Opowiadanie
Mistress
Autor: | Antares |
---|---|
Korekta: | Dida |
Serie: | Sailor Moon |
Gatunki: | Dramat |
Dodany: | 2009-11-03 08:35:05 |
Aktualizowany: | 2009-10-28 21:14:06 |
Pokój był niewielki. Jednak, choć obok niezbędnych sprzętów znajdowało się tam kilka kuferków, kartonów z książkami, pudełek, pudełeczek, figurek i całej masy najprzeróżniejszych bibelotów, prządek był wzorowy. Każda rzecz zawsze zajmowała to samo miejsce. Nie miała prawa znaleźć się gdzie indziej. Jak gdyby właścicielka owego pokoiku, próbowała wzorową harmonią pomieszczenia przykryć panujący w duszy chaos.
Smukłe palce Setsuny biegły po klawiaturze. Na monitorze pojawił się tekst: „Odkryłam, że jutro wszystkie senshi spotkają się w miejscu, gdzie planowałeś atak. Nie wysyłaj wiedźmy. Z pewnością nie da rady wykonać zadania. Mam nadzieję, że to Cię zbytnio nie zmartwi i znajdziesz dla mnie czas dziś wieczorem.”
Z westchnieniem odchyliła się na oparcie fotela. Widzieli się wczoraj, a już za nim tęskniła. Przeżycie jednego dnia, nie widząc go, było torturą. Niemożność bycia przy nim sprawiała jej prawie fizyczny ból, a jednocześnie cierpiała, wiedząc, że dopuszcza się obrzydliwej zdrady. Nie była tak naiwna, by wierzyć w jego miłość. Takie rzeczy się nie zdarzają. Była tylko zabawką, środkiem prowadzącym do celu. Nie zmieniało to jednak faktu, że go kochała. I to wszystko, co miała. Tylko teraźniejszość. Dla zdrajców nie było przyszłości.
Przez uchylone okno wleciał ogromny monarcha. Szamotał się, bił skrzydełkami o szybę, szeleścił firanką. Nie mógł znaleźć powrotnej drogi.
- Jesteś zupełnie jak ja, maleńki. - Delikatnie ujęła go za skrzydła i wypuściła za okno.
W willi państwa Tomoe panowała absolutna cisza. Ale cisza ta miała zwiastować wielkie wydarzenia. Profesor już się zdecydował. Nie widział sensu przedłużać obecnego stanu rzeczy. Hotaru miała coraz mniej siły i cierpiała coraz bardziej. Setsuna przychodziła czasem do jej pokoju. Zasłony zawsze były szczelnie zaciągnięte. Jedyne źródło światła to maleńka lampka w kształcie anioła w kącie pokoju.
Tego dnia Setsuna też tam była. Stojąc za plecami profesora, wpatrywała się w bladą twarz dziewczynki. Czarne, mokre od potu włosy lepiły się do twarzy dziecka. We śnie poruszała się niespokojnie, czasem coś mówiła. Nie ulegało wątpliwości, że trawiła ją gorączka.
- Nadszedł czas, by moja maleńka przeszła transformację i objęła władzę. - Profesor wpatrywał się w dziecko z uniesieniem. - Jesteś pewna, ze one dostarczą odpowiednią ilość energii? - zwrócił się do stojącej obok kobiety.
- Tak. - Zdawała sobie sprawę, że w tym jednym słowie mieści się cały ogrom jej niegodziwości i egoizmu.
Tomoe gładził córkę po głowie, patrząc na spuszczoną głowę Setsuny. Zdjął okulary.
- Nie zostawisz mnie, prawda? Doprowadzimy to do końca.
- Tak.
W drzwiach stanęła kobieca postać.
- Profesorze, one już tu są. Złapały przynętę.
Tomoe na powrót założył okulary. Z uśmiechem na twarzy zatarł dłonie.
- Czekam…
Setsuna usiadła w fotelu, kryjąc się w cieniu kotary. Nie chciała tego widzieć. Nie powinno jej tu być. Jej obowiązkiem było stać po drugiej stronie; powinna zdusić w sobie uczucia i rozprawić się z profesorem. Tu i teraz.
Z holu dobiegł ją odgłos kroków. Drzwi uchyliły się lekko.
- Więc to jest gniazdo demonów… - Uran rozejrzała się po pokoju, zatrzymując wreszcie wzrok na mężczyźnie w fartuchu. Za nią pojawiła się reszta wojowniczek.
- Dlaczego się ujawniłeś? Przecież wiedziałeś, że tu przyjdziemy! - Mars była gotowa do ataku. Zacisnęła pięści i wysunęła się do przodu. I w tym momencie lekko zakręciło się jej w głowie.
- Naprawdę nie domyślacie się dlaczego?
- Cokolwiek chcesz zrobić, nie dopuścimy do tego. Nie pozwolimy ci terroryzować miasta. Pokonałyśmy twoje demony, pokonamy i ciebie!
Zmysły wojowniczek były wyostrzone do granic możliwości. Spodziewały się ataku z każdej strony. Profesor jednak zdawał się w ogóle nimi nie zajmować. Zajęty był okrywaniem córki długą, fioletową szatą z falbanami. Zdezorientowane przypatrywały się tej scenie. Nie miały odwagi zaatakować bezbronnego człowieka, chociaż wiedziały, że to właśnie on odpowiada za falę morderstw w mieście.
Tomoe roześmiał się, widząc ich bezradność.
- Zdziwione? A przecież walka dawno się rozpoczęła. Od pierwszej chwili, od momentu waszego wejścia. To pomieszczenie odbiera wam energię. Zabierze ją całą. Do końca - mówiąc to, zakładał Hotaru długie, czarne rękawiczki. - Dotychczas sądziłem, że muszę korzystać ze zwykłych szarych ludzi. Ale wy zbyt często się wtrącałyście. Zbyt często, bym nie mógł zrozumieć, ze wasza energia w zupełności wystarczy, by przebudzić Mistress!
- Brednie... -Uran mocniej zacisnęła palce na rękojeści miecza, ale ten zaciążył jej w dłoni.
Wojowniczki spojrzały po sobie. Rzeczywiście, odkąd tu weszły czuły się dziwnie ociężałe. Wyraźnie słabły. Wenus opadła na kolana. Pozostałe również słaniały się na nogach.
- To… pułapka… - wyszeptała Neptun.
- Och! - Tomoe skończył przystrajanie córki. - Dzięki temu macie możliwość ujrzenia narodzin królowej! Setsuno, czas dokończyć dzieła!
- Setsuna! - Dopiero teraz ujrzały swą przyjaciółkę, siedzącą w fotelu. Jednak ich uwaga momentalnie skupiła się na czymś innym.
Profesor skinął ręką w kierunku metalowej kuli, wiszącej pod sufitem. W tym samym momencie wojowniczki poczuły uderzenie ogromnej fali energii. Nieznana siła powaliła je na lśniącą posadzkę i przygniotła do podłogi. Sailor Moon z trudem uniosła głowę. Łoże, na którym spoczywała Hotaru, znajdowało się wewnątrz wiru srebrzystych promieni. Jej drobne ciało dziecka przemieniało się na oczach czarodziejki. Po chwili mała dziewczynka zamieniła się w kobietę o czarnych włosach, które niczym żmije spływały z łoża na posadzkę.
- Oddaj jej całą swą energię, by mogła się ostatecznie przebudzić! - rozkazał Tomoe.
- Nigdy! - Sailor Moon powoli podniosła się z podłogi. Wpół zgięta, na drżących nogach stała, wpatrując się w demoniczną kobietę. - Nigdy… - powtórzyła. Jej wzrok napotkał twarz Setsuny. Dlaczego? Dlaczego to zrobiła? Niemożliwe, ona tylko udaje… Zaraz do nich dołączy i pomoże im pokonać oszalałego naukowca… Z nadzieją wpatrywała się w jej twarz.
- Nie czekaj na nią. - Usłyszała zduszony głos Mars. - Ona zdradziła. Walcz!
Sailor Moon mocno ścisnęła Księżycowy Kryształ. Wypowiedziała słowa zaklęcia. Delikatna, różowa poświata otoczyła jej ciało. U ramion wyrosły tęczowe, motyle skrzydła. Skupiła się i wysłała strumień energii w kierunku Mistress.
Nad zmienioną Hotaru zakotłowała się chmara czarnego pyłu. Wystrzeliły z niej w kierunku wojowniczek ciemne pasma. Senshi krzyknęły z bólu, ale Sailor Moon wciąż dzielnie trzymała w dłoniach Kryształ.
Setsuna wpatrywała się w swoją księżniczkę. Wiedziała, że ona nie zwycięży. Zresztą, to nie miało znaczenia. Niezależnie od wyniku, jej koniec był już blisko. Albo zginie z rąk senshi, albo Mistress zniszczy ją jako bezużyteczne już narzędzie.
Strumienie czarnej energii były coraz silniejsze. Sailor Moon pochylona, ostatkiem sił odpierała atak. Chmara pyłu zaczęła powoli opadać na piersi Mistress.
Zielonowłosa wciąż bez ruchu przyglądała się tej dziwnej walce. Za moment Ziemię ogarnie mrok i cisza. I ona będzie temu współwinna. Tylko dlatego, że nie umiała wygrać z szaleńczym uczuciem…
Mistress powoli unosiła powieki, ciemna chmura prawie dotykała jej ciała. Już za chwilę miała połączyć się z tym jądrem ciemności i całkowicie się przebudzić. Sailor Moon z jękiem opadła na podłogę. Silny podmuch złamał jej skrzydła. Kryształ wypadł z rąk i uderzając o posadzkę, rozbił się na drobne kawałki. „Moja księżniczka, moja księżniczka…” - kołatało się w głowie Setsuny.
Nie! To było nie do zniesienia!
Zerwała się z fotela i podbiegła do łoża. Rzuciła się na czarną chmurę, pragnąc już tylko śmierci.
Ale śmierć nie przyszła.
Wewnątrz swego ciała poczuła ogromną siłę. Dziwne, nieznane uczucie. W tym momencie zdało jej się, że zniszczenie planet, gwiazd to drobnostka. Jej długie, ciemnozielone włosy sięgały kostek. Fioletowa suknia spływała do ziemi. Zebrała i uniosła jej fałdy, zrobiła kilka kroków w kierunku senshi.
Wojowniczki patrzyły na nią ze zdziwieniem i przerażeniem. Setsuna zdała sobie sprawę, że teraz ona decyduje o wszystkim. Ona ma władzę. Nad nimi i nad Tomoe. Profesor już zawsze może należeć do niej.
Była Mistress.
Ciemna chmara pyłu unosiła się nad łożem. Wszystko było gotowe do pełnej przemiany.
Spojrzała na profesora. Tomoe jęcząc kołysał w ramionach córkę, która na powrót stała się małą dziewczynką. Ciało dziecka było blade i wiotkie. Kołatała się w nim tylko mała iskierka życia. Jeszcze chwila i ona również miała zgasnąć. Mistress zabrała prawie całą energię.
Nie… Nie! Ona nie chciała być potworem…
Delikatnie wyjęła Hotaru z objęć oszalałego z bólu profesora. Położyła dziecko obok Sailor Moon.
- Setsuna… Dlaczego? - zapytała cicho wojowniczka.
- Wybacz mi, księżniczko. Byłam za słaba. Teraz jest tylko jeden sposób, by uratować Hotaru… Idźcie stąd.
Drżącymi rękoma zgarnęła fragmenty Księżycowego Kryształu. Podeszła do łoża i garść odłamków rzuciła w chmurę ciemnego pyłu.
Siła eksplozji odrzuciła ją na ścianę. Jej szeroko otwarte oczy zarejestrowały obraz pękających ścian. Nie zobaczyła już martwego ciała profesora.
Sailor Moon patrzyła na willę zamienioną w kupę gruzu. Wreszcie odwróciła głowę, mocniej objęła Hotaru i szybkim krokiem ruszyła przed siebie.
bardzo ciekawe opowiadanie. szkoda, że takie krótkie...
o
Cieszę się, że jednak posłuchałaś i wrzuciłaś tutaj ten tekst, szkoda by było, gdyby zaginął w odmętach sieci (a to, co ostatnio stało się z Shining Moon pokazuje, jak niewiele brakuje). Dobre, dość mroczne i z pomysłem, a przy tym ograniczone formalnie. Z jednej strony, trudno mi nie zgodzić się z przedmówczynią, dałoby się z tego zrobić fajną, długą historię, z drugiej jednak - szacunek dla czytelnika, który kazał całość zamknąć w formie krótkiej historyjki.
Za krótkie, zdecydowanie za krótkie. Człowiek przeczyta i wciąż jest głodny opowieści.
Ciekawie by było dowiedzieć się jak Setsuna poznała profesora, jak się w nim zakochała, co w nim takiego ujrzała, że była gotowa na zdradę itd. A tak to bardzo dobre, obydwa kciuki w górę;)