Komentarze
Awatar. Legenda Korry. Sezon 1, Księga Pierwsza: powietrze - recenzja serii
- ? : Lycoris : 2013-03-21 20:57:20
- Kontynuacja : Sulpice9 : 2013-03-22 08:26:46
- [bez tytułu] : blargh : 2013-03-22 18:06:53
- [bez tytułu] : Sulpice9 : 2013-03-22 18:32:00
- [bez tytułu] : blargh : 2013-03-22 19:49:10
- [bez tytułu] : Sulpice9 : 2013-03-22 21:01:42
- [bez tytułu] : Chudi X : 2013-03-22 23:19:59
- [bez tytułu] : Sulpice9 : 2013-03-22 23:41:51
- [bez tytułu] : Sulpice9 : 2013-03-22 23:50:01
- Errata : Sulpice9 : 2013-03-22 23:58:26
- [bez tytułu] : Erio : 2013-03-24 11:49:25
- Spóźniona Errata : Sulpice9 : 2013-03-30 11:57:45
- [bez tytułu] : Hiiromitsu : 2013-04-13 12:55:09
- [bez tytułu] : Misa-chan13 : 2013-04-29 17:26:21
- [bez tytułu] : Gamer2002 : 2013-07-31 12:10:25
- Po kolei : Sulpice9 : 2013-08-28 11:38:11
?
Wydawało mi się, że Legenda Korry jest już wątkiem zamkniętym i nie będzie kontynuacji (w sumie powietrze było ostatnim żywiołem, jaki został jej do opanowania). Czy jestem w błędzie? W sumie to chciałabym być...
Wielki + dla Korry: spin-off jest dużo bardziej... dojrzały i dzięki temu może zainteresować znacznie szersze grono widzów. Zdecydowanie też brak tej idealistycznej naiwności, która aż do znudzenia otaczała Aanga, przez co dużo przyjemniej się to ogląda.
No i całkiem zgrabna recenzja, tak w ogóle ;)
Kontynuacja
Dziękuję ;)
A swoją drogą, będą jeszcze trzy sezony :)
http://en.wikipedia.org/wiki/The_Legend_of_Korra
Z czego sezon drugi już niedługo - w sumie tytuł nowej księgi (Duchy) ma sens, w końcu i z nimi musi sobie radzić Awatar.
Nie oglądam tego, a wiem, że to żaden spin-off, tylko pełnoprawny sequel. Z tego co czytałem, to w tej serii nawet pojawia się jakiś potomek Aanga. Sam w tekście napisałeś, że akcja dzieje się 70 lat po pierwszej serii, a spin-offy z reguły mają to do siebie, że dzieją się w tym samym czasie, ale w innym miejscu.
Czy ja wiem? Wedlug wikipedii Spin-off "to określenie nowego produktu powstałego na bazie dużej popularności bohaterów lub wątków produkcji oryginalnych."
A skoro wątek się jak najbardziej zgadza (czyli nauka i rozwój Awatara, poznanie siebie przez naukę konkretnych żywiołów), to określenie według mnie pasuje.
Choć bohaterowie są faktycznie nowi, nie licząc jednej bohaterki.
W tej samej definicji napisane jest, że w spin-offie prezentowane są przygody bohaterów drugoplanowych i rozwijane są wątki poboczne. Może posłużę się podobnym przykładem - Inazuma Eleven. Druga seria dzieje się 10 lat po wydarzeniach z pierwszej, główni bohaterowie są nowi (chociaż starzy też pojawiają się w mniej lub bardziej ważnych rolach), a seria jest oficjalnym sequelem. Zresztą, gdzie bym o Legendzie Korry nie czytał, to nigdzie nie ma informacji o tym, że to spin-off - wszędzie funkcjonuje jako kontynuacja Legendy Aanga.
Do Korry już bardziej reboot pasuje :v
W sumie to tak możemy się jeszcze długo bawić, choćby mógłbym wspomnieć, że na wikipedii jest napisane "najczęściej (czyli nie zawsze :)) prezentowane są przygody bohaterów drugoplanowych i rozwijane są wątki poboczne." Ale wydaję mi się, że zamiast tego można by się zająć czymś bardziej twórczym :D
Po prostu zgódźmy się na reboot, faktycznie pasuje. Przy następnych recenzjach (np. drugim sezonie Korry) będę miał to na uwadze :)
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za radę :)
Dlaczego polski tytuł "Legendy Aanga" został zapisany jako "Awatar. Legenda Aanga" skoro na polskim, oficjalnym wydaniu DVD jak byk stoi "Avatar. Legenda Aanga"? Zresztą, tytuł w telewizji też był zapisywany przez "V".
Na oficjalnej polskiej stronie nickeloedonu jest napisane "Awatar". przynajmniej w przypadku Korry:
http://www.nick.com.pl/programy/962-legenda-korry
Poza tym to nie imię, tylko rzeczownik pospolity, oznaczający wcielenie bóstwa (termin zaczerpnięty z hinuduizmu), a rzeczowniki tego rodzaju zwykle się spolszcza.
Wydaję mi się, że przy nowej serii słusznie wrócono do tej zasady, jeśli jednak tak bardzo Ci bije w oczy ta jedna niewłaściwa (?) litera w pięciostronnicowej recenzji, to myślę, że można namówić Ikę do poprawy :)
Przepraszam może za zbyt sarkastyczną końcówkę, ale przez cały dzień użerałem się z łowcami literówek i powoli tracę cierpliwość.
Errata
Miało być "przepraszam za może zbyt sarkastyczną"
Najwyższy czas spać...
Trochę niesprawiedliwym wydaje mi się opisanie postaci Tenzina i Lin, a napomknięcie tylko o Mako i Bolinie (pomijam Asami, bo staje się ważna dopiero później), bo w końcu oni wraz z Korrą są głównymi bohaterami serii.
Zgadzam się, że największą wadą tej serii jest zbyt szybkie poprowadzenie akcji, przez które cierpi nie tylko Amon, ale też wątki dotyczące społeczeństwa świata przedstawionego, które autorzy chcieli poruszyć. Co do głównego złego, to w ostatnich odcinkach popsuli go tak straszliwie, że z charyzmatycznego i wygłaszającego swoje odważne poglądy przywódcy nic nie zostało. Szkoda.
Spóźniona Errata
Wiem, wiem, powinienem był o nich wspomnieć... Ale recenzja miała już ponad pięć stron, a w sumie nie pokazali się jako zapadający w pamięć bohaterowie. Sądzę, że więcej o nich dowiemy się w następnych sezonach - obiecuję, że wtedy bardziej się na nich skupię :)
Ja uważam, że Legenda Korry jest dużo lepsza niż Legenda Aanga, głównie dlatego, że nie jest tak dziecinna. Co prawda, w trzeciej serii Aanga pojawiły się jakieś miłości itp., ale dalej była to seria przeznaczona głównie dla dzieci. Grafika ma ten sam charakter, ale nie mogę się pozbyć wrażenia, że jest lepsza. Muzyka za to, w poprzednich seriach bardziej mi przypadła do gustu. Ogólnie seria zasługuje na 8 i jest warta polecenia, głównie dla troszkę starszych fanów poprzedniczki.
Ja uważam, że Legenda Korry jest lepsza od legendy Anga. Oto moje argumenty dlaczego tak uważam : Główną bohaterką jest dziewczyna, która jest trochę agresywna i nie jest wzorem niewinności jaki zazwyczaj występuje.W tej serii pojawiają się ludzie, którzy maja gdzieś, że główna bohaterka jest Avatarem co jest wielkim plusem. Seria nie była tak przeciągana jak ta poprzednia i była poprowadzona w bardziej współczesnym świecie. Wszyscy są traktowani równo i nie ważne jaką moc posiadają. Seria nie jest tak dziecinna jak poprzednia a grafika jest ładniejsza od tej w Legendzie Anga. Daję ocenę 9 ponieważ jeszcze czegoś mi w tej serii brakuje. Seria bardzo dobra i polecam ją do obejrzenia.
Nie powiedziałbym. Korra zaczęła jako agresywna chłopczyca, dostała parę lekcji pokory i... wciąż była agresywną chłopczycą bez żadnego przemyślenia ujawniającą odkrytą tożsamość Amona. Zaś jej problemy z Airbendingiem i duchowymi aspektami bycia Avatarem zostały rozwiązane niemalże od ręki.
Aang w pierwszym sezonie znacznie bardziej się rozwinął zdając sobie sprawę z odpowiedzialności jaką na nim spoczywa oraz ucząc się radzić sobie z duchowymi aspektami.
Motywacją Aanga od początku do końca było to, że zawiódł swój lud i w efekcie został on w całości wybity i świat na 100 lat objęła wojna a na liście jego problemów było to, że Fire Nation mieli tendencje do spalania wiosek w których się pojawiał. Korra chciała po prostu przeżyć jakąś przygodę i wyjść z swoje ukrycia, a po tym przełamać swój strach przed Amonem którego ludzie w sumie nigdy nikogo nie zabili.
Bij problem półki się nie rozwiąże a jak to nie działa angstuj dostatecznie mocno?
Podstawową słabością sezonu są antagoniści. O ile Equaliści mają wyższe podłoże moralne niż Fire Nation nie posiadają oni ani jednej sympatycznej postaci, podczas gdy w pierwszym sezonie mieliśmy Zuko, Iroha i w jednym odcinku sympatycznych żołnierzy a w drugim cywili. Tenzin i Lin to jedyne postacie wypadające bardzo dobrze na tle oryginalnej serii a zakończenie jest znacznie gorsze od zakończenia i pierwszego sezonu (Amon okazał się de facto fillerowym złoczyńcą, nawet Zhao ma się przy nim pochwalić JAKIMŚ sukcesem) i serii (Aang przynajmniej wygrał siłą pacyfistycznego przesłania serii, Korra nawet tego nie miała).
Animacja i muzyka to główna siła Legendy i choć ogląda się to przyjemnie, to ten sezon nie zasługuje na ocenę powyżej 7/10.
Po kolei
1. Cóż, każdy ma prawo do własnej opinii, jednak dla mnie Korra bardzo się zmieniła. Owszem, nie była to transformacja o 180 stopni (co zresztą byłoby niewiarygodnie głupie), jednak zaczęła poszukiwać czegoś więcej niż moc. Znalazła chłopaka, nieco się uspokoiła, wiedziała też kiedy spasować. Choć przyznaję, jej osobowość mogłaby mieć ciut więcej niuansów, jednak pamiętajmy, że jesteśmy dopiero po 13 odcinkach (Aang miał ich 61).
Poza tym Korra jest osobą niecierpliwą (świetny amerykański komik Doug Walker zauważył, że to fantastycznie koresponduje ze współczesnym, konsumpcyjnym społeczeństwem), niezwykle ambitną dziewczyną, ale zauważ, że nie stała się przez to kolejną Azulą. A przyznam, lubię bohaterów, którzy mają doskonałe predyspozycje by być złymi, ale z pewnych powodów się nimi nie stają (w przypadku Korry jest to wychowanie, a potem spotkała na swojej drodze odpowiednich ludzi). W każdym razie - Korra jako postać bardziej mi odpowiada niż Aang.
2. Cóż, nie dałeś kontrargumentu na proste motywacje Aanga (ile razy widzieliśmy w filmie kogoś, kto musi naprawić swój błąd?), ale pomogę Ci :) i dodam od siebie, że wątek Aanga był poprowadzony z wyczuciem, dzięki czemu był nieco bardziej strawny. W każdym razie - mnie raził, bo doskonale wiedziałem jak się potoczy ewolucja tej postaci (w przeciwieństwie np. do Toph czy Sokki).
Jeśli chodzi o równościowców, to mnie przerażali (ale może dlatego, że nie cierpię komunistów, a widać wyraźnie, że to oni posłużyli za inspirację). Amon był potężny, ale nie zabijał, przynajmniej nie na ekranie. A przecież w "Legendzie Aanga" zabójstwa też odbywały się "poza sceną". Cóż, nie powiedziałbym, że Amon był takim nieudacznikiem, w końcu wygrał sprawę z walkami na arenie i praktycznie przejął miasto. Choć zgadzam się, wolałbym by pokonanie go zajęło więcej czasu (lecz o nadmiernym pośpiechu scenariusza już pisałem w recenzji).
3. Nie do końca rozumiem ("bij problem półki?" co to znaczy "angstuj"?), ale pewnie chodzi Ci o brak morału - zobacz, że Korra zaczyna jako niezwykle ambitna i potężna dziewczyna (o wiele potężniejsza niż Aang w pierwszym sezonie) i choć złu nie uległa, istniałaby szansa, że przeszłaby na ciemną stronę mocy (nigdy nie powiedziałbym tego w przypadku Aanga). Korra natomiast spotyka Amona, człowieka, który mógł stać się dobrym, lecz okoliczności i środowisko zniszczyły go. Los Amona to lekcja dla głównej bohaterki (i widza), co może się stać jeśli skierujemy nasz potencjał w niewłaściwym kierunku.
No, mam nadzieję, że część spraw wyjaśniłem.
Pozdrawiam serdecznie
PS - przepraszam za tak późną odpowiedź, ale nie wyświetlają mi się komentarze po wpisach w czytelni.