Opowiadanie
The Nymphetamine
Sama w ciemności
Autor: | R-chel |
---|---|
Korekta: | IKa |
Serie: | Inuyasha |
Gatunki: | Akcja, Romans |
Uwagi: | Utwór niedokończony |
Dodany: | 2006-12-25 23:21:08 |
Aktualizowany: | 2006-12-25 23:29:32 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Ciepłe płomienie ogniska, wcześniej dające poczucie bezpieczeństwa, teraz zdawały się tańczyć złowieszczo, wprawiając w ruch wielkie, ciemne cienie kryjące się w każdym zakamarku pomieszczenia.
Pazury Inu-Yashy powoli powędrowały w stronę rękojeści Tessaigi. Nikt nie śmiał ruszyć się, ani spuścić wzroku z wielkiego znamienia w kształcie pająka widniejącego na plecach Kiyoko, jakby ten miał z znienacka ich zaatakować.
- A ale jak to? - wyjąkała Kagome. - Przecież już ustaliliśmy, że Kiyoko-chan nie jest Naraku .
- Bo nie jest - Kaede odchrząknęła. -Najwyraźniej nasza teoria co do Kiyoko jako potomka Naraku jest prawdziwa. Jej demoniczna krew, która jest także krwią Naraku, a więc zarówno Onigumo, ujawnia się w kontakcie z inną. W tym przypadku, - staruszka rzuciła spojrzenie pół-demonowi - z krwią Inu-Yashy.
- Aha - Miroku zmarszczył brwi. - Czyli to cos w rodzaju gestu obronnego?
- Dokładnie.
- Jak adrenalina - mruknęła Kagome, po czym zwróciła się do Kiyoko. - Kiyoko-chan, nie miałaś tego wcześniej, prawda? Kiyoko-chan?
Ruda nie odpowiadała. Jedynie siedziała, wbijając wzrok w ziemię. Kagome zrozumiała, o co chodzi, podniosła się i podbiegła do koleżanki. Kiedy dotknęła jej ramienia, poczuła, że dziewczyna cała się trzęsie.
- Zabierz to ode mnie.
- Kiyoko-chan.
- Proszę! Zabierz to ode mnie! - krzyknęła dziewczyna w rozpaczy. Kagome poczuła się niezwykle bezsilna. Zrobiła jedyną rzecz, która przyszła jej do głowy: podeszła do rudej i objęła ją ramieniem.
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze - wyszeptała jej do ucha.
- Nie chcę tego zobaczyć - Kiyoko mówiła nieco zachrypniętym głosem. - Ale czuję to. Piecze. I to bardzo.
- Ki .
- Weź to ode mnie!
Dziewczyna gwałtownie zerwała się z pozycji siedzącej, zakładając bluzkę.
- Tego już za wiele! Nie chcę nie, ja nigdy was nie poznałam! - w jej oczach błyszczało szaleństwo. Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, rzuciła się biegiem przed siebie, wybiegając z chaty.
- Khe! Przewrażliwiona beksa - skwitował Inu-Yasha. - Żeby aż tak to przeżywać, żałosne.
- Jak możesz! Ona po prostu się bała! Tu wszystko jest dla niej nowe! - Kagome podniosła się z ziemi i spojrzała na chłopaka z płomieniami w oczach.
- Jednak - Miroku podrapał się po brodzie. - Kiedy Kiyoko wybiegała, stało się cos naprawdę dziwnego Poczułeś to, Inu-Yasho?
Pół-demon spoważniał.
- Wiem - warknął cicho. - Yuki.
- Yuki? - Kagome uniosła brwi, na chwilę zapominając o złości.
- Poczułem to już przy studni, kiedy - urwał w pół zdania i spuścił wzrok. Kagome ze zdumieniem pomyślała, że musi się naprawdę czuć przez to, że doprowadził Kiyoko do płaczu I przez to, co chciał jej zrobić.
- Wiemy - ucięła szybko.
- Energia wokół niej gwałtownie się zwiększyła - dokończył Inu-Yasha. Wszyscy na chwilę zamilkli.
- Co tak siedzicie?
Kagome, Miroku i Kaede spojrzeli na pół-demona zdziwieni. Chłopak stał przy wyjściu, z Tessaigi na ramieniu.
- Trzeba iść ją odnaleźć. O tej porze w okolicy pełno jest demonów.
- Inu-Yasha - Kagome uśmiechnęła się - Masz rację. Chodźmy.
Ciemność przed nią, za nią i w niej.
Jedyne, co czuła, to krople łez spływające po twarzy i usilne pragnienie wyrwania się z samej siebie. Czuła się jak małe, zagubione zwierzątko, uciekające we wszystkie strony, lecz nie mogące znaleźć bezpiecznego miejsca.
- Dlaczego ja?! Dlaczego ja?! Dlaczegodlaczegodlaczego?!
Zatrzymała się gwałtownie i dysząc ciężko, opadła na ziemię. Objęła kolana ramionami i wtuliła w nie twarz.
- Chcę do domu! - jęknęła głośno, wsłuchując się w szaleńcze bicie swojego serca i próbując odnaleźć w nim choć cień pociechy.
- Spokojnie Kiyoko, to tylko zły sen. Takie rzeczy nie dzieją się naprawdę! Nigdy! - pomyślała, po czym powoli podniosła spojrzenie, przyglądając się okolicy.
Poczuła gwałtowny ścisk w żołądku, kiedy dotarło do niej, jak daleko zawędrowała.
Wysokie, ciemne drzewa rozpościerały nad jej głową swoje szerokie, ponure korony, a nikły blask półksiężyca prześwitywał pomiędzy czarnymi liśćmi.
Ciało dziewczyny przeszedł gwałtowny dreszcz zimna. Dopiero teraz dotarło do niej, że jest ubrana jedynie w cienką podkoszulkę, a temperatura powietrza dookoła niej jest naprawdę niska.
- O nie - poczuła się wręcz sparaliżowana ze strachu. Bała się ciemności. To znaczy, nie takiej zwykłej, ciepłej, kontrolowanej ciemności, którą można było znaleźć pod kołdrą w nocy czy na strychu pełnym kurzu i wspomnień. Bała się mroku w nieznanym, tego, czego nie mogła zobaczyć, ciemnych miejsc, w których największym wrogiem była ponura strona jej wyobraźni a może nie tylko?
Mimo, że Kiyoko siedziała nieruchomo niczym posąg, jej źrenice latały we wszystkich kierunkach z zawrotną szybkością. Dziewczyna badała miejsce, szukała wroga
- Promieniujesz energią Naraku.
Lodowaty głos sprawił, że ust wystraszonej Kiyoko wydobył się dziki krzyk. Obróciła się szybko, upadając na ziemię i myśląc o najgorszym.
Jednak przed sobą nie zobaczyła żadnej bestii czy potwora.
Wysoka, ciemnowłosa kapłanka ubrana w hakamę* patrzyła na nią spojrzeniem bez wyrazu. Dookoła jej ciała unosiły się dziwne stworzenia, przypominające coś pomiędzy smokami, a długimi owadami.
- Kim ty - wyjąkała Kiyoko, na jeden moment zapominając o strachu.
I dopiero teraz dotarło do niej, że doskonale zna te rysy twarzy .
- Kagome-chan? Ale jak to? - Coraz bardziej zaczynała się w tym wszystkim gubić.
W tym momencie poczuła, jak dwa dziwne stworzenia lewitujące po bokach kapłanki oplatają się dookoła jej ciała.
- Promieniujesz energią Naraku - powtórzyła kobieta. - I znasz JĄ . Kim jesteś?
- Nikim! Naprawdę, nie wiem, o czym mówisz, nie wiem, kto to jest ten cały Naraku ! - dziewczyna szarpnęła się bezsilnie, jednak nic to nie dało. Kapłanka podeszła do niej powoli i spojrzała w oczy.
Przez chwilę patrzyły na siebie nawzajem bez słowa.
Po czym demony, które przed chwila trzymały rudą w bezruchu, rozluźniły więzy i odleciały w stronę brunetki .
Kiyoko rozmasowała ramiona i jeszcze raz spojrzała na kobietę.
Ta patrzyła na nią dziwnym wzrokiem przepełnionym jakimś dziwnym uczuciem, którego dziewczyna nie potrafiła rozpoznać.
- Jak się nazywasz? - spytała powoli, nie wiedząc, co powiedzieć.
- Kikyou - odparła kapłanka nie zmieniając pozycji. - A ty?
- Kiyoko - rudowłosa założyła pasmo włosów za ucho, po czym splotła dłonie za plecami. Nie wiedzieć czemu, ale obecność kobiety niezwykle ją krępowała - Ja, hm. Znam dziewczynę, która jest niezwykle podobna do ciebie. Nazywa się Kagome Higurashi.
Kikyou milczała przez chwilę, po czym powiedziała chłodno:
- Pokaż mi dłoń.
Zbita z tropu Kiyoko wyciągnęła przed siebie rękę, całą zabrudzoną ziemią i zielonymi śladami po trawie.
Kapłanka bez słowa wyjęła z kołczanu wiszącego jej na plecach strzałę, po czym
chwyciła dłoń dziewczyny i nacięła na niej długa, głęboka ranę.
Kiyoko krzyknęła z bólu upadając na ziemię. Chwyciła się za krwawiącą dłoń.
- Dlaczego to zrobiłaś?!
Kikyou nie odpowiedziała. Przyglądała się czerwonemu grotowi strzały, po czym wyciągnęła coś zza dekoltu i rzuciła w stronę oszołomionej dziewczyny:
- Daj to Inu-Yashy.
Z tymi słowami odwróciła się i skierowała w głąb lasu. Już wkrótce zniknęło z zasięgu wzroku Kiyoko, zostawiając dziewczynę samą.
Pomimo bólu i łez tlących się w oczach, zdrową ręką sięgnęła po malutką, błyszczącą rzecz leżącą przy jej stopie.
Powoli obróciła ją w palcach. Był to mały, czarny odłamek jakiegoś kryształu.
- Nie rozumiem - wybełkotała cicho, chowając kamień do kieszeni spodni.
Wtem poczuła, jak jakaś dziwna energia przechodzi przez jej ciało.
- KTO TAM JEST?! - krzyknęła, odwracając się gwałtownie.
Przed sobą ujrzała dwie sylwetki - jedną, niska dziewczynkę z lustrem w rękach, w białej sukience i włosach o tym samym kolorze, oraz dorosłą damę ubraną w fioletową jutakę trzymającą w dłoni wachlarz.
- Nie mogę jej złapać - powiedziała nieco sennym, melodyjnym głosem dziewczynka. - Jakby nie miała duszy.
- Trudno - kobieta rozłożyła wachlarz i zasłoniła nim usta. - Poradzimy sobie bez tego.
- Kim jesteście? - Kiyoko zacisnęła pieści i cofnęła się o krok.
- To nieistotne - powiedziała spokojnie nieznajoma. - Ważne, kim ty jesteś.
- Ja ?
W tym momencie wiatr dookoła nich wzmógł się niesamowicie.
- CO JEST? - rudowłosa próbowała jak najszybciej odjeść z tamtego miejsca, lecz doznała wrażenia, że coś podobnego do więzów krepuje jej ruchy. Kiedy spojrzała na swoje ciało, nic nie zobaczyła. Dopiero po chwili zrozumiałą, że to właśnie dziwna wichura nie pozwala jej się ruszyć.
- Grzeczna dziewczynka - kobieta uśmiechnęła się z zadowoleniem, po czym wyjęła z włosów białe pióro.
Chwilę potem Kiyoko, białowłosa i dama z wachlarzem siedziały razem na olbrzymich rozmiarów piórze, które powoli wzbiło się w niebo.
- Naraku będzie zadowolony - mruknęła pod nosem nieznajoma.
- I znowu ten Naraku! - rudowłosa spojrzała na obce z wściekłością i strachem. - Zostawcie mnie w spokoju!
- Proszę bardzo, możesz zejść. Ale nie myślę, że wyjdzie ci to na zdrowie.
Kiyoko powoli spojrzała w dół, po czym krzyknęła cicho.
Las, w którym przed chwilą była, wydawał jej się maleńki Dostrzegła wioskę, a także pole i następną wioskę.
- Nie, pomocy! - dziewczyna poczuła, że kręci jej się w głowie - POMOCY! KAGOME-CHAN! INU-YASHO!
Kobieta zaśmiała się szyderczo, a jej głos odbił się echem i rozpłynął w nocnym powietrzu, już wkrótce będąc jedynie wspomnieniem, tak samo jak dotyk gruntu pod stopami Kiyoko Arakidy.
________________________________________
*hakama - tradycyjne plisowane spódnice, rodzaj szarawarów
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.