Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Men in Magenta

Rozdział 2.

Autor:M3n747, Mefisto
Korekta:IKa
Serie:Neon Genesis Evangelion
Gatunki:Dramat, Obyczajowy
Uwagi:Alternatywna rzeczywistość, Erotyka, Wulgaryzmy
Dodany:2007-03-21 20:57:13
Aktualizowany:2008-02-21 19:43:55


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Następne dni przyprawiły Shinjego o kompletną dezorientację. Asuka nie czyniła najmniejszej nawet aluzji do jego i Rei wyników w teście bez plug suitów. Wydawała się zupełnie nie pamiętać, że takowy miał miejsce i dyskretne próby wyciągnięcia z niej czegoś w tym temacie kwitowała wytrzeszczem oczu i marszczeniem brwi. Według niej, jak zrozumiał Shinji, tamta całodzienna mordęga była całkiem standardowa. Na szczęście Asuka kompletnie nie zrozumiała, o co chłopakowi chodzi i myślała, że odnosi się on do poprzedniego testu - tego, w którym musieli przesiedzieć po kilka godzin w entry plugach, kompletnie odcięci od świata zewnętrznego. Zorientowawszy się, jak sprawy stoją, Shinji zaprzestał drążenia. Obawiał się, że zostanie uznany za stukniętego. I tak wystarczająco dużo kosztowało go znoszenie jej normalnych, codziennych humorów. Delikatne podpytywanie Misato, Ritsuko, a nawet Rei ujawniło, że chłopak pamiętał ów dzień trochę inaczej niż pozostałe osoby. Powtórny test kalibracyjny dla gołych ciał stykających się bezpośrednio z LCL był dopiero w planach. Ritsuko miała pewne opory przed przeprowadzeniem go, bynajmniej nie z powodu ewentualnej reakcji Asuki. Z jakiejś przyczyny zaczęła się nagle obawiać o bezpieczeństwo pilotów i personelu mającego kontrolować przebieg testów.

- Wygląda na to, że nie była to jakaś błaha awaria - Shinji podzielił się swymi przemyśleniami z Asuką, po drodze do szkoły, jakiś tydzień po zdarzeniu. - Ani też test systemów bezpieczeństwa. Nie robiono by z tego takiej tajemnicy.

Asuka wydawała się być bardzo zaintrygowana faktem, że jej kolega nagle użył swych szarych komórek. Zwykle aktywność jego układu nerwowego sprowadzała się do reagowania na rozkazy i kontemplacji fug Bacha.

- Ciekawe, że zainteresowałeś się akurat tym testem - nie byłaby sobą, gdyby nie próbowała z chłopaka zakpić. - Tak bardzo chciałeś obejrzeć sobie ładną laskę nago?

Shinji zastanowił się i przytaknął.

- Dwie laski.

Asuka stanęła. Chyba dopiekło jej zrównanie z Rei, bo jej twarz nabrała podejrzanie buraczkowego koloru i nie był to rumieniec zażenowania. Shinji oczywiście pożałował, że się odezwał. Nie czuł w sobie za grosz tamtej zimnej odwagi. Niemniej, postanowił walczyć.

- M-m-miałem wtedy zamknięte oczy, a-ale następnym razem już nie będę. Przejdę się z A-A-Ayanami, jeśli t-tobie nie odpo-odpowiada, jak ktoś cię uważa za piękną. Możesz zaczekać i powlec się-się w ogonie. A-A teraz może przestań my-myśleć o banałach i skup się na poważnych sprawach - wyjąkał pospiesznie.

Podziałało. Asuka wytrzeszczyła na niego oczy, zupełnie jak w owym dniu, który każde z nich zapamiętało inaczej. Zatem chłopak kuł żelazo, póki gorące.

- Interesu-interesują mnie te testy, bo od nich zależy, jak będziemy przygotowani do następnej walki, zgadza się? Tamten był niezwykły, odbiegał od rutyny i-i akurat musiało coś nawalić. A może z tego powodu nie dowiedzieliśmy... to znaczy, pani Risuko nie dowiedziała się o czymś ważnym, co by mogło nam pomóc w przyszłości. Mo-może ciebie to nudzi, ale ja jestem tchórz i mięczak i obchodzi mnie, czy przeżyję następną walkę. Rozumiesz?

Asuka popatrzyła na niego w skupieniu i pokiwała głową. Złość jej minęła. Podjęła na powrót marsz do szkoły, przetrawiając to, co usłyszała.

- Masz rację - przyznała niechętnie. - Trzeba będzie pogadać z Ritsuko. Za mało się interesujemy tymi testami. Faktycznie, walki bynajmniej nie stają się łatwiejsze. Musimy mieć coraz lepszy sprzęt, bo Anioły są coraz bardziej podstępne i wymagające.

Shinji pogratulował sobie w duchu.

“Czemu ja się jej tak boję?” - pomyślał. - “O wszystkie inne rzeczy mogę się z nią kłócić, ale o odrobinę golizny jest taki szum, a ja zaraz tchórzę.”

Głos Asuki sprowadził go na ziemię.

- Nie myśl sobie, że ci daruję te perwersyjne rojenia. Faktycznie mamy teraz ważniejsze sprawy na głowie, ale ja nie zapominam.

Odwróciła się i kontynuowała swój marsz - teraz już szybszym krokiem, bo robiło się późno.

Shinji naprawdę się zdenerwował. Już przygotowywał się do krzyku, gdy przypomniał sobie reakcję Asuki ze sprzed paru dni. Nie wiedział co prawda, czy pamięć z wyobraźnią pospołu nie spłatały mu figla, ale co mu szkodziło spróbować?

“A nuż się uda?”

Podbiegł do niej i chwycił za ramię.

- A czego się po mnie spodziewasz, do licha? - syknął zjadliwie - Jestem facetem!

Zatrzymała się, lekko zaskoczona tonem jego głosu. Wzruszeniem ramion strząsnęła jego dłoń ze swego ciała.

- Nie. Jesteś larwą neoteniczną.

- Czym niby?

Shinji dał się zaskoczyć nieznanym pojęciem i cały efekt “złowrogiego Ikariego” diabli wzięli.

- Larwą neoteniczną. To jest niedojrzałą postacią młodocianą, rozwiniętą płciowo. I jedynie płciowo. Czyli inaczej mówiąc, dzieciakiem na hormonach.

Rozległ się dzwonek. Asuka zerwała się, by biec do bliskiego już budynku, ale Shinji jeszcze raz ją zatrzymał.

- Nie ma sprawy! Przypomnę ci to, gdy znowu zechcesz przeprowadzać doświadczenia z rozszerzalności termicznej! - wrzasnął jej w twarz.

Chyba dobrze trafił, bo dziewczyna się zaczerwieniła. Jednak nie zamierzała oddawać mu ostatniego słowa w dyskusji.

- Mylisz pojęcia, Shinji. Jeżeli uważasz się za mężczyznę, to wiedz, że sporo ci brakuje do bycia mężczyzną. Między innymi odwagi i zdecydowania. Samo gonienie za damskimi majtkami tego nie zastąpi.

Na to Shinji nie znalazł odpowiedzi. Stał przez dłuższą chwilę, usiłując wymyślić jakąś ripostę. Nagle dotarło do niego, że już jest po dzwonku i pognał do klasy, jakby go ścigały Anioły.


***


Do klasy wszedł spóźniony, czego nauczyciel nie omieszkał skomentować. Widać ich było przez okno. Asuka znowu była buraczkowa z gniewu i upokorzenia, natomiast Shinji nawet nie zwrócił na zainteresowanie klasy specjalnej uwagi. Właśnie odkrył jedną rzecz: że w zasadzie Asuka miała rację. Był dzieciakiem na hormonach. Ona zresztą też, ale potrafiła uczynić z tego swój atut. Musiał sobie to dobrze przemyśleć.

Na lekcji nie potrafił się skupić. Gdy nauczyciel go spytał, co się z nim dzieje, zwalił swoją nieuwagę na przemęczenie testami, czynniki zewnętrzne i na ogólne okoliczności. Na to nauczyciel kazał Shinjemu iść do domu i się dobrze wyspać albo przynajmniej przespacerować.

Chłopak pomyślał, że czasami bogowie dają znać o swej obecności, kiedy nikt się ich nie spodziewa. Złapał swą teczkę i udał się na stację. Po kwadransie pociąg wiózł go już gdzieś na peryferia miasta - jak wówczas, gdy pokłócił się z Misato i pierwszy raz od wielu lat obserwował przyrodę budzącą się do życia. Nagle poczuł, jak bardzo zmęczony jest odpowiedzialnością i tą dziwną mieszanką czci i rozczarowania, jaką go raczono. Cóż, nie dorastał do poziomu bajkowych superbohaterów, był zwyczajną ludzką istotą.

Wyjął z uszu słuchawki SDAT-a, bo nagle słuchanie cały czas tej samej od miesięcy kasety wydało mu się wyjątkowo jałowe.

“Czemu ja ciągle słucham tego Bacha? Przecież już nawet nie odróżniam poszczególnych utworów, równie dobrze mógłbym słuchać stukania pociągu.”

Pociąg stanął akurat na ostatniej stacji. Shinji zastanowił się czy nie powinien wsiąść do następnego. Zamiast tego ruszył na piechotę kompletnie nieznaną ulicą. Gdy po kilkunastu krokach wpadła mu w oko tablica informująca go, że kieruje się w stronę centrum, stanął nieco zdezorientowany. Jednocześnie zrozumiał, że jest głodny. Akurat wypadała pora śniadania, a on miał w teczce jedzenie przygotowane dla siebie i dla Asuki. Spłoszył się.

“Ale będzie wściekła” - pomyślał. I wzruszył ramionami. W tej chwili nic już nie mógł na to poradzić. Poczuł wręcz taką małą, przewrotną satysfakcję, że wytrąci swoją Nemezis z utartego trybu życia.

“Jak mnie wkurzy, to się wyprowadzę” - pomyślał z narastającą hardością. - “Będą sobie gotować na zmianę z Misato.”

Zachichotał. To mu o czymś przypomniało. Wyciągnął komórkę i wystukał numer major Katsuragi.

- Um, Misato-san? ... Nie, niech się pani nie niepokoi. ... Niech wydzwania. Nic się nie stanie, jak raz pochodzi sobie na głodniaka. ... Jestem... koło stacji Sakurai. ... Nie, po prostu chciałem mieć chwilę wytchnienia od ludzi. Mogłaby mi pani przesłać nasze wyniki z ostatniego miesiąca? ... Tak, z testów. Całej naszej trójki. Chciałem trochę nad nimi posiedzieć. ... Um... no... przecież sama pani chciała żebym się interesował, tym co się wokół mnie dzieje, no nie? Co właściwie powinienem robić, żeby mieć lepsze wyniki? ... Aha, zdecydowanie i zdolności bojowe, tak? To znaczy, że im bardziej upodobnię się do Terminatora, tym bliżej będę setki? ... Żartowałem... ... Wrócę wieczorem, bez obawy. ... Asuka zrobi, albo Pen Pen. Ja sobie dzisiaj biorę wolne. Mam oba śniadania i trochę drobnych, kupię sobie coś do picia. Zostało mi z ostatnich zakupów. ... Oczywiście, że tak, po prostu wiem, gdzie co jest tańsze. Ja w końcu robię zakupy w tym domu, nie? Do zobaczenia wieczorem.

Ledwie się rozłączył, już odezwał się dzwonek. Oczywiście Asuka usiłowała się z nim za wszelką cenę połączyć.

- Dzisiaj zjesz to, co sama upolujesz. Koniec rozmowy.

Wyłączył komórkę i odwrócił się na pięcie. Teraz całkiem serio obawiał się wracać do domu.

“W najgorszym wypadku faktycznie wyprowadzę się. Albo... przeprowadzę. Do Toujego.”

Bał się nawet myśleć, że mógłby zostać sam. Nie wiadomo czemu samotność kojarzyła mu się z atramentową ciemnością i absolutną ciszą. Przeżył kiedyś coś takiego?

Tak.

Raz. Gdy po ucieczce od Misato wytropili go agenci wywiadu wewnętrznego NERV-u i wylądował w celi.

Aż się wzdrygnął. Miał jakieś dziwne przeświadczenie, że to bynajmniej nie był ten jeden, jedyny raz, ale nie miał pojęcia, skąd ono się wzięło.

Shinji nagle stanął i rozejrzał się, spoglądając ze zdumieniem, dokąd też zaniosły go stopy.

Otaczały go drzewa. Trafił do parku na obrzeżu miasta, tam, gdzie kończyły się wysokie zabudowania i zjeżdżające pod ziemię domy oraz udające domy zasobniki na broń przeciwanielską. Okolica ta była dość poważnie zniszczona podczas walki z Sachielem, ale jako że następne bitwy toczyły się albo z dala od miasta albo w samym jego centrum, powoli to miejsce odbudowano. Najbardziej zrujnowany kwartał zamieniono w park, a do pozostałych podprowadzono system dróg ułatwiających szybkie pryśnięcie w razie potrzeby. Domy miały z reguły lekką konstrukcję. Nie było tu, jak się Shinji szybko zorientował, obchodząc park dookoła, ani wysokich domów ani bogatych rezydencji. Jednakże nie było też slumsów z kartonu i blachy falistej. Tutejsi, choć nie inwestowali już w wystawność swych siedzib, skoro łatwo mogli je stracić, nie zamierzali się wyrzekać jakiegoś standardu życia i nie tolerowali hołoty i wyrzutków. Shinji z ciekawością przyglądał się mieszkańcom przedmieścia korzystającym z ładnego dnia, by pielęgnować trawniki, grabić żwir w ogrodach kamiennych albo pucować terenowe, ładowne samochody. Przypominało mu to obrazki z filmów amerykańskich z poprzedniego stulecia, z tym, że okoliczna architektura była typowo japońska, a gdzieniegdzie widać było kimona. On sam, jako obcy dzieciak, wędrujący na piechotę, wzbudził pewne zainteresowanie, ale ponieważ był jak zwykle schludnie ubrany i zachowywał się kulturalnie, zaklasyfikowany został jako osoba niegroźna dla otoczenia. Jemu też nikt się nie naprzykrzał.

W najbliższym sklepiku kupił sobie butelkę wody mineralnej i udał się wgłąb parku, w stronę żelbetowych, naszpikowanych sterczącymi prętami i kątownikami zwałów płyt. Wspinał się przez jakiś czas i znowu schodził w dół, aż natrafił na miejsce, gdzie w dawnym zjeździe do podziemnego parkingu utworzyło się jezioro otoczone przez malownicze groty. Na resztkach dachu zwalonego biurowca, jednego z tych, którym w najbardziej nieodpowiedniej chwili zacięły się mechanizmy pozwalające na ukrycie się pod ziemię, zaczynały nieśmiało kiełkować jakieś samosiejki. Albo też celowo je tam zasadzono. Kilka rodzin z małymi dziećmi rozłożyło się w cieniu tych drzewek, korzystając z ładnej pogody. Starsi panowie grali sobie w go, dzieciaki pluskały się i straszyły kaczki, które z ledwie maskowanym znudzeniem udawały, że się ich strasznie boją. Jakaś przekarmiona psina uwaliła się na nagrzanej płyciźnie i głośnym szczekaniem oświadczała, że żadna siła jej stamtąd nie ruszy przed obiadem. Cykady darły się, choć już niezbyt przekonywująco, bo dochodziło południe i nadszedł czas na sjestę.

Shinji rozłożył się ze swoim śniadaniem kilka metrów od wody. Kaczkom, które trochę przypominały mu Pen Pena, rzucił parę okruchów. Od niechcenia raczyły podejść i poczęstować się. Pewnie wszyscy w okolicy je dokarmiali i zrobiły się wybredne.

Ściągnął buty, usiadł na trawie i nagle uświadomił sobie, że przecież wyłączył swój telefon, a wszak czeka na dane od Misato. Ledwo włączył go na powrót, dzwonek zaczął natrętnie informować o nadchodzących SMS-ach. Shinji migiem zacisnął dłonie na aparacie, jako tako wyciszając przykry dźwięk, przeklinając się zarazem w duchu za to, że po prostu nie przełączył na alarm wibracyjny. Kilku staruszków spojrzało na niego ze słowami “Ech, ta dzisiejsza młodzież” wymalowanymi na twarzach. Szczęściem nieprzyjemne dźwięki dzwonka ucichły wraz z szóstą wiadomością. Shinji dla pewności trzymał telefon w dłoniach jeszcze przez kilka chwil, nim zdecydował się sprawdzić, co też do niego przyszło.

Pierwszy SMS był listem miłosnym od pewnej tajemniczej Many, która pisała dość regularnie co kilka tygodni, ale do tej pory się nie ujawniła ani nie dała się zlokalizować po numerze telefonu.

Następne cztery były od Asuki, pisane w mieszaninie kanji, katakany i alfabetu łacińskiego. Treść ich była w zasadzie łatwa do odgadnięcia. Shinji rozpoznał kilka słów niemieckich, używanych przez Asukę, gdy zdarzyło się jej pokłócić z Toujim albo huknąć młotkiem w palec.

Jako szósty nadszedł SMS od Misato i był całkowicie niezrozumiały. Zaczynał się następująco:

D01W59R84B41D04WNDR84B40...

A kończył:

...D27W66R89B71.

Co to miało oznaczać?

Shinji gapił się tępo na wyświetlacz telefonu przez dobre dziesięć minut, a przez ten czas przychodziły zgłoszenia następnych SMS-ów od Asuki - na szczęście Shinji wyciągnął stosowne wnioski i zdążył wyciszyć dzwonek nim runęła kolejna fala wiadomości. Staruszkowie i tak już odjęli mu kilka punktów w swych prywatnych rankingach.

Czternasty i ostatni z kolei SMS miał treść: “Tupiemy nóżką? Ciesz się swoim małym buntem, dzieciaczku.” Zdaje się, że napisała go Hikari pod dyktando Asuki, bo był bardzo poprawny w formie.

Kumple się nie odzywali.

Shinji powrócił do kontemplowania wiadomości od Misato, nieco urażony ostatnią wiadomością od Rudej. Popijając wodę mineralną i pogryzając bento rozmyślał, jak się zabrać do szyfru. Z braku lepszych pomysłów zgrał go na dysk swojego laptopa. Telefon schował do teczki. Nie chciał zwracać się do Misato z prośbą o wyjaśnienia, bo lekceważenie Souryuu podrażniło jego dumę. Może nie był geniuszem, ale nie był też głupkiem i tę zagadkę powinien rozwiązać samodzielnie. Przyszło mu do głowy, że Misato celowo zrobiła mu test na inteligencję, chcąc sprawdzić go podobnie jak Asuka.

Wyświetlił zaszyfrowaną wiadomość w prostym edytorze tekstowym i spróbował znaleźć w niej jakiś sens.

Szybko zauważył, że litery D, W, R i B powtarzały się stale w tej samej kolejności, przedzielane dwiema cyframi, a niekiedy literami ND. Przerobił nieco układ tekstu i wyszło mu:

D01 W59 R84 B41

D04 WND R84 B40

D09 WND R85 B40

D13 WND R85 B42

D15 WND R86 B53

D19 WND R86 B51

D21 W59 R86 B51

D25 W59 R86 B52

D28 W60 R87 B54

D02 W60 R87 B55

...i tak dalej.

Nadal nic mu to nie mówiło.

Zerknięcie na zegarek powiedziało Shinjemu, że zrobiła się pierwsza. Przeciągnął się i stwierdził, że mini-plaża wokół niego opustoszała. Pewnie towarzystwo udało się na obiad. Korzystając z okazji ściągnął ubranie i przez kilka minut pluskał się w towarzystwie ciekawskich kaczuszek, dopóki zazdrosny stary kaczor nie obrzydził mu zabawy. Przekarmiona psina zainteresowała się otwartym pudełkiem po drugim śniadaniu, ale stwierdziwszy, że nic już w nim nie ma, truchtem oddaliła się w swoją stronę.

Shinji przeniósł się wraz z całym swoim majdanem nad samą wodę, by szybko wyschnąć, a zarazem móc w każdej chwili szukać ochłody, gdyby go za bardzo spiekło. Wydobywszy ponownie telefon, przekonał się, że czeka na niego wiadomość od kumpli: “Co porabiasz?”

“Pracuję” - odpisał.

“Aha. To pracuj.”

Zaraz się zreflektował. Chyba nieszczególnie wypadł w ich oczach. Powinien był napisać, że rwie laski w parku na peryferiach. Chociaż w to pewnie by nie uwierzyli.

Wrócił do szyfru.

“Podobno to mają być wyniki całej naszej trójki z ostatniego miesiąca” - pomyślał. Spróbował pod liczby podstawiać litery alfabetu, znaki hiragany i katakany, najpopularniejsze kanji - jednakże przez kolejną godzinę nie przybliżył się ani o krok do rozwiązania zagadki. W końcu ziewnął i ponownie zanurzył się w wodzie. Po kwadransie swobodnego unoszenia się na falach wyszedł z sadzawki z mocnym postanowieniem poproszenia Misato o wyjaśnienia. Spoglądając jednym okiem na słupki liczb i liter zaczął wybierać numer Misato, mimochodem zauważając, że wyglądają one jak bitmapa rozpisana na piksele u układzie RGB. Choć może raczej w układzie CMYK, bo kolumny były cztery, a cyfry przy literach zgrupowane były po dwie, a nie po trzy. Z drugiej strony powtarzające się “B” wyglądało jak “blue” a “R” jak “red”.

Rozkojarzony pomylił się przy wybieraniu numeru. Zaczął więc jeszcze raz, rozmyślając przy tym, jaki kolor w takim razie podstawić za “W”. ”White”?

Przerwał wybieranie numeru i odłożył komórkę. Coś go tknęło. Układ słupków: D, dwie cyfry, W, dwie cyfry (na początku jakieś “ND”), R, dwie cyfry (tworzące największe liczby), B, dwie cyfry.

- Jakieś “D”, liczba, white, liczba, red, liczba, blue, liczba - nie wiedzieć, kiedy zaczął myśleć na głos. - Biały plug suit, czerwony plug suit, niebieski plug suit. Pierwsze dziecko, drugie dziecko, trzecie dziecko. Współczynniki synchronizacji. Drugie dziecko ma najwyższe, trzecie dziecko je goni, pierwsze dziecko stanęło w miejscu. Ale co to jest to “ND”? “No data”! - mamrotał Shinji do siebie, coraz bardziej podekscytowany. Wreszcie trafił na trop.

- A to początkowe “D”? Zaraz, pierwsza liczba przy “D” to 01, potem rosną aż do 28, potem znowu jest 02, potem rośnie do 27, potem znowu 01... Dni miesiąca? “Day”? “Date”? W takim razie to byłyby daty kolejnych testów. Od kiedy liczone?

Shinji potarł podbródek. Zapomniał o świecie. Nie czuł głodu, nie czuł, że słońce przypaliło mu skórę.

“Kiedy nie zbierali danych od Ayanami? Kiedy leżała połamana. Wtedy, gdy ja się zjawiłem. Od razu w pierwszej walce przekroczyłem 40 punktów. Zgadza się. A zatem jest to liczone od pierwszego kwietnia - zgadza się, wygląda na to, że są tu dane z sześciu miesięcy. Kiedy był ten “goły” test? Tydzień temu nic nie widać, a podobno wyniki miały się prawie zrównać. A trzy tygodnie temu?”

D03 W43 R01 B99

Faktycznie, bzdury.

Shinji zamyślił się głęboko. Z roztargnieniem podrapał się po uchu i zdał sobie sprawę, że go to ucho piecze. Ręce do wysokości bicepsów miał jasnobrązowe, ale powyżej były różowiutkie. Nogi - lepiej nie mówić. Obejrzał się przez bark. Plecy - to samo. W onsenie złapał trochę opalenizny, ale przez ostatnie dwa miesiące nie zdejmował ubrania na dworze i jego skóra znowu stała się wrażliwa na promieniowanie słoneczne.

- Ale się załatwiłem - syknął.

Posykiwał, zakładając koszulkę, spodnie i skarpetki. Chwycił telefon, uznając, że skoro samodzielnie rozwiązał zagadkę, to może ponownie zaistnieć dla świata. I natychmiast zobaczył, że Misato chce się z nim skontaktować.

- I co, rozgryzłeś te dane? - usłyszał jej głos.

- Aha. Wygląda na to, że Asuka nie zrobiła zbyt wielkich postępów przez te pół roku - odpowiedział Shinji, wpisując zaraz za liczbami oznaczającymi dni, odpowiednie oznaczenia miesięcy. Chciał się szybko orientować w datach, by móc sprawnie kojarzyć wydarzenia z ich zdolnościami bojowymi na dany dzień. - To już Ayanami zarobiła więcej punktów. O mnie nie mówiąc.

- Ty miałeś łatwiej.

- Ja? - z wrażenia omal nie wypuścił aparatu z ręki. - Jakim cudem? Posłaliście mnie do walki bez przygotowania.

- Właśnie - odpowiedziała Misato rzeczowym tonem. - Nie powiem, żebym uważała, że tak należało postąpić, ale dałeś sobie radę. W następnej walce też. Od początku wiedziałeś, czego się spodziewać. Natomiast Asuka musiała skonfrontować własne wyobrażenia o sobie z rzeczywistością.

Shinji przebiegł wzrokiem kolumnę danych. W sierpniu odbyły się trzy walki. Pierwsza na morzu - i w jej wyniku współczynniki synchronizacji zarówno jego, jak i Asuki podskoczyły o dobre pięć punktów. Następna, która odbyła się trzy dni później i zakończyła klęską, spowodowała spadek współczynnika Shinjego o dwa punkty, ale Asuki aż o piętnaście. Kolejna wygrana podniosła te wartości u obojga pilotów o pięć punktów, co znaczyło, że w sumie Shinji zyskał, zaś Asuka straciła. Od tej pory mozolnie odrabiała straty.

- Bardzo straciła podczas walki z Israfelem - wyjawił Shinji swoje spostrzeżenia.

- Zgadza się. Do tej pory była pewna, że jest niezwyciężona. Tymczasem pierwszego w jej karierze Anioła nie dała rady pokonać sama, a w walce z drugim poniosła klęskę. Potem to naprawiła, ale cały czas tkwi w niej lęk przed porażką.

- Myślałem, że ona niczego się nie boi. Zawsze jest taka przebojowa...

Chichot w słuchawce. Potem poważny ton.

- To maska, Shinji. Gdyby rzeczywiście była pewna siebie, nie musiałaby tak bardzo wszystkim udowadniać, jaka ona jest wspaniała. Niemniej... - Misato zawiesiła głos.

- Tak?

- Niemniej w niczym nie zmienia to faktu, że jest naprawdę świetnie wyszkolona. Strach to też jest przygotowanie do konfrontacji. Asuka używa go do walki z tym, czego się boi. Innym strach pomaga zmobilizować siły do ucieczki albo ich paraliżuje, zmuszając do zastygnięcia. Atawistyczna reakcja, we współczesnym świecie raczej nieprzydatna. Asuka udowadnia, że jest profesjonalistką, bo to ona kieruje swoim strachem, a nie na odwrót.

Shinji sapnął. Wyczuł w tej przemowie przytyk.

- Misato-san, pozwoli pani, że się jeszcze przyjrzę tym danym?

- Oczywiście. Kiedy wrócisz?

Shinji zastanowił się. Było już po trzeciej.

- Będę koło siódmej. Zrobię kolację.

- Nie będzie mnie, Shinji. Biorę drugą zmianę. Przygotowujemy kolejny test kalibracyjny i chcemy, żeby wszystko było zapięte na ostatni guzik, by nic nas tym razem nie dało rady zaskoczyć.

- A co was poprzednio zaskoczyło?

Cisza w słuchawce.

- Wybacz, Shinji. Tajemnica służbowa, rozkaz komandora.

“Anioł? Eee, nie, nie robiliby z tego tajemnicy przed nami, w końcu to my jesteśmy od walki z Aniołami” - przemknęło chłopakowi przez myśl. Po chwili zastanowienia doszedł do wniosku, że tej zagadki nie rozwikła od razu. Zatem chwilowo przestał zawracać sobie nią głowę.

- Kiedy pani wróci?

- Jutro. Wezmę sobie wolny dzień i odeśpię.

- To znaczy, że jutro nie będzie testów?

Misato chyba zwróciła uwagę na ożywienie w głosie Shinjego.

- Nie, w najlepszym wypadku pojutrze. Planujesz coś?

Shinji skinął głową i zaraz pacnął się w czoło. Przecież jego opiekunka tego nie widzi.

- Tak. Dawno już planujemy z chłopakami ognisko.

- Znowu się gdzieś zawieruszysz.

- Men-in-Black mnie znajdą - stwierdził rzeczowo Shinji. O mało nie powiedział “Men-in-Magenta”, jakoś tamten obraz utkwił w jego pamięci. - Zresztą wiedzą, gdzie mnie szukać. Kensuke obozuje zawsze w tej samej okolicy.

Misato milczała przez chwilę. Wreszcie wyraziła aprobatę i Shinji prawie wywinął salto z radości.

- OK. Baw się dobrze. Aaaa... - dało się słyszeć rozdzierające ziewnięcie. - Przepraszam, potrzebuję kawy...

- A kto ją zrobi? Pani, czy Maya-san? - wypalił Shinji zanim zdołał się ugryźć w język.

- Czemu Maya miałaby...?

- No, bo... Znowu by pani posoliła kawę...

W odpowiedzi dało się słyszeć bezbrzeżne zdumienie.

- A skąd ty wiesz, że posoliłam kawę? Przecież nikomu nie mówiłam.

Shinji stropił się. Już się zaczął przyzwyczajać do myśli, że ów dzień testów jakoś mu się przyśnił, a tu znowu wyskakiwało coś dziwnego.

- To miał być żart - powiedział. - Ale trochę już panią zdążyłem poznać...

- Spróbuj się wygadać, to prędzej własne ucho zobaczysz niż ognisko - pogroziła mu major Katsuragi i rozłączyła się.

Obiad, nieco spóźniony, Shinji zjadł w małym pubie. Zamówił sobie zwyczajny ramen, stwierdzając, że tu, na skraju miasta, ceny są o wiele niższe niż w centrum. Przeszło mu przez myśl, że warto by było wybrać się w tę okolicę na większe zakupy - zaoszczędziłby sporo grosza. Tylko kto by to później taszczył do domu?

Potem jego myśli zdryfowały na ich współczynniki synchronizacji. Podobno odzwierciedlały one gotowość bojową i pewność siebie. Dziwne. Shinji nie czuł się wcale specjalnie bojowym, a Asuce podporządkowywał się do tej pory praktycznie bez słowa sprzeciwu. A mimo to miał wyższy współczynnik synchronizacji niż Ayanami?

Był sam na sali. Ponownie włączył w laptopa i powolutku przejrzał kolumnę cyfr. Do pewnego momentu wyniki Rei poprawiały się, a po walce z Sachqielem utknęły na jednym poziomie. Oscylowały jedynie, jeden punkt w przód, jeden w tył.

Coś ją przeraziło, czy co?

“Przecież wtedy wszyscy troje się zgraliśmy. Ciekawe, czego się boi Ayanami? Chyba nie porażki. Zwycięstwa?”

Absurdalna myśl. Choć może nie tak bardzo. Rei, do czasu pojawienia się w jej życiu Shinjego, z nikim nie rozmawiała. Nie potrafiła nawiązać kontaktu, trzymała dystans wobec otoczenia.

I nawzajem.

Czy to z powodu wyglądu? Już dawno Shinji stwierdził, że dziewczyna ma wszystkie włosy niebieskie, bynajmniej nie farbowane. Barwa oczu prawdopodobnie też była naturalna.

Być może to była przyczyna jej odosobnienia.

Co będzie, jeśli wojna z Aniołami się skończy? Co wtedy zostanie Rei? Teraz ma przynajmniej zajęcie i towarzyszy broni, dzieciaki ją szanują, bo wiedzą, że ona pilotuje Evangeliona. A gdy tego już nie będzie? Nadal ją będą szanować?

A skoro już o tym mowa, to co zrobi ze sobą Asuka? Pilotowanie Evangeliona jest jej celem życiowym.

“Asuka boi się przegranej” - pomyślał Shinji. - “Ja się tego nie boję. Wiem, że nie da się być przez cały czas najlepszym. Jeśli nie będzie Evangelionów, to Asuka będzie musiała sobie znaleźć jakieś inne pole do popisu. Znajdzie, albo i nie. Nas jest tylko troje. Łatwo jej być najlepszą. Ale w innej dziedzinie będzie miała silną konkurencję. Łatwiej będzie o przegraną. Co wtedy ze sobą zrobi?”

Shinji stwierdził, że dochodzi do paradoksalnego wniosku, że im lepiej radzi sobie Asuka jako pilot Evangeliona, tym gorzej na tym wyjdzie, bo zniszczy sobie źródło utrzymania.

“To ja już mam lepiej. Mnie nie zależy.”

Ale czy naprawdę?

Misato niejednokrotnie mówiła, że to swemu poświęceniu i gotowości do boju Shinji zawdzięcza jej sympatię i szacunek. Podobnie kumple w klasie i ludzie w pracy. No i sam ojciec... Po walce z Sachqielem pochwalił go, pierwszy raz w życiu. Na niczym innym mu tak nie zależało.

Wiele, oj wiele ma do stracenia, gdy wojna się skończy.

Teraz dopiero zrozumiał słowa Ayanami, że to, co każe jej walczyć, to więzi łączące ją z innymi ludźmi. On teraz też poczuł te więzi. Więzi zależności, uzależnienia od cudzego uznania.

Nie wiedział, kiedy dotarł na stację i wszedł do pociągu. Ciszę panującą wokół przerywało jedynie ciche stukanie kół o złącza szyn. Nieliczne osoby obecne w wagonie, milczały. Cisza zaczęła Shinjemu ciążyć i chłopak ponownie włączył swego SDAT-a, po raz tysięczny odsłuchując nieśmiertelnego Bacha. Muzyka nieco rozpraszała jego niepokój.

Do domu dotarł, gdy już zaczynało zmierzchać. Asuka czekała na niego ze srogim wyrazem twarzy. Nie odpowiedziała na jego przywitanie.

Chwilę wytrzymywał jej spojrzenie, ale potem umknął wzrokiem w bok.

- Przepraszam - powiedział cicho, zwyczajnym tonem Shinjego.

Powlókł się do kuchni, by zrobić kolację, czując na plecach spojrzenia dwóch par niecierpliwych oczu.

Życie wróciło do normy.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • Crystal Storm : 2007-08-28 14:40:53
    Sporo

    Piszesz strasznie dlugie rozdzialy. Sporo czasu trzeba je wiec czytac. A ten rozdzial to byl taki glownie o kombinowaniu. Bo Shinji tyle myslal nad tymi wynikami testów, ze hoho. No ale cos wykombinowal i doszedl do slusznych wnioskow. Mnie tez kolor wlosów Rei zastanawial, taki nienaturalny, ale jednak naturalny. Wiadomo przeciez kim ona jest. A wlasciwie kiedy dzieje sie akcja tego opowiadania? Beda jeszcze jakies Anioly?

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu