Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Asassin

The Cathedrals Knights and The Lord of Nightmares...

Autor:Zegis de Xan
Korekta:IKa
Serie:Twórczość własna
Gatunki:Akcja, Science-Fiction
Dodany:2006-04-05 17:33:57
Aktualizowany:2008-02-21 17:42:40


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Obudził się po kilku dniach. Widać był bardziej zmęczony niż przypuszczał, jedynym plusem było to, że wreszcie czuł lewą rękę.

Był troszkę głodny, więc wstał przeskoczył drzwi ("posprzątam później" ^_^) i ruszył dziarskim krokiem do lodówki. To, że w środku zobaczył jedynie hermetycznie zapakowane 2 kromki chleba tostowego wcale go nie zdziwiło. Szybko przygotował je i zjadł. Następnie usiadł przy stole, i zaczął się zastanawiać, co dalej. Czuł takie dziwne uczucie... niby coś mu się chciało zrobić, jednak jakoś nie mógł się zebrać i wykonać tą czynność. Rzucił się jeszcze raz na łóżko i rozciągnął z lekkim westchnieniem. Leżał tak przez kilka godzin rozmyślając, co skłoniło jego ostatniego zleceniodawcę do tak samobójczej akcji.

Na początku myślał, że to pieniądze, ale... to mu nie pasowało. Żaden idiota nie odważyłby napaść na członka rady "Galeonu" jednej z silniejszych gildii w Meridian. Tym bardziej, że ten członek był jednym z bardziej znanych najemników... Westchnął zrezygnowany siadając na łóżku. To musiało mieć jakiś związek z tym zadaniem... co to było? Kradzież jakiś dokumentów. O nie, niewiedza nie była głupotą. W tym fachu im mniej wiesz o powodach lub celach zleceniodawcy tym lepiej, przynajmniej dla marnych aktorów. Ten chłopak, co prawda nie należał do takich, jednak nie lubił "zawalać" głowy niepotrzebnymi informacjami.

Ziewnął przeciągle przyznając samemu sobie, że takie rozmyślania nie mają sensu. Kilka pięter niżej usłyszał krzyki i strzały. Wstał, błyskawicznie zakładając pas z pistoletem i energomieczem.

Po chwili jego oczom ukazała się przedziwna scena, w której wojownicy ubrani na biało, prawdopodobnie Katedralni Rycerze walczyli z młodą dziewczyną, może o 2 lata starszą od niego. Walczyli i przegrywali! Najemnik przetarł oczy z niedowierzaniem, w chwili, gdy krew znów zbryzgała ścianę w korytarzu. Dziewczyna stanęła triumfalnie nie zwracając uwagi ani na chłopaka ani na jednego z rycerzy. Celował w nią z jakiejś broni, czarnowłosy prychnął, strzelec nie mógł stanąć na nogach a dalej walczył... tak... to chyba dlatego ich religia przetrwała 4 tysiąclecia, poczuł dziwną sympatie do dziewczyny. Szybko wyciągnął pistolet i strzelił prosto między oczy fanatyka. Gdy pocisk dotarł do celu najemnik poczuł, że ktoś przecina mu plecy.

- Głupcze! - wrzasnął jakiś człowiek, stając nad nim. Musiał być dobry skoro zaszedł go od tyłu.

Dziewczyna zniknęła, razem z całym światem...

*

Obudzono go dosyć brutalnie. Strzałem w twarz. Znajdował się w ciemnym pokoju. Jedynym źródłem światła była lampa świecąca mu prosto w oczy. Obok wyczuł czyjąś obecność. Spróbował poruszyć się. Nic z tego. Był mocno przywiązany do krzesła.

- Kim jesteś? - usłyszał kobiecy głos gdzieś obok siebie. Wyczuł, że dziewczyna resztkami sił powstrzymuje się od rzucenia na niego.

- Fenrir, członek rady dziewięciu Galeonu - wydeklamował zanim do jego mózgu doszedł sens pytania. Zaklął w myślach. Musieli go naszpikować jakimś paskudztwem.

- Fenrir? Gdyby nie tenebra pomyślałabym, że kłamiesz... taki dzieciak... ile masz lat?

- ... 1... 15...

- Ho, ho, ho... już walczysz? Ciekawa z ciebie osoba... A teraz do rzeczy, kim dla ciebie jest tamta dziewczyna.

Przed oczami najemnika znów pojawiła się tamta scena. Przypomniał sobie mimowolnie wygląd nieznajomej. Zastanowił się chwile... ładna, nie... chyba nie była, nie był pewien. Miała po prostu w sobie to coś... Może to za sprawą delikatnych rysów twarzy, może za sprawą krótkich włosów, lub gracji, z jaką się poruszała. Nie miał pojęcia, ale wydawała mu się aniołem.

- Nie... - jego własny głos wyrwał go z tych rozważań.

- Inaczej... dlaczego jej pomogłeś?

- "Najemnik może pracować za darmo"

- Dlaczego?

- Co dlaczego? - spytał chłopiec, mimo tego że jego głos nadal był obojętny, widać było że wyrwał się spod działania środków.

- Hmm... otrząsnąłeś się Fenrirze?

W głowie rozbrzmiało mu klaskanie, po chwili cały pokój rozświetlił sie.

- Jezuu... nie hałasuj tak...

Rozmówczyni usiadła mu na kolanach, teraz dopiero zobaczył, że była to Selene. Sławna dowódczyni Katedralnych Rycerzy.

Oparła mu łokcie na klatce piersiowej i zbliżyła twarz.

- Mogę dopiero zacząć hałasować... powiedz dlaczego jej pomogłeś? Wiesz coś o niej? - jej brązowe oczy sprawiały wrażenie jakby zaglądała do jego duszy.

- Ech... - zrezygnowany wypuścił powietrze, głowa bolała go niemiłosiernie, dlatego wolał uniknąć nieprzyjemności. Na razie. - Pierwszy raz ją widziałem, pomogłem jej tylko, dlatego że zrobiło mi się jej żal. Umrzeć, gdy jest się pewnym zwycięstwa? To...

- Zbyt prawdziwe? - spytała pogardliwie Selene odsuwając się od niego. - Jesteś żałosny...

- Dziękuję, o pa...

Zanim dokończył dostał w twarz.

- Łżesz! - wycedziła przez zęby i wyszła.

Biała peleryna powiewała za nią niczym skrzydła...

Zaklął z uczuciem i szarpnął się, po czym westchnął. Nie pierwszy i nie ostatni raz dzisiaj.

- Kiedy nauczą się, wiązanie najemników jest bezcelowe - mruknął pod nosem.

Delikatnie przekręcił lewą dłoń i nacisnął środkową część wewnątrz dłoni. Poczuł małe ukłucie bólu i już miał w ręce mały sztylecik, nie pierwszy raz pobłogosławił swoje zdolności. Kilka kolejnych ruchów i już był wolny. Wstał powoli, i otrzepał swój czarny kombinezon noszony pod zbroją. Zamknął oczy. Czemu wierzył, że nie ściągnęli mu zbroi? Po dłuższej chwili otworzył je, i zaczął rozglądać się po pokoju.

Był to typowy pokój do przesłuchań. Gołe białe ściany, pojedyncze krzesło i silna żarówka. Podszedł cicho do metalowych drzwi. Zamek kodowy. Uśmiechnął się boleśnie, za co spotkała go taka kara? Zanim spróbował odpowiedzieć, usłyszał czyjeś kroki za drzwiami. Kilka cichych kliknięć i drzwi otworzyły się. Stanął oko w oko z zdziwionym strażnikiem. Zadowolony wyprowadził szybkie kopnięcie w brzuch, niestety biała zbroja pochłonęła cały atak. Jedynym efektem było otrząśnięcie rycerza. Nastąpiła krótka wymiana ciosów, po ostatnim mężczyzna runął pod nogi najemnika. Nastolatek szybko przeniósł nieprzytomnego do pokoju. Przeszukał zdobycz. Znalazł jedynie strzykawkę z jakimś dziwnym płynem. No tak, nie użył broni, bo nie miał. Chłopiec zrezygnowany ściągnął pas rycerza, w końcu dodatkowe kieszonki zawsze się przydadzą.

Wybiegł na korytarz i skierował się na lewo...

*

Kolejny przeciwnik padł nieprzytomny, gdy Fenrir wszedł do "archiwów"... Rozejrzał się. "Znów źle" powiedział sobie, po czym zablokował drzwi i usiadł przy najbliższym komputerze. W końcu skoro już trafił do tutaj to, czemu nie skorzystać? Na pewno kiedyś znajdzie się ktoś chcący kopię archiwum Katedralnych Rycerzy. Myszkował już dłuższą chwilę, kiedy spostrzegł wykaz poszukiwanych.

Na pierwszym miejscu jakaś dziewczyna. W sumie nie było by nic ciekawego... gdyby nie jej zdjęcie, kojarzył ją. Tak! To jej pomógł. Chwilkę zawahał się, po czym zagłębił w jej opisie:

"Imię - > nieznane, każe tytułować się Wasalką Koszmarów...

Rasa - > Wampir"

Chłopiec zagwizdał... "Wampir? W sumie skoro ja posługuje się bajkowymi zdolnościami... możliwe" zaczął dalej czytać, lista jej przewinień była zaskakująco krótka... wyglądało na to że Katedra poszukuje jej za to kim jest, nie za to co zrobiła...

Kolejny raz westchnął, po czym zgrał wszystko na kartę, którą schował do kieszeni. Gdy już miał wyjść zobaczył na stole kartę elektroniczną. Szybko włożył ją do czytnika i przeczytał. Całość wyglądała na jakiś raport, zawierający kilka podpowiedzi, co do nurtujących go pytań. Uśmiechnął się perfidnie, po czym wyciągnął kartę, odłożył na miejsce po czym posprzątał po sobie. W końcu trzeba okazać trochę kultury, neh?

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.