Tak to się robi. Nastrojowe, piękne, bardzo życiowe opowiadanie ze świetnymi dialogami. I do tego w uniwersum Slayersów, w którym nie mam raczej "przyjaciół", wiecie o co mi chodzi?;)
Nie chcę się czepiać, nie ma zresztą czego, ale jedną rzecz wskażę. Choćby po to, żeby udowodnić, że czytałem dokładnie.;)
Ponownie wyjrzał przez okno. Panował za nim półmrok. W szybie odbijała się jasno oświetlona izba. Widział kłócących się Linę i Gourry'ego. Pewnie znowu o jakiś drobiazg. Zel z uśmiechem im się przyglądał. Filia się głośno śmiała, ale on wiedział, że to nie była prawdziwa radość. Raczej to, czego się spodziewali. Robiła to co trzeba, wtedy kiedy trzeba.
Ten podkreślony fragment trochę kłuje mnie w oczy w tym kontekście. Szyk mógłby być taki: "Filia głośno się śmiała". I to wszystko.:)
W każdym razie dziękuję Ci bardzo za ściągniecie mnie na Ziemię ze zbyt wysokiego lotu. Bo tu też bywa pięknie.:)
Dziękuję:)
Tak to się robi. Nastrojowe, piękne, bardzo życiowe opowiadanie ze świetnymi dialogami. I do tego w uniwersum Slayersów, w którym nie mam raczej "przyjaciół", wiecie o co mi chodzi?;)
Nie chcę się czepiać, nie ma zresztą czego, ale jedną rzecz wskażę. Choćby po to, żeby udowodnić, że czytałem dokładnie.;)
Ten podkreślony fragment trochę kłuje mnie w oczy w tym kontekście. Szyk mógłby być taki: "Filia głośno się śmiała". I to wszystko.:)
W każdym razie dziękuję Ci bardzo za ściągniecie mnie na Ziemię ze zbyt wysokiego lotu. Bo tu też bywa pięknie.:)
Pozdrawiam, Ishamael.:)