Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Cindirella's Search

Rozdział IX

Autor:Grisznak
Korekta:IKa, Teukros
Serie:Sailor Moon
Gatunki:Obyczajowy
Dodany:2008-04-26 10:04:39
Aktualizowany:2008-04-26 10:04:39


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Drzwi wleciały do środka, pchnięte impetem uderzenia Czarodziejki z Jowisza. Makoto powróciła do poprzedniego ubioru (przy okazji konstatując, że sailor fuku bez problemu dopasowało się do jej doroślejszego, co by nie mówić, ciała). Pierwsze, co poczuła, to zaduch, charakterystyczny dla pomieszczenia, w którym od dawien dawna nie otwierano okien ani drzwi. Idąca za nią Setsuna cofnęła się nawet o krok, czując ten odór. Makoto rozejrzała się uważnie.

W pokoju panował półmrok, okna były pozasłaniane ciemnymi firankami. Ściany obwieszono mocno już sfatygowanymi plakatami gwiazd pop, zaś na podłodze poniewierało się wszystko, co mogło się poniewierać - jedzenie, płyty, książki, maskotki, ciuchy - szybka lustracja pozwoliła ponadto zlokalizować poszukiwaną Minę, która wciśnięta w kąt kanapy patrzyła na nieproszonych gości wyraźnie zdziwiona.

Co do tożsamości osoby tam siedzącej można było mieć wątpliwości, gdyż bardziej niż dawną Czarodziejkę z Wenus przypominała bohaterki filmów typu „Dark Water” czy „The Ring”. Długie, skołtunione blond włosy zasłaniały większą część jej twarzy, zaś poplamiona koszula stanowiła jedyny element ubioru łypiącej na przybyszów osoby.

- Idcie se! - w pewnym momencie Minako wyciągnęła do przodu rękę, celując nią w Makoto. - Idhe se stom!

Setsuna jęknęła z przerażenia, widząc ten obraz nędzy i rozpaczy, który niegdyś znany był powszechnie jako Sailor V. Na szczęście Makoto nie straciła zimnej krwi, choć jej też wiele nie brakowało.

- Cześć Minako - uśmiechnęła się i podeszła do siedzącej na kanapie dziewczyny - Nie sądzisz, że wystarczy już tego cyrku? W końcu siedzisz tu już od roku, prawda? - Makoto wyciągnęła dłoń, aby chwycić Minę za rękę, ale w odpowiedzi dłoń Minako poszybowała ku twarzy koleżanki. Rozległo się głośne „Plask”.

- Oż ty... - Mako cofnęła się o krok. - Chciałam być miła, ale skoro tak chcesz grać, to twój wybór - po czym, zaskakując wszystkich, skoczyła ku Minako i zanim ta zdążyła zareagować, leżała na ziemi, związana w baleron przez „stalową Mako”. „Gdyby nie ten stan, mogłaby być nawet całkiem apetyczna” - pomyślała Makoto, patrząc na szamocącą się w więzach koleżankę.

- Makoto? - spytała Setsuna. - Co ty robisz?

- Przecież nie weźmiemy jej ze sobą w takim stanie, prawda? Trzeba ją zabrać do łazienki i ponownie przerobić na człowieka. Tak po prostu będzie łatwiej. A teraz pomóż mi - to mówiąc chwyciła skrępowaną dziewczynę za ręce, dając znak Setsunie, aby podniosła ją za nogi. Minako szarpała się, a gdy zorientowała się, że jest niesiona w kierunku drzwi, zdwoiła wysiłki.

- Nieee! Pomocy!! Gakto-saaama!!! Hajdo-saaamaaa! Pomóżcie!!! - krzyczała ku plakatom, na których widniały uśmiechnięte twarze japońskich hermafrodyt. Po chwili jednak jej krzyki ucichły, do czego walnie przyczynił się knebel wepchnięty do jej ust przez Makoto.

- Bardziej mnie to boli niż ciebie - szepnęła Mako. - Ale jeśli ci się spodoba, możemy kiedyś powtórzyć.

Ami i pani Aino stały w ogródku. Dawna Czarodziejka z Merkurego starała się jak tylko mogła udawać skupienie i zainteresowanie, kiedy to matka Miny opowiadała jej o tym, jak to jej córka zmieniła się w hikkikomori. „Kto by pomyślał?” - mówiła - Że ktoś taki pojawi się koło mnie?”

„Sama żeś se pasożyta wychowała” - pomyślała Ami, ale naturalnie nie wyartykułowała owych myśli na głos, ograniczając się jedynie do pełnego zrozumienia spojrzenia i potakiwania. Miała przy tym nadzieję, że plan Makoto, jaki by on nie był, zadziałał. Odwróciła się by akurat w przedpokoju zauważyć dwie czarodziejki niosące coś, co wyglądało z daleka jak worek kartofli. Po sekundzie dopiero zorientowała się, że jest to człowiek, nie wykluczone, że Minako, choć tego nie byłą pewna. Miała jedynie nadzieję, że Czarodziejka z Wenus jest jeszcze żywa, co, biorąc pod uwagę pomysły Makoto, wcale nie musiało być pewne.

Tymczasem w łazience Setsuna napełniała wannę wodą, podczas gdy Makoto pilnowała Minako, która z wcześniejszego szału przeszła w stan swoistego odrętwienia. Gdy wanna była pełna, Setsuna rozwiązała Minę, zaś Makoto rozebrała ją i wrzuciła do wody. Kontakt z ciepłą cieczą podziała na Wenus jak na kota wrzuconego do wody, gdyż ponownie zaczęła się szarpać, rzucać i pryskać wodą na wszystkie strony. Makoto była jednak czujna i jednym szybkim ruchem chwyciła Minę za łeb, wciskając go pod powierzchnię wody na kilka długich sekund.

- To ją uspokoi - powiedziała do Setsuny, która z niepokojem zareagowała na terapeutyczny zabieg zaserwowany Czarodziejce z Wenus. Istotnie, wydobywające się spod wody bąbelki i nieskoordynowane ruchy kończyn Miny wskazywały, że kuracja wyraźnie jej nie odpowiada.

- Ale co będzie, jeśli się utopi? - spytała wciąż nie przekonana Setsuna - Przecież człowiek może przebywać pod wodą tylko...

- Spokojnie, wiem o tym - Makoto poluzowała uchwyt i głowa Minako wystrzeliła spod wody, prychając, plując i patrząc wokół szeroko otwartymi, wyraźnie zaskoczonymi, niebieskimi oczami.

- Makoto? Co ty do czorta wyprawiasz? Chciałaś mnie utopić czy co? - W głosie Miny zaskoczenie mieszało się z oburzeniem.

- A widzisz? - Mako odwróciła się do Czarodziejki z Plutona z triumfalnym uśmiechem na twarzy. - Wiedziałam, że to podziała. A teraz skocz do jej pokoju i przynieś dla niej jakieś normalne ciuchy.

- Nadal uważam, że Twoje metody są jednak zbyt radykalne, poza tym sądzę, że najlepiej by było... - Setsuna chciała właśnie wygłosić wykład na temat tego, co myśli o topieniu człowieka w wannie, jednak Makoto wypchnęła ją szybko z łazienki i zamknęła drzwi.

- Sayonara Setsuna Sensei - mruknęła. - Nic się nie zmieniła, jak zaczyna truć to jest gorsza od Galaxii, pewnie tam gdzie siedzi, nie ma do kogo gadać i...

- Makoto, wyjaśnisz mi wreszcie, o co tu chodzi? - Minako, siedząca w wannie wciąż wydawała się być w szoku.

- Hmm... wiesz co, umyję ci plecy i wyjaśnię przy okazji, bo to długa historia. A więc, słyszałaś kiedyś o hikkikomori?

- To te pojechane czuby, co zamykają się w pokojach na całe miesiące? - Minako usiadła w wannie, pozwalając koleżance mydlić sobie plecy. Mako z zapałem wzięła się do pracy, choć jej definicja słowa „plecy” najwyraźniej była znacznie szersza od ogólnie przyjętej. Skołowana Minako jednak nie protestowała, co Mako wzięła za dobrą monetę.

- Tak, dobrze to ujęłaś... wiesz, jak by to powiedzieć...p rzez ostatni rok zachowywałaś się podobnie.

- Co?! - Minako poderwała się do góry, rozchlapując wodę z mydlinami i spojrzała na Makoto oskarżycielskim wzrokiem godnym Ghost Ridera. - Chyba jaja sobie ze mnie robisz? To ty wyglądasz jak wariatka, nie ja, te twoje ciuchy.... Jestem normalna i spokojna, normalna... a jak ci zaraz....

- Spokojnie - Makoto delikatnie acz stanowczo ponownie wepchnęła Minę do wanny. - Już się wszystko skończyło, już dobrze - dodała, gładząc jej długie, mokre włosy. - Nic złego się nie stało, Ami i Setsuna są tu ze mną. Robimy dziś zjazd całej naszej paczki, zobaczysz, będzie kupa zabawy. A teraz pozwól mi doprowadzić cię do stanu używalności.

Mina westchnęła głęboko i ponownie zanurzyła się w wodzie. Wciąż trudno było jej uwierzyć, że coś takiego mogło się jej przydarzyć. Ona i hikkikomori? To jakiś żart. Ale z drugiej strony, faktycznie, trudno było sobie przypomnieć cokolwiek z ostatnich dni. Nagle przyszła jej do głowy myśl.

- Mako? - spytała. - Gdzie jest Artemis? Muszę go zobaczyć!

- U Usagi - odparła Mako, myjąc oszołomioną Czarodziejkę z Wenus i zauważając, że gdyby nie to, iż słucha wokalistów, których płeć jest zagadką, mogłaby być całkiem do rzeczy, na dodatek tak efektownie prezentowała się związana. - Gdyby został u Ciebie, zdechłby chyba z głodu. Na szczęście uciekł do Usagi.

- Uciekł?

- Tak przynajmniej słyszałam. Zresztą, sama się dowiesz, bo spotkanie robimy właśnie u Usagi. Dobra, wyłaź z wody, zaraz cię wysuszymy i przebierzemy. Potem zabierzemy cię do fryzjera.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • Grisznak : 2008-07-13 16:24:08
    ...

    To może jeszcze trochę potrwać...ten fik, jak nietrudno zauważyć, pisany jest skokami, właściwie gdy przyjdzie mi do głowy pomysł na kolejny epizod, wtedy go piszę. Właśnie wrzuciłem nowy rozdział, ale zanim się pojawi, minie trochę czasu.

    Miło mi jednak bardzo, bo nie sądziłem, że ktoś to jeszcze czyta.

  • Caleb Anter : 2008-07-13 15:15:59
    Eeeee...

    A gdzie część dalsza? Ja chcę się wreszcie dowiedzieć jak będzie wyglądało "spotkanie polatach"!

    Fik jest naprawdę świetny. Oby tak dalej!!!

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu