Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Cindirella's Search

Rozdział VII

Autor:Grisznak
Korekta:IKa
Serie:Sailor Moon
Gatunki:Obyczajowy
Dodany:2007-12-20 00:57:33
Aktualizowany:2008-02-19 12:26:21


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Podobno, kiedy człowiek po czterdziestce budzi się i stwierdza, że nic go nie boli, to znaczy, że nie żyje. Ami, choć była znacznie młodsza, poczuła się podobnie. Nocleg na podłodze zaowocował bólem pleców, a i głowa miała najwyraźniej pretensje, które artykułowała przy pomocy analogicznych sygnałów. Niebieskowłosa dziewczyna nie miała jednak wyboru, podniosła się i spojrzała lustro. To co tam zobaczyła, nie było widokiem, który by sprawiał jej przyjemność, choć z pewnością nieźle by pasował do teledysków pana, którego muzyki była zmuszona wczoraj słuchać. Dobrze, że przynajmniej kosmetyki miała pod ręką. Odkręciła wodę i wzięła się za siebie, zastanawiając się przy tym, co z tego, co wczoraj się wydarzyło, było prawdą. Wkrótce miała przekonać się empirycznie.

Ostrożnie pchnęła drzwi, czując jednak z drugiej strony opór, nacisnęła mocniej. Usłyszała odgłos butelki toczącej się po podłodze ale z drugiej strony wciąż coś tarasowało drzwi. "No nie, przytachtała tu łóżko, czy co?" - pomyślała Ami po czym naparła na drzwi mocniej, z ramienia. Pomogło. Drzwi otworzyły się szeroko a towarzyszył temu jęk, który bez wątpienia należał do istoty ludzkiej a nie do mebla. Ami wyjrzała za drzwi. Pod nimi leżała Mako, zapewne jeszcze przed chwilą oparta plecami o nie. Teraz zsunęła się na bok, wciąż jeszcze w stanie pomiędzy snem a przebudzeniem. Otworzyła jednak oczy i spojrzała pustym wzrokiem na koleżankę.

- Mako-chan? - spytała cichutko Ami.

- Nieee... krzycz tak... - odpowiedziała Makoto, po czym przeciągle ziewnęła następnie chwyciła się za głowę. - Jeeezu... czacha mi pęka... Ami? Do której my wczoraj siedziałyśmy?

- Nie pamiętam - odparła Ami, z nadzieją, że Makoto faktycznie nie pamięta wieczornych ekscesów. - Chyba do dziesiątej.

- Oż to... - dawna czarodziejka z Jowisza powoli podniosła się z ziemi. - Twarda z ciebie zawodniczka Ami. Nie wiem, ile wczoraj wytrąbiłaś, ale wygląda na to że przepiłaś mnie. Ja... euuurrgh!!! - nie kończąc zdania Makoto chwyciła się za usta i pobiegła ku ubikacji.

Ami spojrzała z politowaniem na drzwi ubikacji, z za których dochodziły odgłosy świadczące o tym, że żołądek Makoto ogłosił strajk. Widząc już, jak wygląda sytuacja, udała się do kuchni i wstawiła wodę na herbatę, szukając czegoś, co mogło by pomóc Makoto. Lodówka i szafki, jak nietrudno przewidzieć, były pełen jedzenia, jednak Ami zdawała sobie doskonalę sprawę, że zaserwowanie przyjaciółce ciasta tudzież sushi mogłoby wywołać efekty zgoła niepożądane. Na szczęście w szafce znalazła miętę. W tym momencie zadzwonił telefon w pokoju obok. Odczekała chwilę, jednak skoro Mako wciąż rozstawała się z treściami żołądkowymi, pobiegła sama odebrać, wiedząc, że może to być którąś z koleżanek. Nie myliła się.

- Ami? - rozległ się z słuchawce zaskoczony głos Rei. - Jest Mako?

- Eee... - Ami zastanawiała się chwilę, mając nadzieję, że odgłosy kwerendy zawartości żołądka Makoto nie są słyszalne w słuchawce - Jeszcze śpi. Przegadałyśmy wczoraj cały wieczór...

- Dobra. Pamiętaj, że macie jeszcze jechać po Minę, więc obudź ją.

- Dobrze, Rei-chan

- Pa, Ami-chan!

Ami odłożyła słuchawkę. Makoto ucichła, a po chwili z łazienki dobiegł odgłos lecącej z kranu wody. Wyglądało na to, że powoli wszystko wracało do porządku.

- Mako, robię ci miętę! - krzyknęła Ami przez drzwi, nie ryzykując wejścia do środka.

- Dzięki Ami, kochana jesteś! - na dźwięk tych ostatnich słów przez plecy byłej czarodziejki z Merkurego przebiegł dreszcz. - Wezmę prysznic i wyjdę!

Ami, nie mając nic do roboty, usiadła w pokoju i spojrzała na stos gazet leżących w kącie. Sięgnęła po pierwszą z nich, zatytułowaną "Miesięcznik (Pseudo) Naukowy". Na okładce znajdowało się zamazane zdjęcie, na którym chyba ktoś wkładał głowę do akwarium, zaś obok nagłówek krzyczał "Legendarny Upiór z Opery złapany w Tokio!". Poniżej, nieco mniejszymi literami było napisane - "Przy pomocy akwarium pełnego krabów i mikrofonu od karaoke udało się schwytać...". Ami nie czytała dalej, tylko odłożyła pisemko, z wyraźnym niesmakiem na ustach. Nigdy nie uważała Mako za intelektualistkę, ale jeśli to miało być najambitniejsze z czytanych przez nią pism, to znaczyło, że na starość jeszcze jej się pogorszyło. Wzięła do ręki kolejny magazyn, który znajdował się na samym spodzie sterty. Nazywało się toto "Bravo Girl".

Nie patrząc nawet na okładkę, Ami otworzyła pisemko całkowicie randomalnie. Traf chciał, aby trafiła na rubrykę noszącą tytuł "Listy od Czytelniczek". "Może wreszcie coś ciekawego?" - pomyślała i zagłębiła się w lekturze.

"Cze lasencje!" - tak zaczynał się pierwszy list - "Jeśli lubicie długie spacery po lesie, curry z truskawkami i dobrą zabawę, piszcie do mnie! Szukam przyjaciółek z Tokio. Odpowiem na każdy list. Całuję gorąco, S. Sato". Ami z zaciekawienie czytała dalej: "Nazywam się Anthy i mam szesnaście lat. Jestem samotna i nikt mnie nie kocha. Szukam kogoś, kto byłby moim księciem z bajki A. Himemiya". "Ich bin Asuka i niektórzy twierdzą, że jestem nieco nerwowa. Przyjechałam niedawno do Japonii und nie znam tu prawie nikogo. Lubię haftować. A. Soryu". Kolejny list wydał jej się dziwnie znajomo brzmiący "Ave! Jestem świetlikiem mroku, który unosi się w gotyckich otchłaniach wiecznej ciemności. Słucham Theriona, Nightwish i Moonspell. Poznam bratnie, mroczne dusze. H. Tomoe". Dopiero jednak lektura ostatniego listu pozwoliła Ami stwierdzić, dlaczego pisemko to było wetknięte na sam spód sterty "Hail! Nazywają mnie Stalowa Mako! Jestem ostrą dziewczyną, która słucha ostrej muzy. Jeśli jarają was ciężkie klimaty, lubicie ostrą jazdę bez trzymanki a także bitą śmietaną i dobrze zmoczone sznury, odezwijcie się! M. Kino".

Powstrzymując się, aby nie parsknąć donośnym śmiechem, Ami schowała magazyn tam, skąd go wzięła. I wtedy właśnie poczuła ten zapach. Niemal podskoczyła na krześle. Czajnik! Wstała i pobiegła do kuchni, by tam ujrzeć zielony czajnik, który zdążył się już mocno przyczernić. W tym samym czasie drzwi łazienki otworzyły się.

- Ami, co tu tak... - Makoto, z ręcznikiem owiniętym wokół głowy spojrzała na zakłopotaną nieco koleżankę. - No tak... liczyć to ty umiałaś, ale z gotowaniem zawsze szło ci gorzej - uśmiechnęła się i podeszła, by poklepać przyjaciółkę po głowie.

- Przeprasza Mako, zamyśliłam się, potem był telefon...

- Drobiazg, i tak nie lubiłam tego czajnika. Mówiłaś o telefonie?

- Tak, dzwoniła Rei, mówiła o Minie.

- No tak, mamy po nią jechać. Zaraz się ubiorę i będę gotowa, tylko...

W tym momencie, drugi już raz tego poranka, rozległ się dzwonek telefonu. Makoto odebrała i po krótkiej rozmowie odłożyła słuchawkę, wcześniej prosząc Ami, aby nie robiła jej już herbaty.

- No to mamy klops. Dzwoniła Haruka i mówiła, że nie może nas podwieźć do Miny. Twierdzi, że poszły jej resory w samochodzie. Kurcze, co ona nim robiła? Nieważne, w takim razie pojedziemy moim samochodem.

- Ty prowadzisz?

- Tak. O, to nawet dobrze. Pokażę co moją brykę, Ami. Daj mi kilka minut i będę gotowa - po tych słowach Makoto zniknęła w pokoju.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • Setsuna : 2007-12-21 11:22:49
    wreszcie

    Długo czekałam na ten odcinek, szkoda, że taki krotki.

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu