Opowiadanie
Ariel's Diary 3 - New Life
New Life 9 - Przebudzenie
Autor: | Ariel-chan |
---|---|
Dodany: | 2005-08-17 22:52:22 |
Aktualizowany: | 2005-08-17 22:52:22 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
FANFIK: "Ariel's Diary"
Część trzecia: New Life
Rozdział dziewiąty: Przebudzenie
Aris oparł głowę o ścianę i popatrzył w sufit.
Nie było żadnych wątpliwości. Dark Mousy z pewnością był jego ojcem, ale... Aya Mikage z pewnością nie była jego matką.
- Nie jestem żadnym Tennyo...
Taa... Wreszcie się wydało. Aris był połączeniem Czarnego Anioła oraz... wampirzycy.
Był czystej krwi wampirem, o ile w takim stwierdzeniu nie przeszkadza D.N.A. Darka.
- Miyu... Tak się nazywasz, mamo...
Taa... Słodka wampirzyca, o której mówił pan Xellos była jego matką.
Nie mógł w to uwierzyć, ale taka była prawda.
Nie rozumiał, dlaczego wcześniej tego nie czuł, ale teraz był pewny swego.
Tylko... co on ma teraz zrobić ? Ma powiedzieć o tym Alexowi ? Komukolwiek ? Przez myśl przeleciał mu pan Xellos. Ale... czy on ma prawo mówić panu Xellosowi, że jest synem jego przyjaciółki ? I w ogóle... jakim cudem ? I... właśnie... Xellos-san... Czy on nie zachowywał się tak, jakby o wszystkim wiedział ? Czy mógł wiedzieć, biorąc pod uwagę, że miesiąc spędził razem z Miyu? Może dlatego był dla niego taki miły?
Tysiące pytań, tysiące myśli, ale żadnych odpowiedzi. Nie... Jedna odpowiedź się znalazła. Dotyczyła pana Xellosa. Mimo, że był Mazokiem, to wszystko było szczere z jego strony. Jak najbardziej, był tego pewien... Nie mógł go oszukać, prawda? Wręcz przeciwnie, pomógł mu, kazał odnaleźć siebie. Dzięki niemu wreszcie dowiedział się kim jest.
Jasne, tylko co z tym fantem zrobić ?
Łeb coraz bardziej dawał mu znać o sobie, chciał eksplodować.
- Jedno wiem... Nie zniosę tego... Nie wytrzymam... jeśli zaraz się czegoś nie napiję...
- spojrzał na swój palec. Zaczął ssać. Po chwili wypluł. To nie to. Nie może pić własnej krwi. Ani to zdrowe, ani przyjemne, ani nic mu nie da, tylko jeszcze bardziej będzie go męczyło pragnienie.
Nagle przypomniał sobie sytuację z panem Keiem. Wtedy prawie się przebudził. Stałoby się to, gdyby... z nieba nie spadła pani Arielka. Gdyby nie ona... z pewnością zaatakowałby pana Keia. Ale... czy to byłoby złe ? Chyba nie...
- Co... co ja opowiadam ?
Opamiętał się. Przecież jeśli wypije czyjąś krew... ten ktoś z pewnością umrze ! Nie chciał, żeby ktoś przez niego umarł... Nie, nie chciał... ale... nie chciał też czuć tego bólu. Więc... co ma zrobić... ?
Nie może tego powiedzieć Alexowi. Nie może, nikomu, nawet panu Xellosowi... i już nie chodzi o to, że by się ze wstydu spalił... jeżeli ktoś by się dowiedział, że jest wampirem... Mogą się wystraszyć. Tak, nie wiadomo jak zareagują. Może... będą chcieli go... Nie! Absolutnie wykluczył taką możliwość. Alex nigdy by nie pozwolił, aby stała mu się krzywda. Nieważne kim był. Przynajmniej... tak chciał wierzyć.
Wierzył w Alexa. I... wierzył, że nie pozwoliłby mu cierpieć. Musiał się w tej chwili zdecydować... czy cierpieć w samotności... czy splamić się krwią, też w samotności.
Tymczasem w laborze...
- Ekhem... Xellosu... - Ariel dostawiła se obok krzesło i wlepiła w niego swe śliczne, niebieskie oczęta.
- Taa, słonko, coś chciałaś ?
- Acha... Wiesz może... co się stało Arisowi ?
- Arisowi ???
- Tak, nagle gdzieś wyleciał.
- Może za potrzebą ? - zasugerował Mazoku.
- E... Nie ma go już dobre pół godziny !
- Może ma... rzadką chorobę ???
- Jasne... Lepiej... GADA, CO ŻEŚ ZROBIŁ ARISOWI, W TEJ CHWILI !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
- ryknęła mu do ucha, a wszyscy zdębieli i... teraz dopiero zauważyli, że... Arisa rzeczywiście nie ma !
- He ? Gdzie jest mój dzieciak ? - spytał Dark.
- Właśnie próbuję się tego dowiedzieć! - Ariel zaczęła wymachiwać Xelloskowi przed nosem małym fajerbalkiem.
- A... Ale, Ariel, ja naprawdę nie wiem ! I nic mu nie zrobiłem ! Przysięgam !
Ariel prawie zasztyletowała go wzrokiem.
- Łżesz... jak pies... - stwierdziła, wyjątkowo okrutnie. - Niemożliwe, żebyś NIC MU NIE ZROBIŁ ! Zachowywał się dziwnie, odkąd z tobą wrócił !
- A... Ale...
Aris nie mógł uwierzyć... po raz enty. Ariel oskarżyła Xella o kłamstwo. I to perfidnie.
Zwłaszcza, że on naprawdę nie...
- Nie kłamie...
Wszyscy prawie zawału dostali. Odwrócili i zobaczyli w drzwiach Arisa.
- Pan Xellos nie kłamie, nic mi nie zrobił.
- Arisu ? - zdziwiła się Ariel - To co się stało ? Tak nagle wyszedłeś !
- Nic się nie stało... Tylko trochę... się wzruszyłem... - Alice rzeczywiście miał szkliste oczka, ale jak najbardziej z innego powodu niż "wzruszenie". Pierwszy raz w swoim krótkim życiu... skłamał. Nic innego nie przyszło mu do głowy.
Uśmiechnął się i usiadł na swoim miejscu.
- Ach... Ależ z ciebie... wrażliwy chłopczyk ! - stwierdziła Ariel . - Naprawdę !
- No czego chcesz, w końcu to mój chłopak !
- Taa, Darkuś, jasne... i nieśmiałość też ma po tobie. Chyba coś ci się potętegowało !
- Nie, czemu ? Po kim masz to, Arisku ?
- E... - zająknął się . - Po... mamie ? - tym razem przynajmniej nie skłamał.
- He ??? Po mnie ??? - zbaraniała Aya. - Przecież ja wcale nie jestem...
- Ale pani śliczna, pani Mikage... naprawdę, Ayu-san... - Darkuś jej przerwał i popatrzył uwodzicielsko tym swoim nieziemskim wzrokiem.
- E... Ja... Znaczy się... - Aya zarumieniła się, a Tooya zmierzył ją wzrokiem.
- No, wszystko jasne ! - Dark wzruszył ramionami. - Chyba masz rację, synek !
- Taa... - pokiwał Aris i w duchu podziękował "tatusiowi", że go uratował przed kłamstwem.
Alexowi coś nie pasiło. Wydawało mu się, że Alice nie jest do końca szczery. Ale nie miał też powodów, by mu nie wierzyć. W końcu nie uczył go takich rzeczy jak "kłamstwo", myślał nawet, że Aris nie zna czegoś takiego, ale jak wiadomo... potrzeba jest matką wynalazków. W ciągu chwili Aris musiał się nauczyć kłamać. I całkiem nieźle mu to poszło. Ciekawe, tylko... czy był w stanie oszukać Xellosa...? Chyba nie, ale nie przejmował się teraz tym. Xell, nawet jeśli wie, i tak pewnie nic nie powie.
Wszyscy doskonale się bawili.
K-san pokazywał Alexowi swoją kolekcję broni, której, o dziwo, miał przy sobie dosyć spory asortyment. Alex tylko kiwał, dziwił się, gdzie on to żelastwo mieści i dziękował Bogu... że nie jest jego wrogiem.
Darkuś pokazywał się w całej okazałości, to znaczy... Yuuhi, Tooya i Aya (która w między czasie wyła... przepraszam, śpiewała karaoke) podziwiali jego czarne skrzydełka (czytaj:Yuuhi i Tooya podziwiali skrzydełka, Aya podziwiała... Darkusia ^^).
Nuriko latał po całym laboratorium za balonami i odstawiał show typu "czego to ja nie potrafię", a przynajmniej tak stwierdziła Ariel, zobaczywszy jego akrobacje w powietrzu. No cóż, Nuri uwielbia szybować w przestworzach. Zszedł na ziemię, dopiero, gdy mu się... w głowie zakręciło ><... (Co za... enteligencja!)
Xell natomiast siedział sobie jak grzeczny Mazokuś, popijał herbatkę (swoją własną, naturalnie) i myślał o niebieskich migdałach. Sorry, nieważne o czym myślał. Prawdopodobnie o tym samym, co Ariel. Dziewczyna nie umiała wytrzymać. Wiedziała, że z Arisem jest coś nie tak, ale nie miała pojęcia jak się za to zabrać.
No właśnie...Wszyscy dobrze się bawili... wszyscy, oprócz biednego Arisa, będącego myślami gdzie indziej, Xellosa, również będącego myślami gdzie indziej i... Ariel, będącej myślami przy Arisie.
Taa... Aris nie dawał po sobie poznać, ale skręcał się z bólu. Zdołał się uspokoić i wrócił, aby nie wzbudzać większych podejrzeń. Wiedział co musi zrobić, inaczej... nie przeżyje tej nocy. Czuł, że pochłania go ciemność. Xellos wydawał się zadowolony. Najwidoczniej wyczuwał jego negatywne emocje... Ból, strach, smutek...
- "Tak, chyba nie masz innego wyjścia... - myślał. - Nie masz żadnego planu, ale...
musisz znaleźć... swoją ofiarę... Tak to się mówi, mamo ?"
Rozejrzał się po wszystkich zebranych. Postanowił wybrać drogą eliminacji.
Alex, wiadomo, odpada.
Dark jest jego ojcem.
Aya nie jest jego matką, ale... jest w ciąży.
Tooya jest ojcem jej dziecka. Aris nie odbierze przecież dziecku żadnego z rodziców.
Nuriko jest duchem.
Kei-san odpada, nie ze względu na jego miłość do wszelkiej broni, lecz... wygląda na to, że Alex się z nim zakolegował. Xellos-san... wiadomo, Mazoku. Więc zostaje tylko...Yuuhi-san, kolega Ayi i ...
- Ariel-san ?
- Co ci jest, Arisu ? - spytała, wpatrzona w niego. - Gadam do ciebie już od paru mi-
nut, a ty nic !
- E... zamyśliłem się, przepraszam...
- Nad czym to tak myślisz ?
- Nad czym ? Nad tym... nie pójdziesz może ze mną... na moment ?
- Gdzie ?
- Eee... Gdziekolwiek... Chciałbym z tobą... porozmawiać... - kolejne kłamstwo. Aris ugryzł się w język.
- No... dobra...- Ariel uśmiechnęła się. Była pewna, że chce jej się z czegoś zwierzyć.
Xell podążał wzrokiem za wychodzącą dziewczyną i Arisem. Nie czuł żadnego zagrożenia ze strony chłopaka, ale i tak nie podobało mu się to. Postanowił mieć stały, telepatyczny kontakt z dziewczyną.
Aris zaprowadził ją do wiadomego "pokoju zwierzeń" (^^).
Mazoku nie mógł nic wyczuć, bo Wampir ( rzecz jasna, mowa o Arisie ), wychodząc z dziewczyną, nie miał wobec niej sprecyzowanych planów. Miał nadzieję, że nic się nie wymknie spod jego kontroli, a może, gdy jej się przyzna, Ariel spróbuje mu pomóc. W jaki sposób, nie chciał o tym myśleć, chociaż tylko jedno miał w głowie...
- Noo... O co chodzi ? - zapytała, rozglądając się po pomieszczeniu, wyglądającym
jak... pusty kantorek (???). - O... tego dziada, Xella, prawda ? Co on ci zrobił ?
- Nie... Mówiłem już, nic mi nie zrobił. Chodzi tylko... o mnie...
- O ciebie ?
- Taa...
- To... znaaaaaczy ? - przedłużyła samogłoskę, jak to w zwyczaju Nuriego. - Wyduś to w końcu... Nie musisz się bać, naprawdę... Ja nikomu nie powiem, cokolwiek by to nie było!
- Ariel-san...
Tak naprawdę nie wiedział, co ma powiedzieć. Wiedział tylko, co może zrobić... Może ? Dopiero co było "musi". Tak, musi. Nic się nie zmieniło. W dalszym ciągu dręczyło go pragnienie, a teraz gdy byli sam na sam... jeszcze bardziej. Nie mógł tego znieść. Nie chciał zrobić jej krzywdy, ale... nie miał pewności, co się stanie jeśli wypije jej krew. Może nic? W końcu Ariel jest podobno potężną czarodziejką. No właśnie... potężną... Dlaczego więc ona ? Nie trzeba było wybrać Yuuhiego-san ? Aris chyba podświadomie myślał, że Ariel będzie w stanie go powstrzymać. Chociaż... doskonale przecież wiedział z opowiadań Alexa, że... mimo tej swojej bojowej natury, Ariel jest dziewczyną o łagodnym i przede wszystkim dobrym serduszku. Do tego... była taka urocza. Kiedy się nie wściekała, emanowało z niej takie ciepło i troska, że aż miło się robiło. A jej śpiew... muzyczna magia, jak to powiedział pan Xellos. W zasadzie nie miał powodów, aby robić jej krzywdę. I nie chciał tego, ale...
- No co ? - spytała.
Nagle Aris złapał się za głowę i upadł na jedno kolano.
- Co ci jest ?! - skoczyła ku niemu. - Jesteś na coś chory?! Powiesz w końcu, czy nie?!
- Ja... - szepnął . - Łeb mi pęka... potwornie...
- To czego od razu nie mówisz ?! Zawołamy Alexa, na pewno ma jakieś lekarstwa...
- Nie... - złapał ją za rękę, gdy chciała wstać. - Lekarstwa nic mi tu nie pomogą...
- Nie ? Skąd wiesz ?
- Wiem...
(Chociaż to wcale nie była odpowiedź... Kolejna rozmowa na inteligencję... ><)
- To... co ci jest ?
- Nie wiem, ale... tylko ty możesz mi pomóc...
- Ja ? Niby jak ?
Nie odpowiadał przez moment. Głęboko oddychał, próbując dojść ze sobą do po-
rządku. Cały czas walczył.
- Ariel, ja... Ja próbuję walczyć...
- Walczyć ?
- Walczyć ze swoim przeznaczeniem... Ale chyba... nie dam dłużej rady...
Oczy zaczęły mu świecić na wściekły złoty kolor. Coraz mocniej zaciskał dłonie na głowie. O mało nie krzyknął. Dusił w sobie ból, pragnienie i krzyk.
- Arisu... Co się z tobą dzieje... Błagam, powiedz !
- Ja...
- Błagam, Aris...
Spojrzał na nią. Łzy leciały po jej policzkach. Oczy miała jak dwie tafle jeziora.
- Co... co mogę zrobić ?! Nie chcę żebyś cierpiał... Naprawdę, zrobię wszystko, żeby
ci pomóc !
- Wszys... Wszystko ?
- Tak, tylko powiedz !
W tym momencie Aris przegrał. Pragnienie i jego wampirza natura zwyciężyły.
- Nie... Nie musiałaś tego mówić...
Złote oczy schowały mu się za grzywką. Złapał ją za ramiona.
- Ja... nie jestem tym, za kogo mnie macie... - szepnął, wzmacniając uścisk.
Ariel zamarła.
- Co...
Nie miała pojęcia, co mogą znaczyć te słowa, ale...
Próbowała się uwolnić.
- Nic z tego...
- Aris, co ty...?
- Chciałaś mi pomóc... Więc cię o to proszę...
Nie mówił jak ten sam Aris.
Wampir postawił wszystko na jedną kartę. W tym momencie nic, oprócz zaspokojenia
swojego pragnienia, go nie obchodziło. Nawet Alex, nawet Xellos-san. Najwyżej go wyklną. Zlinczują. Zabiją. Najwyżej pan Xellos zrobi z niego wycieraczkę. Co z tego, że straci zaufanie Alexa ? Jego miłość ? Co z tego ? A no, dużo z tego.
Znowu ze sobą walczył. Nie chciał tego, nie chciał, nie chciał... NIE CHCIAŁ !!!!!!!!!!!!!
Alex nigdy mu tego nie daruje. Znienawidzi go.
Przed oczami pojawiła mu się uśmiechnięta twarz Alexa. Czy ten człowiek jest w stanie go znienawidzić ? Zawsze twierdził, że go kocha. Taaa... Alex mu daruje... Na pewno...
- Ariel... Wybacz...
Aris schylił się ku jej szyi. Obnażył lśniące, białe kiełki. Poczuła ich zimny, ostry dotyk na swojej szyi. Jeszcze moment, a będzie za późno...
- "Nie... - pomyślała. - Xe... Xellosu... Xellosu... XELLOSU !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!"
Xellos podskoczył jak oparzony.
- Co się stało ? - zapytał Alex, który aż się wystraszył.
- Arisu, nie... - szepnął.
- Co ?
- ARIERU !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - wrzasnął Mazoku i tyle go widziano.
Alex zamarł. Z kopyta ruszył do wyjścia. Reszta zbaraniała.
Aris już miał się wbić w jej szyję, gdy nagle...
- ANI SIĘ WAŻ !!!
Podniósł głowę. Xellos stał nad nim z otwartymi oczami.
- Xe...llosu...
Mazokowi zabłysnęły ślepka. Złapał za jego rękę i ściągnął z jej ramion.
- Wiedziałem. - powiedział. - Ale nie miałem pojęcia, że zabierzesz się za najdroższy mi skarb...
- Xellosu... Co to znaczy ? - Ariel.
W tym momencie zjawił się Alex, a za nim Darkuś.
- On jest wampirem... - Xell.
- Co... takiego ? - Ariel.
- A... Aris ?! - krzyknął Alex. - Niemożliwe, przecież... - zatkało go. Stanął jak wryty. Zobaczył białe kły. Aris spuścił wzrok, ale nie schował ich. Niech wiedzą, myślał. I tak kiedyś musiało się wydać.
- To... prawda... - odparł.
- Tak - pokiwał Xell, z którego emanowało więcej złości niż kiedykolwiek Arielce zdarzyło się wyczuć. - I właśnie próbował wessać się w szyję Arielci... - wziął ją na ręce, jak to bywało w jego zwyczaju ( wiadomo, z damą, tylko na rękach... albo na kolanach...[przed nią, oczywista...] ^^) i teleportował się koło Alexa (chociaż daleko nie miał).
- Niemożliwe... - powiedział Alex i spojrzał na Darka.
- Na mnie nie patrz ! - wzruszył ramionami Aniołek. - Nigdy w życiu nawet nie stałem koło wampira !
-Więc... jakim cudem ? Przecież... ja nic... Powiedz, że to nieprawda !
Teraz zjawili się pozostali. Stłoczyli się w drzwiach, jedynie Nuriko przeleciał przez nich, jak jakiś Prawie Bezgłowy Nick i stanął obok Czarnego Aniołka.
- Ja... też nie wiem, co i jak... Myślałem, że ty mi powiesz, ale... Nie ma wątpliwości.
Moją matką jest nie Aya-san, a wampirzyca...
Wszyscy rozdziawili gęby ze zdziwienia.
- Wampirzyca Miyu...
- Co takiego ??? - ryknęła Ariel, zeskakując z Xella. - Nasza Miyu-chan ?!
- Tak.
- Ale... JAK ?
- Nie wiem jak, ale... TAKA JEST PRAWDA...
Koniec rozdziału dziewiątego
Części trzeciej
Ciąg Dalszy Nastąpi
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.