Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Druga próba

Narodziny

Autor:Jimmy Wolk
Korekta:IKa
Tłumacz:L-Voss
Serie:Neon Genesis Evangelion
Gatunki:Obyczajowy, Romans
Dodany:2007-02-11 14:53:28
Aktualizowany:2008-03-08 20:23:35


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

.

.

.

Wciąż było jeszcze dosyć wcześnie, ale słońce stało już na tyle wysoko żeby wypełnić sypialnię porannym światłem. Shinji nie spał od kilku minut, lecz nie miał zamiaru wstawać. Za bardzo cieszył się tą chwilą.

Samo patrzenie na nią, kiedy spała tam w jego ramionach. Jej miękkie włosy, które błyszczały na jasnoczerwono w promieniach wczesnoporannego słońca. Lekkie falowanie jej piersi w rytm jej oddechu. Słaby, ledwo słyszalny odgłos jej chrapania. Jej palce, które leżały luźno na jego ramionach, rozrzucone chaotycznie. Jej słodki, upajający zapach, któremu nie mogło się równać nic, co mu przychodziło do głowy. Ta niemal śliczna odrobinka śliny w kąciku lekko otwartych ust, której nawet nie śmiałby wytrzeć w obawie, że mogłoby ją to obudzić z jej spokojnego snu. Mógł tak leżeć godzinami, nawet się tym nie męcząc.

Ale jakkolwiek miłował tę spokojną chwilę, było zbyt wiele zakłóceń, którym nie mógł zapobiec - jak pianie o poranku wyjące głośno z kurnika.

"Nnn... Cholera, zabiję kiedyś tego głupiego koguta..." narzekała powoli budząca się Asuka.

"No, właściwie to się trochę spóźnił," powiedział Shinji, chichocząc, zanim pochylił się ku niej. "Dzień dobry, pani Ikari."

Usta Asuki spotkały się z jego wargami w krótkim pocałunku. "Dobry, panie Soryu," odpowiedziała, uśmiechając się teraz słabo.

Shinji zachichotał cicho. Od ich 'ślubu' minęło parę miesięcy i, oficjalne czy nie, nigdy nie wątpili w swoje małżeństwo, choć codzienne obowiązki dawno zadomowiły się na nowo.

"No, lepiej pójdę je sprawdzić," powiedział, wstając powoli i podchodząc do szafy po ubrania. Wiedział, że jeśli zostaliby w łóżku dużo dłużej, raczej do późna nie mogliby z niego wyjść. "Chcesz jajka na śniadanie?" zapytał przez ramię.

Odpowiedź nie nadeszła od razu i przez chwilę myślał, że znowu zasnęła. Jednakże kiedy się obrócił, wyrwała się z zamyślenia.

"Och, nie chcę śniadania..." mruknęła sennie.

"Znowu?"

Wzruszyła ramionami, siadając. "Po... prostu nie jestem bardzo głodna."

"No, skoro tak mówisz..." Shinji przez chwilę wpatrywał się w nią z zaciekawieniem, gdy próbował sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz jedli razem. Nierzadko pomijali posiłek, kiedy mieli za dużo do roboty, albo mieli mało zapasów. Ale dlatego że nie była głodna?

Na twarzy rozszerzył mu się porozumiewawczy uśmiech, kiedy uderzyła go pewna myśl. Pochyliwszy się do niej, dał jej szybkiego buziaka w policzek. "Wiesz, dla mnie zawsze będziesz piękna. I naprawdę nie musisz tracić każdego grama," powiedział łagodnym tonem.

Najwyraźniej dotknął drażliwego tematu, kiedy podskoczyła z szeroko otwartymi z zaskoczenia oczami. "N-nie, to nie tak! Naprawdę nie jestem głodna!"

Shinji zachichotał z niemal gorączkowego zaprzeczenia żony. "Okej, okej. Ale pamiętaj: Tylko dlatego, że jak do tej pory mieliśmy szczęście z naszym ogrodem, to nie znaczy, że nigdy nie będziemy mieć ciężkich czasów z tylko odrobinką jedzenia na stole. Więc nie trzeba zachowywać ekstra diety w czasach, kiedy mamy wystarczająco dużo zapasów."

"No to uznaj to za gromadzenie zapasów na te ciężkie czasy!" warknęła Asuka raczej mocno, podkreślając, że nie chce już poruszać tego tematu. "Skoro mowa o zapasach - skończyło się mydło i prawie skończył się papier toaletowy i środek przeciwsłoneczny. I w aucie też nie ma za dużo benzyny."

"Znowu?" jęknął, wciągając sobie koszulkę przez głowę, zaczynając się ubierać. "No dobra, pojadę po śniadaniu. Przy okazji mogę też zawieźć śmieci na wysypisko. Są już trzy pełne worki i zaczynają śmierdzieć."

Asuka powoli skinęła głową. "Bądź ostrożny."

.

.

.

--------------------------

.

.

.

Dzikie zwierzęta zaczęły powoli odzyskiwać terytorium, z którego wypędzili je ludzie, budując swoje miasta z żelaza i kamienia na niegdyś nietkniętej przyrodzie. Gruzy Tokio-3 jednakże nie zapewniały zbyt wiele jedzenia, więc zwierzęta koncentrowały swą aktywność głównie w pobliżu wysypisk śmieci. Jak na razie nie natknęli się na faktycznie agresywne bestie, ale to mogła być tylko kwestia czasu.

Ich ogród nie był jeszcze upatrzonym celem i żeby upewnić się, że tak pozostanie, musieli pozbywać się swoich ponętnych śmieci tak szybko jak to możliwe. Ale Shinji był pewien, że nie uda im się powstrzymać zwierząt na zbyt długo. Stracili już trzy główki sałaty i kilka marchewek na rzecz kilku gryzoni, nim udało im się je odstraszyć. I oczywiście był też ich nowy koguci przyjaciel, który nagle się pojawił i zawsze wracał, niezależnie od tego jak często był przeganiany. Dzięki niemu nie tylko mieli teraz swój własny 'system budzenia' z wątpliwą niezawodnością, ale też musieli za każdym razem sprawdzać jajka, chyba że chcieli znaleźć 'małą niespodziankę' podczas jedzenia.

Smród, który unosił się w powietrzu, nie pozostawiał zbyt wiele wątpliwości co do tego, że docierał do celu. Minąwszy zrujnowane bramy, Shinji zaparkował samochód przed wielkim stosem śmieci. Jak zwykle kiedy tu przyjeżdżał, nie mógł się powstrzymać przed pokręceniem głową, zdając sobie sprawę, że to nawet nie było główne wysypisko miejskie, więc nie kończyły tu śmieci do przeróbki wtórnej i do spalenia.

Śledząc okolicę przez okna, upewnił się, że na zewnątrz nie poruszało się nic dużego, ale poza drobnym szuraniem, które dochodziło z jego pozycji, wszędzie było cicho. Zazwyczaj głośny silnik pikapu wystarczał do odstraszenia większości zwierząt i wydawało się, że tego dnia było tak samo.

Ostrożnie otworzywszy drzwi, rozejrzał się jeszcze raz, nim wreszcie wyszedł. Pozbycie się worków ze śmieciami nie zajmie zbyt długo, jako że nie miało raczej znaczenia, w które miejsce na stosie je rzuci. Dwa pierwsze szybko dołączyły do tych z poprzednich kursów.

Ale kiedy chciał wyjąć trzeci worek z bagażnika, wydał się on nienaturalnie ciężki. Dziki syk szybko wskazał mu powód: Tłusty szczur wbił pazury w plastik, nie chcąc puścić ofiary.

"Ej, złaź!" krzyknął Shinji, szarpiąc dziko workiem. Szkodnik trzymał go mocno, ale jego własna waga była zbyt duża dla plastiku; pazury go rozpruły, rozsypując zawartość wora po samochodzie. Wystraszone zwierzę uciekło po niewygodnym upadku na plecy, zostawiając klnącego pod nosem Shinjiego.

Nie miał zbyt wielkiego wyboru, jak pozbycie się świństwa przynajmniej z samochodu. Zaciskając zęby żeby stłumić wstręt przed dotykaniem tego gołymi rękami, zaczął wyrzucać śmieci z samochodu ciężarowego. Prawie skończył, kiedy zauważył paczuszkę pomiędzy zgniłymi resztkami ich jedzenia. Wyglądała, jakby została wepchnięta w głąb worka i ciasno owinięta w kupę stron starych gazet lub czasopism, które najwyraźniej zostały rozdarte - albo przez szczura albo przez tarcie o inne śmieci. W normalnych warunkach nawet by tego nie zauważył, i to właśnie przyciągnęło jego uwagę: Ten kto wyrzucił to do śmieci, próbował to ukryć.

Z zaciekawieniem zdarł resztę gazety i otworzył brudną paczkę. Zrozumienie, co zobaczył w środku, zajęło mu chwilę. Ale gdy już zdał sobie sprawę, co to takiego, serce podeszło mu do gardła. Powoli osunął się na ziemię, wpatrując się w mały, biały przedmiot w swoich rękach.

Nie miał pojęcia, jak długo tam siedział.

.

.

.

--------------------------

.

.

.

"Je... jestem w domu."

Słabo wymamrotane powitanie, w końcu, po kilku godzinach nieobecności, sprawiło, że Asuka pospieszyła na spotkanie z jego źródłem w przedpokoju. Zirytowana i zaniepokojona po niecodziennym czasie oczekiwania nie troszczyła się o grzeczność w swojej odpowiedzi.

"Gdzieś ty był przez ten cały czas? Miałam iść cię szukać!" Skrzywiła się, pociągając nosem i odsunęła się obrzydzona. "I śmierdzisz! Cały czas byłeś na wysypisku?"

Z jakiegoś powodu nie okazał zbyt wiele reakcji. Trzymał tylko głowę spuszczoną, jakby nie mógł się zdobyć na spojrzenie jej w oczy. "Przepraszam," powiedział niezręcznie matowo. "M... musiałem trochę przemyśleć..."

"Przemyśleć? Co...?" Asuka urwała, kiedy zobaczyła mały, biały kształt ciasno zaciśnięty w jego dłoni. Poczuła mieszankę strachu i wściekłości narastające jej w żołądku. W ułamku sekundy wszystkie jej nadzieje legły w gruzach. Wszystkie jej usiłowania utrzymania tego w tajemnicy i zachowywania się jak zawsze, wszystkie jej obawy - wszystko zrujnowane. "Wiedziałam, że nie powinnam robić testu tutaj..." mruknęła zniesmaczona, kiedy odwróciła od niego oczy. Jak mogła być taka nieostrożna?

Shinji nie zareagował na jej wyznanie i ciągnął dalej. "Na-na początku nie byłem pewny, czemu nic nie powiedziałaś. Jeśli chciałaś mi zrobić niespodziankę, albo... albo po prostu nie wiedziałaś jak mi powiedzieć..." Zrobił przerwę, ale Asuka nie mogła się zdobyć na odpowiedź.

'Czemu nie wyrzuciłam go gdzieś w ruinach?' pomyślała, całe jej ciało drżało, kiedy tylko pozwalała jego słowom ją uderzać. 'Nigdy by go tam nie znalazł. A teraz nigdy nie zrozumie. Nie tego. Nie może...'

"W ogóle... w ogóle nie chciałaś, żebym się dowiedział, tak?" stwierdził Shinji. "To dlatego ledwo co ostatnio jesz... Chciałaś... chciałaś za-zabić..."

"I CO Z TEGO!" przerwała mu nagle, nie mogąc już dłużej stłumić w sobie napięcia. "Nie chcę tego... tego czegoś! To niszczy wszystko, co osiągnęliśmy! Wszystko co mamy!"

"Asuka..." Wpatrywał się w nią z obawą i przerażeniem. "N... nie mogę uwierzyć, że tak mówisz. T-to co robisz - jak... jak nie przestaniesz, to ryzykujesz nie tylko życie dziecka, ale swoje też!"

"Widzisz? Już stoi między nami!" wrzasnęła Asuka, jej umysłem zawładnęła ślepa furia. Nie próbowała go już nawet słuchać. Nie ważne jak to powiedział. Wszystko było już skończone.

"Jak tak naprawdę myślisz, to być może rzeczywiście masz rację," mruknął smutno. "Ale w takim razie nie sądzę, żeby to była wina dziecka..."

Wszystko...

.

.

.

--------------------------

.

.

.

Nie pamiętał nawet, kiedy ostatni raz spał w 'swoim' pokoju. Wydawał się taki mały a jednak taki pusty.

Przez resztę dnia nie odzywali się do siebie. Ich kłótnia była najgorszą, jaką stoczyli od dłuższego czasu. Właściwie to była pierwsza, jaką stoczyli od dłuższego czasu. I dlatego też miała natężenie, jakiego nigdy nie spodziewał się doświadczyć ponownie.

I tak nie wyglądało na to, że uda mu się wkrótce zasnąć. Ich życie stało się takie spokojne, że wstrząs wywołany dzisiejszą nowiną w jego umyśle wydawał się jeszcze większy - jeśli to możliwe. Myśl o posiadaniu dziecka nigdy mu się nie zdarzyła i może właśnie to uczyniło go ślepym na sygnały: To że czasem spędzała w łazience więcej czasu niż zwykle; że często wydawała się być zmęczona, nawet jeśli zbyt ciężko nie pracowali; huśtawka nastrojów, która zawstydziłaby dawną Asukę, lekko zaokrąglony brzuszek - choć wciąż tak słabo, że ledwo zauważalny, jeśli się go nie szukało.

A nawet teraz, po uzyskaniu potwierdzenia, wciąż wydawało się to takie nierealne.

Właśnie kiedy sen wydawał się nim wreszcie zawładnąć, nagłe otwarcie drzwi jeszcze raz go odgoniło. Zastanawiał się czy podnieść wzrok czy tylko udawać, że śpi.

Po chwili milczenia w końcu przemówiła. "Shinji? Wracaj do łóżka."

Jednakże on nie dał znaku życia, choć ona wyraźnie wiedziała, że jeszcze nie śpi.

"Cholera, nie każ mi błagać..." mruknęła ledwo słyszalnie. Widział, że była zdesperowana, ale starał się tym nie przejmować. "M... muszę wiedzieć, że jeszcze tu będziesz, jak się obudzę..."

W końcu okazał reakcję, unosząc kołdrę i gestem zapraszając ją do siebie. "Jak by nie było, ja muszę wiedzieć, że ty jeszcze tu będziesz, jak się obudzę," wyjaśnił zmęczony, wciąż na nią nie patrząc.

Asuka opornie skorzystała z jego zaproszenia, podeszła do łóżka i położyła się obok niego. Nieprzyjemna atmosfera jednakże prawie wcale nie zrzedła.

"Kiedy ostatni raz tak spaliśmy?" zapytała, wzdychając. "Z takim ciężkim napięciem kłótni w powietrzu?"

"Nie wiem..."

"Jeszcze nie jest za późno, prawda? Jeszcze... jeszcze mnie...?"

"Nie wiem..." skłamał. Jej zachowanie go zraniło, choć nie wiedział, czy to jej brak zaufania czy to, co próbowała zrobić, bolało najbardziej. Ale wciąż ją kochał.

"To klątwa..." wyszeptała nagle matowym głosem, bardziej do siebie niż do niego.

"Co?"

"Musi tak być. Może jednak jest Bóg, a to Jego kara dla mnie za zgładzenie Jego posłańców."

Shinji poczuł kształtujące się w nim dobrze znane poczucie winy. "Czemu... czemu tak sądzisz?"

"A czemu nie?" odparła Asuka, znów z większą mocą. "Zawsze jak myślę, że w końcu odnalazłam szczęście, to dzieje się coś, co mi je znowu odbiera. Śmierć mamy, kiedy wreszcie miałam coś żeby okazać się jej warta! Modele Seryjne EVA niszczące Unit-02 właśnie wtedy, kiedy dowiedziałam się, że ona tam była, opiekując się mną! A teraz to oddzielające mnie od pierwszej osoby od lat, która mnie pokochała!"

"Asuka..."

"Taa, racja, to moja wina, wiem!" warknęła łamiącym się, choć niezbyt mocno, głosem. "Ale czy nie powinieneś być po mojej stronie zamiast po stronie czegoś, czego nawet nie znasz?"

"T-to nie tak. Ale to co robisz..."

"Musiałabym w ogóle pytać, czy spróbowałbyś aborcji?" wypytywała ostrożnie, próbując nie podsycać jeszcze bardziej jego złości, gdy już próbowali się pogodzić. Odniosła mały sukces.

Ostro wypuścił powietrze - to była jego jedyna odpowiedź. Nawet gdyby wiedział - czy w ogóle byłby w stanie to zrobić?

"Widzisz, dlatego ci nie powiedziałam: Nie chciałbyś pomóc..."

"Jak... jak to się mogło w ogóle stać?" przerwał jej nagle, desperacko chcąc zmienić kierunek, w jakim prowadziła rozmowa. "Myślałem, że bierzesz pigułki?"

"Biorę! Naprawdę myślisz, że byłabym taka nieostrożna?" zrzędziła Asuka. "Nie mam pojęcia jak to możliwe. To znaczy, to też nie jest stuprocentowe zabezpieczenie. I kto wie, czy jeszcze działają prawidłowo, kiedy są takie stare..."

Shinji nie wierzył własnym uszom. "Brałaś przeterminowane leki?"

"No, jeśli nie zrobisz nowych, to nie mam zbyt dużego wyboru!" szydziła.

"Ale jesteś pewna, że testy...?"

Nie widział, jak kiwa głową, ale nie było powodów jej nie wierzyć. "Właściwie to zrobiłam dwa różne. Ukryłam je osobno, więc pewnie go wyrzuciłeś."

"A... od kiedy...?"

"Tydzień temu opuściłam drugi okres pod rząd," przyznała. "Na początku nawet nie zauważyłam. Poranne mdłości nie były takie poważne, żebym dużo o nich myślała; po prostu winiłam za nie naszą jakoś niezrównoważoną dietę. Jednak jak zaczęło to być zbyt oczywiste, to..." Westchnęła gorzko. "Nie wiem. Chyba po prostu próbowałam to ignorować; nie chciałam tego zaakceptować. Ale strach ciągle nękał mnie w myślach, więc w końcu zabrałam testy z tej apteki w Gorze, kiedy pojechałam tam po zapasy tydzień temu albo dwa. I nawet wtedy nie mogłam się zdobyć na zrobienie ich. Ukrywałam je jeszcze przez kilka dni, zawsze sobie mówiąc: 'Zrób to już! Wtedy zobaczysz, że martwisz się bez powodu!'." Zatrzymała swą chaotyczną opowieść krótkim, sarkastycznym śmiechem. "Ale oczywiście jednak miałam rację..."

Zauważył, jak się przesuwa, najprawdopodobniej patrząc na niego. "Jak możesz być taki spokojny?" teraz była jej kolej na zadawanie pytań. "Spodziewałam się, że dostaniesz świra, jak się dowiesz - albo coś zbliżonego w twojej definicji do 'dostania świra'."

Shinji zastanowił się nad tym przez krótką chwilę. Ale jedyną odpowiedzią, jaka mu przyszła do głowy, była ta sama, którą często znajdywał przez ostatnie parę godzin. "N... nie wiem," powiedział, potrząsając głową. "Jeszcze nie. Kiedy zrozumiałem, co oznaczał test, uderzyły mnie tysiące myśli i emocji i wątpię, że już je wszystkie poukładałem. Może chcę się okazać lepszym ojcem niż mój własny. Może chcę po prostu wiedzieć, jak to jest. N... nie wiem..." stwierdził cicho. "Jedyne co wiem, to to, że nie mogę tak tego zignorować... a tym bardziej pomóc ci w tym, co robisz..."

Nie nastąpiła po tym żadna odpowiedź ani nowe pytanie. Po kilku chwilach milczenia zastanawiał się, czy właściwie już śpi, póki nie usłyszał jej cichego oddechu. Przesunął się nieco żeby na nią spojrzeć, co potwierdziło jego hipotezę. Ale jego oczy nie spoczęły długo na jej zamkniętych powiekach, kiedy powoli wyciągnął do niej rękę.

"Nie." Jego dłoń zatrzymała się nagle na jej cichy głos, ledwie centymetry od jej brzucha. "Proszę, nie..."

Cicho przewrócił się na bok.

.

.

.

--------------------------

.

.

.

Dziennik ciążowy

Przewidywany tydzień: prawdopodobnie między 10-13

Pomyślałem sobie, że rozpoczęcie tego może być dobrym pomysłem, jako że moim zadaniem będzie czuwanie nad ciążą Asuki, a ten dziennik, miejmy nadzieję, pomoże zanalizować każdy możliwy problem czy komplikację, szczególnie kiedy czas nadejdzie, a mój umysł jest zbyt zaprzątnięty obecnymi wydarzeniami żeby pamiętać każdy prawdopodobnie istotny szczegół. Nie to żeby mój umysł nie był już zaprzątnięty. Myśl o zostaniu ojcem tak szybko wyzwoliła tyle emocji, że poukładanie ich zajmie całe dni czy nawet tygodnie.

Chyba podobnie jest w przypadku Asuki. A przynajmniej taką mam nadzieję. Nie wiem co robić, jeśli dalej będzie kroczyć po tej niszczycielskiej ścieżce; naprawdę obawiam się o zdrowie dziecka jak i o jej własne. Mówi, że to nie tak że w ogóle nie je (po prawdzie widziałem kiedyś, jak je jabłko) i że chce tylko zachować swoją "dietę", póki nie będzie pewna, "że już go nie będzie". Wydaje się być taka zimna w stosunku do niego. Nie jestem pewien, czy w ogóle zdaje sobie sprawę, że to żywa istota, a tym bardziej że to jej własne dziecko.

Jeśli chodzi o to, jak to się mogło stać, to wciąż nie jestem pewien. Może pigułka naprawdę była przeterminowana i mieliśmy szczęście, że stało się 'tylko' to. Z drugiej strony, straciliśmy też już rachubę czasu więcej niż raz, więc może po prostu zapomniała i nie chce się przyznać - w końcu to wciąż Asuka. A może rzeczywiście wpadliśmy w jeden czy ileśtam procent szans, że nie zadziała. W końcu trafialiśmy już z jeszcze mniejszymi szansami. Oczywiście to było w innym czasie.

.

.

.

.

--------------------------

.

.

.

.

Shinji obudził się zaskoczony głośnym brzękiem z przedpokoju. W szoku i półświadomym stanie między snem a jawą, najpierw pomyślał, że być może włamał się jakiś włamywacz. Kiedy zdał sobie sprawę, że na całej planecie nie został nikt, kto mógłby to zrobić, jego następną myślą było to, że dzikiemu zwierzęciu jakoś udało się dostać do środka.

Ale kiedy chciał sprawdzić co z Asuką, nie znalazł jej śpiącej spokojnie przy nim. Kiedy zauważył, że łóżko było puste, jego strach trochę zelżał, żeby zaraz zostać zastąpiony przez inny. Co ona robiła o tej porze? Nie wyglądało na to, żeby poszła do łazienki.

Zastanawiał się przez chwilę, czy warto było ryzykować kolejną kłótnię, ale ostatecznie jego ciekawość zwyciężyła. Wstał po cichu. Kiedy otworzył drzwi, słyszał te odgłosy jeszcze lepiej i skradając się na palcach, skierował się za nimi do kuchni. Słabe światło dochodziło z otwartych drzwi, migocząc trochę, jakby coś poruszało się przed jego źródłem. Nachylił się tylko przez framugę i zajrzał do środka.

Asuka siedziała tam przed otwartą lodówką, która była też jedynym źródłem światła w ciemnym pokoju. Dookoła niej na podłodze leżało trochę jabłek i otwarta konserwa, którą musiała wziąć z ich magazynu, jak również dwa pomidory, ogórek i kilka kromek chleba, a w ręce miała dopiero co zrobioną kanapkę. Trzymała ją przed swoją twarzą i z tego co widział, tylko się w nią wpatrywała.

Nagle jej ciałem zakołysało coś, co zabrzmiało jak wściekły szloch i ugryzła duży kęs. Przełknęła to wszystko w mniej niż minutę, tak jak wędrowiec na pustyni chłonie z dawna wyczekiwaną wodę.

Słyszał jej przyspieszonny oddech nawet przy drzwiach, ale wciąż nie wiedział, czy wydawała się być bardziej wściekła czy nieszczęśliwa.

"Niech cię cholera..." usłyszał, jak przeklina, ledwo słyszalnie. "Niech cię cholera..."

Kiedy wzięła jabłko, Shinji po cichu wrócił do ich sypialni.

Uśmiech zadowolenia nie opuszczał jego twarzy.

.

.

.

.

--------------------------

.

.

.

.

Dziennik ciążowy

Przewidywany tydzień: między 11-14

Asuka wciąż odmawia właściwego odżywiania się i zaczyna mnie to naprawdę zarówno denerwować i przerażać.

Ostatnio dowiedziałem się ze swoich studiów, że potrzeby płodu są obecnie tak marginalne, że jej próby są i tak dość bezużyteczne, chyba że naprawdę chce go zabrać ze swoją śmiercią. Ale oczywiście nawet nie słuchała. Zrobiła się taka uparta, że jest nawet jeszcze gorzej niż wtedy, kiedy się poznaliśmy. Kiedy rano znów się o to kłóciliśmy, miałem wielką ochotę powiedzieć jej, że wiem, co robiła w nocy. Ale przy jej obecnym zachowaniu mogłaby zareagować jeszcze silniejszym zmuszaniem się do zupełnego stłumienia swojego pragnienia jedzenia.

Mimo wszystko choć na początku cieszyłem się, że przynajmniej coś zjadła, to jej nocne posiłki to ledwie trochę więcej niż kropla w morzu potrzeb dająca nam tylko trochę więcej czasu. Mam tylko nadzieję, że będę mógł to wykorzystać, nim będzie za późno. Nawet jeśli nie dla niej; w końcu potrzeby dziecka będą większe i jeśli jeszcze dłużej tak dalej pójdzie, to nie widzę zbyt wielkiej nadziei dla żadnego z nich.

.

.

.

.

--------------------------

.

.

.

.

"Daj spokój, Asuka, to się robi naprawdę dziecinne."

"I co z tego?" odwarknęła, ponownie odsuwając od siebie pełen talerz. "To nie moja wina, że nie możesz zrozumieć, że tego nie zjem!"

"Proszę..."

"Nie!"

Shinji spuścił głowę; zmęczony, ale jeszcze niezupełnie pokonany. Miał dość. Choć wiedział, że nie mógł jej celowo skrzywdzić fizycznie, musiał jej wyperswadować jej upór. Musiał. Inaczej opuściłby swoją nową rodzinę, jak obaj ich ojcowie przed nim.

"Czemu skłamałaś?" powiedział cicho.

"Co?"

"Kiedy stało się jasne, że przeżyliśmy tylko my, cieszyłem się, że przynajmniej ty ze mną byłaś. Nie dlatego że byłem z kimś, ale dlatego że byłem z tobą. I wierzyłem ci, kiedy mówiłaś, że czujesz do mnie to samo. Ale to było tylko kłamstwo, nie? Nigdy nie było dla ciebie ważne, że to byłem ja. Po prostu nie chciałaś być sama; każdy by..."

Silne uderzenie w policzek, na tyle silne żeby przewrócił się do tyłu, przerwało jego oskarżenia. Jednakże stał w miejscu, choć nie mógł się zdobyć na spojrzenie na jej drżącą postać.

"Jak... jak śmiesz...?" powiedziała łamiącym się głosem, opuszczając wciąż rozpostartą dłoń.

Bolało. Kłujący policzek, który ledwo czuł, ale jego słowa zabolały go tak bardzo, jak wiedział, że ją zabolą. Ledwie kilka tygodni temu nigdy by nie pomyślał, że mogłoby do tego dojść, ale po tym jak wszystkie jego desperackie próby wyperswadowania jej tego miłością i troską zawiodły, wydawało się, że zranienie jej było jedynym sposobem na dotarcie do niej. Nie mógł się teraz wycofać.

"Skoro mnie naprawdę kochasz, to czemu próbujesz zabrać to, co kocham bardziej niż cokolwiek innego?"

Utkwiła wzrok w podłodze, z dala od niego; w jej głosie pełno było bólu spowodowanego zdradą. "Więc już kochasz je bar..."

"Mówię o tobie!" prawie wrzasnął. "Nie widzisz, że to cię zabije, jak tak dalej będziesz robić?"

Nie odpowiedziała, wpatrywała się w punkt z dala od niego, ale jej usta trzęsąc się, otwierały się i zamykały, próbowała desperacko znaleźć kontrargumenty. Ale one po prostu nie istniały.

"Czy nie mówiłaś, że już nigdy nie chcesz znowu skończyć z życiem?" kontynuował.

Oto ona; kropla przepełniająca czarę. Westchnął w duchu z ledwo znośnym poczuciem winy, kiedy zobaczył, jak nieprzytomnie sięga trzęsącą się ręką do swojego lewego nadgarstka. "N-nie... nie chciałam... Ja..."

"Więc czy naprawdę chcesz mnie tu zostawić całkiem samego..." ciągnął ostatecznie i jeszcze raz przysunął do niej talerz, "... czy zjesz coś?"

Spojrzała gniewnie na posiłek z miną, której nie mógł zinterpretować. Gdy już myślał, że zbierze swoją pozostałą dumę i pójdzie sobie, opadła na krzesło i wzięła widelec drżącą ręką. "To nie fair..."

"Nie," zgodził się, potrząsając głową. "Nie, to nie jest fair..."

.

.

.

.

--------------------------

.

.

.

.

"Witajcie," nie przywitał nikogo konkretnego, lecz wszystkich, którzy go słyszeli - mógł to być nikt bądź cała ludzkość. Ciężko było powiedzieć, gdy poza olbrzymią białą głową, która wciąż zachowywała swój wieczny uśmiech, widział jedynie czerwony ocean. Shinji miał tylko nadzieję, że w jakiś sposób ci, do których chciał dotrzeć, usłyszą. "Trochę... trochę czasu minęło od kiedy tu ostatni raz byliśmy," ciągnął, rzucając okiem na Asukę, która siedziała biernie kilka metrów dalej.

"Mam pewne... wielkie nowiny, jak sądzę. My - Asuka, ona... ona jest w ciąży." Westchnął, rzucając okiem na piasek, na którym klęczał. "To powinna być szczęśliwa chwila, prawda? 'Dziecko: Największy dowód miłości dwojga ludzi'. Ale Asuka nie wydaje się tak myśleć. Nie jestem pewny, co ona dokładnie w nim widzi. Z jakiegoś powodu się go boi; na tyle że próbowała je zagłodzić.

"Zapytała mnie raz, czemu nie 'dostałem świra', kiedy się dowiedziałem. I sam kilka razy zadawałem sobie to pytanie. Nie mogę powiedzieć, że się nie boję, raczej na odwrót. Ale za każdym razem, jak o tym myślę, to nigdy nie mogłem się bać dziecka, zawsze bałem się o nie. Nie mam pojęcia, jak mam być dobrym ojcem. Mam jeszcze mniej doświadczenia niż miała większość przyszłych rodziców, którzy zadawali sobie to pytanie przede mną. A w chwilach zwątpienia nie będzie nikogo, kogo możnaby poprosić o radę, nikogo kto by mnie zapewnił, że robię wszystko dobrze." Potrząsnął głową. "My, wnoszący nowe życie w ten zrujnowany świat, wydajemy się tak strasznie nieodpowiedzialni. Ale teraz kiedy to się stało - nie jestem pewny dlaczego, ale nie mogę się go bać.

"Chociaż Asuka... W końcu namówiłem ją do jedzenia, ale za każdym razem jest nowa kłótnia. Cieszę się tylko, że to był jedyny sposób, który jej przyszedł do głowy, żeby..." Skończył zdanie, nie mogąc wydusić takich słów jak 'zabić' czy 'pozbyć się'. "Kto wie, co by się stało, gdyby próbowała brać jakieś leki? Albo gdyby próbowała skrzywdzić dziecko - a przy tym najprawdopodobniej i siebie - fizycznie?

"Ale to tylko tygodniowe kompromisowe rozwiązanie. Minęło dopiero parę tygodni, ale już czuję się taki wyczerpany. Jak mam walczyć jeszcze przez kilka miesięcy? Albo nawet lat, jeśli ona nigdy tego nie zaakceptuje? P... po prostu nie wiem, czy mi się uda." Z fałszywym poczuciem nadziei, omiótł wzrokiem ocean. "Chyba teraz będę potrzebować waszej pomocy bardziej niż kiedykolwiek. Kogoś żeby ją przekonał. Albo dał mi jakąś radę. Przynajmniej trochę słów otuchy..."

Ale jedyną udzieloną przez morze odpowiedzią było rozbijanie się fal.

W tym momencie Shinji poczuł się niesamowicie zmęczony. Każde uderzenie fali o brzeg kładło ciężar na jego barki. "Pomóżcie," błagał cicho, kiedy jego kolana poddały się i osunął się na piasek. "Proszę..."

Jego drżące palce wbiły się bez celu w piasek, przybywało między nimi ziarenek, kiedy zaciskał pięści. Dysząc, trzymał głowę opuszczoną, czekając na kogokolwiek albo cokolwiek, co by mu powiedziało co robić, póki nie zatrzymały się przy nim dwie stopy.

Jego żona spojrzała na niego; litość i obrzydzenie walczyły ze sobą w jej oczach. "Chodź," powiedziała chłodno. "Wracajmy do domu."

.

.

.

.

--------------------------

.

.

.

.

Ludzie często myśleli o nocy jako o czasie horrorów; bojąc się nieznanego, które mogło się czaić w ciemnościach. Ale nie wszystko wyglądało lepiej w świetle poranka.

Pióra były dziko porozrzucane, one i ziemia spryskane były zaschniętą krwią. Tu i tam były kupki ciał, które zostały rozerwane przez wielkie pazury w trakcie walki.

Chociaż na własne oczy doświadczała gorszych masakr, a może właśnie z powodu tego okropnego wspomnienia, Asuka zadrżała na ten straszny widok.

Noc przedtem obudziło ich głośne rozbijanie się i dzikie odgłosy z kurnika. Uzbrojeni w najbardziej poręczną 'broń', którą okazały się grabie i łopata, pobiegli zapobiec najgorszemu, ale byli już za późno. Kiedy dotarli na miejsce, jedna z kur już nie żyła, kogut szarpał się jeszcze nadaremno przez kilka sekund w pysku bestii. W ciemności wyglądał niemal jak wilk, ale Asuka domyślała się, że w rzeczywistości był to tylko zdziczały pies, oszalały z głodu. Inaczej nie udałoby im się go tak łatwo wystraszyć, gdy zostawił jedną ze swoich ofiar.

"Mu... musimy na to spojrzeć chyba z dobrej strony," wymamrotał Shinji, wyrywając ją z zamyślenia. "Nic już nie będzie nas o wiele za wcześnie budzić. Umm... Przez jakiś czas..." Rzucił okiem na jej lekko zaokrąglony brzuszek. "Albo... no... nie będziemy już musieli ich sprawdzać..." ciągnął pospiesznie, nie dając jej czasu na rozpoczęcie kłótni i odłożył na bok jajko, które oglądał pod światło.

Ale i tak nie miała teraz raczej ochoty na kłótnię. Mimo jego prób przyjęcia tego jako smutnej rzeczywistości, Asuka wiedziała, że nie przyjmował tego wydarzenia zbyt dobrze.

Choć tym razem jedynymi fizycznymi obrażeniami, jakie musieli odnieść, było kilka zadrapań na jego ramieniu, okazało się wyraźniej niż kiedykolwiek, że potrzebowali silniejszej ochrony niż słaby płot, który w paru miejscach się nawet przewrócił.

"I... raz będziemy mieć coś innego do jedzenia..."

To ją zaskoczyło. "Chcesz zjeść...?"

"No, możesz - to znaczy możemy sobie zrobić odmianę. I t-to by było chyba marnotrawstwo, gdybyśmy nie..."

Jego pusty głos całkiem dobrze pasował do jej uczuć. Oczywiście kurczak na obiad był ekstra odmianą po tych wszystkich konserwach, rybach i tym co im wyrosło, ale myśl o jedzeniu czegoś, z czym się żyło przez ponad rok, uciszyła jej apetyt, niezależnie od tego jak głupie wydawało się być emocjonalne przywiązanie do głupiego drobiu...

Wściekle potrząsnęła głową. To był tylko głupi drób i głupio było zmarnować tę okazję. Hormony znów musiały się z niej nabijać.

"Mimo wszystko nie zabraknie nam jajek, czy co?" zapytała wreszcie żeby oddalić myśli od tego tematu. "Nie to żebym miała coś przeciwko..."

"Nie sądzę. Mamy jeszcze dobry zapas, który powinien starczyć na tydzień albo dwa," wyjaśnił Shinji, unosząc jajko pod światło. "I wygląda na to, że zostawiły nam parę małych prezentów..." stwierdził, kładąc je ostrożnie na drugim stosie.

.

.

.

.

--------------------------

.

.

.

.

"Co ci tak długo zajęło?" powitała go Asuka, kiedy wrócił na salę szpitalną.

"Przepraszam, włączyłem generator tak szybko, jak mogłem," wyjaśnił Shinji i wskazał na łóżko do badań. "Czemu jeszcze się nie położyłaś?"

Ruda mruknęła coś, czego nie mógł zrozumieć, ale tak czy inaczej się dostosowała. Tymczasem on sprawdzał urządzenia, próbując sobie przypomnieć, czego się nauczył o ich funkcjonalności. Po tym jak nacisnął parę guzików, a maszyna ożyła, wziął pas i przesunął go żeby obwiązać nim brzuch Asuki.

"Mogłabyś podnieść...? Dzięki."

"Po co to?" wypytywała, kiedy zapiął go wokół niej, ale nie odpowiedział. Syknęła nagle, kiedy zaczął polewać jej brzuch żelem przekaźnikowym. "Cholera!"

"Przepraszam, zapomniałem. Za zimny?"

"Nie jestem rozpieszczoną panienką, zniosę to. Ale mogłeś mnie ostrzec!"

"Przepraszam," powtórzył, na wpół jęcząc i podniósł to, co uznał za przetwornik do ultrasonografu. Nawet nie trzeba było długo czekać na znalezienie...

"Co to za dźwięk?"

Shinji uśmiechnął się promiennie, słuchając szybkich rytmicznych uderzeń, które wypełniły salę. "Bicie serca..."

"Tak...?" zaczęła z odrobiną zdumienia w głosie. "Czy to nie jest trochę za szybkie jak na bicie serca?"

"Nie," potrząsnął głową, rzucając okiem na ekran. "155 uderzeń na minutę; to powinno być całkiem normalne."

"Hm, wszystko jedno," wydyszała Asuka i odwróciła od niego głowę. "Pospiesz się z tym."

Skinąwszy głową, paskiem umocował urządzenie na miejscu, nim wziął sondę do faktycznego ultrasonografu. Asuka stłumiła kolejny syk, kiedy polał ją jeszcze odrobiną żelu. "Okej, zobaczmy."

"Wszystko jedno. Pospiesz się już!"

Shinji westchnął, a potem wziął głęboki oddech. Przy biciu serca dziecka odbijającym się echem po sali, poczuł jak jego własne serce przyspiesza, kiedy zaczął poruszać przetwornikiem. Już zaledwie za parę chwil zobaczy je po raz pierwszy. I mimo jej słów, zauważył kątem oka, że Asuka też z zaciekawieniem kieruje oczy w stronę ekranu.

Ultrasonograf był klasycznym dwuwymiarowym modelem i na początku wydawało się, że nie ma tam niczego prócz zgiełku, dzikiej mieszanki czerni, bieli i błękitu. Po jakimś czasie zaczął się zastanawiać, czy rzeczywiście potrafi znaleźć coś tak małego swoimi niewytrenowanymi oczami, ale wreszcie mógł rozróżnić pierwsze kształty. Pierwsza w polu widzenia znalazła się wydatna główka. Za nią nieproporcjonalnie małe ciało. A potem cztery maleńkie kończyny, wciąż nie do końca wykształcone, ale już wykonujące małe ruchy w płynie, który je otaczał. To było jego dziecko; ich dziecko.

"Shinji...?"

Do tej pory nie zdawał sobie sprawy, że gapił się na monitor przez co najmniej minutę, nawet nie zauważając zbierających mu się w oczach łez radości ani szerokiego uśmiechu na jego twarzy. Kiedy obrócił się do Asuki, nie mógł nawet znaleźć słów na opisanie swoich uczuć.

Z jakiegoś powodu robiła wszystko co w jej mocy, żeby nie napotkać jego wzroku i szybko odwróciła głowę na bok, ale nie na tyle szybko żeby nie zauważył czegoś błyszczącego jej w oczach.

"Możemy już wracać do domu?" zapytała cicho. "Jestem... Jestem trochę głodna..."

.

.

.

--------------------------

.

.

.

Dziennik ciążowy

Przewidywany tydzień: 14-15 (teraz raczej na pewno)

Często czytałem i słyszałem, że decydującym wydarzeniem jest zobaczenie po raz pierwszy swojego dziecka na ultrasonografie. Muszę przyznać, że nigdy naprawdę nie rozumiałem dlaczego. Każdy płód wygląda mniej więcej tak samo - widziałeś jeden, widziałeś wszystkie, tego się właśnie spodziewałem.

Ale wiedzieć o tym to jedno, a naprawdę zobaczyć to małe życie - to przytłaczające. Wiedziałem, czego mogłem się spodziewać, wiedziałem, jak najprawdopodobniej będzie wyglądać. A mimo to, ledwo mogłem się skoncentrować na sprawdzaniu czy wszystko w porządku zamiast tylko się w nie wpatrywać, zdumiewając się każdym maleńkim ruchem.

Ciekawe co myślał ojciec, kiedy mnie po raz pierwszy zobaczył. Czy czuł ten sam ogrom szczęścia co ja dzisiaj? Czy w ogóle widział mnie na ultrasonografie? To może zabrzmieć dziwnie, ale z jakiegoś powodu myślę że tak. Może nie z taką intensywnością, ale ciężko uwierzyć - dla mnie to teraz prawie absurdalne - że mógłby być jakiś przyszły rodzic, który kompletnie nic nie czuje w tym momencie, nawet on.

Na szczęście wydaje się, że Asuka czuła się bardzo podobnie jak ja; nie mogę inaczej wyjaśnić nagłego obudzenia się w niej instynktu macierzyńskiego. Cóż, przynajmniej w końcu odżywia się właściwie bez większych kłótni. Oczywiście mówi, że to tylko dlatego, że ma dość mojego marudzenia. Ale oboje wiemy, że po prostu nie chce się tak łatwo przyznać do winy. W każdym razie nie obchodzi mnie to zbytnio, póki robi wszystko co w jej mocy żeby od tej pory zająć się nimi dwoma.

I (żeby było choć trochę profesjonalizmu w tym wpisie) zmiana na szczęście nie nadeszła za późno. Z tego co widzę, "dieta" Asuki nie wpłynęła dramatycznie na rozwój dziecka, ale kto wie, jak długo by tak jeszcze pozostało...

.

.

.

.

--------------------------

.

.

.

.

"Czemu musiałam przyjść?" jęknęła Asuka. "I tak jeszcze o wiele za wcześnie na te rzeczy!"

Shinji westchnął po cichu. "Tak sobie pomyślałem, że chciałabyś pomóc wybrać rzeczy dla dziecka. Jeszcze nic nie mamy; żadnych zabawek, żadnych ubrań, żadnych mebli..."

"Tak, wiem! Ale to jeszcze całe miesiące! Nawet jeszcze nie znamy płci," powiedziała, powłócząc za nim nogami. "A poza tym, to co mnie to obchodzi?" dodała szybko.

Za szybko w opinii Shinjiego. Wyrwało mu się kolejne westchnienie, kiedy potarł swoje zmęczone oczy. Niezależnie od tego co mówiła, widział, że rzeczywiście była dosyć gorliwa żeby zgłębić każde miejsce w całym sklepie dla niemowląt. Chciał tylko, żeby przestała udawać, że w ogóle jej to nie obchodzi; te niepotrzebne kłótnie wyczerpywały go bez końca.

"Wiem, że jeszcze wcześnie," powiedział. "Ale i tak pewnie będziemy musieli pójść więcej niż raz, czemu nie zacząć teraz? Nie mamy już na dzisiaj pracy do skończenia, więc..."

"Dobra, dobra," przerwała mu. "Skoro tu jesteśmy, mogę też poszukać paru ubrań ciążowych. Nawet moje najluźniejsze i najszersze spodnie robią się za ciasne."

Zachichotał cicho pod nosem. Jeśli już przedtem nie zaczęła, to teraz jej ciąża zaczynała się robić dosyć widoczna. Ale był na tyle mądry żeby sam nie podejmować tego tematu.

Kiedy Shinji się rozejrzał, nie mógł się powstrzymać przed zdumieniem się a także poczuciem się trochę przytłoczonym przez wielkość sklepu. Wiedział, że był wyspecjalizowany w zaopatrzenie dla ciąży i niemowlęcia, ale nie spodziewał się znaleźć więcej niż wszystko to, co mógł sobie wyobrazić. Była strefa z meblami; kołyski, składane stoliki, wysokie krzesełka, kojce. Kilka rodzajów wózków spacerowych. Mnóstwo ubrań dla matki i dziecka. Tony zabawek we wszystkich kształtach i rozmiarach. Niesamowita wariacja butelek i (obecnie przeterminowane) mleko. I pieluszki, z tego co widział.

Otrząsnął głowę z tej niepotrzebnej przesady. Zdecydowanie będzie trudniej, niż myślał, wybrać z takiego zakresu dóbr, ale wiedział też, że powinien się cieszyć, mając tak duży wybór.

"No, od czego by tu...?" Urwał, kiedy zauważył, że ona już za nim nie idzie. "Asuka?"

Wtedy ją zobaczył, stojącą nieruchomo w przejściu, wpatrującą się bez mrugnięcia okiem w półkę przed sobą. Shinji już otworzył usta żeby zapytać, ale kiedy podążył za jej utkwionym wzrokiem, stało się to zbędne.

W rządku stały różne lalki, które uśmiechały się wesoło, kiedy odwzajemniały ich spojrzenie swoimi martwymi oczami.

"Chodź," powiedział cicho, odciągając ją delikatnie. "Może poszukalibyśmy dla ciebie jakichś fajnych ubrań?"

.

.

.

--------------------------

.

.

.

Dziennik ciążowy

Przewidywany tydzień: 15-16

Ciąża trwa bez zauważalnych problemów od (wciąż nieoficjalnej) zmiany Asuki, ale sama Asuka... chyba naprawdę nie powinienem był jej ze sobą zabierać i może miała też rację co do tego, że to za wcześnie. Powinienem był wiedzieć, że to się może stać. Po swoim "spotkaniu" ledwo co mówiła przez resztę dnia, a jej nowoodkryty entuzjazm wydawał się zniknąć na jakiś czas.

Oczywiście to nie lalki ją zabolały, ale wspomnienie, które ze sobą niosły. Nie byłbym zaskoczony, gdyby to ten strach był głównym czynnikiem poprzedniego zachowania Asuki, niezależnie czy zdawała sobie z tego sprawę czy nie. Udało nam się rozwiązać większość naszych problemów sprzed Trzeciego Uderzenia, ale to nie znaczy, że zupełnie się ich pozbyliśmy. Bycie zastąpionym przez jakąś replikę stało się dla niej pierwotną obawą, od kiedy jej matka oszalała.

Ale dziecko to nie lalka, to ludzka istota, niezależna osoba, która nie może po prostu zastąpić innej.

Myślę, że Asuka teraz to zrozumiała. Mam tylko nadzieję, że znowu nie zapomni.

.

.

.

.

--------------------------

.

.

.

.

Za każdym razem, kiedy Asuka widziała samodzielnie zrobiony inkubator, czuła dziwne pragnienie spojrzenia na jajka; z jakiegoś powodu nie chcąc przegapić najistotniejszego wydarzenia. Jeśli Shinjiego nie było w zasięgu wzroku, zawsze poddawała się temu pragnieniu, czasem wpatrując się przez kilka długich minut w nieruchome skorupki.

Ale kiedy przechodziła tego popołudnia, Asuka zauważyła, że już nie były takie nieruchome. Z rozszerzonymi oczami upuściła wiadro i łopatę, którymi pracowała w ogrodzie i przykucnęła przed nim żeby mieć lepszy widok. Wiedziała, że to głupie, ale serce waliło jej jak młot w oczekiwaniu na to, co się miało stać.

Rozejrzawszy się, przygryzła wargi aby nie zawołać Shinjiego żeby przyszedł zobaczyć, bo inaczej wydałby się jej wstydliwy mały sekret. Choć ten sekret nie był nawet taki zły jak ten inny.

Jej ręka powędrowała do jej rozszerzającego się brzucha, gdzie rosło jej dziecko.

'Cholera niech weźmie tego Shinjiego! Czemu musiał robić ten ultrasonograf? Czemu musiał mi to pokazać?'

Oczywiście wiedziała czemu. Dobrze wiedział, że zbyt ciężko będzie jej dalej nienawidzić dziecka, kiedy będzie miało 'twarz'. Do tej pory potrafiła udawać, że to był jakiś pasożyt, guz, coś niechcianego co się w niej rozwijało. Ale teraz nie potrafiła już nawet nazywać go 'czymś'.

"Co robisz?"

Spięła się w szoku, zaskoczona nagłymi słowami Shinjiego. Bojaźliwie spojrzała na niego, kiedy do niej podszedł.

"Umm, wy... wykluwają się..." pokazała na nie, mamrocząc, natychmiast próbując ukryć rumieniec wywołany przyłapaniem.

"Och? Tak?" zapytał podekscytowany, przechylając się jej przez ramię żeby zobaczyć.

Pierwsze pisklę zrobiło już wyłom w skorupce, dziób mu sterczał, kiedy próbowało uwolnić resztę. Dwa pozostałe ciężko pracowały żeby przebić się przez szczeliny, który zrobiły.

Asuka czuła się dosyć niezręcznie, teraz kiedy oglądał narodziny przez jej ramię, ale nie mogła się zdobyć na wstanie i pójście sobie, a jej umysł też nie mógł wymyślić dobrej wymówki. Rzeczywiście najgorsze było w tym to, że nawet nie zapytał.

Pozostali tam tak, nie odzywając się ni słowem, póki milczenie nie zostało przerwanie przez ćwierkanie trzech nowonarodzonych.

.

.

.

.

--------------------------

.

.

.

.

Asuka się nudziła. Praca na ten dzień dawno została ukończona, ciąża nie sprawiała obecnie żadnych problemów (co byłoby przynajmniej jakąś rozrywką), a Shinji...

Obróciła głowę na bok, gdzie siedział w fotelu, pochłonięty jakąś książką. Zastanawiała się nad tym przez chwilę, a potem zdecydowała, że to lepsze niż nic, dźwignęła się z kanapy i podeszła do niego.

"Co to?" zapytała, ale już wyrwała mu książkę, zanim zdążył odpowiedzieć. " 'Pospolite i zagraniczne imiona dla niemowląt'?"

"No taa, jeszcze nie pomyśleliśmy nad imieniem..." odpowiedział nieśmiało, gdy minęło już jego pierwsze zaskoczenie.

Asuka spoglądała to na niego, to na książkę. "Imię?"

"Tak. To znaczy to już nie tak długo...?"

"Jeszcze parę miesięcy."

"Okej, okej," przyznał. "Chciałem tylko o tym pomyśleć. Czy już masz jakieś pomysły?"

"Nie bardzo..." mruknęła. "I niby czemu?"

Przez chwilę mogłaby przysiąc, że przewrócił oczami, ale nie pytała.

Westchnęła, drapiąc się po karku w zamyśleniu. "No, możemy je po prostu nazwać po kimś bliskim. No wiesz, jak będzie dziewczynka, to Kyoko albo Yui. A może Misato, Hikari albo... albo Rei, jeśli byś nalegał," wyliczała Asuka. "Ryoji jak będzie chłopiec. Na pewno nie Toji albo Kensuke!" stwierdziła. przerywając ostatnie zdanie ostrzegawczym spojrzeniem.

"Nie," powiedział spokojnie, potrząsając głową. "Nigdy nawet nie chciałem myśleć o nim albo o niej jak o zastępcy dla kogoś z nich. To by nie było uczciwe w stosunku do dziecka, jakby musiało dźwigać na ramionach taki ciężar."

Asuka westchnęła ciężko i wzruszyła ramionami. Miał dużą rację, całkiem sporą. Prędzej czy później wyrwałoby im się coś w rodzaju 'Mała Misato pije soczek jak starsza piwo!' i z czasem mogliby dać dziecku poczucie, że musi być takie jak jego bądź jej imienniczka.

Ale teraz skończyły jej się pomysły i to jej zaczynało grać na nerwach. Raczej nie wymyślanie imion miała na myśli żeby zabić nudę. "To podaj lepszą propozycję, jak już chcesz imię. Jeśli naprawdę oczekujesz, że będę na to marnować czas: I tak nie chcę sobie zawracać głowy wymyślaniem konkretnego imienia, zanim nie będziemy nawet znali płci. Robienie dwóch list to dwa razy więcej sprzeczania się."

"Od kiedy masz coś przeciwko sprzeczaniu się o coś?" mruknął pod nosem, ale i tak to usłyszała.

"Że co?" zapytała ostrzegawczo.

"E... Ja tylko... Może imię, które pasuje do obu płci?"

"Do obu płci? Nie sądzę, żebym mogła pomóc. W Niemczech imię musiało być wyraźnie męskie albo żeńskie." Potrząsnęła głową, jęcząc. "Nie możemy tego zostawić na razie? I tak mamy jeszcze kupę czasu żeby nad tym pomyśleć."

"No, właściwie to jedno mi się podoba," zaproponował cicho Shinji. "Może... może Aki?"

"Aki? Aki Ikari? Nie brzmi za dobrze," skomentowała Asuka matowym głosem. Wtedy mały uśmiech mignął jej szybko na ustach. "Aki Soryu jest dużo lepsze..."

.

.

.

.

--------------------------

.

.

.

.

"Co się stało?"

Asuka nie odpowiedziała mu od razu, kiedy powoli wstała z drogi, na której pracowała. To uczucie zaskoczyło ją na tyle, że chwilę jej zajęło, nim zrozumiała co to takiego.

"Poczułam je."

I gdy to powiedziała, zalała ją przytłaczająca fala szczęścia. Na twarzy rozciągnął się jej szeroki uśmiech, kiedy delikatnie dotknęła swojego brzucha, skąd dobiegło uderzenie.

Zajęta w swym własnym małym świecie, tylko kątem oka dostrzegła, że wstał, upuszczając cęgi i podszedł bliżej. "Poczułaś...?"

"Tutaj!" Bez wahania chwyciwszy jego rękę obiema dłońmi, położyła ją sobie na brzuchu i trzymała ją tam. "Też to czujesz?" zapytała podekscytowana.

Shinji wydawał się być zaskoczony przez chwilę, ale potem uśmiechnął się tak szeroko jak ona, choć nie była pewna, czy naprawdę poczuł lekki nacisk.

"Rusza się!" zawołała pogodnie, trzymając jego rękę w miejscu. "O! Znowu! Poczu...?"

Urwała, kiedy spojrzała mu w twarz, która odzwierciadlała jej szczęście. Ale, co dziwne, wzrok miał utkwiony w jej oczach zamiast skupić się na jej brzuchu, gdzie dało o sobie znać nienarodzone; wyglądał, jakby widział najbardziej urokliwą rzecz na świecie.

"Co-co jest?" zapytała wreszcie zdezorientowana, uśmiech nieco jej się zmniejszył.

Jego uśmiech jednakże poszerzył się jeszcze bardziej, kiedy pochylił się do przodu, póki ich twarze nie były oddalone ledwie o centymetry. "Mam cię!"

Z początku Asuka nie zrozumiała. Ale potem czerwień wystrzeliła jej na policzkach, kiedy wpatrywała się w niego zszokowana. "To... Ja... To nie znaczy, że zmieniłam zdanie o tym czymś!" próbowała zanegować podekscytowanie, które tak wyraźnie okazywała ledwie sekundy temu, ale z miernym skutkiem.

Jego uśmiech zmienił się w porozumiewawczy uśmieszek, kiedy objął ją ramionami. "Daj spokój, Asuka. Grasz tą komedię już od paru tygodni. Naprawdę myślałaś, że nie zauważę?"

"Wiesz co, tego właśnie naprawdę nie znoszę w maniu kogoś, kto mnie tak dobrze zna," mruknęła, padając w jego uścisk. "Więc poczułeś?"

Shinji potrząsnął głową. "Pewnie i tak jeszcze na to trochę za wcześnie. Ale nie martw się," powiedział, szczerząc się. "Jeśli Aki ma coś po tobie, to wystarczająco szybko poczuję kopanie."

"Ej!" Ale on już się jej wyrwał i uniknął należącego mu się szturchańca.

Oczywiście tak naprawdę nie miał się czego bać. Bo w tej chwili oboje śmiali się razem otwarcie po raz pierwszy w ciągu kilku tygodni.

.

.

.

.

.

-------------------------------

.

.

.

.

.

Dziennik ciążowy

Przewidywany tydzień: 22-23

Cóż, zbliżamy się do końca drugiego trymestru. Czytałem, że miał on być "najłatwiejszy", ale widząc, że większość diety Asuki, naszych nieustannych kłótni, a potem jej powolna acz zdecydowana zmiana zdania wszystkie wydarzyły się w większości właśnie w jego trakcie, z trudem mogę sobie wyobrazić, żeby trzeci trymestr był dużo gorszy. Ale oczywiście książki odnosiły się raczej do stanu zdrowia matki.

Skoro mowa o stanie zdrowia: dziś zrobiliśmy kolejne badanie. Jak dotąd wciąż wydaje się, że nie ma żadnych komplikacji; matka i dziecko mają się dobrze. Zaczynam myśleć, że Aki naprawdę chce zrobić niespodziankę jego albo jej płcią. Jakoś za każdym razem, kiedy robimy ultrasonograf, zawsze widok na 'krytyczny region' blokuje noga, albo obraz jest po prostu zbyt zamazany, żebym odgadł. Asuka jest dosyć pewna, że będzie dziewczynka - "kobieca intuicja" powiada. Mam lekką ochotę na skontrowanie "męską intuicją", ale poza tym że by mnie po prostu wyśmiała, to właściwie nie mam pojęcia. Nie obchodzi mnie raczej, czy to będzie dziewczynka czy chłopiec. W ogóle nie mam doświadczenia w wychowywaniu dziecka, więc nieważne czy będę musiał się nauczyć bawić w przebieranki czy nauczać uprawiania sportów. Jeśli to będzie dziewczynka idąca w ślady Asuki, to i tak pewnie skończy się na obu tych rzeczach.

.

.

.

.

--------------------------

.

.

.

.

"O Boże, Shinji!" jęknęła Asuka z rozkoszą. "Jesteś naprawdę najlepszy ze wszystkich, jakich miałam!"

"A nie miałaś czasem tylko mnie?"

"Tak, ale - ooochh - teraz pamiętam, czemu się w tobie zakochałam!"

Shinji był zaskoczony. "Myślałem, że kochałaś mnie długo przed tym pierwszym razem..."

"Ach, wiesz, co mam na myśli. Uchh, na-nawet nie przestawaj!"

"Może powinniśmy trochę zmienić pozycje?" zapytał zatroskany, zwalniając trochę. "Nie sądzę, żebyśmy w ten sposób robili krzywdę dziecku, ale - nie jest trochę niewygodnie?"

Potrząsnęła głową tak dziko, jak mogła w swojej obecnej pozie. "Jest za przyjemnie, żeby było niewygodnie!"

"Ale..."

"Przysięgam, że jak nie będziesz kontynuował, to... to... Ach, teraz zajmij się drugą stopą."

Słyszała, jak Shinji wzdycha, ale i tak się dostosował. To on zaproponował jej masaż stóp, kiedy narzekała, jak bardzo jej znów dokuczały, ale najwyraźniej nie spodziewał się, że z miejsca skorzysta z tej propozycji. Teraz leżała twarzą w dół, z tułowiem przechylonym przez kuchenny stół, z kolanami spoczywającymi na krześle. Shinji siedział na podłodze, jego ręce pracowały żeby złagodzić jej pięty. Może to i nie była najwygodniejsza do tego pozycja, ale i tak czuła się, jakby powoli unosiła się do nieba.

Po czasie, który mógł być minutami bądź godzinami, tak czy inaczej zawołał ją.

"Hej, Asuka...?"

Otworzyła oczy. "Hmm?"

"M... myślałem o przyszłości..." powiedział jakoś odlegle.

"O przyszłości?" Sposób, w jaki to powiedział, wydawał się być nagle dziwnie poważny.

"To znaczy... raczej na pewno nie będziemy żyli tak długo jak nasze dziecko. A potem... zo-zostawimy je zupełnie same..."

Asuka westchnęła, domyślając się, dokąd to prowadzi. "Jeśli sugerujesz zaludnienie świata na nowo, daj mi najpierw przejść przez tą ciążę, oki?"

Obecnie Shinji prawie przerwał masaż, z roztargnieniem gładząc tylko kciukiem jej stopę. "Mówiłem bardziej o tym... no, jeśli... jeśli będziemy mieć więcej dzieci... będziemy mieć problem, jak im pozwolimy 'zaludnić świat na nowo'..."

Mina Asuki spoważniała. "Kazirodztwo..."

Oczywiście ona też myślała o tej możliwości, ale zawsze natychmiast odsuwała ją w myślach jako coś, z czym sobie poradzi, kiedy będzie musiała. Nie mogli być nawet pewni, że to dziecko będzie zdrowe, albo czy w ogóle będą mieli więcej niż to jedno. A nawet gdyby ostatecznie mieli dziewczynkę i chłopca, to wciąż trzeba by było lat, nim będą na tyle duzi, że ich hormony przysporzą rodzicom kłopotów.

Kwestia moralności nie była w tym nawet największym problemem. W końcu morały umarły z Trzecim Uderzeniem i to od Shinjiego i jej zależało, które chcieli zachować. Oczywiście byłoby dla nich bardziej niż niezręcznie widzieć swoje dzieci będące kochankami, ale poważniejszym problemem z kazirodztwem były defekty dziedziczne. Geny zdegenerowałyby się, tworząc wysokie ryzyko czynienia dzieci upośledzonymi; psychicznie, fizycznie albo i to i to. Takie dzieci nigdy nie byłyby zdolne samodzielnie przetrwać w takim nieprzyjaznym świecie.

"No taa..." mruknął. "T-tak sobie myślałem; jakbym skoncentrował swoje studia na sztucznym zapłodnieniu i tych sprawach. Może jak znajdziemy dobre próbki spermy, być może faktycznie uda nam się jednak stworzyć pracującą społeczność."

"Poza tym wielkim 'może' i 'być może', naprawdę myślisz, że byś potrafił?"

"Mam do tego czasu ładnych parę lat. Mam sporą nadzieję, że nauczę się wszystkiego, co będę musiał wiedzieć."

"No, nie wiem... Jest wystarczająco ciężko, tak jak jest. Tak dużo pracujemy tylko żeby przeżyć, a tym bardziej jak już będziemy się musieli zająć dzieckiem - i jeśli jest coś, czego się nauczyłam z książek, to tego że nigdy nie będziesz wystarczająco przygotowany na wszystko, co się z tym wiąże. Nie za bardzo widzę nas 'tworzących społeczność' skoro ledwo udaje nam się utrzymać troje ludzi przy życiu." Westchnęła zamykając oczy. "Pomyślimy, jak przyjdzie pora, okej?"

.

.

.

.

.

-------------------------------

.

.

.

.

.

Dziennik ciążowy

Przewidywany tydzień: 29-30

Mieliśmy dziś fałszywy alarm. I nie mogę wyrazić, jak wielką odniosłem ulgę, że tylko to. Dziecko mogłoby mieć na tym etapie szansę przeżycia - ale pod warunkiem, że otrzyma pełną opiekę medyczną, i jakkolwiek bardzo bym chciał, poważnie wątpię, że mógłbym ją zapewnić.

Myślę, że kursy rodzenia, jakie zaczęliśmy dwa tygodnie temu zrobiły z Asuki lekką hipochondryczkę i z tego powodu pomyliła symptomy. Co dziwne, jest taka tylko wtedy, kiedy może to mieć wpływ na dziecko. Jeśli chodzi o inne niewygody związane z ciążą, to albo głośno się na nie uskarża, albo zatrzymuje je dla siebie, póki nie spytam, czy nic jej nie jest, ale nigdy nie jest o nie niespokojna. Ale z drugiej strony to Asuka...

.

.

.

.

.

-------------------------------

.

.

.

.

.

"Shinji?" zawołała go Asuka. Stała na wpół ubrana przed lustrem w szafie, z ubraniami, które miała zamiar włożyć tego dnia, w ręce. "Myślisz, że jestem za gruba?"

Na początku tylko zamrugał, usłyszawszy jej pytanie. Wciąż walczył ze snem, ale teraz był już zupełnie przytomny. "Myślałem, że to tylko klisza(1)..." mruknął pod nosem, kiedy zmusił się żeby usiąść.

"Co?"

"E... N-nic," dodał szybko. Wstał z łóżka, podszedł do niej i objął ją od tyłu. "Oczywiście że nie myślę, że jesteś gruba. Niby czemu?"

"Serio? No, nie wiem," powiedziała Asuka trochę smutno. "Po prostu..." Nie dokończyła zdania.

"Kocham cię," zapewnił, zgadując, czego się obawiała - z jakiegokolwiek powodu. "A twój ładny wygląd nigdy nie był tego najważniejszym powodem. Chociaż był oczywiście ekstra dodatkiem..."

"Hentai..." Rzuciła mu piorunujące spojrzenie z uśmieszkiem.

Zachichotał krótko, całując ją w policzek, delikatnie przejeżdżając jej ręką po brzuchu. "Zaledwie za miesiąc urodzisz nasze dziecko. Naprawdę spodziewałaś się, że będę cię teraz mniej kochał tylko przez ten drobny efekt uboczny? Wręcz przeciwnie, myślę, że teraz kocham cię bardziej niż kiedykolwiek."

"Och, teraz to już się robisz naprawdę ckliwy," zauważyła Asuka ostrzegawczym tonem.

"Przepraszam," mruknął, wzdychając. Jak gdyby nie było wystarczająco ciężko usatysfakcjonować 'normalną' Asukę, to powiedzenie tej z ciągłymi zmianami nastroju tego co chciała usłyszeć, wydawało się niemożliwym do wykonania zadaniem. Jak mógł w ogóle pomyśleć, że nie będzie zbyt wielkiej różnicy? "Ale ckliwy czy nie, i tak nie sądzę, żeby twoja piękność w ogóle zmalała."

To była prawda, nawet nie wyolbrzymiona. Wydawała promienieć coraz bardziej z każdym dniem, im bliżej było rozwiązania.

Jednakże Asuka tylko wzruszyła ramionami na ten komplement. "No, to miłe i w ogóle, ale i tak myślę, że te spodnie już na mnie nie pasują. Kurde, a to były jedne z moich ulubionych." Obróciwszy się, uniosła brew. "Więc mógłbyś już przestać z tymi naiwnymi głupotami i podać mi czerwone ogrodniczki?"

.

.

.

.

--------------------------

.

.

.

.

Dziennik ciążowy

Przewidywany tydzień: 38-39

Dziś kolejne "prawdopodobnie ostatnie" badanie, i poza moim przeczuciem, że Aki może być nieco mniejszy/a niż przeciętnie, wciąż nie wydaje się, żeby były jakieś krytyczne problemy. Ale choć to może rzeczywiście trochę ułatwić poród, niezbyt mnie to uspokaja. Im bliżej wyznaczonego dnia, tym bardziej boję się różnych możliwości. Tak wiele rzeczy może pójść nie tak. Nawet nie wiem, jak powinienem poradzić sobie z porodem. Zazwyczaj byłby cały zespół - lekarz, pielęgniarka, położna - który może się zająć dzieckiem, podczas gdy inni, włącznie z ojcem, mogą być przy matce. Ale sam będę musiał się upewnić, że oboje są w porządku przed, w trakcie, a tym bardziej po porodzie.

Jednakże to nie tego najbardziej się obawiam. Przez cały czas uczyłem się o zwyczajnych porodach, ale nie pomyślałem o specjalnej, problematycznej sytuacji, w jakiej się znajdujemy. Choćby młody wiek Asuki, to że to będzie jej pierwsze, brak wykształconego personelu, czy też głównie moja niezdolność odpowiedniego zareagowania w krytycznej sytuacji. Konieczność wykonania cesarskiego cięcia nie jest taka rzadka i nie mam pojęcia, jak to zrobić. Na przykład matka tak młoda jak Asuka może nie osiągnąć wymaganego rozparcia, albo pępowina może się owinąć wokół szyi Aki(ego), albo może on(a) po prostu źle leżeć, albo... Im więcej się uczę, tym bardziej się boję, że nie nauczyłem się wystarczająco wiele. I wystarczy spojrzeć na to. To miał być dziennik danych, które mogłyby mi być potrzebne, ale jak mam wyłowić jakieś istotne informacje spomiędzy moich wszystkich chaotycznych wypowiedzi i przemyśleń? Nie wiem, jak mam to zrobić...

-Hej, Baka! Myślałeś, że nie wiem o twoim dzienniczku? Cóż, teraz już tak. Zasnąłeś przy nim, po studiowaniu - znowu - do drugiej rano. W każdym razie przestań się tak cholernie martwić. Jestem w porządku. I jestem pewna - nie, wiem, że Aki też jest w porządku. Powinieneś naprawdę przestać być takim pesymistą. Zaszliśmy tak daleko, opanowaliśmy w życiu tyle przeszkód. To też przeżyjemy. Wszyscy troje.

.

.

.

.

.

-------------------------------

.

.

.

.

.

Asuka krótko skrzywiła się z zaskoczenia, kiedy głośny grzmot znów się przetoczył, nim ponownie spojrzała przez okno, gdzie jej przemoczony mąż był zajęty zabezpieczaniem ogrodu przed burzą. Nalegał żeby zrobić to sam, ale to nie znaczyło, że jej się to podobało - i gdyby nie jej obecny stan, nie zgodziłaby się.

Zadrżała, pocierając swój obszerny brzuszek. "Tylko mam nadzieję, że nie myślisz o czymś w rodzaju 'urodzenia się w burzliwą noc'."

Wzdychając, oderwała się od okna i wróciła do łóżka. Chwilę jej to zajęło, ale ostatecznie udało jej się na nim usiąść, pochylając się o oparcie na głowę. Nawet nie zaprzątała sobie teraz głowy próbami zaśnięcia. Jej ręka znów powędrowała w dół, gdzie rosło jej dziecko.

Shinji powiedział, że to może nastąpić w każdej chwili. I z każdym upływającym dniem coraz bardziej się niecierpliwili i stawali się coraz bardziej pełni oczekiwania. Może już za parę godzin będą się musieli zająć tym nowym życiem.

Byli przygotowani na tyle, na ile potrafili: pokój dziecka czekał na swojego nowego lokatora, kombinezony dziecięce i inne ubranka w różnych rozmiarach w szafie, dziesiątki pieluszek gotowych do użycia i mnóstwo zabawek, które chciały, żeby się nimi bawiono. Brakowało jedynie dziecka.

"Aki..." wyszeptała przyszła matka, jej spojrzenie, podobnie jak jej myśli, były skoncentrowane na istocie wewnątrz niej. "Wiem, że nie mieliśmy za dobrego początku." Przerwała, wydając gorzkie prychnięcie.

"Okej, to było wielkie niedopowiedzenie," dodała, mrucząc. "B... bałam się chyba. Bałam się tego czegoś wewnątrz mnie. Że to mi odbierze Shinjiego. Że to mnie... skrzywdzi. Ale to było, zanim się dowiedziałam, że to ty."

"To brzmi głupio, nie?" rozmyślała. "No, pewnie tak jest."

"Przepraszam," ciągnęła wreszcie po krótkiej przerwie. "Wiem że przeproszenie za to, jak się wtedy zachowywałam, to o wiele za mało, ale... ale obawiam się, że tylko tyle mogę teraz zrobić. Ale zrobię wszystko, żeby ci to wynagrodzić, jak już tu będziesz. Jak już będę cię mogła potrzymać w ramionach. Jak już będę ci mogła pokazać, ile naprawdę dla mnie znaczysz." Uśmiechnęła się lekko, czując słabe kopnięcie swojej córki, niepewna czy chciała to zinterpretować jako 'Prawda jak cholera!' czy 'Zamknij się już z tymi bzdurami i daj mi pospać!'.

Ale uśmiech zniknął tak szybko, jak się pojawił, a jej mina znów spoważniała. "Chyba nigdy nie będę najlepszą matką, na jaką zasługujesz. Ale obiecuję, że ci to wynagrodzę." Lekki uśmieszek jeszcze raz zaigrał jej na ustach. "Tylko trochę mi popuść, okej?"

.

.

.


--------------------------

.

.

.

"Asuka, co ty wyprawiasz?"

"Naprawiam płot, jeśli nie widzisz..."

Shinji przewrócił oczami. Pewnie że widział, że wbijała gwoździe aby przymocować dęskę zastępującą tę połamaną - a jej dziewięciomiesięczny brzuszek oczywiście w ogóle nie wchodził jej w drogę. "Cz-czemu nie dasz mi tego zrobić?" zapytał łagodnie, kładąc jej ręce na ramionach. "Powinnaś wrócić do środka i..."

"Odpocząć? Nie ma mowy! Przez ostatnie tygodnie odpoczywałam więcej niż trzeba. A ty i tak masz dużo do roboty z naprawianiem wszystkiego." Wskazała ruchem głowy na bałagan, którym był teraz ich ogród, gdzie Shinji był zajęty usiłowaniami posprzątania, póki nie usłyszał, jak ona pracuje. "To była najgorsza burza od długiego czasu. Więc może po prostu będziesz wdzięczny, że twoja wspaniałomyślna żona ci pomaga?"

"Asuka, potrzebujesz odpoczynku," spróbował jeszcze raz. "Uwierz mi, będziesz wystarczająco zajęta, kiedy Aki przyjdzie na świat."

"Ty też. I mam dość siedzenia i leżenia i tylko czekania. Więc albo dasz mi się tym zająć, albo wejdę na górę i sprawdzę, czy panele słoneczne i dach są w porządku."

Ramiona mu opadły, kiedy został pokonany. Było oczywiste, że ona nie da sobie tego wyperswadować bez wielkiej kłótni, której nie chciał ryzykować. "A nawet nie dwie godziny temu narzekałaś na swoje plecy," mruknął pod nosem i odwrócił się do odejścia.

"Że co?"

"Nic," westchnął. "Tylko nie przesadzaj, okej?"

Ale jego ostatnie słowa zostały już zagłuszone przez głośne uderzenia młotka. Westchnąwszy raz jeszcze, zaczął wracać do swojej pracy, gdy nagle...

"Ałć!"

Jej wrzask i odgłos upadania młotka sprawiły, że obrócił się na pięcie. "Co się stało? Uderzyłaś się?"

Mógłby się natychmast walnąć za to głupie pytanie, kiedy zobaczył, jak ona opiera się o płot, trzymając się za brzuch.

"Nie, idioto!" syknęła, krzywiąc się. "Sa-sam fakt, że ty byś..." Zamiast dokończyć zdanie, nagle wciągnęła powietrze, najwyraźniej próbując uśmierzyć ból. Dysząc, spojrzała mu w oczy. "Już czas," oznajmiła szeptem.

---

Już czas.

Nigdy przedtem te słowa nie miały większego wpływu na Shinjiego Ikariego. Oszołomiony, gapił się na nią przez chwilę, nim jego wyższe funkcje mózgowe wreszcie na powrót zaskoczyły.

Po krótkiej, pewnej odpowiedzi na jego pytanie czy była pewna po zaledwie jednym skurczu, popędził do środka, chwycił kluczyki do samochodu, pospieszył z powrotem żeby zaprowadzić ją do pikapu i pomóc jej wejść do środka - w mniej niż trzydzieści sekund.

Nie zauważył, jak bardzo trzęsły mu się ręce, póki nie próbował włożyć klucza.

'Okej, Shinji, spokojnie!' przypomniał sobie i wziął głęboki oddech. 'Mamy więcej czasu, niż trzeba. I to pewnie i tak kolejny fałszywy alarm.'

Kiedy ręce trochę przestały mu się trząść, włożył klucz, załączył silnik i ruszył. Jego poddenerwowanie jednakże nie do końca jeszcze zniknęło, co wkrótce stało się widoczne w jego sposobie jazdy pustymi ulicami.

"Uważaj!" wrzasnęła Asuka, kiedy prawie stracił kontrolę nad pojazdem i omal nie zderzył się z jednym z zepsutych samochodów na chodniku.

"Przepraszam..."

"Nie przepraszaj, uważaj żeby nas nie zabić! W ogóle to czemu musimy tam jechać? Ludziom rodziły się dzieci w domach, nawet kiedy już był wykwalifikowany personel w szpitalach!"

"P-pomyślałem, że tak będzie lepiej, w razie gdybym potrzebował przyrządów."

"Nie mogłeś ich zabrać do domu!"

"Nie wszystkie. Muszę jeszcze raz sprawdzić na ultrasonografie, czy wszystko jest w porządku; czy Aki jest w odpowiedniej pozycji i takie tam."

"Nie możesz tego po prostu wyczuć?"

"Teoretycznie tak, ale musiałbym się tego nauczyć i przećwiczyć to i..."

"To czemu tego nie zrobiłeś!"

"... I mimo to nie sądzę, żebym mógł tak precyzyjnie to określić. Poza tym nie widzę w tym nic złego. Powinniśmy mieć więcej niż wystarczająco dużo czasu żeby tam dotrzeć. Prawdopodobnie przed porodem minie jeszcze kilka godzin."

"Godzin! Będę mieć te - ACH! - t... te głupie skurcze jeszcze przez kilka GODZIN!"

"No..." zaczął, ale spojrzawszy w jej sztyletujące spojrzeniem oczy, szybko urwał, próbując wymyśleć coś żeby uniknąć prawdopodobnie najszczerszej odpowiedzi. "N-no, nie jeśli to tylko kolejny fałszywy..."

"TO NIE JEST FAŁSZYWY ALARM!" wrzasnęła na niego Asuka, zanim dokończył zdanie. Najwyraźniej to jednak nie był dobry sposób na zmianę tematu.

Shinji wydał z siebie małe westchnienie. "Ale... ale jak możesz być taka pewna po tylko jednym - a teraz po dwóch - skurczach?"

"A kto powiedział, że to był pierwszy?"

"Już się zaczęły, a ty mi nie powiedziałaś?" Teraz była kolej Shinjiego na podniesienie głosu. "Chciałaś nawet dalej pracować!"

"PATRZ SIĘ NA ULICĘ!" przypomniała mu zajadle, kiedy ledwo udało mu się uniknąć dużego fragmentu zrujnowanego budynku, który blokował sporą część ulicy. "Sam pomyślałeś, że to tylko kolejny fałszywy alarm i ja też. Ale teraz..." Agresja się w niej wyciszyła. "Je-jest inaczej. Czuję to."

Ręce Shinjiego zacisnęły się na kierownicy, kiedy gwałtownie wypuścił powietrze. "N-no dobra... sprawdziłaś, ile czasu minęło od jednego skurczu do drugiego?" Poczuł, jak Asuka potrząsa głową i zerknął na zegarek, który ostatnio nosił, głównie właśnie w tym celu. "Uch, zobaczmy, ostatni był jakąś minutę temu. Powiedz mi, jak będzie następny, okej?"

"Och, możesz być cholernie pewny, że jakoś ci dam znać!"

Nie chciał złą odpowiedzią sprawić, że atmosfera pomiędzy nimi stanie się jeszcze gorętsza, niż już była w tej sytuacji, więc odczuł sporą ulgę, kiedy w tym momencie szpital znalazł się w polu widzenia. Ponieważ nie musiał się tym przejmować, zaparkował samochód tuż przed wejściem. Jak zwykle ostatnimi czasy, wyjście zajęło Asuce chwilę i jeszcze dłużej trwało zaprowadzenie jej na salę, gdzie robili ultrasonografy. Ale wreszcie położyła się na łóżku do badań, jej oddech już się pogłębił.

"Okej, minęły już jakieś cztery minuty," powiedział Shinji, bez powodzenia próbując nie okazywać żadnych oznak poddenerwowania, kiedy zdjął zegarek z ręki i położywszy go na jej otwartej dłoni, zacisnął ją na nim oboma swoimi rękoma. "Nie sądzę, że to tak długo potrwa, że przegapię następny, ale na wszelki wypadek..."

"Co?" zaczęła już, kiedy szybko pocałował ją w czoło i wstał. "G-gdzie teraz idziesz?"

"Zaraz wracam," zapewnił, już prawie w drzwiach. "Muszę tylko włączyć generator."

"Więc TERAZ zostawiasz mnie samą?"

Jej wściekłe, ale w większości przerażone spojrzenie przypomniało mu, czemu tak bardzo obawiał się tej chwili. Inni mieli się teraz tym zająć, nie on. On powinien się zająć tylko nią.

"Zaraz wracam," obiecał raz jeszcze i pobiegł tak szybko, jak go stopy niosły, z sali w dół do piwnicy.

-----

Choć minęła prawdopodobnie maksymalnie minuta lub dwie, jej wydawało się wiecznością, nim wreszcie wrócił, pocierając swoje ramię.

"Co się stało?"

"Za szybko skręciłem i rąbnąłem w ścianę," mruknął Shinji, krzywiąc się.

Próbowała go wyśmiać, ale w tym momencie nastąpił kolejny skurcz; ból zmienił jej uśmiech w grymas na, zdawałoby się, niezliczone sekundy jego trwania. Więc zamiast tego wsączyła w swój głos tyle sarkazmu, ile mogła zebrać. "O, biedny Shinji cierpi tak straszliwy, straszliwy ból. Jak mogę się z tym w ogóle równać?"

"Przepraszam," powiedział, jego dyszenie powoli ustało. "Starałem się być tak szybki, jak mogłem."

"No, nie dość szybki!" wrzasnęła i skinęła głową w dół do swoich nóg, skąd płyn skapywał w małą kałużę na podłodze.

"Cholera."

"Nie, idioto! Cholera to choroba! Nie mów mi, że muszę zaufać komuś, kto pomaga mi przy rodzeniu mojego dziecka, a nie widzi nawet różnicy między zarazkami a płynami owodniowymi?"

Shinji wydawał się ignorować jej kpiny, ale to nie powstrzymało go od wyglądania, jakby nie był za bardzo pewien, co robić dalej. "E, to... właśnie - jak dawno to było?"

"Nie wiem; chyba pięć, może sześć minut. Czy to jeszcze ważne? W każdym razie wychodzi."

"Pięć albo sześć...? Już?" mruknął, jakby dalej nie słuchał. "Jak długo dokładnie miałaś już te skurcze?"

"Czy to ważne!" przeklęła, jasno pokazując mu, że nie chciała tego rozwijać dalej. Ostatnie czego teraz potrzebowała, to jego oskarżeń.

Najwyraźniej zrozumiał aluzję i nie odpowiedział, ale spojrzenie, jakie jej rzucił, uderzyło Asukę bardziej niż cokolwiek, co mógł powiedzieć.

Badanie dawno stało się rutynową procedurą. Na początku dla obojga było więcej niż niezręcznie, żeby Shinji badał jej najbardziej intymne miejsca - coś czego nigdy też zbytnio nie lubiła z profesjonalnymi ginekologami - choć już od sporego czasu byli kochankami. Obecnie nie stanowiło to już dla niej zbytniego problemu, a szczególnie nie w tej chwili, kiedy po głowie chodziło jej znacznie więcej spraw. Nawet nie przykładała zbyt wielkiej uwagi, kiedy szybko zrobił badania; dosłyszała tylko, że odniósł ulgę, że Aki jest najwyraźniej w odpowiedniej pozycji, główką do przodu.

Ale głośne wypuszczenie powietrza z płuc, które wyrwało mu się, kiedy chciał sprawdzić rozparcie, zaskoczyło ją. "T-to już ponad siedem - prawie osiem centymetrów!"

"No, wygląda na to, że dosyć jej się spieszy na spotkanie z rodzicami..." skomentowała Asuka ze słabym uśmiechem.

Jednakże, podobnie jak i ona, Shinji nie wydawał się być zbytnio rozbawiony tym żartem. Widziała, że ten postęp uczynił go niesamowicie poddenerwowanym, ale czy myślał, że w jej przypadku było inaczej? Perspektywa urodzenia prawdopodobnie w każdej chwili była jednocześnie bardziej podniecająca i przerażająca niż cokolwiek przedtem...

"AAAAACH!"

... A skurcze raczej nasiliły to drugie uczucie. "K-kurde! Nie możesz mi dać czegoś przeciwbólowego? Tego - jak mu tam!"

"Epidoral? N-no nie wiem, Asuka, czujesz, że to konieczne? To by przysporzyło mnóstwa dodatkowego ryzyka, nawet gdybym to zrobił dobrze, co i tak jest więcej niż wątpliwe."

"Znieś ten ból, a potem powiedz coś o podejmowaniu ryzyka!" przeklęła głośno. "Do diabła z twoim strachem przed środkami znieczulającymi!"

"A co jeśli dam ci za dużą dawkę? Nie mogłabyś poprawnie przeć, gdyby dolna część twojego ciała była kompletnie zdrętwiała! A co jeśli przez przypadek zrobię ci krzywdę w kręgosłup?"

"To daj mi coś innego!"

Jej oczy, które były zamknięte z bólu, otworzyły się szeroko, kiedy poczuła, jak jego ciepła ręka ujmuje jej dłoń.

"Obawiam się, że to wszystko, co mogę ci teraz dać," powiedział Shinji z próbą dodającego otuchy uśmiechu na ustach, który próbowała odwzajemnić, kiedy jej kciuk mignął nad pierścionkiem, który dał jej tamtego dnia na plaży.

Ale szybko utonęło to w bólu wewnątrz niej.

Słyszała, jak krzywi się, kiedy z refleksem ścisnęła jego dłoń. "A-Asuka, musisz pamiętać o technikach oddychania, które ćwiczyliśmy. To ma trochę osłabić ból."

"Głupie oddychanie! Naszym jedynym punktem odniesienia były jakieś głupie filmy!" zaklęła, ale mimo wszystko się dostosowała - i rzeczywiście - ból powoli ustąpił, choć winiła za to raczej koniec skurczu.

Mina Shinjiego była pełna zmartwienia i poczucia winy. "Mógłbym poszukać kuli porodowej albo coś. Nie studiowałem za bardzo porodu w wodzie, ale tu była wanna. W ka-każdym razie moglibyśmy spróbować! Kurde, wiedziałem, że powinienem-"

"Nie!" Prawie nieprzytomnie ścisnęła mocniej jego rękę. Jakkolwiek chciałaby temu zaprzeczyć, bała się niewyobrażalnie. Nie chciała, żeby wyszedł i nie śmiała się ani trochę ruszyć.

"Jestem... Wytrzymam! Właściwie to nie jest tak źle," powiedziała uspokajająco, ale jej wilgotne oczy powiedziały prawdę, na długo zanim nastąpił kolejny skurcz i przeszyła ją nieuchronna zmora bólu. "Cholera! A ja myślałam, że bycie masakrowanym przez EVA'y było straszne!"

"Asuka," powiedział spokojnie; jego wolna ręka, która gładziła jej włosy, wywoływała na niej bardzo mile widziany kojący efekt. "W-wiem, że to dla ciebie niełatwe, ale chociaż zaszłaś już całkiem daleko, to pewnie jeszcze to sporo zajmie. Nie powinniśmy ci zrobić przynajmniej trochę wygodniej?"

Asuka przygryzła wargi; jej myśli ścigały się od posłuchania rozumu do usłuchania swoich obaw. Ale kiedy spojrzała w jego zatroskane oczy, potrząsnęła głową ze słabym uśmiechem. "Mam tu wszystko, czego mi trzeba, żeby mi było wygodnie."

-----

Z perspektywy czasu żadne z nich nie pamiętało potem, czy czas wydawał się pędzić czy wlec się powoli przez następne godziny. Kiedy nie sprawdzał jej stanu, Shinji robił co w jego mocy żeby kibicować Asuce, mówiąc jej, jak dobrze jej idzie i przypominał jej o technikach oddychania, jak również odwracał jej uwagę niemal niemądrymi próbami nawiązania rozmowy; jak pomysł żeby nabyć część sąsiednich ziem aby powiększyć ogród, albo jak dawno temu byli na plaży, mówił nawet o pogodzie. Jakkolwiek honorowała jego próby, Asuka ledwo go słuchała. Skurcze przychodziły trochę szybciej i za każdym razem utrzymywały się trochę dłużej - wydawało się niemal cudem, że ręka Shinjiego nie złamała się pod ciężarem, jaki mu przekazywała.

Jednakże jeden temat przez cały czas raczej nie był poruszany, choć w umysłach obojga stawał się coraz bardziej oczywisty z każdą minutą: Już w każdej chwili mogli zostać rodzicami. Oczywiście od miesięcy wiedzieli, że to się stanie, widzieli to, czuli - ale teraz to się naprawdę wydarzy, teraz stanie się to prawdą. I mimo wszystkich przygotowań, książek, a nawet filmów ostatnimi miesiącami wciąż nie mieli pojęcia, co właściwie mieli robić; jak rzeczywiście zająć się dzieckiem.

Asuka jednakże była o wiele za bardzo zajęta żeby się martwić. Im więcej czasu upływało, tym bardziej żałowała, że nie skorzystała wcześniej z propozycji Shinjiego; z każdą sekundą coraz bardziej wątpiła, że wytrzyma wijąc się i pocąc na tym łóżku, ledwo zdolna do odczuwania czegokolwiek prócz bólu. Rozważała nawet poproszenie go o próbę wykonania cesarskiego cięcia, ale już wiedziała, że tylko jak zwykle będzie się tłumaczył, że nie czuje się na siłach do wykonania jakiegokolwiek zabiegu. Ale już jej to nie obchodziło, chciała tylko, żeby to się skończyło.

Z tym większym zadowoleniem powitała uczucie, które wreszcie przez nią przepłynęło i nawet nieważne czy był to tylko wymysł jej ociemniałego umysłu. To musiał być właściwy czas.

"Shinji? Za... zaczynam już przeć!"

"Mhm, o-okej..." wyjąkał zaskoczony jej obwieszczeniem i opornie wstał. "Czekaj! Niech no tylko sprawdzę, ile..."

"Mam to gdzieś!" przeklęła. "Będę teraz przeć!" I wraz z następnym skurczem przeniosła w dół tyle ciężaru, ile mogła zgromadzić. "AAAAAAAA-cholera! Okej, okej, jednak jeszcze za wcześnie..."

"Nie! Nie..." nie zgodził się Shinji, który obecnie zajął swoje miejsce u nóg łóżka. "W po-porządku! P-przyj dalej!"

"Ale... ale to boli..." powiedziała przez zaciśnięte zęby. "J-jeszcze bardziej..."

"Ja... umm..." Kiedy nerwowo szukał słów, zastanawiając się, czy być szczerym czy nie, rzadko był to dobry znak. "T-to w porządku, naprawdę."

"Taa, jasne..."

Odetchnął ciężko. "Wierzysz mi czy nie, to bez znaczenia. Nie ma już odwrotu." Kiedy spojrzał jej w twarz, w jego oczach było zdeterminowane spojrzenie, które rzadko pokazywał. "Uda ci się, Asuka, wiem, że ci się uda!"

Ale jego słowa otuchy zostały szybko zapomniane. Robiła co w jej mocy, pracując ciężej niż kiedykolwiek, prąc wraz z bolesnymi skurczami, ale jej siła coraz bardziej się wyczerpywała. Długie, wyczerpujące godziny porodu kosztowały ją więcej, niż się spodziewała.

Shinji również był o wiele za bardzo zaabsorbowany tym, co się działo, żeby być bardzo pomocny i to bolało ją najbardziej, choć wiedziała, że tak będzie. On powinien teraz przy niej tylko być, trzymając ją za rękę i uspokajać ją albo mówić słowa otuchy. Choć był tuż przy niej, nie mogła sobie przypomnieć, kiedy ostatnim razem czuła się tak samotna jak teraz.

Kierowana czystą siłą woli walczyła dalej; wkładając wszystko, co miała, w urodzenie swojego dziecka; jej umysł był skupiony tylko na tej myśli. Jej dziecko. Jej rodzina. I gdy to się już skończy, będą żyli długo i szczęśliwie.

Ale w głębi duszy wiedziała, że to było tylko niemądre złudzenie. Przytłaczający ból coraz bardziej uzmysławiał jej, że w tej wizji idealnego świata czegoś zabraknie.

"Shinji...?" zawołała go jedynie szeptem. "Obiecaj mi... że... dobrze się nią zaopiekujesz..."

"O czym ty mówisz?" zapytał, najwyraźniej tylko częściowo słuchając tego, co mówiła; spoglądając na nią tylko na chwilę, nim znów skupił się na swoim zadaniu.

"To boli, Shinji... tak bardzo boli," powiedziała takim słabym tonem, że tym razem rzeczywiście przyciągnął on jego uwagę. "Nie sądzę, że tak powinno być... J-ja chyba..."

"Nie mów tak! Proszę... wszystko będzie dobrze, uwierz mi!" próbował ją pocieszyć, ale sam był zbyt oszalały, żeby odniosło to duży skutek. "Już... już prawie widać główkę! Jeszcze tylko trochę!"

Łzy spływały jej strumieniami z oczu, kiedy przyzwała każdą odrobinkę energii, jaka w niej została, żeby przeć ostatni raz, kiedy kolejna fala bólu przeszyła jej ciało. Ale potem uśmiechnęła się słabo...

... gdy głośny płacz wypełnił salę.

"Asuka! To dziewczynka!" słyszała, jak woła w niemal histerycznej radości. "To naprawdę dziewczynka!"

Kiedy spojrzała na swoją małą rodzinę przez na wpół zamknięte oczy, nie mogła zobaczyć nic prócz zamazanej postaci męża i swojej wściekle płaczącej córki w jego ramionach. A mimo to czuła w sobie niewiarygodną radość.

'Oczywiście. Tak właśnie musi naprawdę wyglądać umieranie...'

"Asuka?" Jego głos nosił teraz ślad zatroskania, ale ledwo co mogła już usłyszeć, jak się do niej obraca. "Co...?"

"Opiekuj... się..."

"Asuka? ASUKA?"

Ostatnie co słyszała, kiedy zamknęła oczy to przerażone wywrzaskiwania przez Shinjiego jej imienia i żywy płacz istotki, którą właśnie urodziła.

Uśmiech nigdy nie opuścił jej twarzy.

.

.

.

--------------------------

.

.

.

Shinji nie wiedział, jak długo stał przy łóżku z cichą postacią, tylko na nią patrząc. Na początku jego umysł był zbyt zajęty żeby naprawdę pojąć, co się stało, ale teraz łzy nie ustawały.

Ostrożnie wyciągnął rękę po jej dłoń. Była taka miękka, taka krucha w jego ręce. Wyglądała tak spokojnie we śnie. Tak jak zawsze jej matka.

Jej matka...

Uśmiech Shinjiego zblakł, kiedy odwrócił się od łóżeczka dziecięcego do łóżka obok niej, gdzie umieścił Asukę po tym, jak to się stało. Te same palce, które dopiero co pieściły ciepłą rączkę ich nowonarodzonej córki, zacisnęły się teraz na dłoni jego żony.

Chciał być na nią wściekły. To nie fair. Czy nie wiedziała, że to było już dla niego wystarczająco trudne? Jak mogła tak po prostu zostawić go, żeby się wszystkim zajął?

Ale nie mógł być wściekły. Nie teraz i przy tym jak się teraz czuł, nigdy więcej.

Po otarciu łez, pochylił się, chcąc ją tylko pocałować ten jeden ostatni raz...

"Nnn..."

... nim jej powieki się rozchyliły.

"Sh-Shinji...?"

"Tak," zaśmiał się cicho. "Kto inny śmiałby obudzić cię w ten sposób?"

"Obudzić?" zapytała ze znużeniem. "Ale... j-ja nie...?"

Shinji potrząsnął głową. "Nie. Ale na pewno udało ci się mnie wystraszyć, kiedy zemdlałaś. Chyba mimo wszystko ból był dla ciebie trochę za silny. A to w połączeniu z utratą krwi..."

"Tylko zemdlałam...?" zadumała się, głos miała zbyt zmęczony żeby okazać jakieś oznaki wstydu. Ale wtedy nagle podskoczyła. "Gdzie...?"

"Ćśś," uspokoił ją Shinji i położył ją z powrotem. "Śpi." Wskazał na łóżeczko dziecięce obok siebie.

"Czy...?"

Skinął głową, uprzedzając jej pytanie. "Jak przewidywałem, jest trochę mała jak na swój wiek, ale poza tym jest zupełnie w porządku, z tego co widzę. To o ciebie się martwiłem. No wiesz, przysporzyłaś mi całkiem sporo kłopotów ze sprawdzaniem czy żadnej z was nic nie jest, nie zaniedbując drugiej."

Asuka wydawała się niezbyt teraz troszczyć o poczucie winy; utkwiła wzrok w łóżeczku. "Mogę... ją potrzymać?"

"No nie wiem," mruknął Shinji z wahaniem, czując się rozdarty pomiędzy matką a dzieckiem. "Trochę mi zajęło, zanim ją uśpiłem..."

"Shinji, proszę..."

Westchnął, ale i tak skinął głową. Nie miał szans odmówić jej czegokolwiek, kiedy prosiła go tym tonem, a szczególnie nie tym razem.

Choć był ostrożny, kiedy wyjął córkę z łóżeczka, nie udało mu się dać jej pospać. Niespodziewanie nie zaczęła znowu płakać, być może wciąż zbyt zmęczona żeby zdobyć się na coś więcej niż ciche chlipanie.

Asuka usiadła w łóżku, opierając się plecami o poduszkę na oparciu. Drżącymi rękoma odebrawszy od niego ich dziecko, tuliła noworodka w ramionach. Z jakiegoś powodu nowonarodzona wydawała się nie mieć zupełnie nic przeciwko przerwaniu jej snu, kiedy dwie pary zmęczonych, lecz błyszczących niebieskich oczu spojrzały na siebie. Promienny uśmiech został odwzajemniony nieśmiałym. Asuce nie udało się już dłużej powstrzymywać łez radości; pieściła ostrożnie palcem policzek córki.

"Cześć, moja mała Aki," powiedziała, głos załamywał jej się pod wpływem przytłaczających uczuć. "Witaj w naszym świecie..."

.

.

.

.

.

.

.

.

klisza - zwrot językowy lub utarte wyrażenie, powszechnie używane jako określenie jakiejś rzeczy lub sytuacji, np. leje jak z cebra

(POWRÓT DO OPOWIADANIA)




















Słowa od Jimmy'ego Wolka znane też jako tyrada zadośćuczyniająca, której i tak większość z was nie przeczyta:

Okej, ten podły figielek na końcu był trochę bez sensu, gdyż wszyscy dobrze wiedzieliście, że nie umrze. Ale nie mogłem się powstrzymać. XD Acha, no i wiem, że noworodki jeszcze się nie uśmiechają, ani nie mają niebieskich oczu, ale tam, mimo badań, jakie przeprowadziłem, i tak dalej zachowałem dużo 'artystycznej wolności'. I u licha, to jest anime, to prawie bluźnierstwo, że nie zrobiłem z Aki chibi-Asuki (no cóż, wielu autorów tak robi... głównie ci, którzy dają na imię córce Shinjiego i Asuki "Teri", za przykładem jednego z guru evangelionowych ficów, Axela Terizakiego. Ale to fiki innego kalibru... ciężko ocenić czy lepsze czy gorsze... co kto woli. Ja stoję murem za Jimmym! XD - dop. tłumacz).

Skoro mowa o badaniach, podczas gdy je przeprowadzałem, to i tak nie daję gwarancji na poprawność. Ponieważ nigdy nie doświadczyłem ciąży z pierwszej ręki, moimi źródłami były właściwie tylko telewizja i Internet i podczas gdy pomogły one złapać ogólną koncepcję, trudniej dowiedzieć się szczegółów. Dla przykładu: Myślałem, że do usłyszenia bicia serca płodu używa się jakichś mikrofonów, i dopiero gdy już dawno napisałem tę scenę, dowiedziałem się, że doppler działa właściwie podobnie do "prawdziwego" ultrasonografu. Oczywiście wynikiem tego było to, że "musiałem" zmienić perfekcyjną scenę - nie będąc pewnym czy to rzeczywiście poprawniejsze niż było. Czasem nienawidzę się mylić i/lub rzeczywiście przeprowadzać badań z fałszywą nadzieją, że się nie pomylę... (a ja bym ci radził wrzucić czasem na luz. Nie musisz tak chuchać i dmuchać na swoje dzieło. Ludziom to nie zrobi wielkiej różnicy... choć właśnie z tego powodu Jimmy zasługuje na stałe miejsce w poczcie 'wielkich fanficowców' :P - dop. tłumacz).

Cóż, nie jestem kobietą, nie żyję w post-apokaliptycznym świecie i nie mogę sobie za bardzo wyobrazić, żebym nie zaakceptował swojego dziecka, gdybym się dowiedział, że jest w drodze; więc nie mam pojęcia, jak "racjonalna" byłaby próba zagłodzenia go. Ale myślę, że ma to przynajmniej jakiś sens (nawet jeśli tylko taki, że wprowadza konflikt do inaczej naprawdę nudnego rozdziału).

"Czy nie próbowałaby lepiej tego ukryć?" możecie zapytać. "Daj spokój, tester ciążowy w śmietniku, kiedy miała cały świat na pozbycie się go?" No... umm... hejpatrzzatobąjestchucknorris!

Okej, okej, wybierz swoją ulubioną odpowiedź: 1) dziura w fabule (jakich wiele); 2) podświadomie chciała, żeby się dowiedział i ją powstrzymał, tak jak nie mogła się naprawdę powstrzymać od jedzenia; 3) cała ta WAFF-owatość sprawiła, że inteligencja Asuki zmalała tak bardzo, że już nie była w stanie zdać sobie sprawy z tego, że robi sobie krzywdę (ze słabą wymówką o desperacji) ale też odpowiednio ukryć śladów. Osobiście wybrałbym numer 2...

Dzienniki ciążowe miały być pierwotnie ładniejszym sposobem na podsumowanie dłuższych okresów czasu pomiędzy poszczególnymi wydarzeniami (zamiast pisać kilka linijek ze średnim zainteresowaniem), ale kiedy prace nad rozdziałem posuwały się do przodu i dowiedziałem się więcej o rozwoju płodu, a także musiałem uczynić czas diety Asuki nie za długim (żeby zostawić przynajmniej odrobinę wiarygodności), jednocześnie pozostawiając go na tyle długim żeby zachować równowagę, dzienniki stały się bardziej podsumowaniem myśli Shinjiego. To uczyniło scenę na plaży jakoś niepotrzebną, ale chciałem zachować ją jako coś (mniej więcej) corocznego, a Asuka już miała swoje ostatnim razem.

Okej, to już chyba więcej, niż było trzeba... (och tak... Jak zwykle się rozpisałeś... - dop. tłumacz)

Podziękowania dla dennisuda i Leathal GD Weapona za korektę.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.