Opowiadanie
Różne rodzaje osób – pieśń bezimiennych bardów
Autor: | Lyneel |
---|---|
Korekta: | Dida |
Serie: | Twórczość własna |
Gatunki: | Fikcja |
Uwagi: | Alternatywna rzeczywistość |
Dodany: | 2011-09-05 21:02:28 |
Aktualizowany: | 2011-09-05 21:02:28 |
Kiedyś na planecie, gdzie różne rzeczy stają się możliwe, żyła lalka.
A może nie żyła wcale? Trudno użyć tego słowa wobec kukły, zrobionej z drewna i wykonującej polecenia. Naszą lalkę zaś stworzono, aby towarzyszyła pewnemu chłopcu i stanowiła jego najlepszego przyjaciela - takiego, który się opiekuje i takiego, który nie zdradzi. Nie odstępowała go na pół kroku. Obserwowała, jak dorasta, jak śmieje się i płacze, jak szuka w niej partnera do zabawy lub osoby, zdolnej wytrzeć łzy do ostatniej kropli. Widziała wiele rzeczy. Egzystowała długie lata. I kiedy właściciel był dorosły, wiedziała o ludziach całkiem sporo, a jednocześnie czuła, że nie wie niczego.
- Co to emocje? - pytała wielokrotnie.
Pragnęła poznać odpowiedź nim rozpadnie się na części, a jej członki zostaną przerobione i użyte w innym celu. Jednak właściciel rozmawiał z nią bardzo rzadko. Nie lubił odrywać się od pracy. Od kilku lat zajmował się pisaniem i w pamiętną noc znowu tworzył, siedząc na skrzypiącym krześle, ssąc pióro i patrząc na pustą kartkę. Przebywał na tarasie. Brakowało mu pieniędzy, więc zapalił tylko mały kaganek i czekał, aż księżyce wyjdą zza chmur i dadzą trochę światła. Lalka z kolei stała w głębokim cieniu.
- Znowu nie mam weny - powiedziała cicho.
Spojrzała w niebo, a potem na płomień, nieśmiało przebijający mrok otoczenia. Obserwowała, jak blask tańczy na twarzy człowieka, pociętej zmarszczkami, a potem jak człowiek osuwa się na krześle, rozluźnia dłonie i zasypia. Wówczas ruszyła w jego stronę. Tryby podpowiadały, że zbliża się ostatnia chwila. Kukła wzięła kaganek i wykonując coraz wolniejsze ruchy, coraz bardziej zacinając się i rozpadając, odeszła na kilka łokci. Usiadła z kagankiem i utkwiła wzrok w mężczyznę.
Kiedy mężczyzna otworzył oczy, ujrzał płomień. Płomień z kolei był tak piękny, że zainspirował go do pisania. Człowiek pisał i pisał, tworząc dzieło, które potem odniosło sukces - a wszystko przez ognisko. Lub raczej kukłę, pragnącą zdobyć namiastkę uczuć. Zmieniła się w ogień. Ogrzewała ciało, oświetlała papier i odpędzała mrok, odbierający odwagę. Dym wznosił się do księżyców i migotał tajemniczo, jakby lalka mówiła do całego świata:
- To ja pomogłam człowiekowi. I to ja okazałam się potrzebna.
Takie wrażenie odniósł mężczyzna, kiedy spojrzał na palenisko. Uśmiechnął się z satysfakcją. Pomyślał, że kukła mogła posiadać zalążek uczuć, skoro zdobyła się na poświęcenie, a potem schował pióro, zebrał papiery i wrócił do domu, wesoło pogwizdując.
Tak historię przestawiają pieśni. Jednak kto powie, czy właściciel nie kazał lalce skończyć w podobny sposób? Może zrobiła to na jego polecenie, a może, ale tylko może... kukła posiadała więcej serca od właściciela. Ja nic nie wiem. Bardowie tylko przypuszczają...
Ale nikt nie chce im uwierzyć.
do EvelynTemptation
takich komentarzy nigdy nie za wiele, ogromne dzięki! ^*^ (Od razu mam na twarzy teraz wielki uśmiech! :D ;) )
do Ayanami :)
bardzo, bardzo się cieszę, od takich komentarzy od razu wena zaczyna wrzeć mi w żyłach! ^*^ wielkie dzięki! ;**
Krótkie, treściwe i bardzo klimatyczne. Co prawda, temat może już oklepany, ale napisany w taki sposób, że z wielką przyjemnością się to czytało ^^
(tak, wiem, powtarzam wcześniejsze wypowiedzi, ale cóż zrobić? Pochlebstw, z resztą słusznych, nigdy za wiele ;p)
Ah... Pieśni bardów. Zawsze lubiłam, gdy wspominano o nich w książkach fantasy, które tak często czytuje. Już wspomniano, iż tematyka raczej znana, ale sposób, w jaki przedstawiłaś swój pomysł jest urzekający. Przede wszystkim podobało mi się zakończenie, gdzie podkreślasz, iż być może lalka miała więcej serca od swego właściciela, lecz nikt tak naprawdę tego nie wie. Świetnie w ten sposób oddałaś postać pieśni, jakiej żadni bardowie nie wstydziliby się zaśpiewać ;)
do moshi moshi :)
bardzo dziękuję za opinię, dużo dla mnie znaczy! w opowiadaniu tym rzeczywiście nie ma nic odkrywczego, motyw też jak najbardziej otrzaskany. Ale cieszę się, że znalazłaś tu to, na czym zależało mi najbardziej ( a nawet więcej, niż mogłam oczekiwać ;) ) - czyli "urok jakiejś starej, na wpół zapomnianej legendy". Bo właśnie w tym celu to pisałam - jako prostą historię, szybko wymyśloną i szybko spisaną, ale niosącą pierwiastek natchnienia, któremu towarzyszyło jej stworzenie :)
jeszcze raz wielkie dzięki!! :D