Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Dziennik Hermiony Granger

Czarownica bez zegarka

Autor:Sarah74656
Tłumacz:Wiewiór
Serie:Harry Potter
Gatunki:Komedia, Parodia
Dodany:2008-12-15 15:58:06
Aktualizowany:2008-12-15 21:34:07


Następny rozdział

Opowiadanie zamieszczone za zgoda autorki.

Oryginał: Hermione Granger's Diary


1 września

Postanowienia na ten rok szkolny:

Powstrzymać się od unikania Harry’ego.

Powstrzymać się od zabicia/okaleczenia Draco Malfoya.

Nie zostać zabitą przez Voldemorta/Śmierciożerców.

Zaprzestać fantazjowania o przypadkowych ślicznych czarodziejach.

Wkurzać Ślizgonów tak mocno, jak to tylko możliwe.

Po przeczytaniu w ciągu wakacji fantastycznej mugolskiej książki pt. „Dziennik Bridget Jones” postanowiłam zacząć pisać pamiętnik. Teoretycznie takie tradycyjne pamiętniki zaczyna się prowadzić od pierwszego stycznia, a nie września, ale doszłam do wniosku, że jako czarownicy chyba wolno mi postępować niekonwencjonalnie.

Dziś był pierwszy dzień nowego semestru w Hogwarcie. Zaczął się typowo, kiedy okazało się, że nie mogę znaleźć szczotki, gumki do włosów, a nawet zegarka. Jestem pewna, że w poprzednich latach nie byłam tak źle zorganizowana jak dzisiaj. Zrzucę to na karb tej całej „Czarodziejskiej Wojny”, bo jestem pewna, że ciągła groźba, że zostanie się zavadakedavrowanym w najbliższym czasie, jest świetnym powodem do zawieruszenia kilku osobistych przedmiotów. Żałowałam, że nie byłam już w Hogwarcie, gdzie mogłabym użyć pomocnego Accio, by je odnaleźć. Ech.

W końcu znalazłam szczotkę i gumkę, ale dałam sobie spokój z zegarkiem, bo inaczej spóźniłabym się na pociąg do szkoły. Zostawiłam mamie wiadomość, żeby wysłała mi czasomierz kiedy go znajdzie i już pędziłam z tatą na dworzec King’s Cross w samochodzie, który gnał z prawie nieprzepisową prędkością.

Pewna żenująca sytuacja wyniknęła, gdy dotarłam na dworzec i zostałam ustawiona w bardzo długiej kolejce ludzi czekających by przez barierkę przejść na peron numer 9 ¾ i gdy wskakując do pociągu w momencie gdy ten już odjeżdżał, zwaliłam się na twarz. Jedyna pociecha to to, że chyba nikt nie widział mnie w tak kompromitujące pozycji. Postanowiłam dopisać dodatkowe postanowienie: nie kompromitować się. Łatwiej powiedzieć niż wykonać.

Harry’ego i Rona zlokalizowałam z zadziwiającą łatwością, biorąc pod uwagę moje dotychczasowe szczęście. Również bez incydentów obył się zakup jedzenia z wózka i zaczęłam mieć nadzieję, że ten dzień może jednak nie będzie się zaliczał do najgorszych. Wtedy do naszego przedziału wparował oślizgły Malfoy ze swoimi gorylami. Miałam nadzieję, że Ślizgoni nauczą się nie zaczepiać Gryfonów, ale są to tylko pobożne życzenia.

Do zapamiętania: zemścić się w najbliższej przyszłości.

Czas wolno mijał, ale pozbawiona zegarka nie byłam w stanie określić, która jest dokładnie godzina. Czułam, że zapytanie się Harry’ego czy Rona będzie pogwałceniem postanowienia „nie kompromitować się”, bo byłoby to przyznaniem się do zgubienia zegarka i dalej do własnego niezorganizowania. Obaj wyżej wymienieni czarodzieje nie zgubili swoich zegarków, więc wyjdzie na to, że udało mi się zgubić mój własny.

Udało mi się przetrwać resztę podróży i ucztę powitalną, bez potrzeby spoglądania na zegarek oraz nie ośmieszając się zbytnio. Raz tylko musiałam uniknąć odpowiedzi na pytanie o godzinę, zadane przez Parvati Patil. Odwróciłam wtedy jej uwagę, komentując jak bardzo lśni w tym roku broda Dumbledore’a. Mam wrażenie, że teraz Parvati myśli, że trochę mi odbiło, ale co tam.

Zdecydowałam odzyskać zegarek tak szybko jak będzie to możliwe, zanim ktoś, a w szczególności ja, przekaże tę informację społeczności uczniowskiej.

2 września

Zegarki przysłane z domu: 0

Zapytana przez uczniów o godzinę: 6 razy

Zapytana przez kogoś z ciała pedagogicznego: 2 razy

Wciąż nie dostałam z domu zegarka. Mam nadzieję, że w końcu jakiś dotrze, bo inaczej będę zmuszona kupić sobie nowy. Zostałam dzisiaj zapytana osiem razy o godzinę, w tym dwa razy przez Parvati. Za pierwszym razem udało mi się zgadnąć ile mniej więcej minęło czasu, kiedy widziałam zegar w poprzedniej klasie. Jednak za drugim razem znowu musiałam przeprowadzić akcję dywersyjną, zwracając uwagę jak długie włosy urosły Snape’owi przez wakacje. Teraz Parvati sądzi, że mam obsesję na punkcie męskiej części profesorstwa, szczególnie po tym, jak Flitwick spytał mnie o godzinę, a ja tylko się zarumieniłam i zaczęłam coś mamrotać o pogodzie.

Z innych ciekawostek, zauważyłam ślicznego Krukona z siódmej klasy, który przechodził korytarzem niedaleko pokoju wspólnego Gryffindoru. Wiem, że nie powinnam obłapywać czarodziejów wzrokiem, gdy wciąż powtarzam Ronowi/Harry’emu, że dziewczyny to ludzie, a nie obiekty pożądania, ale nie mogę się powstrzymać, kiedy urocze obiekty defilują przede mną. Czuję też niewielkie ukłucie winy, gdy będąc z Harry’m i Ronem, zwracam uwagę na innych chłopców. Jak gdyby będąc z nimi, w imię lojalności, powinnam skupiać uwagę tylko na nich. Problemy, problemy.

5 września

Zegarki przysłane z domu: 0

Poznane imię/drugie imię/nazwisko ślicznego Krukona: 0 (bardzo źle)

Chęć przywalenia Malfoyowi: 25 (bardzo dobrze)

Wciąż brak wiadomości o nieuchwytnym czasomierzu. Czuję się jakby już nigdy nie dane mi było wiedzieć, która jest godzina i wciąż się wszędzie spóźniać. Jest to bardzo irytujące, szczególnie, że wcześniej byłam znana z punktualności. Postanowiłam jutro zamówić sobie nowy zegarek, przez sowią pocztę. Może nawet pozwolę sobie na samoczarujący się zegarek!

Na szczęście, dziś ani razu nie zostałam zapytana o godzinę. Wszyscy uczniowie i nauczyciele musieli dojść do wniosku, że jestem bardziej niż leniwa, aby dzielić się taką informacją z kimkolwiek, nawet najbliższymi przyjaciółmi. Już sobie wyobrażam te konspiracyjne teorie: „Voledemort zatrzymany, bo nie wiedział, która była godzina!” czy chociażby „Harry Potter w pętli czasu!”

W ciągu tego tygodnia jeszcze trzy razy widziałam tego ślicznego Krukona, w tym dwa razy w bibliotece. Zastanawiam się jaka jest szansa, że jakiś śliczny Krukon śledzi mnie tak jak nieco-obsesyjnie-grający-w-quidditch’a Krum? Prawdopodobnie żadna.

6 września

Zegarki zamówione: 1

Zegarki odnalezione w kufrze: 1

Przyuważeni śliczni Krukoni: 0

Zgodnie z mugolskim prawem Murphy’ego, wreszcie znalazłam swój zegarek w niecałe dziesięć minut od wysłania zamówienia na nowy. Typowe, ale nieoczekiwane. Zegarek był w kieszeni kurtki, którą miałam na sobie dzień przed pakowaniem się do Hogwartu. Najbardziej wkurzające jest to, że będąc tutaj, wystarczyło powiedzieć Accio i zegarek sam wylądowałby w mojej ręce. Byłam pewna, że został w domu, więc nawet nie próbowałam go przywołać.

Wysłałam do domu sowę, by odwołać akcję poszukiwawczą zdradzieckiego czasomierza, ale postanowiłam nie wycofywać zamówienia na nowy. Bo kto by nie chciał mieć czarodziejskiego zegarka?

Nie widziałam dzisiaj ślicznego Krukona, co było dużym rozczarowaniem. Złapałam się na tym, ze chciałam zostać w bibliotece nieco dłużej, by chociaż przelotnie go zobaczyć, ale w tym samym czasie doszłam do wniosku, że będzie lepiej jeśli tego nie zrobię. Muszę sobie powtarzać, że zauroczenia nie są dobre, bo odwracają uwagę od tak ważnych zadań jak odrabianie prac domowych, poprawianie Rona/Harry’ego i ciągłe kontrolowanie planów Malfoya terroryzującego pierwszoklasistów. Chociaż szkoda nie znać nawet jego imienia...

A propos Malfoya, czuję się zmuszona zauważyć, że był dzisiaj w wyjątkowo podłym nastroju. Mam nadzieję, że zjadł na śniadanie coś, co nie czuło się z nim w pełni kompatybilne albo złapał jakąś czterdziestoośmiogodzinną bakterię. Albo nawet czterdziestoośmiotygodniową. Zasadniczo nie miałabym nic przeciwko, gdyby Malfoy’a przez całe życie męczyła jakaś podejrzana niezidentyfikowana choroba. Szanse są co prawda takie same jak to, że Voldemort nagle zagustuje w balecie i odpuści sobie wojnę, paradując do końca życia w różowej, baletowej spódniczce.

Teraz mam wyobrażenie Voldemorta w różowej spódniczce podrzucanego lekko na scenie przez Śmierciożerców ubranych w różowe obcisłe rajtuzy. Auć, Lucjusz Malfoy w różowych rajtuzach. Zły obrazek.

Teraz, kiedy odzyskałam zegarek jestem w stanie stwierdzić, że jest już po północy. Powinnam się zbierać do spania. I mam nadzieję, że nie przyśnią mi się źli czarodzieje odgrywający Jezioro Łabędzie.

Następny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • : 2012-12-31 16:59:52

    Ups, przez przypadek kliknęłam i oceniłam na 6, chociaż chciałam na 7. Może niewielka różnica. Ogólnie, tekst czyta się przyjemnie, tłumaczenie bardzo dobre i naprawdę świetna robota ^^. Ot, takie niezobowiązujące czytadło.

  • rose : 2012-12-28 21:27:14

    Czytałam lepsze... powiem szczerze. Nie rozbawiło mnie to. Językowo było ok... ale nic zaskakującego. A przynajmniej rozdział pierwszy

  • Zuzannan : 2012-03-04 11:20:38
    suuuper !

    Strasznie fajne ! Naprawdę jest extra ! Czy będzie coś jeszcze ? ( + tłumacz = świetna robota )

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu