Wybacz, że z opóźnieniem kontynuuje czytanie, ale obowiązki potrafią człowieka czasami naprawdę przytłoczyć. ;) Rozdział był... śliczny. Nie wiem dlaczego właśnie to określenie przyszło mi do głowy. Może to ze względu na małych Linę i Zelgadisa? W każdym razie, już nie dziwi mnie dlaczego jest on tak oddany. Jedyna zagwostka... co miał na myśli Rezo mówiąc o tej jednej rzeczy? Czyżby chodziło o akceptację samego siebie? Mam nadzieję, że na końcu opowiadania Zel to odnajdzie, cokolwiek to jest i tajemnica się wyjaśni. :)
:)
Wybacz, że z opóźnieniem kontynuuje czytanie, ale obowiązki potrafią człowieka czasami naprawdę przytłoczyć. ;) Rozdział był... śliczny. Nie wiem dlaczego właśnie to określenie przyszło mi do głowy. Może to ze względu na małych Linę i Zelgadisa? W każdym razie, już nie dziwi mnie dlaczego jest on tak oddany. Jedyna zagwostka... co miał na myśli Rezo mówiąc o tej jednej rzeczy? Czyżby chodziło o akceptację samego siebie? Mam nadzieję, że na końcu opowiadania Zel to odnajdzie, cokolwiek to jest i tajemnica się wyjaśni. :)