Opowiadanie
In the End
Dancing in the night, like a darkness' child... *
Autor: | Saluchna |
---|---|
Serie: | Slayers |
Gatunki: | Fantasy |
Dodany: | 2005-09-15 22:29:42 |
Aktualizowany: | 2005-09-15 22:29:42 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
In the End 10
Dancing in the night, like a darkness' child... *
Miasto Seyruun nocą wygląda pięknie. Blondwłosa kobieta stała w oknie swojego pokoju w karczmie, patrząc na gwiazdy, miliony jasnych punkcików na granatowoczarnym niebie... Ten widok budził w niej wspomnienia. Te najstarsze, wspomnienia samotnych nocy w świątyni, kiedy nie mogła usnąć... I te nowsze, z kolejnego pustego okresu w jej życiu. Z każdym razem, kiedy patrzyła na nocne niebo z okna swojego sklepu w Tarian, przywoływała w myślach wszystkie dni spędzone z Liną, Gourrym, Amelią, Zelgadisem... I Xellosem... Tęskniła nawet za jego docinkami i wrednymi żartami. A teraz... Powinna być zadowolona, w końcu znowu idzie z nimi w kierunku jakiejś przygody... Ale... To znaczy, że znowu coś okropnego dzieje się na świecie. Czy tylko w takim czasie może być szczęśliwa? Za co została tak ukarana przez bogów? I jeszcze to uczucie, które pojawia się w jej sercu w obecności Xellosa... Ciepłe uczucie... Nie. Nie myśl o nim. To Mazoku. Wstrętny, zły Mazoku, żerujący na negatywnych uczuciach. I nawet teraz... Ciepło w sercu... Za oknem przeleciały dwa ptaki: gołąb i kruk.
Od kilku dni była potwornie wściekła, na wszystko: na Gourry'ego, za to, że jest tak beznadziejnie głupi. Na Amelię, za jej wkurzającą dziecinność. Na Zela, za jego wieczne narzekanie na wygląd. Na Filię, bo jak zwykle była spokojna i opanowana. Na Xellosa, bo się głupkowato śmieje (ja to napisałam? Coś było ze mną nie tak - dop. Sal w czasie korekty). I na swój organizm, bo musi akurat teraz... Jak co miesiąc... Pod wpływem większej fali wściekłości trzasnęła o ziemię pierwszą rzeczą, jaka jej wpadła pod rękę. Okazało się, że to talerz, na którym dostała jedzenie... No świetnie, jeszcze będę musiała za niego zapłacić... Z chęcią rzuciłaby Fireballem, ale jak dobrze wiedziała, nie może... I do tego nie mogę się teraz do niczego przydać... Wstała, i poszła do swojego pokoju. Sen może nie pomoże, ale śpiąc nie zniszczy już nic, za co będzie musiała płacić.
Dwa ptaki wyleciały z okna jednej z karczm miasta Seyruun, kierując się w stronę pałacu. Były to dwa najzwyklejsze w świecie ptaki: szaro - biały, dość mały gołąb i czarny kruk, nienaturalnie duży. Razem podążały ku najniższej wieży zamku. Po kilku minutach dotarły do swojego celu i oba usiadły na parapecie jednego z okien.
Chwilę później na ich miejscu siedziały dwie istoty ludzkie.
- To było wspaniałe, panno Airele! Tak cudownie jest szybować w powietrzu, widzieć wszystko z gór - mm! - Poczuła rękę zatykającą jej usta, tak, że nie mogła mówić.
- Ciszej, Amelio, usłyszą nas. A sama chciałaś przyjść tu po kryjomu.
Zaczerwieniła się lekko, nie lubiła popełniać takich głupot.
- Ależ panno Airele, czy musimy to robić w nocy? Jak złoczyńcy? To wielka ujma dla obrońcy sprawiedliwości zachowywać się jak złodziej! - Tym razem odezwała się prawie szeptem. Na pewno nie da się złapać dwa razy na tym samym błędzie. - Nie może panienka zaczarować nas, żebyśmy były niewidzialne w dzień?
- Powtarzam, Amelio, albo w nocy, albo idziesz do poprosić tatusia o ten kryształ.
Nie odpowiedziała, zamiast tego skierowała się na schody. Znała zamek doskonale, więc może wybrać najkrótszą drogę i skrócić swój nocny pobyt w zamku do minimum.
W połowie drogi do wyjścia zatrzymała ją ręka trzymająca ją za ramię.
- Stój. Ktoś tu jest.
Odwróciła się, gotowa do walki. Ale zamiast przeciwnika zobaczyła ciemną postać siedzącą na parapecie okna. Ręka Airele natychmiast puściła jej ramię, o ona sama uśmiechnęła się z ulgą.
- Van. Po co przyszłaś tu za nami?
- Muszę cię przypilnować, moja młodsza siostrzyczko. Żebyście razem z księżniczką niczego nie zepsuły - odparła Vanale z uśmiechem, zgrabnie i bezszelestnie zeskakując z okna - W końcu od tego są starsze siostry.
- Przestań. Nie musisz mnie pilnować. Powiedz lepiej, po co naprawdę tu jesteś.
Vanale zrobiła obrażoną minę, ale po kilku sekundach cicho zachichotała.
- Nudzi mi się, Ai. I dawno nie miałam okazji się rozerwać.
Airele nie skomentowała, ruszyła w stronę drzwi, ciągnąc za sobą Amelię. Vanale bez słowa ruszyła za nimi. Kiedy zeszły schodami z wieży, Airele zmaterializowała w ręce swoją laskę. Po kolei dotykała jej końcem Amelię, Vanale, a na końcu siebie samą. Po chwili zaczęło je otaczać nikłe białe światło. Kiedy zniknęło, zamiast trzech osób w ciemnym korytarzu stały trzy koty, jeden biały, i dwa czarne. Jeden z czarnych kotów miał na czole maleńki róg.
"Jestem kotem??"
"Myślałaś, że po prostu się przejdziemy po zamku, Amelio?"
"No, tak"
"To się myliłaś. Prowadź."
Biały kot pewnie ruszył przez korytarz, a za nim oba czarne. Po kilkunastu minutach wędrówki różnymi przejściami ukazały się drzwi skarbca.
"To tutaj?"
"Tak jest, panno Airele"
Błysnęło jasne światło i zamiast trzech kotów pojawiły się trzy kobiety.
- Jak się otwiera te drzwi?
- Wystarczy, że osoba z rodziny królewskiej pociągnie za klamkę.
- To na co czekasz? - Airele była bardzo zniecierpliwiona, nie lubiła żadnych nocnych wypadów na jakiekolwiek skarbce.
Amelia podeszła do drzwi i lekko nacisnęła na klamkę. Ustąpiły bez żadnych oporów.
- Tylko niech panienki niczego nie dotykają, w środku też są alarmy.
Księżniczka weszła do środka pewnie i bez żadnych środków ostrożności, czego nie można powiedzieć o Airele, i w o wiele mniejszym stopniu o Vanale. Airele bardzo starała się nie dotknąć niczego, stawiała też bardzo ostrożne i ciche kroki, Vanale nie przejmowała się tym tak bardzo jak siostra. Szła ostrożnie, ale nie była zbyt czujna.
- Jak wygląda ten kryształ, panno Airele? Bo mamy tu bardzo dużo różnych, no i musi mi panienka to powiedzieć.
- Już, Amelio. - W ręce Vanale nie wiadomo skąd pojawiła się jej rubinowa laska. Postawiła ją na ziemi, i zamknęła oczy. Z małego kryształku na jej końcu zaczęła płynąć cienka strużka czerwonego światła, w kierunku wielkiej szkatuły w rogu skarbca.
- Jest gdzieś w tamtej szkatułce, Amelio.
Księżniczka podeszła do rzeczonej szkatuły i otworzyła ją. W środku znajdowało się kilkaset większych i mniejszych szafirów o różnych kształtach.
- Który to, panno Vanale?
Vanale zbliżyła się do Amelii i spojrzała jej przez ramię.
- Wyjmij wszystkie okrągłe i połóż na ziemi.
Amelia zrobiła, co jej kazano. Kiedy wyjęła wszystkie, okazało się, że jest ich około dwadzieścia. Vanale chwilę się im przyglądała, po czym kazała jej wziąć największy.
- Jest panienka pewna? Te na lasce panienki i panienki Airele są o wiele mniejsze...
- Pokażę ci coś.
Wyjęła kryształ ze swojej laski. Kiedy przestał się stykać z resztą laski, powiększył się kilkakrotnie i był rozmiarów szafiru, który trzymała Amelia.
- Widzisz? Niewygodnie byłoby mieć taki wielki kryształ przyczepiony do laski, więc one zmieniają wielkość w zależności od miejsca, w którym się znajdują.
Z drugiego końca skarbca doszedł do nich głos Airele.
- Macie go? Możemy już iść?
- Tak, panno Airele!
Podeszły do drzwi, Amelia wyciągnęła rękę żeby je otworzyć.
- Zaczekaj.
Razem z Airele odwróciły się w stronę Vanale.
- Możemy zrobić to szybciej.
Położyła jedną rękę na ramieniu Amelii, drugą na ramieniu Airele. Zamknęła oczy, i teleportowała je tuż przed drzwi karczmy, w której czekała na nie reszta drużyny.
Airele wyglądała, jakby miała się rzucić na swoją siostrę.
- DLACZEGO NIE ZROBIŁAŚ TEGO WCZEŚNIEJ??
- Spokojnie, siostro, nie ma się o co denerwować!
- Oszczędziłabyś nam dużo zachodu. DLACZEGO nie powiedziałaś, że umiesz przenosić osoby? Przecież wiesz, że ja tego nie potrafię!!
Twarz Vanale w tym momencie była identyczna jak twarz Xellosa, kiedy zrobił coś podobnego. Ten sam uśmiech i zamknięte oczy.
- Tak było zabawniej, nie uważasz?
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Okrągła sumka, dziesięć części ^^ Zastanawiam się, ile ja tego napiszę?
I czy ktoś to przeczyta do końca? I czy ja to napiszę do końca?
W każdym razie dzięki za czytanie moich wypocin ^^
I pisać mi opinie, błagam, mnie to naprawdę interesuje, co o moich fikach myślicie ^^
Sal
s__a__l@wp.pl
*"Dancing in the night, like a darkness' child"
Głupio mi, ale nie mam pojęcia czyja to piosenka ^^
Znaleźć w necie też mi się nie udaje, ale czyjakolwiek
To piosenka, to ma na nią Š ^^
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.