Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Mamoru Musi Umrzeć

Konwulsja 13: Scooby Luna Doo

Autor:Jeff Daly
Korekta:Irin
Tłumacz:Grisznak
Serie:Sailor Moon
Gatunki:Parodia
Uwagi:Yuri/Shoujo-Ai
Dodany:2007-09-29 18:47:25
Aktualizowany:2008-08-30 23:51:25


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Autorem fanfika jest Jeff Daly. Przekład autorstwa Grisznaka

Fanfic by Jeff Daly. Translation by Grisznak.

Oryginał znajduje się na http://www.fanfiction.net/u/838433/Baka_Gaijin30Baka_Gaijin30/

Original version at http://www.fanfiction.net/u/838433/Baka_Gaijin30Baka_Gaijin30/

Wszystkie prawa zastrzeżone

All rights reserved


Autorem fanfika jest Jeff Daly. Przekład autorstwa Grisznaka/ Fanfic by Jeff Daly. Translation by Grisznak. Oryginał znajduje sią na http://www.fanfiction.net/u/838433/Baka_Gaijin30Baka_Gaijin30/ original version at http://www.fanfiction.net/u/838433/Baka_Gaijin30Baka_Gaijin30

Wszystkie prawa zastrzeżone/All rights reserved


Czternasty zjazd Japońskiej Ligi Lesbijek Przeciw Zniesławianiu okazał się wielkim sukcesem. Po licznych przemówieniach i prelekcjach odbył się koncert znanej skrzypaczki Michiru Kaioh i jej partnera, pianisty Haruki Tenoh.

- A teraz - zapowiedziała prowadząca całość Juri Arisugawa - pani Kaioh i pan Tenoh... - jej słowa zostały przerwane przez Harukę, która podeszła i położyła dłoń na jej ramieniu. Juri patrzyła zaskoczona na odzianą we frak postać, podczas gdy Haruka zabrała jej mikrofon i odsunęła się, zwracając ku publiczności.

- Drogie panie - Haruka mówiła typowym dla niej, niskim tonem - Michiru i ja, my... Patrzę na was wszystkie i podziwiam waszą odwagę, którą okazałyście przyznając się do tego kim jesteście... Michiru i ja, jak wszystkie wiecie, jesteśmy parą. - Haruka poczuła, że drży i odetchnęła głęboko. Michiru, ubrana w elegancką kreację wieczorową podeszła do niej i ujęła jej dłoń. Uspokojona, mogła kontynuować - chciałabym powiedzieć o czymś o czym nie wie nikt, poza naszymi najbliższymi przyjaciółmi... Wiecie, ja często byłam mylnie brana za faceta... Ja... Ja jestem kobietą i jestem w związku z Michiru od dziewięćdziesiątego czwartego.

Na sali zapadła cisza. Nagle ktoś zaczął klaskać, a zaraz potem dołączył ktoś inny. Wkrótce cała sala biła brawo dwójce kobiet. Juri podeszła i uściskała każdą z nich. Obie czuły, jakby spadł z ich ramion wielki ciężar. Gdy brawa ucichły, wróciły ponownie do gry w duecie, tak jak wcześniej.

Po pięciu minutach gry koncert został niespodziewanie przerwany, gdyż w całym amfiteatrze zgasły światła. Coś migotliwie białego pojawiło się na suficie, by powoli spłynąć na scenę. Po chwili wszyscy mogli dostrzec wyraźnie postać kobiety ubranej w klasycznie grecką szatę i sandały.

- Idiotki! - rozległ się przeszywający krzyk. - Kretynki! - Przylazłyście tu ubrane w skóry, glany, bojówki, flanele, naćwiekowane i wykolczykowane... I wy, wy śmiecie mówić o lesbijskiej miłości? Jesteście obrazą dla kobiet żywiących uczucia do przedstawicielek tej samej płci! Dlatego ja, Duch Safony, największej lesbijki jaka kiedykolwiek żyła, wróciłam, aby was ukarać! Won mi stąd! No już, wara! Sio!

Zebrane kobiety z piskiem rzuciły się ku drzwiom, jakby za nimi znajdowało się stoisko z wyprzedażą Coco Chanel. Haruka, nie tracąc głowy, szybko wypchnęła Michiru za kurtynę.

- Ale Ruka-chan! - Michiru była przerażona. - Skoro duch Safony chce walczyć z lesbijkami w Japonii, to co my możemy tu zrobić?!

- Nie martw się, kochanie - Haruka sięgnęła po komórkę. - znam kogoś, kto się tym zajmie.

- Kogo? Ghost Busters?

- A gdzieżby. - odparła Haruka. - Japoński wydział Tajemniczej Spółki.

--

- Dobra, załogo - powiedział Mamoru, parkując Wehikuł Tajemnic - ta sprawa może się okazać ciężka.

- Dokładnie - Ami poprawiła okulary - macie wszystko, co będzie potrzebne, aby rozwiązać tę zagadkę?

- Oczywiście - odparła Rei - szkło powiększające, kompas, latarka, podkowa na szczęście i... hej, wy dwie, wyłazicie czy nie?

- Ojej! - Usagi zapiszczała. - Nie ma mowy Rei. Ja i Luna popilnujemy samochodu, a wy złapcie to lesbijskie widmo, które straszy w amfiteatrze.

- Zgadzam się - dodała Luna - przecież mówiłam wam już wcześniej: nie mam zamiaru brać udziału w tej farsie. Koty mają swoją dumę.

- Kici, kici - powiedziała Ami - i jesteś pewna, że nie wyjdziesz, nawet w zamian za jeden Przysmak Luny?

- Jak śmiesz! - Luna była wściekła. - Nie jestem psem Pawłowa i nie myśl sobie, że wymachując mi przed nosem kawałkiem suchej karmy zmusisz mnie...

- Ale mnie tak! - wtrąciła się Usagi.

- Co? - Luna była w szoku, widząc jak Usagi łapie w locie rzucony przez Ami kawałek. - Usagi, to było pieprzone kocie żarcie! Co w ciebie wstąpiło, ty...

- Och, chodź już Luna - powiedziała blondynka, łapiąc kotkę za przednie łapy i wyciągając ją z samochodu.

---

- Dzięki Bogu, że jesteście - powiedziała Juri, gdy załoga podeszła do grupy kobiet zebranych przed budynkiem - duch Safony zawładnął budynkiem...

- Jakiej Syfony? - spytała Usagi.

- Safony, nie Syfony! - krzyknęła na nią Rei. - Safona była wielką grecka poetką, która w swoich wierszach sławiła miłość między kobietami. Żyła na wyspie Lesbos i dzięki niej mamy dziś takie słowo jak ?lesbijka?.

- Rei, skąd ty tyle wiesz o historii lesbijek? - spytał Mamoru. Rei zarumieniła się.

- Nie mamy na to czasu - przerwała im Ami - musimy złapać tego les-ducha zanim będzie za późno!

- Dokładnie - Mamoru wskazał na amfiteatr - dalej załogo, chodźmy łapać ducha!

Trzy sceny później

- Niech to. Była już lina znaleziona przez Rei i fluorescencyjny malunek odkryty przez Ami, chyba nadchodzi czas, kiedy powinniśmy zastawić na ducha zasadzkę.

- Dobra, może Luna by coś wymyśliła - zaproponowała Ami.

- Dziękuję, że ktoś tu jeszcze o mnie pamięta - odcięła się Luna.

- A więc, jaki jest twój plan? - spytała Rei Mamoru.

- No dobrze... Ja i Ami zbudujemy katapultę przy drzwiach. Po środku sali umieścimy siatkę. Duch Safony wystrzelony przez katapultę, wpadnie w siatkę, wtedy ją złapiemy i dowiemy się, kim jest. Jedyne czego potrzeba to ochotnicy, którzy zwabią tego ducha...

- Mnie tu nie ma! - przerwała Usagi. - Wiecie, to znaczy, ja bym nawet chciała, ale przypomniałam sobie, że...

- No dokładnie - dodała Luna - ja także nie zamierzam brać udziału w tym idiotycznym...

- Nawet za przysmak Luny? - spytała Ami.

Wkrótce później Luna, wciąż drapiąc pazurami w podłogę sunęła się po podłodze, ciągnięta przez Usagi, która oblizywała usta.

- Ojojojoj - Usagi jęczała - tu jest strasznie...

- Mogłaś pomyśleć o tym wcześniej.

- Luna, czemu ty zawsze nadajesz jak podskakująca płyta?

- U... Usa... Usagi-chan - pisnęła Luna - ale ja nic nie mówiłam.

- Ale ja mówiłam! - rozległ się niesamowity głos. Usagi i Luna skamieniały.

- Jejku! - krzyknęła Usagi. - To duch Safony!

Blondynka i jej kotka rzuciły się do biegu, podążając w kierunku, gdzie czekała zastawiona pułapka. Duch deptał im po piętach.

---

- Dobra, przygotujcie się - powiedziała Rei - słyszę, że się zbliżają.

- O rany, Ami, szybciej!

- Wiem, Mamo-kun, ja... - Ami potknęła się o luźną płytkę podłogową i okulary spadły jej z nosa. - Moje okulary! Gdzie są moje okulary?

Kiedy Ami na kolanach zaczęła szukać zgubionych okularów, do sali wpadły Usagi i Luna, ścigane przez homoseksualny koszmar. W ciemności Usagi nie widziała Ami. Przewróciła się o nią i poleciała w kierunku Mamoru, wpychając go na katapultę.

Chociaż Mamoru był znakomity jako źródło pomysłów łapania duchów, nie był z niego specjalnie zdolny konstruktor. Katapulta, zdecydowanie zbyt mocna, zamiast ku siatce, wystrzeliła go z wielką siłą ku ceglanej ścianie. Uderzenie rozbiło ścianę, której cegły przysypały ducha Safony, unieruchamiając go.

W chwili gdy martwe ciało Mamoru osunęło się na ziemię, drzwi do sali otworzyły się i do środka wpadła policja.

- Ojej! - krzyknęła Usagi. - Mamo-chan nie żyje!

- Dokładnie - powiedział jeden z policjantów, zapinając kajdanki na nadgarstkach ducha Safony - a pewnie by żył, gdybyście kretyni od razu zadzwonili po policję, zamiast bawić się w detektywów.

- Kogo to obchodzi - Ami podeszła do ducha - sprawdźmy, kim jest nasz duch! - mówiąc to zdjęła mu maskę, spod której ukazała się twarz...

Młodszego brata Usagi, Shingo!

- Shingo! - dziewczęta i Luna krzyknęły zaskoczone.

- Czemu to zrobiłeś? - spytała Rei. Chłopak spojrzał na nią wściekle.

- Jeszcze pytasz? To ci powiem. Trzynaście rozdziałów beze mnie, oto dlaczego! Kurde, nawet mama i tata pojawi się w jednej części! Ja też chciałem, choćby raz...

- Dość już, młody człowieku - powiedział policjant, wyprowadzając Shingo. Gdy Ami patrzyła na to wszystko, Rei podeszła do Usagi, klęczącej nad ciałem Mamoru.

- No tak - Usagi jęknęła - Mamoru jest martwy, zostałam sama.

- Nie do końca - Rei pogładziła ją po głowie - widzisz, powodem, dla którego tyle wiem o lesbijkach jest to, iż sama jestem jedną z nich. I... i kocham cię, Usagi!

- Naprawdę? - spytała Usagi. - Wiesz, to miłe, ale ja... ja jestem heteroseksualna.

- Na pewno nie byłabyś zainteresowana randką z dziewczyną? - na twarzy Rei pojawił się przebiegły uśmieszek. - Nawet za Przysmak Luny?

- Rei, proszę - wtrąciła się Luna - wiem, ze Usagi jest głupia, tępa, ograniczona, i myśli żołądkiem, a nie głową, ale nawet ona nie zgodziłaby się na coś takiego w zamian za...

- Dwa Przysmaki Luny - powiedziała Usagi.

- Co? - Luna otworzyła usta ze zdumienia.

- Stoi! - Rei wyciągnęła z kieszeni dwa kawałki i rzuciła je do góry. Usagi złapała je w locie, by po ich zjedzeniu doskoczyć do Rei i zacząć ją całować. Luna zwróciła się ku publice.

- Nie chcielibyście czasem, aby w prawdziwym życiu też było tak łatwo? - spytała.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • Setsuna : 2007-10-12 13:16:53
    ...

    Super, parodia Scooby Doo! Tego sie nie spodziewałam. Miła niespodzianka.

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu