Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Wilczyca

Zwierzęciem byłeś...

Autor:Alira14
Korekta:Irin
Serie:Twórczość własna
Gatunki:Fikcja
Dodany:2005-07-23 21:59:16
Aktualizowany:2007-07-04 21:20:53


Następny rozdział

Była już gotowa do drogi. Plecak spakowany, śniadanie zjedzone. Założyła łapą okulary na pysk. Mówi się, że Łowcy mają świetny wzrok. Najwidoczniej ona była wyjątkiem. Pomachała ogonem na pożegnanie Ciszy i Snu. Cisza tylko pożegnała się szeptem i wróciła do pracy. A Sen? Oczywiście śnił. Poczłeptała do przystanku autobusowego. Nigdzie nie było napisane, o której przyjedzie. Gdyby było napisane, ludzie nie mieli by o co się pytać. A oni bardzo lubią zadawać bezsensowne pytania. Takie z nich dziwne stworzenia. Popatrzyła się na drogę. Nadal pusta. Tylko jak zwykle jaskółki polowały na koty. Cóź, każdy ma swoje pięć minut. Nawet żądne krwi jaskółki. Mężczyzna nerwowo patrzył się na swój zegarek i ciągle powtarzał, jak nakręcona zabawka:

- Jak późno nie zdążę do pracy. Jak późno...

I tak ciągle. Był ubrany w biały garnitur w czarne paski. Jego własne więzienie... Miał kanciaste kształty i okulary przeciwsłoneczne. Dla zwykłego człowieka osobnik wyglądał niepozornie. Ot, zwykły facet. Za to dla wyćwiczonego Łowcy wyglądał całkiem inaczej... Z miejsca gdzie miał założony zegarek zaczynała odpadać skóra i było widać błysk metalu... Jeszcze ta jego głowa... Było widać za uszami śrubki. No tak... Przecież to yupies. Jedyny, który wygrał wyścig szczurów. Wilczyca przyjrzała mu się uważniej. "Musiał oszukiwać". Po jej lewej stronie stała stara znajoma historii. W prawej dłoni trzymała klepsydrę, a w lewej księgę. Była cała pozapisywana. Nawet okładka. I wszystko po... rosyjsku. "Jak się nie zna łaciny to zawsze zostaje jakiś inny język". Kobieta wyglądała na smutną i zmęczoną, poprawiła rękawy czarnego płaszcza. Na plecach miała plecak turystyczny z którego wystawało coś ostrego... Pomachała do Łowczyni. "Jeszcze nie czas, ale kiedyś..."- mówiła przez zaciśnięte usta staruszka. Staruszka? Na pewno nie z wyglądu! Z lewego profilu spoglądała kobieta o blond włosach. Piękna, ale smutna. Jakby zmęczona życiem... Z drugiego profilu na świat spoglądała twarz.... trupa. Czuć było od niego niesamowity smród. Prawdopodobnie się rozkładał. Oko miał zamknięte, a z ust wystawał mu język. Na czole siedziała mu duża bzycząca mucha. Wilczyca odwróciła się z niesmakiem do drugiego profilu. "Oto dwie twarze Śmierci" - pomyślała. I miała rację. To była Śmierć. Śmierć która zawsze jechała na gapę i żaden kanar na świecie nie może jej powstrzymać. "Pod którą postacią do mnie przyjdziesz, siostro Życia? Pod tą dla mroku czy dla światła. A może odwiedzisz mnie pod obiema?" - pytała się w myślach Wilczyca Śmierci. Do Śmierci nie trzeba nic mówić. Ona wszystko słyszy w naszych myślach. Nadjechał autobus. Yupies na jego widok nie czekał, aż ktoś wysiądzie tylko od razu wbiegł z krzykiem "PRAAAACA!!!!". Biedak jest uzależniony tak bardzo, że nawet oddycha pracą. Śmierć... Usiadła obok kierowcy. Jak zwykle zresztą. To jak gra w rosyjską ruletkę... to znaczy kosę. Przetnie, nie przetnie, przetnie, nie przetnie...

Wilczyca usiadła obok dziewczynki z plecaczkiem na plecach. Miała mysi warkoczyk, zielone oczy i strój grzecznej uczennicy. Jednak coś było nie tak... Zajrzała jej w oczy. No tak... Nie było w nich blasku, ani źrenicy. Były zamglone. Nigdy nie ufaj idealnemu. Coś takiego nie istnieje. Przyczepiła jej do nogi metalową kulę, żeby nie mogła uciec i poinformowała o niej Śmierć. Dziewczynka tylko popatrzyła na nią swoim zamglonym wzrokiem i stworzyła grymas na swej twarzyczce. A może próbowała się uśmiechnąć ludzkim uśmiechem? To wie tylko ona. Tylko ona i Śmierć, bo zabrała dziewczynkę ze sobą. W końcu nadszedł czas i na jej przystanek. No i dobrze. Nie wytrzymywała już tych krzyczących spojrzeń. Spojrzeń błagających o trochę uczucia i ciepła. Tak... Wiele dziwnych rzeczy może spotkać Łowcę podczas jednej z jego codziennych wypraw. Nawet coś tak dziwnego jak brak kolejki w warzywniaku. Szła ulicą sama, a zarazem otoczona postaciami... Bo czyż uczucia pozostawione lub zgubione przez ludzi nie mogą ożyć?

Wilczyca przystanęła. Miała jej serdecznie dosyć. Nie jest jej aż tak źle, żeby łaziła za nią od wyjścia z autobusu.

- Daj mi spokój! Słyszysz? Ujawnij się, bo wiem, że tutaj jesteś!

Po tych słowach pojawiło się z nikąd widmo dziewczyny. Była dobrze uczesana i miała świetny strój. Brzydka też nie była.

- Czemu mam zniknąć? Będę twoim towarzyszem...

- Odwal się! Masz już wielu "przyjaciół". Do dzisiaj żadnemu nie dałaś wolności!

- Bo nie chcą wolności ode mnie. Jestem ich jedyną podporą. Jestem ich jedyną...

- Zamknij się! Jesteś ich więzieniem! Nie wiem czemu ludzie cię tolerują! Ja bym cię już dawno stąd wygoniła, gdyby nie to, że oni dają ci schronienie w swych chorych umysłach!!!

- Zawsze mają do wyboru. Mnie albo milczącą pustkę... Jak sądzisz, co jest gorsze?

- Wynoś się stąd!!!!!!

- Jak chcesz. - widmo zniknęło od Wilczycy i pojawiło się obok smutnego chłopca siedzącego w kącie. Przytuliło się do niego. Chłopiec natychmiast się uśmiechnął. - Są istoty którym jestem bardziej potrzebna. Ty się boisz nawet wypowiedzieć moje imię...

- Wiem jak się zwiesz i nie boję się tego powiedzieć na głos. Jesteś Samotnością. Samotnością o wielu przyjaciołach. - prychnęła i ruszyła przed siebie. Nie miała czasu na bzdury. Przynajmniej teraz. Wreszcie wyczuła trop. Być może dzisiaj ją odzyska...

Uskoczyła z chodnika na skróty używane przez uczniów. Łatwo to było poznać. Większość śladów prowadziło w przeciwną stronę niż droga do budynku szkoły. Bezszelestnie przechodziła przez gęstwinę. Nie zwracała na nic uwagi. Gdyby się obejrzała, jej umysł nie wytrzymałby nadmiaru tylu uczuć. Złość, nienawiść, smutek, gniew... Najgorsze jednak były kompleksy. Stawały na drodze i z zazdrością w oczach patrzyły się na ludzi. Zaciskały swe kościste ręce na ciele ofiary. Nie pozwolą żyć komuś, kto ma lepiej. Słychać było na całej ulicy ich skrzeczące głosy:

- Przetnij sobie twarz nożem! Skoro ja mam brzydka to ty też masz być!

- Złam nogę! Nie chcę być najgorszy na w-fie!

- Podrzyj zeszyty. Nie masz prawa być mądrzejsza!

Przed kompleksami nie ma ucieczki. Możesz zrobić tylko dwie rzeczy, żeby przestać je słyszeć, żeby przestały za tobą chodzić. Spełnij ich chorą prośbę, albo... sam zacznij popadać w kompleksy. Uznają cię za swojego. Jest jeszcze trzeci sposób, ale ludzie są zbyt tchórzliwi, by go wykorzystać. Trzeba nawrzeszczeć na nie, żeby dały ci spokój. Bo czyż strach nie ma wielkich oczu? Wilczyca popatrzyła się na tą codzienną scenę i popukała się łapą w czoło.

- Cały ten świat to wielka puszka Pandory... - mruknęła sama do siebie i poszła w swoją stronę.

Nie wolno pozwolić, żeby znowu zwiała. Znajdzie ją choćby miała za nią gonić do końca swych dni... Zaczynała się robić niecierpliwa. Bała się, że straci ślad. Zaczęła biec po chodniku. Skręciła w ślepy zaułek. Znalazła go. Nic w tym w końcu dziwnego. Ludzie prędzej czy później trafią do ślepego zaułka. Od nich zależy, czy wyjdą z tej pułapki czy w niej zostaną do końca swych dni. Są i tacy którzy nie mają zielonego pojęcia, że zaszli nie tam, gdzie trzeba. Usiadła i zaczęła czekać. Słyszała strzępki rozmowy.Śmiech. Krzyki i znowu strzępki rozmowy. Zupełnie jakby ktoś włączył taśmę i kiedy się kończyła, przewijał i włączał od nowa... Potrząsnęła łbem. Miała tego dosyć. Jednak jej cierpliwość się opłaci. Jeszcze chwila. Rozbrzmiał głośny krzyk. Dziewczyna upadła na ziemię, a chłopak z dłońmi złożonymi w pięści coś do niej krzyczał. Co? Po co komu ta informacja? Przecież ludzie są zawsze głusi, kiedy rozbrzmiewa wrzask... Wilczyca potarła uszy. Czemu musi aż tak długo czekać? Zapłakana dziewczyna wstała i chciała coś tłumaczyć, ale chłopak już jej nie słuchał. Ruchem głowy kazał jej się wynosić. Ręce włożył w kieszenie i podśpiewując poszedł w swoją stronę. Wilczyca za nim. Zdążyła tylko kątem oka zauważyć, jak dziewczyna, cała czerwona i zapłakana, ucieka z zaułka. Mądra dziewczyna... "Młodzieniec" spotkał najwidoczniej swojego znajomego. Znowu rozmowa, znowu śmiech i znowu wrzask... Chłopak wyglądał na niesamowicie wściekłego. Kopnął leżącego znajomego w brzuch. Znajomego? Byłego znajomego. Nucąc znowu poszedł w swoją stronę. Nawet nie zauważył, kiedy z jego ciała zaczęła wydobywać się dziwna aura. Łowca się uśmiechnął. Już jest tak blisko swojego celu... Chłopakowi jakimś cudem udało się kupić sześciopak piwa. Czyżby miał zamiar pójść gdzieś z kolegami? Jeżeli się z kimś podzieli, zniszczy cały plan... Wilczyca się zaniepokoiła. Na szczęście, a może na nieszczęście, chłopak ukrył się i sam zaczął pić. Łowczyni odetchnęła z ulgą. Jakimś cudem wszystko wypił. To co wyprawiał... Tego nie da się opisać. Popatrz przez okno. Może taki chłopak jest u ciebie. Aura z jego ciała zaczynała robić się coraz jaśniejsza. Coś z niego wyskoczyło. On sam? Nie, ten chłopiec był jakby przezroczysty i... grzeczniejszy? Z obrzydzeniem popatrzył sie na pijanego, zaczął machać rękami jakby próbował się z czegoś wymyć. Po raz ostatni popatrzył na swojego... właściciela? W jego oczach widniało przerażenie.

Wilczyca wstała. Czekanie się opłaciło. Dusza opuściła człowieka. Ona jest wszystkim, naszym prawdziwym ja... Bez niej stajemy się zwierzętami, a nawet gorzej. Już nie potrafimy okazywać uczuć. Mało kto odkrywa, że ją utracił. Może umrzeć i nigdzie nie trafić. Poprostu skorupa zmieni się w proch. Wilczyca jednak odkryła wcześniej co znaczy brak duszy. Zwierzęciem byłeś, zwierzęciem BĘDZIESZ... Dusza zaczęła biec. Łowca pobiegnie za nią. One, te wszystkie wewnętrzne ja, tak samo jak ludzie gdzieś się gromadzą. Będzie ją ścigać, a ta duszyczka doprowadzi ją do jej duszy. Jeżeli nie będzie chciała wrócić z własnej woli, zmusi ją do tego... Choćby nie wiem ile to miało trwać...

Następny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.