Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Runiczne Opowieści

Berkano

Autor:Tamaya
Serie:Twórczość własna
Gatunki:Fantasy
Dodany:2005-08-17 21:44:03
Aktualizowany:2005-08-17 21:44:03


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Beltane


Skomplikowane są zakręty losu.

Jednak wszystko tworzy całość.

Właściwe miejsca, ludzie i czas,

I wyzwania, którym należy sprostać,

I decyzje, które należy podjąć, by

Zrozumieć świat i jego tajemnice.


Mała położona nad rzeką górska wioska. Mieszkańcy wiedli tu spokojne życie zajmując się przeważnie hodowlą owiec i kóz. Akurat zbliżał się wieczór Beltane nie obchodzony już tak jak za dawnych pogańskich czasów, kiedy przysłano po mieszkającą na uboczu uzdrowicielkę Joanne. Ponad trzydziestoletnia Kristina, będąca żoną najbogatszego mieszkańca wioski zaczęła właśnie rodzić. Jej mąż w tym czasie był poza domem załatwiając jakieś interesy, a służba nie wiele umiała pomóc i w dodatku zajęci byli wieczornymi pracami w gospodarstwie. Na domiar złego poród zapowiadał się ciężko, a jedyny lekarz na całe okoliczne wsie mieszkał w odległym Strasburgu. Udało się, więc namówić młodą panią na skorzystanie z pomocy Joanne, która zaskarbiła sobie poważanie wśród okolicznych wieśniaków. Uzdrowicielka przybyła w towarzystwie swojej młodej uczennicy Anette. Była to szesnastoletnia dziewczyna z jasnym długim warkoczem ubrana skromnie w bladobłękitną sukienkę sięgającą poniżej łydek z białym kołnierzykiem i fartuszkiem, oraz czarne sznurowane buciki do kostki z obcasikiem. Dziewczyna robiła wrażenie onieśmielonej wizytą w tak bogatym domostwie i wykonywała polecenia nauczycielki odzywając się bardzo rzadko. Nic dziwnego pochodziła bowiem z ubogiej wielodzietnej rodziny drwala mieszkającej w sąsiedniej wiosce skąd zabrała ją Joanne na naukę, kiedy Anette miała 12 lat. Dziewczynka była wiekiem średnia z rodzeństwa, ale wykazywała duży talent do ziół i to wpłynęło na decyzję uzdrowicielki.

***

Anette spojrzała na nauczycielkę dotykając srebrnego medalionu przedstawiającego runę Berkano, który miała na szyi. Uzdrowicielka kiwnęła głową wyrażając zgodę.

- Zostawcie nas na chwilę same. - poprosiła inne zebrane w domu kobiety z wioski. - Potem was zawołam.

Zebrane domyślali się, że zapewne Joanne zamierza sięgnąć po jakieś pogańskie magiczne praktyki, ale w milczeniu spełniły jej polecenie, wiedząc jaka była niezawodna. Kiedy zostały same, z ruchów Anette znikła dawna nieśmiałość. Zdjęła medalion i podeszła do rodzącej kobiety. Umieściła runę na jej brzuchy szepcząc coś i kreśląc tajemnicze znaki. Trwało to dłuższą chwilę podczas, której Joanne starała się uspokoić rodzącą. Niedługo po tym jak dziewczyna zakończyła rytuał nastąpił wyczekiwany poród. Pierwsze na świat przyszedł chłopiec. Wystarczyło jedno spojrzenie na niego, by wzbudził zaskoczenie. Miał czarne jak węgiel włosy i nieco również czarne skośne oczy, których spojrzenie wydawało się Anette takie niesamowicie dziwne, gdy wzięła go na ręce, aby pokazać matce. W myślach dziewczyna nazwała go pieszczotliwie "małym trollem". Drugie z dzieci okazało się dziewczynką o jasnych włosach i oczach jak aniołek i podobną do rodziców jak dwie krople wody. To ją zdecydowała się Joanne pokazać matce jako pierwszą.

- Ma pani bliźnięta. - powiedziała - Tutaj jest córeczka.

Kobieta z radością wzięła maleństwo na ręce.

- Moja Helga Maria. - powiedziała - Jaka jesteś śliczna. Tatuś jak wróci się ucieszy.

Podniosła głowę i zapytała:

- A drugie?

- To syn, proszę pani. - oznajmiła Joanne biorąc z jej rąk małą Helgę Marię. - Anette zanieś chłopca do jego matki.

Dziewczyna niepewnie zbliżyła się do kobiety z niecierpliwością pragnącej zobaczyć syna, jednak gdy to nastąpiło jej spokojna twarz nagle przybrała trupią bladość.

- To nie jest mój syn! - krzyknęła histerycznie - To dziecko diabła! Należy do Ducha Lasu! Kiedy byłam na spacerze w lesie spotkałam potwora! Miał jelenie rogi na głowie jak......

- Cernunnos? - domyśliła się Joanne. Kobieta kiwnęła głową po czym znów dostała kolejnego ataku histerii.

- Zabierzcie go stąd! Nie chcę go widzieć! - krzyczała.

Anette odsunęła się od niej z dzieckiem. Tymczasem Joanne spróbowała nakłonić ją do wypicia jakiegoś naparu na uspokojenie. W końcu Kristina zasnęła.

- Co z nim zrobimy? - zapytała Anette - Ona nie chce tego dziecka. Zresztą widać, że nie jest zwykłym chłopcem.

- Zabierzemy go w takim razie do siebie i wychowamy. - zdecydowała Joanne - Mój mały siostrzeniec Erik Nataniel. Powiemy, że to syn mojej zmarłej siostry. Nie jestem stąd rodem, więc nikt się nie dowie. Tylko my byłyśmy przy porodzie.

- Ale jego matka. - zauważyła Anette - Co z nią?

- Poród był bardzo ciężki. - stwierdziła Joanne - Mogło jej się coś przywidzieć, a poza tym nie przyzna się przed mężem do tego dziecka. Idź Anette i zanieś go do domu, a ja jakby kto się pytał to powiem, że poszłaś po potrzebne mi zioła.

Dziewczyna kiwnęła głową i wymknęła się z domu, kierując poza wieś, gdzie mieszkały. Powodziło im się dość dobrze. Miały dwie kozy, a nawet konia, bo często Joanne jeździła do sąsiednich wsi, więc bez trudu mogły wychować chłopca. Ułożyła Erika Nataniela na łóżku dając mu do zabawy swój medalion. Chłopiec zaraz zasnął zadowolony.

- Arf, doglądaj go. - powiedziała Anette do wielkiego włochatego psa, który się im przyglądał. Opuściła cicho dom i skierowała się z powrotem do wsi.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.