Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Las Cierni

Girls Just Wanna Have Fun (1985)

Autor:Erica Friedman
Korekta:IKa
Tłumacz:Grisznak
Serie:Maria-sama ga Miteru
Gatunki:Dramat, Obyczajowy, Romans
Uwagi:Yuri/Shoujo-Ai
Dodany:2007-06-06 21:07:54
Aktualizowany:2008-02-19 13:46:41


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Autorką fanfika jest Erica Friedman. Przekład autorstwa Grisznaka/ Fanfic by Erica Friedman. Translation by Grisznak. Oryginał znajduje sią na www.worldshaking.net / original version at www.worldshaking.net

Wszystkie prawa zastrzeżone/All rights reserved


Wszystko zaczęło się w związku z nami. Wszystkie myślałyśmy, że Lillian, z tymi długaśnymi mundurkami i zasadami współistnienia, pochodzi z ery kamienia łupanego. Kim my niby byłyśmy, dziewczynami czy świętymi? Żadna z nas nie miała zamiaru być zakonnicą, to oczywiste.

Nazywałyśmy siebie "klubem" więc nikt nie mógł się przyczepić do tego, że korzystamy z terenu szkoły. Reiko zazwyczaj przemycała piwo - jak to robiła, do dziś nie mam pojęcia. Było zasadą, by przynosić własnej papierosy, więc siadałyśmy tam, każdego wieczora, paląc na tyłach szkoły, kryjąc się przed zakonnicami i innymi uczennicami, śmiejąc się jak głupia jest ta szkoła.

Wszystkie te dziwaczne rytuały - po co one komu? Jak mawiała Reiko, to było jak chodzie do szkoły dla opóźnionych. Wszyscy mieli mokre oczy i rumienili się cały czas. Ja nie byłam taka, żadna z nas nie była. Chciałyśmy chłopów i to nie tylko by trzymać ich za rączki. Nie, więc siadałyśmy sobie tam i śmiałyśmy się ze wszystkich i ich kretyńskiego "onee-samowania", ich związków i gadałyśmy o facetach paląc i kpiąc z idiotek, które chciały spędzać życie z innymi kobietami.

Gdy nadeszły wakacje, wszystkie spotykałyśmy się razem i wyciągałyśmy poznanych facetów na karaoke i spacery. Było wesoło, nikt się nie gapił, mogłyśmy zaciągać się powoli, z nogami na stołach, pić i śpiewać, siedzieć na ich kolanach, wiedząc że to nic nie znaczy. Wyśmiałybyśmy takie, które zaproponowały by nam bycie ich "siostrzyczkami", robiąc sobie jaja z ich dziwacznych trójeczek.

Reiko nabijała się z nich najbardziej, ponieważ według niej było to gówno warte. Śmiała się, zeskakując z kolan chłopaka, chwytając moją dłoń i obejmując mnie. Wszystkie miałyśmy już nieco w czubie, byłam ciut zmęczona i upadłam na nią. Reiko odepchnęła faceta swoim spojrzeniem, mówiąc, że nie potrzebujemy żadnych "siostrzyczek", po czym pocałowała mnie. Pocałunek był raczej niezbyt udany, gdyż obie byłyśmy uchlane i nawalone, po czym odepchnęłam ją, obie upadłyśmy na kanapy, śmiejąc się. Faceci namawiali nas, byśmy zrobiły to ponownie, ale Reiko powiedziała im, żeby poszli oglądać porno, ona nie udawała. Gdy któryś facet wspomniał o tym raz jeszcze, wkurzyła się na dobre i wywaliła ich wszystkich. Śmiałyśmy się, jak żałośni ci kolesie byli i spędziłyśmy resztę nocy śpiewając i jedząc chipsy.

Wracałyśmy do domu. Była czwarta nad ranem czy jakoś tak i metro jeszcze nie kursowało. Reiko chciała iść na noc do jednego z tych miejsc, które lubiła i zdecydowałyśmy, że pójdziemy razem. Maya posłała nam pocałunek na do widzenia i Reiko uśmiechnęła się do mnie.

- Jesteś beznadziejna w całowaniu, wiesz?

Wzruszyłam ramionami i powiedziałam, że to ona nie była dość gorąca. Zatrzymała się i zwróciła do mnie, na jej twarzy gościł okrutny uśmiech.

- Ach tak? - spytała i chwyciła mnie ponownie. Tym razem nie byłam już tak pijana, ale ona była silniejsza i działała z zaskoczenia, a więc kolejną rzeczą, jakiej byłam świadoma, były jej ramiona wokół mniej i jej język wciskający się do mojego gardła, kiedy ja szarpałam ją za rękawy, zaś reszta dziewczyn piszczała i dopingowała Reiko. Kiedy skończyła, odepchnęła mnie i otarła usta dłonią.

- Ok - powiedziałam nieco drżącym głosem, podczas gdy moje nogi wciąż się trzęsły. - Może nie jesteś taka zła.

Wszyscy się śmiali a Reiko otoczyła mnie ramieniem i razem poszłyśmy na śniadanie.

Gdy skończyły się wakacje, klub wrócił do życia, ale Reiko powiedziała, że znudziła się już nami i przestała przychodzić. Pewnego dnia, po kilku tygodniach przypadkowego mijania jej na korytarzach, wpadłam do niej do klasy, bo zobaczyć, co u niej. Wpatrywała się pusto w okno.

- Hej, mała - powiedziała, nie zaszczycając mnie nawet spojrzeniem.

- Reiko, co jest?

- Nic - odparła - jestem po prosto wami zmęczona.

- Dobra, w takim razie idę - odwróciłam się, ale jej dłoń zacisnęła się na moim rękawie.

- Nie, ty możesz zostać - gapiła się na mnie jakoś tak śmiesznie. Zrobiłam do niej minę.

- No cóż, dziękuję - odparła sarkastycznie. Ale usiadłam w ławce na przeciwko niej i czekałam.

Po kilku chwilach Reiko puściła mój rękaw.

- Chcesz gdzieś skoczyć coś odwalić? - spytała.

- Jasne, a co z innymi?

Reiko wzruszyła ramionami, jej głos ścichł, pewnie dlatego, że uczennice Lillian nie mówiły zwykle takich słów.

- Pieprzyć je.

Skończyłyśmy w klubie karaoke, tym samym, w którym wcześniej cię pocałowałyśmy. Trochę śpiewałyśmy, trochę piłyśmy i po prostu zabijałyśmy czas. W końcu Reiko rzuciła gdzieś mikrofon i westchnęła.

- Cholera, nudzę się.

- Prze... przepraszam - pokazałam jej niezbyt przyzwoity gest, a ona roześmiała się.

- Nie przez ciebie, idiotko. Tak po prostu. W tym mieście nie mam nic do roboty.

- Zawsze możemy iść na zakupy, kupić nową portmonetkę albo coś takiego.

- Jesteś dziwna, wiesz - spojrzała na mnie.

- Jasne, ale nie jestem wariatką, która całowała inną dziewczynę - i to dwa razy.

- Nie, jesteś po prostu dziwna - Reiko gapiła się na mnie.

- Wariatka.

- Idiotka.

Pokazałam jej kolejny nieprzyzwoity znak i opadłam na siedzenie.

- Też się nudzę. Boże, chciałabym znaleźć faceta, który by nie był totalną porażką - machnęłam bezsensownie rękami, pokazując moją frustrację. - W końcu te wszystkie debilki w szkole mają kogoś, kim mogą się zajmować.

- Uch... paskudne, dziewczęce dawanie sobie buzi. Bleeee.... - Reiko wydawała przy tym charakterystyczny odgłos.

- Jasne, mi też to gówno nie leży - chciałabym, żeby osoba, która mnie całuje, była tego świadoma.

Nasze oczy spotkały się i roześmiałyśmy się. To było dość dziwaczne, że obu nam do głowy przyszedł ten sam pomysł.

Reiko odsunęła się najpierw. Wydawało mi się, że się zarumieniła, ale gdy ponownie spojrzała na mnie, jej twarz była czerwona, ale jak ze złości.

- Hej, przepraszam za to, co powiedziałam wtedy w nocy.

- Co niby powiedziałaś? Przez piwo i brak snu mało co pamiętam.

- Że beznadziejnie całujesz.

- Spoko. Pewnie tak było - opadłam na plecy wpatrując się w sufit.

- Nie do końca, ty nie - Reiko podniosła się z siedziska i podeszła do stołu koło mnie. Klęcząc koło mojej głowy, pochyliła się - naprawdę.

Zrobiłyśmy to w tej samej chwili - nasz pocałunek był zupełnie inny niż ten pierwszy czy drugi. Ku naszemu zaskoczeniu, ten był miękki, dziewczęcy i przyjemny.

Odsunęłyśmy się, czując rumieńce na naszych policzkach. Siadłam szybko i wyprostowałam się.

- Ja... przepraszam.

- Nie ma problemu - Rei wydawała się zaskoczona i nieco zdenerwowana.

- To znaczy, ja przepraszam, że ten pocałunek też był beznadziejny - starałam się zmienić to wszystko w żart, ale Reiko skierowała się ku jej siedzeniu.

- Powiedziałam, że nie ma problemu.

- Chciałam powiedzieć, że ty wciąż całujesz nieźle jak na dziewczynę.

- Zamknij się - Reiko odwróciła się, ale mogłam dostrzec ból w jej oczach.

- Hej, Reiko, co...

- Zamknij się! - jej głos nigdy wcześniej tak nie brzmiał. - Daj spokój.

Wstałam.

- Pieprz się - powiedziałam - nie będziesz mi mówić co mam robić - wstałam i podeszłam do niej. Ujęłam jej dłoń i starałam się ją podnieść, ale wyrwała się. Chwyciłam ją za ramiona i potrząsnęłam ją. Gdy jej głowa poruszyła się, chwyciłam ją i pocałowałam. Mocno.

Pocałowałam ją tak, jak o tym rozmawiałyśmy, jak chciałam. I kiedy nasze języki mocowały się a jej usta miażdżyły moje, gdy jej ramiona przyciągnęły mnie bliżej, zrobiłam to.

Resztę nocy spędziłyśmy całując się, tak jak same tego chciałyśmy.

Przestałyśmy zadawać się z innymi i spędzałyśmy więcej czasu we dwójkę. Liście pożółkły i zaczęły spadać, pokrywając ścieżki warstwą kleistych ginkgo, którą trzeba było sprzątać. Ale jak tylko kończyłyśmy, Reiko i ja szłyśmy gdzieś, gdzie mogłybyśmy być same. Nie, to wcale nie znaczy, że robiłyśmy TO, czasem po prostu szłyśmy do kina, siadając koło siebie, nawet nie dotykając się nawzajem, ponieważ wiedziałyśmy, że to nie była w żadnym wypadku miłość czy coś takiego. To po prostu było.

Nadeszła zima i zimowe ferie. Miałam nadzieję na spędzenie tego czasu z Reiko, ale gdy przyszła do szkoły tuż przed rozpoczęciem ferii, wyglądała strasznie.

- Przeprowadzamy się - to wszystko co powiedziała, zanim wyszła z szatni. Tamtego poranka czekanie dłużyło się okropnie, aż w końcu znalazłam chwilę by móc pogadać z nią na osobności.

- Moi rodzice - mówiła, wycierając oczy rękawem - uznali, że nie lubią tej szkoły.

- Ale ty - wiedziałam o co jej chodzi. Ale co miałam powiedzieć? Narzekałyśmy najgłośniej na wszystkie te zakonnice i wariatki, a teraz moje serce waliło w piersi ze strachu. - Czy...?

- Mówiłam im, że mam dobre przyjaciółki, a oni zaczęli zrzędzić, że wpadłam w złe towarzystwo. Spieraliśmy się nieco i...i... - opuściła głowę - i powiedziałam im o nas.

Sparaliżował mnie strach. Nie mogłam otworzyć ust. Patrzyłam na nią, drżąc.

- Zabierają mnie do mojej ciotki - głos Reiko był pełen żałości. Chciałam ją podtrzymać, ale wokół spacerowały inne uczennice i musiałyśmy się starać, by to wyglądało jak normalna rozmowa.

- Kiedy? - wyszeptałam.

- Jutro.

Zadzwonił dzwonek i musiałyśmy wracać do naszych klas.

Wróciłam do domu, przerażona tym, że rodzice Reiko mogli coś powiedzieć moim, ale nawet jeśli tak zrobili, nigdy o tym się nie dowiedziałam. Przez kilka następnych dni kręciłam się tu i tam, mając nadzieję, że dowiem się czegoś od Reiko, ale wyglądało to tak, jakby znikła z powierzchni naszej planety.

Miesiąc spędziłam płacząc i kolejne dwa, by się uspokoić.

Zima przyszła i poszła, zanim to zauważyłam. Nasz "klub" rozsypał się. Starsze dziewczyny musiały zając się egzaminami, młodsze odeszły. Niektóre miały chłopaków, czasem widywałam je spacerujące z nimi. Przestałam palić - samej nie sprawiało to żadnej frajdy. No i nie byłam w karaoke odkąd Reiko odeszła.

Kręciłam się po szkole, gdy skończyły się lekcje, zastanawiając się, czy powinnam się poniżyć i dołączyć do któregoś z normalnych klubów, po prostu, aby mieć się czym zająć, kiedy nagle któraś z trzeciorocznych podeszła do mnie.

- Jesteś zajęta? - spytała, niezbyt mile, sugerując tym samy, że nie była.

- Taaaa - odparłam, pięknym za nadobne.

- Trudno, masz - mówiąc to rzuciła mi kłąb czegoś prosto w ręce. Niemal zachwiałam się pod ciężarem

- Co, do diabła? - powiedziałam, kiedy mnie mijała.

- Nie mów w ten sposób. Matka boska patrzy - wskazała coś dłonią i zwróciłam głowę w tamtą stronę, by ujrzeć że stałyśmy dokładnie przed figurą, znajdującą się na skrzyżowaniu ścieżek.

Pospiesznie przeprosiłam, ale ona była już kawałek drogi dalej. Pobiegłam za nią, obładowana tym czymś, cokolwiek to było.

- Co to jest? - spytałam, gdy ją dogoniłam.

- To środki czyszczące. Pomożesz mi przy sprzątaniu.

- Co?

- Pomagałaś bałaganić, pomożesz sprzątać.

Podążałam za nią na tyły budynków, tam gdzie nasz "klub" zwykł się spotykać. Przestrzeń była pełna fifek po papierosach, papierków, resztek jedzenia, opakowań i innych śmieci.

- Załóż rękawiczki weź się do roboty - powiedziała.

Cisnęłam na ziemie te szmaty, które trzymałam i spojrzałam jej prosto w oczy.

- Nie będziesz mi mówić co mam robić - zaczęłam, ale ona tylko uniosła palec i poruszyła nim, tak jakby ostrzegała niegrzeczne dziecko.

- Nie, nie, nie - powiedziała z uśmiechem. - I tu się mylisz. Bądź więc dobrą dziewczynką i zrób to.

I tak, łypiąc na nią jednym okiem, włożyłam rękawiczki i wzięłam się do pracy. Było już niemal ciemno, gdy skończyłyśmy.

- Co teraz myślisz? - spytałam, patrząc zadowolona.

- Że zmarnowałyśmy czas, bo one tu przyjdą jeszcze raz.

- I tu się mylisz - odparła, nie patrząc na mnie.

- Kim jesteś - powiedziałam, zastanawiając się, czy to nie jakiś głupi żart, którego nie łapię.

Odwróciła się ku mnie, jej ciemne włosy były krótkie, nieco poniżej ramion.

- Naprawdę nie wiesz?

- Potrząsnęłam głową.

Roześmiała się, jakby to była najśmieszniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek usłyszałam, śmiała się tak długo, aż nie mogła oddychać, i musiałam podać jej ramię.

- Jesteś świetna. Wiedziałam, ze jesteś nieco z boku, ale... - zatrzymała się, aby odetchnąć i stuknęła dłonią w moje ramię.

- Ty idiotko - powiedziała czule, tym samym tonem, którym zwykła mówić do mnie Reiko. - Jestem Żółtą Różą.

Zajęło mi chwilę, by zrozumieć, o co jej chodzi. Nigdy nie interesowałam się wyborami do uczniowskiego samorządu i "gwiazdami" szkoły.

- Jesteś Kitazawa? - w końcu wywnioskowałam, i szybko dodałam - no, ...sama. - Nie wydawała się tym przejmować.

- Tak i chcę abyś była moją siostrą.

Patrzyłam na nią a ona patrzyła na mnie i żadna z nas nie ustępowała. Robiło się coraz ciemniej, niema nie widziałam jej twarzy.

- Czemu niby mam być twoją siostrą? - ustąpiłam.

- Po pierwsze, lubię cię. Po drugie, my, Yamayurikai, potrzebujemy pomocy i po trzecie, inaczej będziesz się kręcić po szkole zamyślona, rzucając się w oczy.

- O czym ty mówisz?

Oparła rękę o biodro i przekrzywiła głową, patrząc na mnie.

- Chodzisz po szkole od ferii zimowych z opuszczonymi rękami i spojrzeniem powieszonego psa. Wszyscy w szkole wiedzą o tym - o tobie i Reiko. Wydawało wam się, że jesteśmy ślepe czy głupie?

- My? - spojrzałam na nią, moja twarz zaczęłam się rumienić - Wszyscy?

Kiedy nie padła odpowiedź, zaczęłam płakać. W ciemności, przy chłodnym wietrze ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam beczeć jak dziecko. Kitazawa - sama położyła mi dłoń na ramieniu i pogładziła mnie po głowie.

- Już dobrze - szeptała. Przytuliłam się do jej piersi i płakałam, aż zaschło mi gardle, podczas gdy ona obejmowała mnie delikatnie.

Po pewnym czasie przestałam płakać, tylko ocierałam oczy o jej mundurek. Kitazawa odsunęła mnie i trzymała za ramiona, po czym ponownie objęła.

- A więc ustalone. Będziesz moją siostrą, więc będę mogła tobą pomiatać, a ty nie będziesz miała czasu, aby się włóczyć.

- Jak diabli - powiedziałam, przytulona do niej. Roześmiała się.

- A w przyszłym roku będziesz Żółtą Różą i dopilnujesz, żeby jakaś biedna młodsza uczennica robiła to za ciebie.

Wytarłam oczy w rękaw, by raz pójść po rozum do głowy i użyć chusteczki.

- Pewnego dnia podziękujesz mi za to - uniosła moją twarz, bym patrzyła na nią. Mogłam zrobić kilka prostych grymasów, ale nie więcej. - Podziękujesz mi, wiesz o tym.

Nie pamiętam, co powiedziałam, ale jestem pewna, że nie było to miłe.

Dziś stoję na schodach, parząc na moją córkę idącą po raz pierwszy do Lillian. Chciałabym wam powiedzieć, że powiedziałam mojej córeczce, aby znalazła starszą siostrę tak silną i wspaniałą jak moja. Dokładnie, choć to nieco spóźnione, ale dziękuję ci, onee-sama, dziękuję ci.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.