Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

Ariel's Diary 4 - Paradise

Hey, Suzu... kibun wa doudai?

Autor:Ariel-chan
Dodany:2005-11-13 22:47:44
Aktualizowany:2005-11-13 22:47:44


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

"ARIEL'S DIARY"

Część czwarta: Paradise

Rozdział siódmy: Hey, Suzu... kibun wa doudai?* ^^

(*Patrz: tekst końcowej piosenki!)

OSTRZEŻENIE:

Ekhem... W tym rozdziale mamy spojlery a'propos "Peace Makera"...

Tak seryjnie... tu ZAWSZE są jakieś spojlery, więc, proszę wpierw o upewnianie się, że się dane anime zna, bądź... nie i z pewnością nigdy się nie zobaczy, ołki-dołki??? ^^

KONIEC OSTRZEŻENIA

Nuriko-kun rzeczywiście nie widział się już potem z Kibą. Xelli teleportował się do niego, zanim zdążył do nich dotrzeć i kazał wracać do dziewczyny, a następnie, po rzuceniu Kibie krótkiego "Zobaczę, co da się zrobić", sam tam się udał. Na miejscu okazało się, że nigdzie jej nie ma, więc rozdzielili się, aby ją znaleźć. Dalej już wiecie, Xell znalazł Ariel w dojo Shinsen Gumowców, gdzie wymyślił bajeczkę o szczęśliwym zakończeniu.

Tymczasem Souji z Kenshinem nie umieli dojść do porozumienia, co się stało Xellosowi.

- Mówię ci, obraził się na Ariel! Za to, że tak go traktuje! - stwierdził Okita.

- Tak, bardzo możliwe... Ale... czy płakałby z tego powodu? Mnie się wydaje, że to jednak coś innego...

- Uwierz mi, Himura-san, z tego, co wiem, znam Xellosa-san trochę dłużej niż ty! Niemożliwe, zresztą, żeby płakał...

- Może i dłużej, Okita-dono... - niebieskie oczy Kenshina błysnęły. - Ale ja go chyba znam trochę lepiej...

- Lepiej? Nie powiedziałbym...

- Co cię z nimi łączy? - zapytał niespodziewanie Ken. (<=Ale, broń Boże, nie mylić z Kenem od Barbie!!!! ^.6)

- Z... nimi? - nie zrozumiał Souji.

- Z nimi! - Ken kiwnął na towarzystwo na dworze oraz na śpiącego słodko Ryuichiego. - Nie licząc, oczywiście, twoich wilków... Och... przepraszam... - skapnął się, co powiedział. - Nie powinienem...

Souji uśmiechnął się.

- Wilki Mibu, tak nas zwą... - kiwnął Okita. - Nic nie szkodzi... Zaś jeżeli chodzi o Ariel i jej spółkę... Xellos-san, Nuriko-san, Ryuichi-san... to są moi przyjaciele... ^^

- Moi również ^__^

- Więc jednak... chyba coś nas łączy... I ze względu na tą przyjaźń... - uśmiech od ucha do ucha. - Jestem w stanie zapomnieć, że jesteś z Choushuu* (*rejon, z którego pochodzi Kenshin, nomen omen, jak nie trudno się domyślić, stamtąd są główni wrogowie Soujiego... - przypominajka Ariel, jakby ktoś zapomniał! )

- Arigato, Okita-dono ^^

- Ale... zaznaczam, że nie na zawsze...

- Oro?

- Chcę się jeszcze z tobą zmierzyć. Ale na serio, nie na ten twój odwrócony miecz.

Kenshin uśmiechnął się słodko, jak on to potrafi.

- Wybacz, Okita-dono, ale tego drugiego obiecać nie mogę. Za to mogę ci obiecać pojedynek...

- Co... jest...? - Ryu-chan obudził się, ziewnął i potarł piąstkami oczka, a Souji i Ken zrobili efektowne miny. - Souji-kun, nie obrażaj się na Kenshina, on nigdy nie odłoży Sakaby* (*Miecza o odwróconym ostrzu - kolejna przypominajka Ariel ^^) - Uaa, dobranoc! - położył się spowrotem na kolanach Kenshina i przytulił się do swojego pluszaka.

Ken i Souji - wzrok na siebie... =_=0 & O_o0

- Czy on... rzeczywiście śpi? - zastanawiał się Ken.

- Poprawka, pytanie brzmi... Czy on rzeczywiście ma tyle lat, ile ma... (Gorzej niż przedszkolak!)

- Oro, zgadza się... o.O - zbaraniał Ken. - A myślałem, że to ja zachowuję się niepoważnie jak na 30-latka.

- Oi, a wy co?! ^---^ - zawołała nagle Ariel i wpadła do dojo. - Chyba nie powiecie, że nadal się kłócicie, he??? (A ten, co? Niemowlak? Mówię o tym na twoich kolanach, Kenshin-chan!)

- Ależ skąd, Ariel-chan! - odparł Souji => o^----^o

- Yokatta! ^^ - ucieszyła się. - Właśnie, Souji-kun, uśmiechaj się tak zawsze, wyglądasz po prostu uroczo, jak jakaś dziewuszka! ^^

- Och, dla ciebie wszystko, Ariel-chan! - o^_____^o Souji ma tak samo urocze różowe policzki jak Ryu-chan.

- Oj, nie patrz tak na mnie Kenshin-chan, ty też jesteś prześliczny! ^^

- Dzięki, Ariel-chan, ale wcale nie miałem niczego takiego na myśli... =---=0

- Żebyś się nie czuł pokrzywdzony, więc tobie też mówię! ^^Ale... prawda jest taka, że Souji-kun bardziej wygląda jak dziewczynka! ^^

- Oro... ^^0 - Kenshin trochę zbaraniał przez tą jej "szczerość".

- Ariel-chan, ty jesteś urocza, a nie my! - stwierdził Souji.

- Ja tylko mówię prawdę... - wzruszyła ramionami. - Ale DZIĘKI!!! ^---^

- Oro... Dobrze, że Xellos-san nie słyszy tej konwersacji...

- Aa, Xelli nie słyszy... ^^ He, jak to, Kenshin??? Nie ma tego fioletowego bałwana???

- Oro? A no nie ma, jak widać. Gdzieś se poszedł!

- Jak to "Gdzieś se poszedł"??? Nie czai się gdzieś tu??? - Ariel szuka po kątach, za drzwiami i na żyrandolu ^^ - To... kuźwa... - i po stwierdzeniu, że rzeczywiście nigdzie go nie ma... - ...To po co ja się produkuję????????

Kenshin i Souji zaliczają GLEBĘ (<=Ken taką ostrożną, żeby nie zbudzić dzidziusia! ^^)

- Nie żeby coś, chłopcy, seryjnie mówiłam, ale wiecie... mogłam przy okazji powkurzać tego

fioletowego bałwana, a tu patrz, figa z makiem! ><

- A może... ja ciebie powkurzam? ^^

- UAAAAAAAA!!!

<KADUP>

- Nie strasz mnie, ty świrnięty kapłanie!!! Uff, ale się wystraszyłam... Pojawił się mi tuż przed nosem! ~><~

- Auć, ale nie musiałaś od razu... - Xelli pozbierał się właśnie ze... ściany, którą z gracją zaliczył.

Kenshin i Souji z leksza zbaranieli... O_o & ^-^0

- Szczęście, że chociaż nie słyszałem tego, czym chciałaś mnie powkurzać! ^^

- W sumie.. racja... Oo, przymulony??? O.O

Nagle tuż przed Xellosowskim nosem (ma za swoje, straszak jeden!!! ><) pojawił się...

- S... Saitou... san? - wyjąkał Xelli, o mało nie dostając zawału (<=Ale przynajmniej nie walę od razu jak ona!!! - dop. Xelli)

Kenshin zareagował, usłyszawszy znajome nazwisko, ale... z leksza zbaraniał, gdy zobaczył tzw. 'przymulonego'... Tak, tak, wiecznie zaspane oczy są wizytówką Saita Hajime, dowódcy trzeciego oddziału Shinsen Gumi.

- Hajime-san! - Souji klasnął w dłonie, ucieszony.

- Przy... przymulony!!!! - ryknęła Ariel. - Miło cię znów widzieć!!! ^^

- Wzajemnie... - odparł spokojnie Saitou, nie spuszczając wzroku z Xella =_= - Widzę, że coś pana martwi, Xellos-san... Jakiś czarny cień wyrzutów za panem krąży...

- Eeeeee... O.o0

- Ależ nie, przymulony-san!!! - zaprzeczyła Czarna. - On ma tak zawsze, w końcu jest Mazokiem!

- Acha... chyba, że tak... - powiedział jeszcze spokojniej Saitou.

Xelli podziękował jej w myślach. Nieświadomie go uratowała.

- "To... to jest... Saitou Hajime?" - Ken nie zaliczył 'gleby' tylko z racji dobrego wychowania. - Bardzo przepraszam... - powiedział. - Pan... Saitou Hajime? ^^0

- Tak, słucham?

- Oro... O.o0

- O co chodzi, Himura-san, zdziwiony? Dlaczego? - spytał Okita-sensei.

- A no.... O__o

- AAAAA, o to ŁAZI!!!!!! - skapnęła się Ariel - O przymulonego, tak????? Bo wiesz, Souji, dlaczego na Saita mówimy "przymulony"???

- Eee...? Bo tak wygląda?

- Zgadza się, ale...! Mówimy z Nurim 'przymulony' po to, aby go odróżnić od 'nie-przymulonego', czyli... Saita Hajime z wymiaru Kenshina-chan!!! Co nie, Nuriko-kun??? - krzyknęła wstecz. ^^

- HAAA? Jasne, ale co? - po chwili przyleciał Nuri. - Aa, przymulony!!! To już wiem, o co biega! Kenshin-kun, poznaj 'przymulonego' Saita Hajime, jakże różnego od tego twojego!!!!

- Oro... Właśnie widzę...

- Ty jesteś... Himura Battousai, tak? - odezwał się Saitou.

- Łał, Saitou, to aż takie masz te zdolności? Które duchy ci to powiedziały? - powiedzmy szczerze, teraz to Ariel robiła se z niego jaja... ><0

- Duchy? Nie, spotkałem po drodze starszego Ichimurę. Wszystko mi powiedział.

- A... cha... ^^

- Bardzo mi milo, Himura-san! - Saitou podał mu rękę.

- E... Wzajemnie... ^^0 - Kenshin pomyślał, jakież to dziwne, witać się z Saitem Hajime. - Naprawdę, Saitou-dono z mojego wymiaru jest zupełnie inny...

- Widzę czarny cień na pańskiej przeszłości, Himura-san... =__=

- T... tak? O.o - zdębiał Kenshin.

- Wiesz, przymulony, bez komentarza... - Ariel złapała się za głowę. - Nie wyskakuj z czymś takim do samego Battousai'a...

- Ale kiedy to prawda... =__=

- Proszę się nie przejmować, Himura-san... - rzekł Souji-kun. - Hajime-san tak zawsze... To normalka...

- Tak, rozumiem... Nie mogę uwierzyć tylko, że może istnieć "taki" Saitou-dono... ^^0

No bo wiecie... Przymulony z "Peace Makera" wcale nie przypomina tego poważnego typa spod ciemniej gwiazdy, Saita Hajime z "Rurouni Kenshina". Moc podobna, ale charakterki zupełnie niepodobne. Co wcale nie znaczy, że Saitou Hajime* jest gorszy, jest tak samo czaderskim gościem jak przymulony ^^ (*Saitou to Saitou, a przymulony to przymulony, kapewu???)

- Ara, Nuriko-kun, gdzie żeś zgubił Komediowe Trio??? - Ariel zaczęła się rozglądać na prawo i lewo.

- Pojęcia, nie mam, gdzieś ich wcięło... (Jeszcze przed chwilą tu byli...)

- Widocznie poszli na obiad... - Souji luknął na zegarek.

- Och, Okita-dono i Saitou-dono też powinni pójść w takim razie... - zauważył Kenshinek.

- Kiedy nie wypada zostawiać gości... Prawda, Hajime-san? o^-^o

- W zasadzie to... ja jestem głodny... więc się pożegnam... Żegnam! - i tyle go widziano, a Souji z leksza zdębiał...

- Wiedziałem, że tak powie... - stwierdził Souji.

- Saitou to Saitou, ale... to może ja pójdę ochrzanić Komediowe Trio, że nas zostawili? ^----^

- Ha? - Ariel nie sczaiła, a ducha już gdzieś wcięło. - Eeej, Nuriko-kun, nikogo nie musisz och... Ach, padnąć można...

- Niech idzie - uśmiechnął się Souji. - Pozostali będą mieli ubaw, jak zobaczą latającego ducha.

- Ara, nie powiedziałabym...

- AAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!! - przerażający krzyk rozdarł powietrze =_='

- A nie mówiłam... =_=0

- Ariel!!!!!!

- Co się stało... NU-RI-KO-KUN??? =__=0 - wysylabizowała Ariel, a reszta zdębiała, zobaczywszy, że to... Nuriko się darł...

- S... Su... Su... Su... Su... - jąkał się Nuriko.

- Su...*? *Gniazdo? *Ocet? O_O

(Każdy, kto widział 'Gravitation' z pewnością kojarzy... ^^)

Nuriko potrząsnął głową.

- Su... Su... Suzu!!!!!!

- Suzu*??? O.O Dzwonki??? Gdzie ty masz dzwonki? Chyba we łbie ci coś zadzwoniło...

(*Suzu - jap. Dzwonek ^^)

Nuriko znowu potrząsnął głową...

- N... Nie! - wyjąkał w końcu. - Suzu... Suzu tu jest!!!!

- Suzu??? - zbaraniała. - Ten mały... - pokazała ręką. - Znaczy... ten mały... - poprawiła się, podnosząc rękę wyżej - Blondynek... Fioletowo włosy?

- Tak, właśnie!!!

- A właśnie! - Souji klasnął w dłonie. - Miałem wam mówić, to nasz nowy członek!!! ^^

- Aa... A no widzisz, Nuriko-kun, musiało ci się coś potętegować, to nie Suzu, tylko jakiś nowy paź!

- Nie, kiedy ja właśnie... - Nuriko potrząsał głową.

Souji wstał i podszedł do dziewczyny, bo najwyraźniej nie zajarzyła.

- Ariel-chan, Suzu Kitamura jest nowym członkiem Shinsen Gumi... A dokładniej... Jest MOIM podwładnym ^^

- Acha..... HA? O.o0 Ne...Nemoszliwe... - chyba jej się język zaplątał. - "Ten" Suzu???

- Tak, ten! - Souji kiwnął i wskazał na... chłopaka o fioletowych włosach, który właśnie pojawił się przed wejściem ^^

- A... Ariel-san...? - zdziwił się Suzu.

- A... Suzu... jak byk, rzeczywiście...

- Przecież sama go tu przyprowadziłaś... - zauważył Souji ^^0

- FAKT, zapomniałam!!!!!! - Ariel palnęła się w łeb. - Sorki, Suzu, coś mi się potętegowało, chyba myślałam, że jestem w jakimś odcinku Peace Makera, a nie poza scenariuszem! Sorki raz jeszcze, wita... - wyciągnęła do niego rękę, ale w tym momencie... chłopak spłonął rumieńcem... i zwiał. - Ha? A temu co się stało???

- On cię chyba lubi, Ariel-chan o^-^o

- Que? O_ _o Znaczy, to po hiszpańsku... Miało być... Co???

- To, co mówię, Ariel-chan... Chyba cię lu...

- Mniejsza z tym, Souji-kun... =__=0 Suzu-chan... Suzu-chan... naprawdę jest twoim paziem? Tak jak Tetsunosuke jest paziem Hijikaty-san?

- Jak najbardziej, Ariel-chan... Przecież sama mnie o to prosiłaś... o^---^o

- Ale... mówiłeś, że się zastanowisz...

- Ja się nie musiałem zastanawiać, najtrudniej było przekonać Hijikatę-san... Ale szefowie Kondou-san i Yamanami-san się zgodzili, więc Hijikata-san nie miał zbyt wiele do powiedzenia...

- So... Souji-kun...

- Tak, Ariel-chan? ^^

- DAAAAISUKI!!!! (Kocham cię!!!!) - rzuciła mu się na szyję i... <KADUP> wylądowali na podłodze - ARIGATO GOZAIMASU!!!! (Wielkie dzięki!!!) Jesteś WIELKI, Souji!!!!! o^_________^o

- A... a no... - Souji zdębiał

- Hora, moment... =_=0 <= Xelli też zdębiał.

- Ja... naprawdę... - oczy świeciły jej się jak księżyc w pełni.

(- Co... źnowu... śie śtało??? - "dzidziuś" się obudził.

- Ciii... Nic, nic, Ryu-chan! Idź spać! - ^^0 odparł Kenshin)

- Nawet nie wiesz jak ja się martwiłam o tego chłopaka!!!! ^^ Jeszcze nigdy... Jeszcze nigdy nie widziałam nic tak smutnego... <Chlip>

- Na na, już dobrze, Ariel-chan, nie płacz... ^^0

- Wcale nie płaczę, tylko mi się oczy... <Chlip>... ze szczęścia pocą... jak to powiedziała Nel z "W Pustyni i w Puszczy"... <___> No co??? - spytała z miną niewiniątka, podnosząc się i Soujiego z ziemi. - Chyba doskonale wiecie, co było z Suzu na końcu serii...

- Tak, tak, Ariel-chan... - potwierdził Xelli. - Ale nie musisz się od razu na Soujiego-kun rzucać!

- Ara, Kenshinek pewnie nie wie... - skapnęła się Ariel. - No to ci powiem, Ken-chan... Suzu-chan jest od "twoich"!!!

- Oro? O.O

- Chotto, Ariel-chan, chciałaś powiedzieć "był"! - poprawił ją Souji.

- No bo wiesz, Ken-chan...

- Hai?

- Suzu jest z Choushuu, więc powinien być wrogiem Soujiego i reszty... Ale... wiesz, jak to jest... Szczeniak, znaczy Tetsunosuke zaprzyjaźnił się z nim... Powiedzmy... bo to raczej wyglądało na "Kto się czubi, ten się lubi"... Zresztą, ja też go polubiłam i...

- I...?

- Wszystko było dobrze, dopóki się nie wydało kim jest... i kto jest jego mistrzem... Suzu był paziem Yoshidy Toshimaru, czyli głównego "złego" w tym wymiarze, słowem, kolesia z twojej strony! ><

(- "Główny... zły"??? - powtórzył Souji, baraniejąc. =_=0)

(- "Z mojej... strony..."??? - Kenshin również. O.o0)

- No i wiesz... Wszystko musiało tak się pochrzanić... - głos jej posmutniał jeszcze bardziej. - Suzu tak bardzo podziwiał swojego sensei'a... A on musiał zginąć............ <_____>

- Oro? O.O Se... Seryjnie?

- Jak najbardziej, Ken-chan... <_____>

(W tym momencie możecie sobie włączyć [znowuż!] "Shuichi's Theme" albo "Sleepless Beauty Sacred Beauty Air Mix" ^^)

Tak, zakończenie serii "Peace Maker"... nie było, po tym względem... "zbytnio ciekawe"...

Zobaczyłam tego chłopca, załamanego, zrozpaczonego... płaczącego gdzieś w ciemnym, ponurym zakątku... i myślałam, że serce mi stanie z żalu. Kiedy Suzu stracił swojego sensei'a, stracił wszystko... nic mu w zasadzie nie zostało. Dlatego poszłam i wyciągnęłam do niego rękę. Z początku nie chciał, wahał się i opierał... Wiedział, że jestem przyjaciółką Tetsunosukiego... Przyjaciółką wilków Miburo. Ale ja się nie poddałam... Uśmiechnęłam się i powiedziałam...

- Suzu, nie jesteś naszym wrogiem...

A on na to, że to myśmy... znaczy Shinsen Gumowcy zabili jego mistrza... Cóż miałam powiedzieć? Prawda w oczy kole. Wiedziałam w końcu, że to szczeniak prawie zabił Yoshidę Toshimaru, a Souji po nim tylko poprawił... (<=Uciachał mu łeb, jakbyście byli ciekawi... ^^) Cóż mi innego pozostało...? Padnąć na kolana i błagać o wybaczenie...

- W imieniu Shinsen Gumi... W imieniu Tetsunosukiego... błagam o wybaczenie... - Schyliłam się jak najniżej potrafiłam, dosłownie i w przenośni... - Wiem, że to nic nie da, Suzu, ale, proszę cię... nie wiń Tetsu.... On naprawdę nie miał innego wyjścia... Na wojnie tak jest, albo ty zabijesz, albo zabiją ciebie.......

- NIE CHCĘ TEGO SŁUCHAĆ!!! - krzyknął Suzu, potrząsając głową i zatykając sobie uszy. - Odejdź, Ariel... Odejdź, zanim zrobię coś, czego będę później żałował...

- Więc... Zemścij się na mnie... - wzrok dziewczyny utkwił na broni przy jego boku... Po chwili wzięła jego rękę i położyła na rękojeści miecza... Suzu spojrzał na nią szeroko otwartymi oczami. Czuł, że zaczyna drżeć, a serce bije jej coraz mocniej. Jeszcze raz popatrzył w jej czyste, błękitne jak ocean oczy...

Chwycił za rękojeść miecza, wyciągnął go do połowy... po czym schował spowrotem i, ku jej zdumieniu... przytulił ją do siebie...

- Nie mógłbym - szepnął, płacząc.

Serce krajało jej się z rozpaczy... Płakała i cierpiała równo z nim.

Wtedy przyszło jej do głowy jedyne... może niezbyt mądre... ale dobre rozwiązanie...

- Suzu... Nie chciałbyś... mieć nowego mistrza?

Spojrzał na nią szklistymi oczami.

- I tak nie masz się gdzie podziać... prawda?

Kiwnął.

- Ale najpierw... obiecaj mi... że im darujesz... Tym z Shinsen Gumi...

Jeszcze bardziej zaczął łkać.

- Nie mówię, że od razu... Z czasem, Suzu... Jestem pewna, że z czasem im wybaczysz... Dobrze?

Obiecujesz?

- Hai... - kiwnął.

- Dobry z ciebie chłopak... - uśmiechnęła się.


Zabrałam go stamtąd... Nie powiedziałam, dokąd idziemy. Gdyby wiedział, nie dałby mi się zaprowadzić do... Shinsen Gumi. Przed bramą zawołałam Soujiego.

- Sooooooooooouji-kun!!!!! CHO NO TU!!!!!!!

Już chciał mi uciec, ale...

- Obiecałeś mi!

Zatrzymał się. Złapałam go rękę i bez słowa zaprowadziłam do środka. Tam, wyjaśniłam Okicie, na czym sprawa stoi.

- Mam... zrobić z Suzu... swojego pazia? - zapytał na końcu Souji.

- Nie wiem, czy twojego, Souji, to nie ma znaczenia... Bylebyście wzięli go do siebie...

- Chmm... Nie wiem... Co by powiedział na to Hijikata-san...? I pozostali szefowie?*

(*No bo... mają trzech abo i więcej szefów w Shinsen Gumi, vice-szefem jest Hijikata-san, a nie-vice-szefami są Yamanami Keisuke i Kondou Itami... Jakby ktoś nie wiedział, oczywiście... ^^)

- Souji-kun... - powiedziałam stanowczo. - Niestety, ale to wasza wina, że Suzu nie ma się gdzie podziać... Wojna, nie wojna, wrogowie, nie wrogowie, ale wydaje mi się, że... powinniście ponosić odpowiedzialność za własne czyny...

Souji spojrzał na nią wymownie. Doskonale wiedziała, że to on dobił Yoshidę, kiedy ten próbował zabić szczeniaka... Najwyraźniej nie chciała, aby Suzu wiedział, kto tak naprawdę zabił jego mistrza...

- Przecież ja wcale nie powiedziałem "nie"... - uśmiechnął się Okita. - Mnie to wcale nie przeszkadza... Może zostać... ^^

- Ariga... ^^

- Ale ja nie chcę tutaj zostać... - odezwał się nagle Suzu, który do tej pory siedział skulony pod ścianą.

- Suzu... <_>

W tym momencie zjawił się... Tetsunosuke. Nie wiem, co go przywiało, ale dziękowałam wiatrom, że tak się stało. ^^ Zatkało go na widok "byłego" przyjaciela. Suzu również nie potrafił wydobyć z siebie głosu, a ja... postanowiłam zostawić wszystko losowi...... Ukłoniłam się przed Soujim-sensei, uśmiechnęłam do tej dwójki i zniknęłam...

- Kuźwa, czego ja o niczym nie wiem??? - Nuriko zaczął "marudzić".

- Przecież już wiesz... - odparł Xelli. - Ja wiedziałem... - zmierzył Ariel wzrokiem. - Aczkolwiek... bez pewnych "szczegółów"...

- Ja zawsze dowiaduję się wszystkiego na końcu!!!! ><0

Ara, i właśnie dlatego nic im nie mówiłam... Nuriemu i Xellosowi... ^^0

Xelli sam się wszystkiego dowiedział, ale, na szczęście, bez szczegółów. Gdyby wiedział, że znowu ryzykowałam życie i to z tak, jakby pewnie stwierdził, błahego powodu, sam byłby gotów mnie zabić... Zresztą... Nuri z pewnością nie byłby gorszy... Wiecie, jakie ochrzany potrafi, dawać, prawda? ^^ Ale... inaczej nie mogłam. Chyba mam po prostu nosa do ludzi (I nie tylko ludzi ^^) i wiedziałam, że nic mi nie zrobi...

Ale cóż... Już po ptokach... Sama się przyznałam, do tego... nie ma mocy, żeby Xelli i Nuri tego NIE przeczytali...

- I tak się ma sprawa, Ken-chan... - zakończyła Ariel.

Kenshin nie płakał, w przeciwieństwie do obudzonego niedawno Ryuichiego, ale w jego oczach widać było głębokie poruszenie.

- Sou desu ka... (A więc to tak...) - westchnął.

- Upłynęło trochę wody od tamtego czasu i dlatego... I DLATEGO, SOUJI!!!!!!

- Hai, Ariel-chan?

- Opowiadaj, co się stało!!!

- A co się miało stać???

- Co z Suzu, jak on to przeżył, czy pogodził się z tym, czy pogodził się z Tetsu, czy pogodził się z wami, jak mu się żyje, czy nie jest zły, jak się sprawuje jako paź.... - Ariel wymieniła wszystko jednym tchem.

- Moment, moment, nie tak szybko! ^^0 - przerwał jej Souji. - Już ci mówię!

- Słucham!!!

- Na początku było mu bardzo ciężko... W ogóle nie chciał rozmawiać, ani ze mną, ani z Tetsu, ani z nikim innym. Czuł się pewnie jak ryba słodkowodna wrzucona do morza, albo coś w tym guście. Ale ja... nie dawałem za wygraną... W końcu obiecałem, Ariel-chan... ^-6 - tutaj mrugnął do niej. - Wiele też razy przypominałem mu, co on tobie obiecał... I w końcu, udało mi się, bo... któregoś dnia... zamiast "Okita-san", usłyszałem...

- Okita-sensei!

Wszyscy spojrzeli na chłopaka...

- Właśnie tak usłyszałem, "Okita-sensei"! - przytaknął Souji, który najwyraźniej jako jedyny nie skapnął się, kto przyszedł. - Właśnie... Oo, Suzu-kun, nie zauważyłem cię! ^^

- Zauważyłem, Okita-sensei! - odpowiedział Suzu. - Chciałem tylko... - tutaj uniknął spotkania ze wzrokiem Ariel. - ...Podać panu obiad, bo pan Saitou powiedział, że nie zamierza pan opuszczać gości...

- Ara, dziękuję Suzu-kun! o^-^o Nie wiem tylko, czy wypada jeść przy gościach!

- Nie krępuj się... - machnęła Ariel - Główni bohaterowie tak potrafią wcinać, że jesteśmy już przyzwyczajeni...

- No to... itadakimasu! (Smacznego!) ^-^ - Souji zabrał się za żarcie.

- Och, to może ja... 1,2,3,4,5... Pięć osób... Może ja poproszę Ayu-nee o jeszcze pięć porcji... - zaproponował Suzu, ale Ariel go zatrzymała...

- Hola, hola, kolego, kai idzie?! Ty się tera obiadem nie martwi, tylko siada i goda, co ma godać!

- E... co proszę?

- Chciałam pedzieć... Jak się czujesz, Suzu-chan?

- Ja? W miarę... dobrze... - odrzekł, ale w ogóle na nią nie patrzył.

- Zaaklimatyzowałeś się?

- Tak, powiedzmy... To dzięki Okicie-sensei... - wzrok na Soujiego, byleby tylko nie zauważyła, że się rumieni ^^

- Yokatta... - ucieszyła się Czarna.

- Pozostali również są bardzo mili... Nawet Hijikata-san, mimo, że Tetsu tak mnie przed nim osrzegał... Ale... najwięcej zawdzięczam sensei'owi... - uśmiechnął się do Soujiego. - Nie wiem, jak to powiedzieć, ale...

- Wysłów się! ^^

- Okita-sensei jest zawsze taki miły, radosny i promienny. Jak jakaś przeurocza dziewczyna, a nie najlepszy członek oddziałów Shinsen Gumi.... W ogóle się tego nie spodziewałem... Na początku byłem może trochę nieznośny, ale Okita-sensei dał mi nowy powód do życia. I nie tylko on, Tetsu i pozostali również...

Wszystkich z leksza zatkało... Jedynie Kenshin się odezwał...

- Proszę, proszę, Okita-dono... żeby ktoś z Choushuu tak pięknie się o panu wyrażał... Nie żebym ja nie mógł... Na ile cię zdążyłem poznać, wydaje mi się, że mógłbym powiedzieć mniej więcej to samo...

Wszystkich zatkało po raz drugi...

Kiedy wszyscy byli zbyt zatkani, aby coś powiedzieć, Ariel klęknęła obok Soujiego i zapytała szeptem o pewną sprawę. Okita pokręcił głową, na co dziewczyna odpowiedziała tylko "Sou desu ka..." ("A więc to tak...")

- Hajimemashite, Suzu-dono... - Kenshin wstał (Chciałam zauważyć, że Ryu-chan już zlazł z jego kolan... i przeniósł się na kolana Soujiego! ^^0), podszedł do chłopaka i podał mu rękę. - Himura Kenshin desu...

- Alias Himura Battousai z Choushuu... - dodał Souji, ale wcale nie złośliwie!

- Battousai... z Choushuu? - zdziwił się Suzu.

- Były Battousai, były! - wyjaśnił Kenshin. - Teraz jestem wędrownym samurajem. W moim wymiarze wojna już się skończyła...

- A, pan jest z innego wymiaru... Rozumiem... Ariel-san i reszta też są z innego świata...

- Moment, jaka "-san", jaka "san"??? - oburzyła się Ariel. - Nie jestem żadna "pani"! Zresztą, niedawno mówiłeś inaczej...

Suzu strzelił takiego buraka, że aż ją trochę zatkało... ^^0

- Ale nic nie szkodzi, nie szkodzi!!! - machnęła ręką. - Po prostu przeinacz się na "-chan", i tyle! (Zdecydowanie wolę jak wszyscy do mnie na "-chan"! ^^)

- H... Hai... - odparł niepewnie chłopak. - Ariel... chan...

- No, tak lepiej! ^^ (Kenshina o to samo opierniczyłam!) A tak seryjnie...... ^^

<BUUUUUUURK>

- Ee... ^^0 Co to było?

- Pśieplaśiam, to mój brzuszek! - Ryu-chan pogłaskał się po brzuchu. - Chyba jest głodny! ^^

Wszyscy... nie, nie zaliczyli gleby, ale zrobili odpowiednie miny...

- A nie mówiłem!!! - powiedział Suzu. - To ja pójdę do Ayu-nee...

- Ależ nie, nie trzeba!!! - krzyknął Ryuichi, podskakując na równe nogi (Souji wreszcie się ciężaru pozbył... ><0). - Ja... SAM SOBIE PÓJDĘ!!!!!

- Ryu-chan, tak nie wypada... - Ariel złapała się za czoło.

- Właśnie, nie wypada... - potwierdził Suzu. - Ja przyniosę!!!!

- NIE, NA NO DA!!! ^^ TY TU SOBIE SIEDŹ, SUZU-KUN i ROZMAWIAJ Z ARIEL-CHAN, JA SOBIE SAM ZNAJDĘ KUCHNIĘ!!!! ^______________^

- Ale, Ryu... >_<0

Wystrzelił z dojo jak z prosy i... tyle go widzieli!

- Ludzie, trzymajta mnie... - zbaraniała Czarna.

- A mogę być ja?* ^^ (*czytaj: "nie-ludź")

- A chcesz w ryja, fioletowy bałwanie?

- ^-^0

- Słuszna decyzja.

Po niedługim czasie... ^^

- Ara, Ryu-chan, już najedzony? ^--^ - spytała Ariel, zobaczywszy wracającego chłopaka. - Ara, coś nie tak? - coś było nie tak..... Pewnikiem coś było nie tak, bo Ryu zasłonił se czapeczką oczy.

- Ariel-chan... - szepnął.

- Taaak?

- To... TO TAKIE SMUTNE!!!!!!! - ryknął i rzucił się na nią z płaczem.

- Hora, Ryu-chan, co się znowu...???

- A temu co??? - zdębiał Nuriko.

- To... takie smuuuuuuuuuutne.......

- Ryu... Ryu-chan?!?!

Zachowywał się, jak zawsze, niepoważnie, ale dziewczyna zauważyła, że... płacze na serio.

- Na na, Ryu-chan, spoko... ^^0 Wiecie... - zwróciła się do pozostałych. - Ryu-chan chyba już jest zmęczony... abo co.....

- Przecież spał mi na kolanach! - rzekł Kenshin ^^0

- A u mnie prawie! - dodał Souji.

- No to przecież powiedziałam: "abo co"... Zresztą... Chyba już musimy wracać do siebie, coś za dużo rzeczy rozkleja tutaj naszego dzidziusia...

- Dobry pomysł, Ariel-chan! - Xellos, z uśmiechem od ucha do ucha, natychmiastowo otworzył portal; seryjnie, był cały "happy", bo... nigdy nie wiadomo... kiedy i gdzie może wyskoczyć jakiś... wilk. ^-^

- No to, co? Wracamy? - Ariel zwróciła się do Ryuichiego, po czym, nie usłyszawszy odpowiedzi, kontunuowała: - W takim razie... - wstała z Ryuichim z ziemi. - Ken-chan, ty tu zostajesz, prawda? - O... Oro?

- Umiesz se wrócić, prawda? ^^

- Oro?

- No to dobrze. Pa, Souji-kun, pa Suzu-chan!

- Sayonara! ^^ - odpowiedział Okita, a Suzu tylko kiwnął.

- Pozdrówcie szczeniaka, jego brata, Komediowe Trio, przymulonego i wszystkich szefów i vice-szefów!!! ^^ A, i jeszcze tego przystojniaka Susumu i jego siostrę! ^^

- BUUUUUUUUUUUU!!! - Ryu-chan jeszcze bardziej się rozryczał, usłyszawszy o wyżej wymienionej dwójce.

- Ara... O-o0 No to my spadamy! - wskoczyła do portalu.

- Cze wam, miło było! - rzucił jeszcze Nuriko.

- Nara! ^^ - Xell zamknął pochód i portal zniknął.

- Yare yare, urwanie głowy..... - stwierdził Souji. o^-^o

- Zgadzam się, Okita-dono, zgadzam się... - potwierdził Kenshin. - Tylko... jak ja mam wrócić do domu???

I tym optymistycznym akcentem kończymy siódmy rozdział. ^---^


Koniec rozdziału siódmego

Części czwartej

Ciąg dalszy nastąpi

Na endinga, proponuję, oczywista... "Hej, Jimmy", czyli zaczepisty ending z "Peace Makera"!!!!

Maiku o nigirishime hipareru on Parade // Chwyć mikrofon, zamieszaj hitem na paradzie

*Hey, Jimmy, kibun wa doudai? // *Hej Jimmy, jak się czujesz?

Sutei-ji yoreba sasuga no Gentleman // Schodząc ze sceny, jest z ciebie dżentelmen

Hey, Jimmy! Kokoro mo kandai! // Hey, Jimmy! Serce masz wielkie!

Jimichi ga yueni seikatsu sae mo jimi ni // Zrównany z ziemią, twój prosty styl życia...

Kotsu kotsu tsumi agemasho // ...Powoli wraca na swe miejsce

Jimichi ni yume ga kanaimasu youni // Tak, że twe sny stopniowo się spełniają

Kyou mo Jimmy, ikimasho!!! // Dzisiaj, Jimmy, ruszaj znów!!!

You got to fight for your money, // Musisz walczyć dla swych pindzy <= ^^0

How you feeling, Jimmy? // Jak się czujesz, Jimmy?

You got to fight for your dream, // Musisz walczyć dla swych snów

It's not to much! // To nie dużo!

You got to fight for your money, // Musisz walczyć dla swych pindzy <= ^^0

How you feeling, Jimmy? // Jak się czujesz, Jimmy?

You got to fight for your dream, // Musisz walczyć dla swych snów

It's not to much!!!!!!!!!!!!! // To nie dużo!

Nie musicie się sugerować wyżej wymienionym tekstem, gdyż... Jak nie trudno się domyślić, tyle ile odcinków tej serii... tyle chyba jest RÓŻNYCH wersji tej piosenki... ja po prostu wybrałam ten tekst, który mi najbardziej pasował ^^ (Wiadomo, jak Japończyk śpiewa po angielsku, to już jest z leksza... masakręę... <= tak z francuska... ^_____^)

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.