Opowiadanie
In the End
Show must go on...
Autor: | Saluchna |
---|---|
Serie: | Slayers |
Gatunki: | Fantasy |
Dodany: | 2005-09-18 22:49:52 |
Aktualizowany: | 2005-09-18 22:49:52 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
In the End 11
Show must go on... *
Poranna bitwa o jedzenie właśnie trwała. Jedynymi niejedzącymi osobami byli Filia i Xellos. Pierwsze wspólne śniadanie pokazało, że Airele i Vanale jedzą prawie tyle, co Lina i Gourry, a z pewnością o wiele więcej od przeciętnego człowieka. Przyglądając się tej uroczej scenie smoczyca zaczęła myśleć od dwóch osobach, które dołączyły do nich poprzedniego dnia. Od kiedy Amelia, Airele i Vanale wróciły z nocnej wyprawy na skarbiec, Filia zmieniła swoje zdanie na temat sióstr. Prędzej posądzała je o kompletny brak jakichkolwiek ludzkich uczuć, ponieważ, przynajmniej w jej obecności, zawsze były spokojne, mało mówiły, a ich głosy były zupełnie bezbarwne. A od poprzedniej nocy Airele była śmiertelnie obrażona na Vanale, i nie odzywała się do niej. Starsza z sióstr zachowywała się jakby właśnie spotkało ją coś bardzo przyjemnego - cały czas się śmiała i żartowała. Diametralnie zmieniło to jej nastawienie do nich - chyba zaczynała je lubić... Kiedy chciała wypić kolejny łyk herbaty, okazało się, że jaj napój zupełnie wystygł. Znowu się zamyśliła... Od kilku dni jest strasznie rozkojarzona, i już kilka razy zdarzało się jej na kilkanaście minut odłączać się od rzeczywistości. Zawsze myślała o tym samym... I sama się nienawidziła za te myśli.
Kiedy skończyła jeść, rozejrzała się wokoło. Lina i Gourry jeszcze jedzą, Ai też. Filia i Xellos piją herbatę, jak zawsze. Amelia i Zelgadis o czymś rozmawiają. Zmieniła pozycję siedzenia z pozycji do jedzenia na pozycję do myślenia. Czas się zastanowić, co dalej. Ona jedyna wie, co ich czeka teraz. Nie powiedziała nawet Airele, ale na to miała wytłumaczenie. Jej młodsza siostra pewnie zaraz by wpadła w jeden z tych swoich grobowych nastrojów. W końcu nie będzie to ani łatwe, ani przyjemne. Ale za to na pewno będzie to bardzo trudne. Nie ze względu na to, że ktoś im może przeszkodzić. Nie ma nawet cienia szansy na spotkanie kogoś wrogo nastawionego, w sensie chęci zabicia albo uszkodzenia ich. Martwiła ją raczej zdolność, lub jej brak do przystosowania się reszty do zadania, które ich czeka. Może to im zająć trochę czasu, a nie mają go za dużo. Z tego, co mówiła Ai, mają jeszcze około trzech tygodni na dotarcie do świątyni. Za dwa tygodnie powinni być z powrotem w Seyruun... Zamknęła oczy. Może zobaczyć przyszłość, dowiedzieć się, co ich czeka... Zrezygnowała z tej opcji. Znajomość przyszłości, czy raczej jednej z możliwych jej wersji zwykle prowadzi do wmawiania sobie różnych dziwnych rzeczy, a na końcu do samozniszczenia. Kiedy otworzyła oczy, okazało się, że wszyscy skończyli już jeść. Widać było, że na coś czekają. Zaczęła więc.
Siedział od rana przy tym stole, na śniadaniu. Nie żeby jadł, bo było mu to zupełnie zbędne. Pił tylko herbatę. Nie myślał o niczym, bo była tylko jedna rzecz, o której był w stanie myśleć. A nie chciał, te myśli bolały.
- Czy mogę już zacząć?
Głos tej nowej, Vanale. Kolejna zagadkowa persona. Zupełnie jak jej siostra, nic nie powiedziała o sobie. Ale jednak jakimś cudem wszyscy wydawali się im wierzyć. Może ludzie to jakoś wyczuwają?
- Ai wspomniała, że potrzebujemy jeszcze jednego kryształu, więc...
Widać było, że się waha. Ciekawe. Czy to, co chce powiedzieć jest aż takie straszne? A może sama nie wie, gdzie mamy iść.
- Mam jeszcze jedno pytanie. Czy wszyscy zgadzacie się na uczestnictwo w tej... Wyprawie?
Nikt nie odpowiedział. Bo czy to nie było oczywiste? Po tym, co usłyszeli od Airele, nie mogli się nie zgodzić.
- Lina...?
Lekko kiwnęła głową. Jej mina wyrażała zupełnie co innego.
- Gourry...?
Szermierz jak zwykle nie rozumiał do końca, ale zrobił to samo, co Lina.
- Amelia...?
Księżniczka zdawała się bardzo bliska do wygłoszenia jakiejś płomiennej mowy o konieczności ratowania świata przez jedynych nadających się do tego osób, popartej przykładami z przeszłości, oraz o postępowaniu sprawiedliwie i zgodnie z prawem, ale nastrój innych powstrzymał ją od tego. Potwierdziła, więc tylko kiwnięciem głową.
Zel nie czekał na pytanie, po prostu zrobił to zaraz po Amelii.
- Rozumiem... Panna Filia?
Smoczyca znowu wydawała się odłączona od rzeczywistości. Jej wzrok był nieobecny i lekko zamglony. Dopiero po kilki chwilach zorientowała się, że to do niej było skierowane pytanie.
- Aaa... Przepraszam... Oczywiście, że się zgadzam.
W końcu oczy Vanale przeniosły się na niego. Spojrzał jej prosto w oczy, ale nic nie powiedział. Ona także. Widać zrozumiała. Bo jak miał się nie zgodzić? Teraz? I tak nie miał nic do roboty. Nie miał od kogo dostać misji, ani nie miał żadnych wrogów. Bo ci, z którymi walczył, byli wrogami Zellas, nie jego. A oni to rozumieli.
- No tak... Więc chyba czas powiedzieć, co teraz będziemy robić, prawda? No dobra... Więc może was to zdziwi, może przerazi, a może będzie wam to obojętne, ale każdy z tych kryształów znajdował się w innym wymiarze. Tak więc... Chyba rozumiecie, że żeby zdobyć ostatni musimy się przenieść?
Przerwała na chwilę, najwidoczniej żeby obserwować ich reakcje. Były różne. Od przerażenia, do obojętności. Nikt się nie cieszył.
- Jak to zrobimy? - Głos Liny nie wyrażał żadnych uczuć - Nigdy nie słyszałam o zaklęciu przenoszącym między wymiarami.
Vanale spokojnie odpowiedziała na pytanie.
- Ja to zrobię. Wystarczy mi odrobina waszej pomocy.
Wyszli przed karczmę. Vanale gdzieś zniknęła razem z Airele. Czekali więc, nie odzywając się do siebie nawzajem. Rudowłosa stała odrobinę z boku. Czy ta "odrobina pomocy" oznacza magię? Jeżeli tak... Oby nie. Nikomu nie powiedziała, że teraz nie może jej używać, w końcu to jej prywatna sprawa. W każdym razie w dziedzinie magii nie będzie przydatna przez następne kilka dni. Obejrzała się za siebie, kiedy usłyszała kroki. Siostry wróciły.
- Czy jesteście gotowi?
Nie jesteśmy, pomyślała. Nie można być gotowym na przeniesienie się do innego wymiaru po kilkunastu minutach. Ale czy mają inne wyjście?
- Myślę, że tak... - Lina lekko się uśmiechnęła.
Vanale powoli machnęła swoją laską. Nagle znaleźli się na jakiejś równinie, pokrytej nieskończonym morzem traw.
- Tu będzie o wiele wygodniej, prawda?
Przez chwilę nic nie robiła, jakby namyślając się. Po kilku minutach podniosła głowę i spojrzała w niebo.
- Już za chwilę południe...
W jej ręce pojawiła się jeszcze jedna laska, tym razem szafirowa. Na jej końcu tkwił szafir ze skarbca Seyruun. Podała ją Filii.
- Proszę, jest twoja. Czy możesz stanąć tam, obok tego dużego kamienia?
Smoczyca podeszła we wskazane miejsce, z lekko zaniepokojoną miną. Vanale i Airele też zmieniły pozycję tak, że razem z Filią tworzyły trójkąt (nie, nie taki, jaki przyszedł na myśl fanom hentajów ^^, dop. Sal), a reszta stała w jego środku.
Vanale skierowała głowę w stronę pięciu osób stojących w środku.
- Mam jeszcze jedną prośbę.
Fila nie wiedziała, co ma robić. Nagle okazało się, że ma w jakiś sposób pomóc w przeniesieniu się do innego wymiaru. A nie miała pojęcia, jak to się robi.
- Mam jeszcze jedną prośbę.
Słowa Vanale były chyba skierowane do pozostałych. Spojrzała w ich stronę.
- Filia sama nie jest w stanie kontrolować tego kryształu.
Po tych słowach nagle wezbrała w niej złość. Jak to nie jest w stanie? Więc po co kazały jej to robić??
- Panie Metallium, czy mógłby pan jej pomóc?
ON??? Nie zgadzam się!
- Oczywiście.
Jak mógł się zgodzić? Powinien wiedzieć, że nie potrzebuję jego pomocy! Spojrzała na niego. Zdawał się całkiem szczęśliwy z tego powodu, przynajmniej taką miał minę... Powoli podszedł do niej, z tym dziwnym wyrazem zadowolenia na twarzy. Co on sobie myśli?
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Ohayo, minna - san!!!
Stęskniliście się?? Co??
Sal
s__a__l@wp.pl
*"Show must go on... "
Czy ktoś nie wie, czyja to piosenka?
A, Machro nie wie ^^ Specjalnie dla niego:
"Show must go on",Š by The Queen
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.