Opowiadanie
Sailor Kombat
Time to say sayonara
Autor: | iosellin |
---|---|
Korekta: | IKa |
Serie: | Sailor Moon, Mortal Combat |
Gatunki: | Akcja, Fantasy, Komedia |
Uwagi: | Yuri/Shoujo-Ai |
Dodany: | 2007-07-14 13:47:11 |
Aktualizowany: | 2007-07-14 13:47:11 |
Poprzedni rozdział
*********************************************
Autor: iosellin aka Bellatrix aka Mill
Tytuł: ?Sailor Kombat?
Fanfic łączący moje dwie, największe inspiracje twórcze;)
Wszystkie postacie są własnością ich właścicieli [Sailorki - Naoko Takeuchi &Co, MK Fighters - Ed Boon &Co]
Wszelkie uwagi i komentarze [pochlebstwa, wyzwiska i inne;)]
mile widziane. [bellatrix@go2.pl]
Z góry przepraszam za wszelkie literówki i inne niedociągnięcia.
Autorka.
*********************************************
Part #9 ?Time to say sayonara...?
Haruka powoli otworzyła oczy. Otoczenie wydało jej się dziwnie znajome. Chwilę zastanawiała się, skąd zna to miejsce...
?Przecież to mój własny salon!? - Uprzytomniła sobie.
- Co się stało? - Minako, zwisająca przez oparcie fotela głową w dół najwyraźniej miała już dość tej pozycji i wraz z fotelem runęła na ziemię, omal nie przygniatając Rei.
- Żyjemy? - Rei powiodła ledwo przytomnym wzrokiem po salonie. - Michiru... Minako... Setsuna... Haruka... ja...
- Wróciłyśmy do normalnego świata - szepnęła Michiru. - Czy to oznacza... że pokonałyśmy wroga?
- Miejmy nadzieję - Setsuna uśmiechnęła się słabo. Wszystkie popatrzyły po sobie z dziwnym wyrazem oczu.
- A co z Kitaną, Mileeną... Johnny?m... i pozostałymi? - Minako wypowiedziała na głos dręczące ich wszystkich pytanie. - Czy oni...
- Co właściwie tam się stało? - Setsuna wbiła wzrok w podłogę.
- To niesprawiedliwe! - wybuchnęła Rei. Odwróciła głowę, nie chcąc, by pozostali widzieli łzy, które zalśniły w jej oczach. - Oni... nie mogli...
Haruka wstała i wyszła z salonu.
- Pójdę za nią - powiedziała Michiru i szybko podążyła za Haruką. Złapała ją przy sypialni.
- Co się... - dotknęła jej ramienia - ...ty płaczesz?!
- Ten gnojek... Liu... obiecał mi, że WSZYSCY wrócimy na Ziemię! - Pochyliła głowę i w poczuciu bezsilności uderzyła pięścią w ścianę.
- Haruka... - Michiru objęła ją i przytuliła do siebie. - Oni wrócą. Jestem tego pewna.
- Nie uratowałyśmy ich - powiedziała, wbijając wzrok w podłogę. - Nie mogę przestać o tym myśleć. To silniejsze ode mnie.
- Nic więcej nie mogłyśmy zrobić. - szepnęła.
Rozmowę przerwał im dzwonek do drzwi. Spojrzały po sobie.
- Chodźmy otworzyć. - Michiru pierwsza się ruszyła.
- Goście?! - reszta Senshi też się zainteresowała.
- Pewnie Usagi przyszła dowiedzieć się, z kim i dlaczego walczyła - skwitowała Rei.
Haruka otworzyła drzwi.
W progu stały dwie dziewczyny, obie jednakowo uczesane w wysokie kucyki i o niemalże identycznych rysach twarzy. Ubrane były w długie sukienki jednakowego kroju, z tym że jedna miała na sobie błękitną, a druga fiołkową. Wszystkie Senshi gapiły się na nie przez czas dłuższy.
- Może nas w końcu wpuścicie? - odezwała się wreszcie jedna.
- Kitana...? - Michiru z niedowierzaniem wpatrywała się w jej twarz. - ...Mileena...?!
- To niemożliwe... to nie one. Widziałam przecież... twarz Mileeny - szepnęła Haruka. - Była...
- Okropna, przerażająca do tego stopnia, że uciekłaś z krzykiem, i miała kły zupełnie jak Baraka, czyż nie? - dziewczyna w fiołkowej sukience uśmiechnęła się uroczo.
- Skąd...?!
- Bo to my. A raczej, nasze nowe, ziemskie wcielenia.
- Należą wam się gratulacje. Wygrałyście Mortal Kombat i odesłałyście Shao Kahna na zawsze do Zaświatów. Przyjmijcie wyrazy uznania i podziękowania, od Księżniczki Kitany. To dzięki wam będziemy mogły żyć tu, na Ziemi.
- A teraz nas wpuścicie? - zachichotała Mileena.
- Yyyy... sorry... jasne, wchodźcie! - zmieszały się, po czym nastąpiła seria uścisków i gorących powitań.
- A co z Liu, Johnny?m, Kung Lao, Jax'em i Sub-Zero? - spytała ostrożnie Michiru, gdy już się wszystkie wyściskały.
- Hmm, przykro mi... - Kitana posmutniała - ...ale Kung Lao już chyba nigdy nie zobaczycie. Kazał gorąco pozdrowić was wszystkich, a w szczególności Setsunę.
- Musiał wrócić do swoich czasów - dodała Mileena. - Czyli, do przeszłości.
- A pozostali? - spytała z nadzieją Minako.
- Za momencik powinni tu się zjawić - zaśmiała się Kitana. - Sądzicie, że mogłabym spuścić oko z Liu na dłużej niż pół godzinki?
Zanim skończyła to mówić, rozległ się cichy świst i naprzeciw nich zmaterializowała się cała czwórka.
- Hej! Jesteśmy w domu! - zawołał Johnny, puszczając oczko.
- Jak my się o was martwiłyśmy!!! - wrzasnął zgodny chórek. Tylko Haruka nic nie powiedziała.
- Wiedziałam, że wrócicie... nie mogło być inaczej! - dodała po chwili, uśmiechając się dzielnie.
- W sumie, Kung Lao będę mogła odwiedzać, kiedy tylko zechcę. - Setsuna założyła nogę na nogę. - Ostatecznie, jestem przecież Strażniczką Wrót Czasoprzestrzeni!
- No właśnie - potwierdził Liu. - Jak będziesz się z nim widzieć, to pozdrów go koniecznie od pra - pra - pra - ...
- Oj zamknij się już, Liu! - Kitana pocałowała go prosto w usta.
- No to może w końcu powiecie, co tak naprawdę się tam stało? - zapytała Rei.
- Wygrałyście Mortal Kombat a Shao Kahna odesłałyście w Zaświaty, bez możliwości powrotu. Wszystkie dusze, które zabrali, wróciły do swoich właścicieli. A ja i Kitana, jako że pochodzimy z Zaświatów a przejście zostało zamknięte, musiałyśmy zostać na Ziemi i odrodzić się jako ludzie - wyjaśniła Mileena.
- Wiecie co? Wydaje mi się, że my trochę skopaliśmy sprawę. - Johnny poskrobał się po głowie. - Ktoś mówił, że to my mieliśmy wygrać ten Turniej... a wygrały go za nas dziewczyny!
- Nie da się ukryć! - zachichotała Minako.
- Ami, Mako i Usagi powinny żałować, że nie poznały Wojowników Mortal Kombat - stwierdziła Michiru.
- Cóż, nie jesteśmy już Wojownikami Mortal Kombat - Sub-Zero spojrzał na swe dłonie - jest po Turnieju i nie mamy mocy Wojowników.
- No i dobrze. - Mileena objęła go za szyję. - Nie mogłabym przecież przez resztę życia przytulać się do lodówki, kochanie!
- To był niezapomniany czas - westchnął Liu. - Ale chyba będziemy musieli wracać tam, gdzie nasze miejsce.
Wszyscy posmutnieli.
- To było do przewidzenia, że kiedyś będziemy musieli się rozstać - powiedziała Haruka, siląc się na wesoły ton.
- Ale będziemy się często spotykać, Johnny, musisz mi to obiecać! - oświadczyła Minako.
- Zaproszę was wszystkich na premierę mojego najnowszego filmu! - Johnny uśmiechnął się szeroko.
- Hej! - Jax nagle przypomniał sobie o czymś i zerwał się gwałtownie z miejsca.
- Co?! - wszyscy popatrzyli na niego.
- Sonya! Musimy ją uwolnić!!!
- O rany! - Kitana plasnęła się ręką w czoło. - Prawda! Ona jeszcze pewnie jest tam, uwięziona w bazie...
- Z tego, co pamiętam, to było gdzieś tu. - Mileena szła przodem.
- Ech... od tej bazy się wszystko zaczęło... - Kitana rozejrzała się wokół.
- Że też nie wpadłyśmy na to, że to właśnie tutaj - westchnęła Setsuna. - Mogłyśmy sobie zaoszczędzić sporo trudu...
- Biedna Sonya, co ona musi tam przeżywać!
- Jax, nie marudź, przecież zaraz ją uwolnimy!
- Łatwo ci mówić, Johnny!
- To chyba tu. - Mileena zatrzymała się przed jakimiś drzwiami, po czym, po chwili namysłu, spróbowała wyważyć je kopniakiem. - ...AAAAAUUUĆ! - wrzasnęła, łapiąc się za stopę, która momentalnie spuchła. - Cholera, to są minusy tego, że odrodziłyśmy się w ziemskich ciałach!
- Mileena, zostaw to mężczyznom! - Liu wypiął dumnie pierś i popatrzył na Johnny?ego, po czym obaj jednocześnie przykopali w drzwi z efektem podobnym jak Mileena.
- Mężczyźni, co...? - Haruka nie mogła się powstrzymać od komentarza.
- Taaak? To ty otwórz te drzwi, jak jesteś taka mądra!!! - zawołał Liu. Haruka wzruszyła ramionami, po czym sięgnęła po wiszący na ścianie klucz, włożyła go w zamek, przekręciła i nacisnęła klamkę.
- W czym problem? - spytała, obserwując nieskończenie głupie miny Liu i Johnny?ego. Mileena natomiast przeniosła wzrok na sufit.
Drzwi się otworzyły i postać siedząca w pomieszczeniu ruszyła ku nim.
- Sonya?
Przystanęła na chwilę, po czym, rozpoznając właściciela głosu, rzuciła się mu na szyję.
- JAAAAAAX!!! Tyle czasu! Wreszcie mnie uwolniłeś! - Po czym puściła go i stanęła parę kroków przed nim. - Dlaczego tak długo to trwało? - spytała. - Dopiero teraz sobie przypomniałeś o...
- Sonya, pogadamy o tym później, proszę cię! - zmieszał się.
- Teraz mnie prosisz? Przyznaj się, co robiłeś przez ten czas, gdy ja tu siedziałam zamknięta...
- No przepraszam... Sonyu, błagam, wybacz mi!
- Cóż, nie wiedziałam, że Jax jest takim pantoflarzem! - zachichotała Rei.
- Ktoś tu chyba idzie. - Michiru zmarszczyła brwi.
- Zgadza się, słyszę wyraźnie czyjeś kroki. - Setsuna zastygła w bezruchu.
- To nie moja wina... - rozległ się głos - ...ja wykonywałam tylko rozkazy. To Mileena mi podała dane, ale w tym szalecie pytałam wszystkich i nikt nie znał osobnika o nazwisku Ikari Shinji. Shang, jesteś tu? Jest tu ktokolwiek?!
Kitana z Mileeną popatrzyły po sobie i wybuchnęły śmiechem.
- Jade się chyba troszkę spóźniła...
- I co z nią zrobimy?
- Niech ktoś skoczy po Usagi - powiedziała Minako. - Ona wie co robić z takimi przypadkami.
- No to już naprawdę, musimy się pożegnać - westchnął Liu. Cała dwunastka, w składzie: Johnny, Liu, Jax, Sub-Zero, Kitana, Mileena, Sonya, Minako, Rei, Michiru, Haruka i Setsuna, stała na lotnisku.
- Mamy samolot, za czterdzieści minut - Johnny zerknął na zegar, odmierzający bezlitośnie czas.
- Nie chcę, żebyście wyjeżdżali - Minako pociągnęła nosem.
- Zostawcie chociaż swoje adresy! - Przypomniała sobie Rei.
- Cóż, ja i Liu razem z Mileeną i Sub-Zero najpierw wybieramy się do Klasztoru Shaolin - uśmiechnęła się Kitana.
- A Michiru wie jak mnie znaleźć! - wyszczerzył się Johnny.
Jax nabazgrał coś na kartce papieru i podał Rei.
- Napisz do mnie - powiedział, wręczając jej świstek.
- Jasne! - Rei objęła go i poklepała po plecach. - Trzymaj się, Jax.
- Będzie mi was brakować, Sailor Senshi - westchnął Liu. - Polubiłem was. - Otarł niewidoczną łezkę z kącika oka.
- Liu, zachowuj się jak mężczyzna. - Haruka trąciła go łokciem.
- Niewzruszona, jak zwykle? - zachichotał.
- A żebyś wiedział... - Uścisnęła silnie jego dłoń i zamrugała szybko oczami. - ...yyy... zaraz wracam, muszę na chwilę iść do łazienki - Odwróciła się szybko i pobiegła gdzieś.
- Nie chce się przyznać, ale i ona będzie za wami bardzo tęsknić - zaśmiała się Michiru.
- Będziemy was odwiedzać - obiecała Setsuna. - Mówię wobec tego, do zobaczenia.
- Michiru... - Johnny objął ją i pocałował w policzek - ...na zawsze będziesz dla mnie ideałem kobiety! - szepnął jej do ucha.
- Spóźnimy się na samolot! - powiedziała lekko zniecierpliwionym tonem Sonya, która raczej nie uczestniczyła w tych pożegnaniach, wciąż usilnie się zastanawiając, co stało się z tymi dwiema zamaskowanymi osobniczkami, które ją porwały.
- Minako... - Johnny podszedł do niej. - Jesteś świetną dziewczyną. Nigdy cię nie zapomnę!
- Wierz mi, Johnny, ja ciebie też - odrzekła, rumieniąc się.
- Cześć wam wszystkim! - Sub-Zero podszedł kolejno do każdej z Senshi, a w jego ślady postąpiła reszta. Haruka wkrótce też dołączyła.
- Mileena, Kitana... uważajcie na siebie!
- Wy też! - zaśmiały się przez łzy.
- Nigdy o was nie zapomnimy...
- Paaaa!
- Sayonara...!
Pięć Senshi stało na tarasie i patrzyło na wznoszącą się do lotu maszynę.
- Myślicie, że jeszcze ich zobaczymy? - szepnęła Michiru, miętosząc w dłoni mokrą od łez chusteczkę.
- Przecież obiecali!
- Jakby co, mam przecież Klucz Czasoprzestrzeni - Setsuna uśmiechnęła się leciutko.
Naraz, przed nimi wytrysnął snop iskier.
- Dobra robota, Sailor Senshi, jestem z was naprawdę dumny - rozległ się znajomy głos.
- Rayden?!
- We własnej osobie... - na chwilę zmaterializowała się przed nimi postać żebraka w słomianym kapeluszu, który puścił do nich oczko, po czym wzniósł się wysoko, wysoko do góry.
Samolot zniknął gdzieś za chmurami.
- Wracamy do domu? - Haruka objęła jedną ręką Michiru.
- Teraz będzie tam strasznie pusto! - zachichotała Michiru.
- No i czekają nas spore porządki... - westchnęła Haruka.
- Pomożemy wam. - Zaofiarowały się Setsuna, Rei i Minako.
- No to chodźmy.
Pięć Sailor Senshi ruszyło wolnym krokiem w kierunku wyjścia.
- Hotaru! CO TY ZA ŚWIŃSTWA OGLĄDASZ...?!
- ...AAAAAAAAAAAAAAAAA!!! Tato, KIEDY WRÓCIŁEŚ...???
THE END.
************************************************************
Specjalne podziękowania dla:
Delfino - za to, że jest :)
Mitaki - za pomoc przy korekcie, natchnienie do pewnej scenki i całokształt ;)
Neimi - za wytrwałość w czytaniu wszystkich moich bzdur ^^;
Tych, którzy dobrnęli do końca tego fica - za cierpliwość... ;>
************************************************************
(w razie zapotrzebowania... może... kiedyś... powstanie druga część ;) Ewentualne sugestie w tej sprawie (i każdej innej związanej z tym ficem ;), kierujcie pod bellatrix@o2.pl lub: parog@chem.uw.edu.pl.
ios.
fajne
Wreszcie skończyłam to czytać. Bardzo fajny fanfik.
:)
nie no nie pisalam tego 9 lat, tylko napisalam ok. 9 lat temu ;) Teraz tylko poprawilam bledy stylistyczno interpunkcyjne i nieco wygladzilam jezyk.
Tylko od 9 lat nie napisalam tej 2 czesci, to pewnie juz nie napisze;) chociaz... :D
...
9 lat? No to zazdroszczę konsekwencji, nie wiem, czy bym potrafił tak dług siedzieć przy jednym tekście. Tym bardziej gratuluję.
ano koniec;)
ciag dalszy, jesli juz, bylby w klimatach MK3/UMK3 ew MK4 ;) jakos mam straszny sentyment do tej gierki, tekken i street fighter nigdy mnie nie wciagnely, zreszta oba japonskie i za male wyzwanie do mieszania ;) Ale prawdopodobnie nie bedzie mi sie chcialo pisac nastepnego fica podobnej dlugosci;) "Sailor Kombat" ma cos kolo 9 lat ;) i przez ten czas jakos nie dopisalam to pewnie juz nie dopisze c.d. ;)
no i koniec
...ale za to całkiem sympatyczny, mniej wariacki, bardziej refleksyjny, ale tak czy owak, udany. Plusik za końcówkę z Hotaru.
Ciąg dalszy? Są w końcu jeszcze Street Fighter, Tekken....