lektury książek Tamakiego Saito. Ostatnio ukazała się w Stanach angielskojęzyczna wersja kultowej książki Shakaiteki Hikikomori Owaranai Shishunki.