Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Mamoru Musi Umrzeć

Konwulsja 25: Robin Hino, Księżniczka Lesbijek

Autor:Jeff Daly
Korekta:Irin
Tłumacz:Grisznak
Serie:Sailor Moon, Noir, Samurai Champloo
Gatunki:Parodia
Uwagi:Yuri/Shoujo-Ai
Dodany:2007-12-22 10:16:32
Aktualizowany:2008-08-31 00:24:32


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Autorem fanfika jest Jeff Daly. Przekład autorstwa Grisznaka

Fanfic by Jeff Daly. Translation by Grisznak.

Oryginał znajduje się na http://www.fanfiction.net/u/838433/Baka_Gaijin30Baka_Gaijin30/

Original version at http://www.fanfiction.net/u/838433/Baka_Gaijin30Baka_Gaijin30/

Wszystkie prawa zastrzeżone

All rights reserved


Autorem fanfika jest Jeff Daly. Przekład autorstwa Grisznaka/ Fanfic by Jeff Daly. Translation by Grisznak. Oryginał znajduje sią na http://www.fanfiction.net/u/838433/Baka_Gaijin30Baka_Gaijin30/ original version at http://w.fanfiction.net/u/838433/Baka_Gaijin30Baka_Gaijin30

Wszystkie prawa zastrzeżone/All rights reserved


Na ekranie zbliżała się piękna wyspa na morzach południowych, pełna palm i malowniczych plaży. Piasek złocił się w promieniach słońca, które ślizgały się po ciele kobiety odzianej w togę. Półnaga murzynka masowała jej plecy. Uśmiechając się i popijając napój z orzecha kokosowego, kobieta uśmiechnęła się do kamery.

- Witam was, panie i panowie, a zwłaszcza wy, panie - mrugnęła porozumiewawczo - to ja, wasza ulubiona grecka poetka-lesbijka, Safona. Mam przyjemność zapowiedzieć nowy odcinek...

- Safono - powiedziała murzynka, która nagle wyszła z buszu, prowadząc przed sobą związaną kobietę - mamy ją.

- Co takiego? - Safona spojrzała zaskoczona. - Nie kazałam wam przecież nikogo łapać, tylko przynieść futro, na którym mogłabym się położyć, ten piasek niszczy mi cerę.

- Futro? - spytała murzynka, podczas gdy związana dziewczyna szarpała się wściekle. - Ojej, myślałam, że mówiłaś Fuu. No wiesz, ta z Samurai Champloo.

- Co? Zostawcie ją natychmiast - zakomenderowała Safona. Murzynka złożyła związaną Fuu na ziemi, zaś Safona zaczęła uwalniać ją z więzów. - Bardzo mi przykro, proszę przyjąć moje przeprosiny - mówiła - mam nadzieję, że nie stało ci się nic złego?

- Nie - odparła Fuu, kiedy z jej ust usunięto knebel - w sumie to nawet przywykłam to bycia porywaną. Powiedz mi, co to za ludzie?

- Kto? Ach oni? To publiczność - wyjaśniła Safona, mówiąc murzynce, aby przyniosła Fuu coś do picia. - Wiesz, właśnie miałam zapowiedzieć kolejny odcinek. Chcesz dołączyć?

Fuu skinęła głową i siadła koło Safony, która tymczasem zwróciła się do publiczności.

- Dobrze, a więc, panie i panowie, ten odcinek...

- Ekhm, słuchaj - przerwała jej Fuu.

- Tak?

- Wiesz, fajnie tu i jesteś nawet miła, ale czy mogłabyś zabrać rękę z mojego uda?

?Wstydliwa ta dzisiejsza młodzież? - mruknęła Safona. - Tak czy inaczej, oto nowy odcinek. Bawcie się dobrze!

----------------

Przez gęstą, dziewiczą puszczę Sherwood w dwunastowiecznej Anglii mknął jeleń, z gracją pokonując wertepy i strumyki, podczas gdy nad zielonymi koronami drzew szybował ptak. Niespodziewanie idyllę tę przerwał odgłos przedzierania się przez gęstwinę. Gdy odgłos stał się coraz bliższy, przez ścieżkę przemknął przestraszony zając. Chwilę później pojawiła się na niej młoda kobieta ubrana w zielony kubrak. Na głowie miała skórzaną czapkę z piórkiem, zaś na ramieniu łuk i kołczan wypełniony strzałami. Jej długie, czarne włosy spływały aż do pasa. Stanęła i zaczerpnęła świeżego powietrza, uśmiechając się.

- Robin Hino! - rozległ się głos. - Zaczekaj!

Jak nietrudno zgadnąć, postacią w zieleni była słynna banitka Robin Hino, znana także jako Lady Rei z Loxley. Wkrótce pojawiła się Mała Mako, przydomek ten żartobliwie nadały jej inne Wesołe Damy z Sherwood, bo w istocie dobroduszna Makoto była z nich najwyższa. Była tam także Szkarłatna Ami, znana zarówno ze swojego sprytu jak i gorącego temperamentu, który sprawiał, że chętnie i szybko sięgała po miecz.

Drużynie towarzyszyła także wędrowna minstrelka, Mina, która właśnie dogoniła resztę, po czym uderzając dłońmi w biodra zaczęła podskakiwać wokół zebranych, uśmiechając się maniacko i śpiewając.

??

O Robin Hino and her Merry Women,

Went out in two and threes.

They robbed from the rich to give to the poor,

And for their trouble ended up with fleas.?

??

- To idiotyczne - mruknęła Mała Mako - musisz o tym śpiewać?

- Dokładnie - dodała Robin - niby skąd miałam wiedzieć, że ten stary hycel tak nam się odwdzięczy za pomoc.

W tej samej chwili na drodze pojawił się dobry mnich Tenoh, jadący ku zebranym na osiołku i krzyczący co sił ?Robin?!

- Ojczulku Tenoh! - powiedziała Robin Hino, wyczuwając coś złego w głosie mnicha. - Co się stało?

- To straszne - krzyknął mnich, zsiadając z osiołka i zahaczając habitem o gałąź. W efekcie czego jej kostium podwinął się niemal do ramion. - Ten podły szeryf z Nottingham, Chiba Mamoru porwał pannę Usagi i zamknął ją w kamiennej wieży w swoim zamku.

- Nie! - krzyknęła Hino z niedowierzaniem. Szkarłatna Ami podbiegła do mnicha, który poprawiał habit.

- Dobry ojcze - powiedziała - skąd o tym wiesz?

- Ja i moja towarzyszka, Siostra Michiru jechaliśmy drogą, kiedy nagle zza drzew wyleciała strzała z wiadomością. Niestety, moja przyjaciółka zmarła, ale...

- Tak całkiem to jeszcze nie! - na drodze pojawił się drugi osiołek, niosący na grzebiecie zakonnicę z obwiązaną pergaminem strzałą tkwiącą w piersi.

------

Piękna blondynka o jasnych warkoczach została bezceremonialnie wrzucona do pomieszczenia przez szeryfa Nottingham. Dziewczyna skuliła się na ziemi, zaś za szeryfem do środka wkroczyła dwójka strażników.

- Nic ci to nie da - krzyknęła kobieta - Robin Hino, moja prawdziwa miłość, ocali mnie!

- Robin Hino? - Mamoru uśmiechnął się, chwycił ją za ramię i cisnął na łóżko. - Za nic w świecie nie zdąży! Zanim słońce zajdzie, pobierzemy się, a wtedy ta lesbijka z Loxley nie będzie tu już miała czego szukać, buhahahahaha!!!

Mamoru wyszedł, śmiejąc się szaleńczo i pozostawiając płaczącą Usagi na łóżku. Ruszył ku wyjściu, zatrzymując się przy dwójce strażniczek. Pierwsza z nich była włoską pięknością o długich, jasnych włosach, druga zaś, niższa i młodsza, była ciemnowłosą Japonką.

- Dobrze - mruknął - zostańcie i pilnujcie... zaraz, hej, Ty - zwrócił się do Japonki.

- Mmmm - odparła dziewczynka, patrząc w okno.

- Przestań się gapić w okno i słuchaj! - krzyknął szeryf.

- Ona ma na imię Kirika - powiedziała blondynka z wyczuwalnym francuskim akcentem - a nie ?hej ty?. I właściwie w kółko to robi. Ja sama nie wiem, czemu - dodała, gdy Kirika podeszła.

- Dobra, jak tam sobie chcecie - powiedział Szeryf - dobra, żeby było jasne: pilnujcie, aby nikt stamtąd nie wyszedł i nikt tam nie wszedł.

- Tak jest - odparła Kirika, której angielski był jeszcze słabszy od jej francuskiego, zdecydowanie gorszego od jej włoskiego, o rosyjskim nie mówiąc - pilnować, aby nikt tam nie wszedł, nawet ty.

- Nie - poprawił ją Mamoru - do czasu, kiedy ja tu nie przyjdę.

- To znaczy - Mireille wydawała się zaskoczona - dopóki ty nie przyjdziesz, my tam mamy nie wchodzić?

Oblicze szeryfa poczerwieniało z gniewu.

- Nie - powiedział wolno - zostaniecie w pokoju i będziecie pilnować, aby ona nie wyszła.

- Kto? - spytała monotonnym głosem Kirika, patrząc na swoją partnerkę. - Mireille?

- Nie, nie ona - Szeryf potrząsnął nerwowo głową - Usagi. Pilnujcie, aby Usagi stąd nie wyszła.

- A kto to jest Usagi? - spytała Mireille. Oczy Mamoru rozbłysły w ledwie tłumionym gniewie.

- Ona! Ta blondynka tutaj, ta co płacze - Mamoru wrzasnął, wskazując palcem na łkająca blondynkę, która leżała na łóżku. - Zostańcie tu i pilnujcie, aby nie wyszła.

- Mmmm - odpowiedziała Kirika - a co, jeśli wyjdziemy stąd razem z nią?

- Co... Nie! On ma tu zostać....

- Ach tak - przerwała mu blondynka - mamy po prostu jej pilnować, a jeśli będzie chciała wyjść...

- Mmm - dodała Japonka.

- Posłuchajcie, to chyba jasne - Szeryf tracił cierpliwość - trzymajcie ją tu, dopóki ja...

- Albo ktoś inny? - Kirika zadała pytanie tym samym, monotonnym głosem, który zaczynał wpędzać Mamoru w nerwicę.

Szeryf zatrzymał się, myśląc chwilę, co sprawiło, że zaangażował tą dwójkę do pilnowania Usagi. Zgoda, obie były świetne jeśli chodzi o zabijanie. Kto mógłby przypuszczać, że pilnowanie sprawi im tyle kłopotów.

- Nie, nikt inny, tylko ja - powiedział w końcu.

Dziesięć denerwujących minut później, będąc pewnym, że jego słowa zostały dobrze zrozumiane, opuścił pokój, zostawiając Usagi z uśmiechniętą Mireille i wpatrzoną w okno Kiriką.

------

O Robin Hino and her Merry Women,

Are off to save Usagi,

There will then follow most likely a yuri scene,

That will leave all our panties quite soggy.

??

- Hej - krzyknęła Robin Hino - chcesz, żeby administratorzy FF.netu nas stąd wywalili na zbity łeb?

- Koniec już tych bzdur! - uciszyła minstrelkę Szkarłatna Ami, podczas gdy Mała Mako podeszła z liną, mającą na końcu doczepiony hak. Podeszła do murów, widząc w oknie ciemnowłosą dziewczynkę, która spojrzała na nią. Kiedy dotarła w końcu Siostra Michiru, a wraz z nią ojciec Tenoh, Mała Mako zaczęła huśtać linę, po czym cisnęła ją ku górze. Hak chybił murów i poleciał w dół, trafiając prosto w głowę mnicha.

- Tenoh? - spytała siostra Michiru, klękając przy nieprzytomnym mnichu. - Nie...

Szkarłatna Ami uklękła przy mnichu i sprawdziła mu puls.

- Biedny - powiedziała - umrzeć w ten sposób...

- Tak całkiem to jeszcze nie - mruknął mnich, podnosząc się i masując obolałą głowę. Mina uśmiechnęła się i zaczęła śpiewać.

--------------

Oh Little Mako missed with the iron hook,

And clocked Friar Tenoh on the head.

We thought her a goner, but as it turned out,

She is not quite dead.

??

- Mina, kretynko! - krzyknęła Mała Mako. - Przestań w końcu!

Robin Hino wzięła linę z rąk Małej Mako i rzuciła ją ku blankom zamku. Hak trafił w cel i utkwił mocno w oknie.

------

- Mireille - powiedziała powoli Kirika, podchodząc do blondynki - ktoś tu się wspina na linie.

- Doprawdy? - korsykanka spytała, podchodząc i wyglądając z okna. Zobaczyła Robin Hino w towarzystwie swoich sojuszniczek, wspinającą się na okno - no proszę, cała armia...

- Mmm.

- Cóż... - Mireille zastanawiała się przez chwilę - w sumie, on nic nie mówił o przyjmowaniu przez nią gości.

- Mmm - mruknęła Japonka, w chwili, w której Robin Hino wpadła do środka i podbiegła do Usagi, obejmując ją i tuląc do siebie.

- No dobrze - powiedziała blondynka - jak już chcecie, to możecie tu przychodzić, ale... - jej słowa zostały zagłuszone przez śpiew Miny,

??

Oh tonight at ye olde tavern we?ll celebrate Usagi?s rescue,

Drinking the ale straight from the kegs.

And later tonight, within the bedroom,

Rei will part Usagi?s legs.

??

- Dobra, dość już tego - Mała Mako rąbnęła Minę, przerywając jej trele.

- Hej! - jęknęła trubadurka. - To nie fair!

- Ty - głos mnicha Tenoh zabrzmiał donośnie - stań w kącie i odmów dziesięć razy ?Zdrowaś Mario? za śpiewanie tych sprośności. A jeśli spróbujesz raz jeszcze, to dorzucę ci pięć ?Ojcze Nasz?.

Mina posłusznie usiadła w kąciku, podczas gdy Robin wciąż tuliła płaczącą ze wzruszenia Usagi. Obie wpatrywały się sobie w oczy i ich usta zbliżały się powoli. Tą idyllę przerwał dobiegający zza drzwi hałas.

- Co tam się do cholery... - rozległ się wrzask Mamoru - kto tam tak ryczy? - po czym otworzył drzwi i zamarł, widząc zgromadzonych w pokoju. Chwilę później szeryf sięgnął po miecz, a Robin Hino, zdając sobie sprawę z tego, że nadchodzi chwila prawdy, uczyniła to samo.

Wszyscy zebrani w pokoju przyglądali się z uwagą pojedynkowi. Zły Szeryf z Nottingham spychał Robin Hino w kierunku okna. Chciał właśnie zadać ostateczny, potężny cios, kiedy banitka odsunęła się. Siła uderzenia sprawiła, że Szeryf nie był w stanie się zatrzymać i wyleciał przez okno, pchnięty impetem własnego uderzenia.

Dwie strażniczki, które w milczeniu obserwowały całe zajście, teraz podeszły bliżej.

- Zabiłaś naszego szefa - powiedziała Mireille.

- Mmm - dodała Kirika.

- Przykro nam - odparła Szkarłatna Ami.

- Popatrzcie na to z tej strony - rzekł dobry mnich Tenoh - pójdziemy sobie stąd, zabierając ze sobą Usagi, więc i wy...

- Nie tak szybko - blondynka i jej partnerka sięgnęły po miecze - nie możemy pozwolić jej odejść zanim Szeryf po nią nie przyjdzie.

- Ale przecież przed chwilą przyszedł - powiedziała zakonnica ze strzałą w piersi.

- No tak - korsykanka zamyśliła się chwilę - w porządku, idźcie...

- Zaraz - wtrąciła się Japonka - ale on chyba przyszedł walczyć z Robin Hino, a nie po Usagi.

- Nie mam pojęcia - odrzekła Mała Mako - najlepiej idź na dół i spytaj się go o to.

Dwie strażniczki uznały, że to całkiem niezły pomysł i opuściły pomieszczenie, zostawiając Robin Hino i jej Wesołym Damom dość czasu na ucieczkę z Usagi.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.