Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

Ariel's Diary 4 - Paradise

Himura Kenshin

Autor:Ariel-chan
Dodany:2005-08-18 00:58:36
Aktualizowany:2005-08-18 00:58:36


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

ARIEL'S DIARY

Część Czwarta: Paradise

Rozdział trzeci: Himura Kenshin (Oro ^^)



Mały "re-play"*:

Księżyc, wychodząc zza chmur, odsłania tajemniczą postać, z którą walczy Okita-sensei. ^^ Ku zdumieniu Ariel, ową postacią okazuje się być....

- Ke... KENSHIN!!!

Ponownie zareagowawszy na swoje imię, chłopak daje się podejść Soujiemu i ląduje z impetem... to znaczy z hukiem... na murawie ^-^

Ryu, który do tej pory jeszcze nawet na oczy nie widział słynnego Battousai'a, stanął jak wryty, nie wiedząc, co ma, a raczej, co mógłby począć.

Na szczęście Ariel wiedziała, co musi zrobić...

- Souji... Souji!!! - wrzasnęła. - Souji, STÓÓÓÓÓJ!!!!!!!!!!!!!

- To twój koniec... Battousai!!!!!!!!!

Ryk Soujiego odbił się w jej uszach milion razy potężniej i sprawił, że prawie w tej samej chwili zjawiła się tuż przy nim, zatrzymując ruch jego ręki oraz cięcie miecza.

- Souji, błagam cię, przestań.....

- Ariel...-chan... - szepnął, opuszczając rękę wraz z ruchem jej dłoni. Zatrzymała go w ostatniej chwili... - Ariel-chan... dlaczego mnie.... zatrzymałaś?

Kenshin wybałuszył gały ze zdziwienia O__O i bezgłośnie wypowiedział swoje słynne "Oro", po czym, nadal siedząc na ziemi, cofnął się po swój miecz, który odfrunąwszy se gdzieś w przestworza, wylądował... całkiem niedaleko.

- Ariel-chan, odsuń się, Hitokiri sięga po swój miecz...!

(Tutaj kolejne "Oro" w wykonaniu Kenshina....)

- Yamete (<=Przestań), Souji! - krzyknęła, skacząc przed nim, oddzielając go w ten sposób od Kenshina. - Proszę, Souji, nie rób mu krzywdy, zwłaszcza, że Kenshin wcale nie chce walczyć!

- Nie chce....?! Słynny "Siepacz Battousai" nie chce walczyć!? To po co tu przyszedł?!

Ku wielkiemu zdziwieniu Kenshina, żądny krwi morderca, który jeszcze przed chwilą próbował go zabić, zniknął wraz z całą swoją zaciętością, złością i determinacją, w momencie, gdy dziewczyna zatrzymała jego cięcie. Może i Okita Souji nadal trochę się złościł, jednak teraz wyglądało na to, że wszelka nienawiść z niego uleciała, a demon, który w nim tkwił, dał na wstrzymanie i oddał ciało jego prawowitemu właścicielowi.

Battousai uśmiechnął się pod nosem.

Doskonale, wiemy, panie Himura Battousai, że... z tobą jest dokładnie tak samo! (A nawet jeszcze gorzej!)

- Ale... Souji! Kenshin... On już nie jest "Siepaczem Battousai"! To jest Himura Kenshin, zwykły wędrowny samuraj, który zamiast, prawdziwego miecza, używa Sakaby!!!!!!!

- Sa... Sakaby? Miecza z odwróconym ostrzem...? - zdziwił się Souji. - Wybacz, Ariel-chan, ale... o czym ty mówisz? Battousai, to Battousai i musi zginąć bez względu na...

(Kolejne 'Oro' w wykonaniu Kenshina)

- Ależ, Souji... - przerwała mu. - Wiem, że jesteście wrogami, ale... Kenshin jest moim przyjacielem... I jeśli chcesz go zabić, to zabij wpierw mnie!

Tutaj głośne i seryjne 'Ororo' w wykonaniu Kenshina oraz totalnie zdziwione 'No da', w wykonaniu Ryuichiego.

Gdyby Okita-sensei miał jakieś swoje ulubione powiedzonko, pewnie właśnie teraz powiedziałby je bez mrugnięcia okiem, ale... w tym wypadku tylko zrobił zbaraniałą minę, podrapał się po głowie i... uśmiechnął się.

- Wiesz, że w życiu bym tego nie zrobił, Ariel-chan... ^^

- O... Okita-san!!! - ryknął Tetsu, prawie zanosząc się płaczem. - Wiedziałem, że tylko Ariel-san może cię powstrzymać!

- Na na, Tetsu-kun! - <= co miało znaczyć... "Uspokój się, gówniarzu" ^^ (No, może bez tego "gówniarzu" ^^). - Wybacz, Tetsunosuke-kun, że cię nie słuchałem, ale... - tutaj zrobił groźną minę do stojącego już na równych nogach Kenshina. - Wiesz, że ludzie tacy jak "Hitokiri" są naszymi wrogami...

Kenshin odwzajemnił wzrok Soujie'go.

- Dobra, dobra!!!! - Ariel zaczęła wymachiwać rękami. - Nie gapcie się już 'TAK' na siebie!!!

- To znaczy JAK? - Ryuichi doskoczył do towarzystwa.

- Jakby się mieli pozabijać, Ryu-chan.

- Przecież chyba właśnie to zamierzali, no da! o^.^o

- I z czego się tak cieszysz??? Aa, no tak, ty ZAWSZE się cieszysz!

- Dzięki, ty również, no da! o^.^o

- Yare yare... - to nie Xell, jedynie Ariel sparodiowała jego drugie, zaraz po "Himitsu desu", ulubione powiedzonko.

- Ariel-chan, ty seryjnie znasz.... tego człowieka? - Souji wskazał na Kenshina. - Bo jeśli tak, to.....

- Seryjnie, Souji-kun! - krzyknęła, przerywając mu.

- Sprzymierzasz się z wrogiem? - spytał Souji całkiem poważnie, ale... uśmiechał się.

- Wiesz, względna perspektywa, Kenshin mógłby to samo powiedzieć! Prawda? ^.6

- Oro? - zdziwił się Kenshin. - A tak właściwie, Ariel-dono... Może mi powiesz, gdzie ja w ogóle jestem?

- Kuźwa, więc ty nawet nie wiesz, gdzie jesteś? - prawie się na niego rzuciła.

- Oro! O.o No nie... Domyślam się, że w czasach przed erą Meiji, gdyż... Okita-dono jest dowódcą pierwszego oddziału Shinsen Gumi... i... pewnie jesteśmy w Shinsen Gumi... Oro? - odskok w tył, ponieważ prawie by dostał mieczykiem w nos.

- Więc jesteś tu jako zabójca, czy jako szpieg!? - krzyknął Souji, ale.... on wcale się nie denerwował!

- Souji-kun, spokojnie, mówię, spoko!!!!

Ależ Ariel, on się wcale nie denerwuje!!!!

- Nie jestem ani jednym ani drugim, Okita-dono.

- Taaak?

- Słuchaj, Souji, Kenshin mówi prawdę.... Zresztą, on jest z innego wymiaru i nie masz prawa....

- Wiesz, Ariel-chan... Nic mnie nie obchodzi, że pan Siepacz jest z innego wymiaru... Jest naszym wrogiem, nieważne czy jest z tego, czy z innego świata...

- Ale Souji..... U was pewnie nawet nie ma takiego "Siepacza"... ><0

- Fakt, "Siepacza Battousai" nie ma.... Jednak słyszałem o nim wystarczająco dużo...

- Oo, seryjnie?! Słyszysz, Kenshin?! Twoja sława wyprzedza cię nawet w innych wymiarach!!!! (To tak jak mnie!!!) - pozazdrościć "skromności", Ariel... ><0 - ALE!!!! To, że słyszałeś o nim jedno czy drugie, Souji-kun, nie daje ci prawa, aby atakować kogoś nie pochodzącego z twojego wymiaru! Zresztą, skąd ty żeś o nim słyszał, hee?

- Nie powiesz, że nie znasz "Filozofii wymiarów", Ariel-chan! Myślałem, że to jest coś na czym najlepiej się znasz, na no da! o^.^o

- Ryuichi-dono ma rację, Ariel-dono... - odezwał się Kenshin. - Okita-dono ma prawo mnie nienawidzić, gdyż nasze wymiary, o ile się nie mylę, są do siebie równoległe, a dzięki temu..... jest mały kruczek, którym można przeskoczyć niektóre prawa "filozofii wymiarów", jak na przykład to... dotyczące zabrania ingerowania w inne wymiary, czyli między innymi zabijania... i...

- Kuźwa, Kenshin, ty się dobrze czujesz? - Ariel sprawdziła mu czoło. - To tak jakbyś mówił swojemu wrogowi, "chodź i mnie zabij"!

- Nie, ja tylko... - Kenshinek się speszył. - Ja tylko mówię prawdę...

- Właśnie, Ariel-chan, Kenshin-kun jest po prostu prawdomówny! Zresztą, jeśli te wymiary są do siebie równoległe...

- Momento mori!!!! - ryknęła Ariel. - O co chodzi z tym, że wymiary są "do siebie równoległe"... Ja na to czekam cały czas!!!!!

- Serio nie wiesz??? - <= oO.Oo (Ryu <=chyba oczywiste!)

- Seryjnie serio??? <= O.o (Kenshin)

- Naprawdę naprawdę??? ^o^ <= (Okita-sensei)

- No przeca mówię!!!! >'<

- A no, skoro tak, Ariel-dono...

- Uno momento!!!!!!

- Co znowu, Ariel-dono?

- No właśnie to!!!!

- Oro???

- Jak, do ciężkiej cholery, nie przestaniesz na mnie mówić "dono"... to chyba wyślę cię na księżyc najbliższym promem kosmicznym, potem usmażę na rożnie, a Kaoru jeszcze po mnie poprawi!!!!

- Ka... Kaoru-dono?

- Tak, bo jak się przez miesiąc nie pokażesz w Kamiya-dojo to.... wolę sobie nawet nie wyobrażać, co ona z tobą zrobi!!!!!!!!!! %*&%&*>$^%#@*#^#@!%&^*?$#@%&*$^*$&

- Oro.... <= O.o'

- Piii... ka... <= oO.Oo

- Oi... <= ^.^ - totalnie zakręcony Okita-sensei

- "Raaany, ona jest jeszcze straszniejsza od Hijikaty-sensei!!!! A myślałem, że już nic nie ma straszniejszego!!!!" - jeszcze totalniej zakręcony Tetsunosuke.

- Nie "Oro", Kenshin, tylko....?????

- Eee... Dobrze... Ariel... -san...

Chwila ciszy....

- Źle!!!!!!!

- Oro?

- Ile razy mam powtarzać... Przez to twoje "dono" czuję się jak "stara krowa"!!!!

- Ale to to samo, co "san"... Oro... (I nie jesteś starą krową....)

- Właśnie, to samo... Jak, do kogoś kto jest tyle lat od ciebie młodszy, możesz mówić na "pani" ?!?!?! Nieważne, czy "dono", czy "san"... Nie jestem dla ciebie żadna pani!!!

- Oro... To jak mam mówić??? O.o'

- Najlepiej tak jak wszyscy... ^^

- Czyli...?

- Souji-kun, Ryu-chan...?

- Słucham, Ariel-chan...? - odpowiedzieli równocześnie.

- No właśnie!!!! Już tyle czasu, a ty nadal nie umiesz się nauczyć!!!

- Eee... Dobrze, już dobrze... Ariel... ArielCIU.... ^^0

- Ups, tak chyba lepiej też nie....

- Oro?

- No bo wiesz... Mi to nie przeszkadza... Ale tak lubi na mnie mówić Xelli... To wiesz.... - z leksza spurpurowiała.

- Acha, to nie ma sprawy... Ariel... -CHAN... - uśmiechnął się Kenshin. - Trochę mi dziwnie, zwłaszcza, że Yahiko-kun jest od ciebie młodszy, a nienawidzi jak się tak na niego mówi....

- Yahiko-chan to Yahiko-chan... Dla mnie zawsze będzie słodkim Yahiko-chan....

- Oro? Nie mówisz tak na niego!

- Bo nie chcę, żeby się mały wkurzał! ^^

- A no fakt, Ariel-do... To znaczy... - zaraz się poprawił. - Ariel-chan... Miałem ci coś wyjaśnić, prawda?

- No to dawaj! ^^ (Teraz już może być!)

- Więc... wymiary równoległe tzn. takie, które są w jakiś sposób połączone, na przykład... opowiadają o tym samym lub o czymś bardzo podobnym, takim jak, w tym przypadku, fakty historyczne, których raczej nie da się zmienić. Albo kiedy należą do tego samego autora, wtedy może je łączyć nie tylko fabuła, ale i kreska, czy nawet ci sami bohaterowie.

- Aaa... To ja wiem, o co chodzi!!! ^__^ My tylko trochę inaczej na to mówimy!!!

- To znaczy jak? - O.o

- Że wymiary są... "z leksza połączone"... Ale to o to samo chodzi! ^^

<GLEBA>

- Ha? Souji-kun, Kenshin, Tetsu-chan...? Nic wam nie jest? Ryu, czemu oni glebnęli, a ty nie?

- Bo ja zaliczyłem glebę w myślach! ^^ (Zresztą, za dobrze cię znam!)

- Acha...

- Oro-ro-ro.... - jęknął Kenshin.

- Normalnie rewelka... - stwierdził Okita-sensei, podnosząc Tetsu-chana i... zanosząc się śmiechem...

- Extra, skoro się już wszyscy znamy, jak to powiedział Timon z Króla Lwa... - wystrzeliła nagle Ariel - Może urządzimy party w dojo** u "Shinsen Gumowców"????

- Oro, już myślałem, że u mnie...... Kaoru-dono by mnie zabiła...... (Reszcie pewnie by spasowało, zwłaszcza Sanosukiemu... ><0)

- Co proszę, party? - zdziwił się Souji. - Może tak na poważnie, Ariel-chan... W którym miejscu "wszyscy" się znamy?

- Racja, więc seryjnie... Chodźmy do środka, zapoznam was z resztą!!! ^^

- ????? <= wszyscy.

Ariel, Ryu i Kenshin powędrowali za Okitą-san do jego "apartamentu" w dojo, gdzie, otworzyli "zasłony", tzn. takie ruchome drzwi i wyszli na świeże powietrze tuż koło małego, zazieleniałego choby-ogródka, w którym Souji-kun, między innymi.... hoduje świnie. Na razie czaicie, o co biega, zgadza się? To sobie jeszcze wyobraźcie, że nie wyszli na to "świeże powietrze" prosto na trawę, tylko oni tam mają takie korytarzyki z daszkiem, które ciągną się wokół dojo, coś w rodzaju "balkonu" bez barierek, ale nie parę metrów nad ziemią, tylko chyba parę (naście) centymetrów.

No, wszyscy powinni wiedzieć, o co chodzi, a jak nie to, proszę se obejrzeć "Kenshina", "Peace Makera", albo inne anime, w których pełno takich konstrukcji, chyba nawet nie tylko w samurajskich tytułach.

Koniec organizacyjnych pierdół, wiem, że są niepotrzebne, ale trzeba też czasami wyjaśnić, jak wygląda achitekturka, czyż nie? (<=Jeżeli według ciebie TO miało być wyjaśnienie, jak wygląda "architektura", to niech cię gęś, albo najlepiej... świnia kopnie!!!! Okita-san, wołaj tu Saizou, szybko!!! - dopisał... świrnięty kapłan ^^ Taaaa, ja ci dam... Zaraz naślę super-prosiaka Saizou! Na ciebie, oczywista!)

- Rurouni... Kenshin? - zapytał na koniec Souji, gdy Ariel skończyła swoje super-ultra- szybkie wyjaśnianie i tylko tyle zdołał z tego zrozumieć. - Chcesz powiedzieć, że... z zawodowego mordercy, Siepacza Battousai'a***, Himura-san stał się.... Rurouni**** - wędrownym samurajem?

- Tak, dokładnie tak jest!!! - przytaknęła z uśmiechem od ucha o ucha.

Ryu, Tetsu, a przede wszystkim, Kenshin - spojrzeli na nią z kropelkami na czołach.

- No, może Ariel-chan trochę to przekoloryzowała, ale... mniej więcej tak jest! (Oro... Powiedzmy...)

- He? Co niby przekorolo... przekolorowałam?!

(- Nawet nie umie powtórzyć.... ^^0 - zdębiał Ryu-chan)

- No co niby??? Może to, że Kenshin jako wędrowny samuraj wędruje po całym świecie i swoim mieczem pomaga biednym i bezbronnym, uciśnionym wdowom, sierotom i starcom, walczy w obronie miłości i sprawiedliwości i przy okazji wcale nie okrada bandytów, wręcz przeciwnie, sam da się prędzej okraść i prędzej sam da się zabić, niż zabije kogokolwiek, nawet największego bandziora!!! ^^

Wszyscy, oprócz Soujiego (bo nawet Tetsu widzi, że ona przesadza) - załamka i znów kropelki na czołach (Przynajmniej nie glębnęli!)

- Ariel-chan, tobie się chyba ze Slayersami potętegowało..... ><0 - stwierdził Ryu. - To Lina okrada bandytów, a Amelia ma bzika na punkcie miłości i sprawiedliwości....

- No to przeca mówię, że Kenshin nikogo nie okrada! - a Ariel dalej swoje... - Zresztą, tak czy inaczej, Okita Souji-kun, Ichimura Tetsunosuke-kun.... I waszej trójce..... Sorki, czwórce za drzwiami.....

Wszyscy, zbaranieli, obrócili głowy i zobaczyli czwórkę czających się Shinsen Gumowców za zasłonowatymi drzwiami...

- Przedstawiam wam Himurę Kenshina, mistrza miecza-Sakaby, byłego Siepacza Battousai'a, będącego w tej chwili najlepszym człowiekiem, jaki w ogóle kiedykolwiek chodził po ziemi!!!!! ^_____________________________________^

- Oro.... Ariel-chan, przestań już, zawstydzasz mnie......... - jęknął Kenshin.

- Kiedy to prawda! - zrobiła minkę a'la Ryu-chan (<=oO.Oo, czyli niewinne spojrzenie połączone ze zdziwieniem i całkowitą szczerością... Oj, Ariel, ten 'mały' Sakuma coś źle na ciebie wpływa... Głupota seryjnie jest zaraźliwa.... ><0)

- Nie wiem, jak bardzo to przekoloryzowałaś, Ariel-chan.... - odezwał się Souji, uśmiechając się tymi swoimi niebieskimi oczkami. - Ale... nie mam powodu ci nie wierzyć.... Wprawdzie Battousai to zawsze Battousai... - znowu zmierzył Kenshina wzrokiem. - Jednak jeśli to twój przyjaciel, muszę, niestety, to zaakceptować.......

- Na na, Souji-kun, spox, przeca chyba po to, tak to przekolorowałam, abyś przestał tak krzywo patrzyć na Kenshinka! Co nie, Kenshin? ^^ Macie się zaprzyjaźnić! ^^

- Wiesz dobrze, Ariel-chan, że z mojej strony nie ma żadnego problemu... - odparł Kenshin. - Jednak, żeby była zgoda potrzebna jest akceptacja dwóch stron... Mam nadzieję tylko, że Okita-dono kiedyś zmieni zdanie na mój temat...... ^^

- Właściwie to..... - sprostował Souji. - ...Już trochę zmieniłem... inaczej nie uśmiechałbym się tak i przede wszystkimi... nie zaprosiłbym cię, Himura-san, do własnego domu ^-^ - policzki Okity zaróżowiły się, jak to często bywa w przypadku Ryuichiego. - Jednak to wcale nie znaczy, że od razu będziemy przyjaciółmi... Ariel-chan......

- Eee... jasne, kapuję, Souji, kapuję! ^^0

- Yokatta (<=To dobrze) - uśmiechnął się Souji, po czym znowu spojrzał na Kenshina, który odwzajemnił uśmiech.

Oboje, i Kenshin i Souji, byli bardzo zdziwieni, poznając się wzajemnie, gdyż,

żadnemu nawet nie przyszło do głowy, że mogą być aż tak..... do siebie podobni.

Soujiego zdziwiła postawa Himury, który mimo, iż wygląda i zachowuje się jak podlotek, potrafi z wyrafinowaniem wyłożyć na ławę to, co mu na sercu leży i przede wszystkim szczerze i bezpośrednio podchodzić do sytuacji. W istocie, w niczym już nie przypominał dawnego Hitokiri. Pomimo, iż wydawał się być poważny, atmosfera, którą wokół siebie tworzył, sprawiała wrażenie luźnej, przyjemnej i łagodnej, co jeszcze bardziej potwierdzało kultowe "Oro" padające co chwilę z jego ust.

Tymczasem czwórka, jak na razie, tajemniczych postaci, czających się pod drzwiami, bacznie obserwowała słynnego Hitokiri Battousai'a, na którego temat musieli raptownie zmienić zdanie, usłyszawszy przekoloryzowane opowieści Arielki.

- Normalnie, niewiarygodny człowiek, a jednak Battousai jak byk!!!!!! - powiedziała rudowłosa postać.

- Racja, Shinpachi-kun, blizna w kształcie krzyża jest niezaprzeczalnym dowodem!!!! - odparła ciemnowłosa postać, a pozostałe dwie kiwnęły głowami, zgadzając się w zupełności.

Nasz kochany Rurouni, jak zapewne wszyscy wiecie, jest urodziwym chłopakiem, o jakże dziewczęcej twarzy, którą szpecą jedynie dwie blizny w kształcie krzyża, przecinające jego lewy policzek i będące jego znakiem, już wręcz, "firmowym". Do tego dochodzi ruda, długa czupryna, związana w koński ogon i śliczne, błękitne oczęta ^^

A tak dla porównania...... ^^

Souji Okita jest jeszcze urodziwszym chłopcem, (gdyż żadna blizna nie szpeci jego ślicznej twarzyczki), o niebieskich oczach i granatowo-fioletowych, długich włosach.

No cóż, oboje wyglądają jak przedstawiciele płci przeciwnej, słowem, są śliczni i słodcy jak z obrazka, a jednocześnie... tak samo groźni, nieustępliwi i niebezpieczni, z tą małą różnicą, że Kenshin "był", a Souji w dalszym ciągu... jest niezłym mordercą.

Jednak...

Mimo, że tak bardzo do siebie podobni, konflikt między tą dwójką był nieunikniony.

Nie powinnam się tutaj rozwodzić nad historią Japonii, jednakże, aby w pełni zrozumieć, dlaczego Souji ma aż takie uprzedzenia do Kenshina, należy wspomnieć, iż... Himura pochodził z Ishin Shishi, natomiast Souji (jak już wiecie) z Shinsen Gumi.

Nie miało żadnego to, czy pochodzili z różnych, czy z tych samych wymiarów, po prostu Shinsen Gumi i Ishin Shishi byli w pewnym czasie naturalnymi wrogami, a to, że u Kenshina ten czas już dawno się skończył, nie oznaczało, iż u Soujiego również. Takie zestawienie daje nam iście wybuchową mieszankę.

Wspomnę jeszcze, czym są owe, tajemnicze nazwy, które, zresztą, jak i wiele rzeczy, imion i nazw własnych w tego typu anime, mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistej historii Japonii, co jest jedynym powodem, dla którego i w wymiarze Kenshina i w wymiarze Soujiego pojawia się praktycznie to samo Shinsen Gumi. (Prościej powiedziawszy... bo już namieszałam... ><0 Autorzy mang czerpią idee z tych samych faktów historycznych i potem mamy dwie różne historie z tymi samymi postaciami......)

Shinsen Gumi to grupa mistrzów miecza (szermierzy-zabójców ^.6), którzy w wojnie domowej, między starym a nowym porządkiem w Kraju Kwitnącej Wiśni, opowiedzieli się za tym starym, czyli stanęli po stronie szogunatu Tokugawa (Tzw. Bakufu), będącego, m. in. przeciwko otwarciu granic państwa na inne kraje. Ishin Shishi, natomiast, były to grupy zwalczające dominację shogunatu, pragnące otwarcia Japonii na resztę świata i zrównanie ze sobą warstw społecznych. Innymi słowy...... pragnęli dobrze, jednak to oni byli buntownikami.

Patrząc z perspektywy czasu, nie trudno wywnioskować, kto tutaj miał większą rację, nieprawdaż...? W końcu nie zauważyłam, abyśmy w XXI-szym wieku mieli utrudniony dostęp do Kraju Kwitnącej Wiśni, nie licząc, co najwyżej, zawartości naszych portfeli.

(Ekhem... Mam nadzieję, że niczego nie pokręciłam.... ><0)

Ale wracajmy spowrotem do naszego tematu, czyli "Rurouni Kenshin" kontra "Peace Maker Kurogane" ^^

Kto tak właściwie jest zły, a kto dobry, w wymiarach Kenshina i Soujiego, jest kwestią sporną i raczej względną, zależną od punktu widzenia... Najlepiej przyjąć całkowicie alternatywną opcję: nikt nie jest ani zły, ani dobry.

Można powiedzieć, że Ishin Shishi to ci 'dobrzy', gdyż 'wygrali', jednakże, to oni mieli po swojej stronie takich zawodowych 'siepaczy', jak nasz Hitokiri Battousai... Z drugiej strony Shinsen Gumi wcale nie było gorsze, czego dowodem są choćby umiejętności i instynkt mordercy Soujiego.

Najważniejsze z tych moich wywodów jest to, byście zapamiętali, iż Ken i Souji znajdują się po przeciwnych stronach barykady i są zaciętymi, naturalnymi wrogami ^-^ (Przynajmniej na razie, oczywista ^___^ Przy takich charakterach, jak oni......)

Było o podobieństwach, trzeba jeszcze zaznaczyć (prócz tej głównej, z barykadami) różnice między Soujim, a Kenshinem.

Przede wszystkim, Kenshin i Souji żyją w różnych czasach, Okita-san - w trakcie trwania wojny domowej, natomiast Himura-san - w 10 lat po jej zakończeniu. W czasie wojny, Kenshin rzeczywiście był słynnym zabójcą, ''Siepaczem Battousaiem'', który ścinał wrogów, niczym wcielony demon i swoim mieczem torował drogę ku nowej erze, Meiji, jednak... W wyniku pewnych okoliczności (dzięki którym, zresztą, otrzymał swój znak "firmowy", bliznę w kształcie "X-sa"), zszedł ze zalanej krwią, złej ścieżki i zamienił prawdziwy miecz na "Sakabę" (miecz o odwróconym ostrzu) oraz... przysiągł już nigdy nikogo nie zabić. Jak do tej pory, udało mu się dotrzymać obietnicy. Kenshin wprawdzie walczy za pomocą Sakaby, którą może zrobić krzywdę, ale na pewno nikogo nie może zabić. To tak, jakbyście próbowali przeciąć jabłko nie tą stroną noża, co trzeba... na pewno trochę naruszylibyście skórkę, ale nie sądzę, żeby udało wam się wskórać cokolwiek więcej, że już o obraniu nie wspominając... ^--^

I właśnie dlatego Ariel wychwala Kenshina pod niebiosa...

- Mówię wam, Kenshin jest złotym człowiekiem, o złotym sercu i nieskazitelnie czystej duszy! Nigdzie nie znajdziecie lepszego człowieka!!!

- Dobra, dobra, Ariel-chan, przestań już..... - Kenshin był z leksza załamany. ><0

- Tak, jasne... Nie licząc tylko tych setek trupów u jego stóp jeszcze 10 lat temu... - powiedział z ironią, a wręcz z kpiną, Souji.

- Souji, przecież mówię o teraźniejszości, nie o przeszłości! Przeszłość się nie liczy! - upierała się Ariel, przyjmując minę bojową. - Właśnie dlatego, że Kenshinek zabił w przeszłości tyle istnień, teraz odkupia swoje grzechy, poprzez ratowanie i pomaganie innym ludziom!!! ><

- Ale 'siepacz' zawsze będzie 'siepaczem'... - odparł Souji, nawet nie zdając sobie sprawy, że w wymiarze Kenshina ktoś już tak powiedział (<=Bodajże... Saitou...???)

- Och, Souji! Rany, Kenshin powiedz coś, dlaczego tylko ja mam cię bronić???

- Nie musisz mnie bronić, Ariel-chan...

- No nareszcie, Kenshin! ^^

- Okita-dono ma rację....

- He???? O.O

- To nie jest tak, że przeszłość się nie liczy. Liczy się i to jak najbardziej i właśnie dlatego teraz staram się nadrobić za wszystkie swoje grzechy. Jeżeli kiedyś przyjdzie mi zapłacić za nie najsroższą z kar, pogodzę się z tym... Jednak, póki co..... trzymam się życia, aby mógł.... dopełnić swojego zadośćuczynienia i uratować więcej istnień, niż w tamtym czasie straciłem.....

Cisza.... ~~~~~~~~

Wszyscy w osłupieniu i z podziwem gapią się na Kenshina...

Nawet Ariel, która nie może wyjść z podziwu za każdym razem, gdy słyszy tego typu słowa z ust Battousai'a.

- No i właśnie to próbowałam wam powiedzieć.... - uśmiechnęła się dziewczyna. - Złoty człowiek, po prostu złoty człowiek.... Mogę ci mówić "złociutki"???? o^----^o - palnęła z różowymi rumieńcami na policzkach.

- Oro?

Reszta o mało nie glebnęła.

- Mogę, mogę??? o^___________________^o

- Jasne, nie ma sprawy, Ariel-chan..... ^^ (*Któżby się oparł takiemu wzrokowi?*)

- Extra, Złociutki! ^^

- Tylko... skoro ja jestem "złociutki"... To ty, w takim razie, powinnaś być "złociutka"...

- Ja???

- Oczywiście ^^

- Zgadza się jak 2+2=4, na no da!!! - ryknął Ryu-chan. - Arielcia ma jeszcze złotsze serduszko niż Kenshin-kun!!!!

- Ara, jasne... O.o (<=niedowierząca Ariel)

- Nie żartuję! Kiedy pierwszy raz usłyszałem opowieści o szermierzu Kenshinie, zaraz pomyślałem... "Ten facet ma chyba tak złote serce jak Arielcia"!!! Kenshin-kun, jesteś jedyną osoba, która jej w tym dorównuje!!!!!! o^-------^o

- Może i dorównuję, Ryuichi-dono...

- Ryu-kun, albo Ryu-chan... - poprawił go. - W ogóle jeszcze się nie przedstawiłem, a już wiesz, jak się nazywam... Jestem Sakuma Ryuichi!!! Miło mi!!!

- Wzajemnie, Ryuichi....... - chwila na zastanowienie. - Ryuichi-kun... ^^ Chciałem powiedzieć, że może i jej dorównuję, jednak... Ariel-chan zawsze będzie miała priorytetowe pierwsze miejsce jako... "Złociutka" ^^

- Eeee..... - z leksza spowity burak na widok niebieściutkich oczu Kenshina. - Znaczy się...... (O kuźwa, tera już wiem, jak się czuł Kenshinek..... ><0)

Souji coraz bardziej nie mógł wyjść z podziwu. Jeżeli, żyjąc w czasach pokoju, Kenshin rzeczywiście pomaga ludziom i nikogo nie zabija, naprawdę zasługuje na miano "złotego człowieka". Do tego to jego opanowanie i rozumowanie, wcale nie przypominające rozumowania mordercy, a człowieka.... dobrego, szlachetnego i oddanego sprawie, którą sobie wyznaczył. Ale.... czy Kenshin naprawdę jest takim wspaniałym i szlachetnym człowiekiem? My (wy + ja) na pewno nie mamy żadnych, co do tego, wątpliwości.... w przeciwieństwie do Soujiego...... ^.6

- Ech....... Wcale nie, wcale nie!!! Ja nie dorastam Kenshinowi do pięt, jeżeli chodzi o 'złote serce'........ <>0 - upierała się Ariel, jednak......

- I tu się mylisz...

Tajemniczy głos pojawił się tak nagle, jak i cała reszta 'tajemniczej postaci'..... ^^

Koniec rozdziału trzeciego

Części Czwartej

Ciąg Dalszy Nastąpi

P.S. Ekhem... Jakby ktoś nie wiedział.... Takie imiona jak "Souji", czy "Saizou", czyta się z długim "o", gdyż "u" to zazwyczaj taki "wydłużnik", którego w dodatku, raz piszę, raz nie, jak mi się podoba... ^^ Pozdrófka dla nie-poliglotów! ^^ (Sorki, nie-poligloci, sorki, poligloci, tak mi się tylko wspomniało.....)

P.S. *Re-play, czyli po prostu "powtórka"

P.S. **Dojo (czytaj: "dodźio") to takie.... ee, jakby to powiedzieć... ><0 (Ariel sama nie wie)... To takie miejsce, gdzie się ćwiczy sztuki walki.... Taka 'szkółka niedzielna' dla samurajów, tak właśnie, szkółka niedzielna to najlepsze określenie! ^_______^ (<=Tja, jasne jak gwint, lepiej się schowaj z tymi swoimi wyjaśnieniami!!! ><0)

P.S. ***Jak pewnie zauważyliście, używam zmiennego nazewnictwa, więc w razie czego, parę słów wyjaśnienia. "Siepacz", czyli wolne (i najlepsze) tłumaczenie słowa "Hitokiri" (<=Co znaczy też morderca, zabójca i wszelkie temu podobne..... całkiem milusie zwroty ^^), natomiast samego "Battousai" się nie tłumaczy, przynajmniej nie zauważyłam (Załóżmy, że taki przydomek ^^)

P.S. ****"Rurouni", czyli wędrowny samuraj, a dokładniej, zlepek słów "Rurou" - "Wędrówka" + "Rounin" - "Samuraj bez pana".

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.