Opowiadanie
Sleeping Beauty
Prolog
Autor: | Nakago |
---|---|
Serie: | Gravitation |
Gatunki: | Obyczajowy |
Uwagi: | Utwór niedokończony |
Dodany: | 2007-12-26 12:44:14 |
Aktualizowany: | 2007-12-26 23:19:06 |
Stuk. Stuk. Stuk.
Brzdęk. Brzdęk. Brzdęk. Brzdęk...
Szła na spotkanie wsłuchując się w otaczające ją dźwięki, skupiając uwagę na postukiwaniu obcasów swych butów w chodnikowe płytki, a potem na głuchym brzdęku metalowych stopni pod jej stopami. Słyszała tupot innych przechodniów, warkot jadących ulicą samochodów, głosy mijanych osób, raz nawet szczekanie psa. Wiedziała, że gdyby tylko uniosła głowę, zobaczyłaby to wszystko. Ale nie chciała. Wzrok wlepiła pod własne nogi i szła tak bardzo na oślep, jak tylko może iść człowiek o świetnym wzroku, nie zamykając oczu i zmierzając prosto do celu. Zdawała sobie sprawę z faktu, że dzięki temu nie zacznie lepiej pojmować uczuć ludzi niewidomych, jednak nie potrafiła się powstrzymać. Czasem robiła takie dziwne rzeczy.
Na pierwszym piętrze apartamentowca skręciła w lewo i poszła zewnętrznym korytarzem do samego końca. Zatrzymała się przed ostatnimi drzwiami, nieprzytomnie wpatrując się w kolorową wycieraczkę, jaka pod nimi leżała. Nie do końca świadoma własnych myśli, zastanawiała się, czy gospodyni wciąż pamięta barwy tej wycieraczki i jej geometryczny wzór, który nijak się miał do czarno-białych, plamiastych płytek podłogi. Podniosła wzrok na metalowe drzwi - były szare. Niebieska ściana, z tyłu o kilka tonów jaśniejsza, błękitna poręcz, odgradzająca korytarz od podwórza. I niebo: lazurowe, pogodne, bezchmurne...
- "Chyba już doszczętnie zgłupiałam" - przemknęło jej przez głowę.
Uniosła dłoń, by zapukać. Nie zdążyła.
- Kto tam? - zza drzwi rozległ się zaniepokojony głos młodej kobiety.
- Shishiro Kenai - odparła. - "Wariatka" - dodała w myślach samokrytycznie.
- Doktor Kenai - ucieszył się głos.
Szczęknął zamek, skrzypnęły zawiasy otwieranych drzwi. W progu stanęła dziewczyna w czerwonej sukieneczce. Dobiegała trzydziestki, tytuł obroniła parę lat wcześniej. Jeszcze w czasie studiów plastycznych została uznaną ilustratorką książek wszelkiego rodzaju, opracowywała okładki, a całkiem niedawno wydała swój pierwszy komiks. Mizuki Terada.
Wyglądała jak licealistka w czasie letniej przerwy wakacyjnej. Radosny uśmiech rozjaśniał jej twarz, odmładzał ją, dodawał uroku. Była śliczna jak z obrazka. Z jednego z jej własnych obrazków.
Lekarka zmusiła się, by ocenić ją obiektywnie. - "Naprawdę piękna" - uznała. - "Byłaby naprawdę piękna" - poprawiła się. - "Gdyby nie te oczy..."-
Dziewczyna patrzyła pustym wzrokiem wprost przed siebie, choć Shishiro stała po prawej stronie drzwi.
- Proszę wejść, pani doktor - powiedziała, a uśmiech wciąż nie schodził jej z twarzy.
- Dziękuję - wślizgnęła się do ciemnego przedsionka i zsunęła buty, ustawiając je równo jeden przy drugim.
- Napije się pani herbaty? - Zapytała gospodyni, wskazując krzesło w pokoju, przez który właśnie przechodziła w drodze do kuchni. Krzesło miało zielone obicie. - A może kawy?
- Kawy. Dziękuję.
Cały pokój był zielony: ściany, dywan, tapicerka. Urządzony na sposób zachodni, zastawiony sprzętami, niemalże zagracony. Przeszklone regały z ciemnego drewna stały pod każdą ścianą, większość półek uginała się pod ciężarem książek. Gość podszedł bliżej, by przyjrzeć się kolorowym grzbietom tomów. Albumy światowych mistrzów malarstwa i rodzimych ilustratorów. Teoria sztuki i technika rysunku. Architektura w najróżniejszych odsłonach. Samochody sportowe. Koty. Boks. Podręcznik do nauki tańca towarzyskiego. Encyklopedia muzyki współczesnej. Ludy prymitywne. Mieszanka wszystkiego ze wszystkim i jeszcze trochę dodatkowo. Jakby mieszkanie zajmował tłum niezdecydowanych ludzi, którzy sami jeszcze nie wpadli na to, czym się naprawdę interesują, dlatego kupują cokolwiek im tylko w oczy wpadnie.
Jeden nie całkiem zapełniony regał zajmowały egzemplarze autorskie. Shishiro czytała tytuły książek, przypominając sobie ilustracje i projekty okładek. Wiedziała już, jakim cudem Mizuki perfekcyjnie potrafiła oddać każdy detal Ferrari Testarossa na obwolucie powieści o młodym rajdowcu, i dlaczego kociaki na obrazkach z opowiadanek dla dzieci wyglądały jak żywe. Zrozumiała pochodzenie technicznych i wizualnych szczegółów w jedynej stojącej tam mandze, traktującej o szkole tańca towarzyskiego.
Mimo że tomów było całkiem dużo, wciąż nie było między nimi niczego o boksie, koniach czy porcelanie. Własne zainteresowania? A może zaczęte dopiero projekty?
- "Szlag!" - pomyślała lekarka z pasją.
Siadała na wskazanym jej wcześniej miejscu, kiedy do pokoju weszła gospodyni. Niosła tacę, na której stały szklanki z herbatą i patera z ciasteczkami. Talerzyki, cukierniczka i serwetki znajdowały się już na stole, czekając na gościa. Który akurat obserwował z zainteresowaniem i nieledwie zachwytem, jak niewidoma dziewczyna zręcznie omija meble, kładzie tacę na stole, stawia szklanki we właściwych miejscach, a potem zajmuje własne miejsce. Widać było, że we własnym domu czuje się pewnie. Poza nim... to już zupełnie inna sprawa.
Obie kobiety uśmiechały się uprzejmie, upijając kawę małymi łykami. Milczały.
- Może poszłaby pani ze mną do klubu karaoke? - wypaliła w końcu Shishiro, rumieniąc się, jak pensjonarka. - Naprawdę nie mam z kim iść, a bardzo lubię śpiewać.
Gospodyni wyglądała na zaskoczoną.
- Proszę. Bardzo proszę. Nawet lekarz czasem musi się odprężyć - ciągnęła zdesperowanym tonem, odnosząc jednocześnie wrażenie, że zaraz zacznie świecić na czerwono. Na szczęście prócz jej samej nie było tam nikogo, kto by to mógł zobaczyć.
Mizuki roześmiała się cicho.
- Chyba chciała pani powiedzieć: "szczególnie lekarz" - uznała. - Dobrze, chętnie pójdę. Ale na pewno nie robi tego pani dla mnie? - Zaniepokoiła się.
- Nawet nie wiem, czy pani lubi tak spędzać czas - zauważyła pomysłodawczyni.
- Lubię. I dawno nigdzie nie byłam, więc tym większą radość mi to sprawi.
- To cudownie! Na kiedy się umówimy?
- Co powie pani o dzisiejszym wieczorze? - odpaliła ze szczerym śmiechem. - Czy może jest pani zajęta?
- Obawiam się - głos gościa zabrzmiał nagle ponuro - że dziś obie będziemy bardzo zajęte i nie karaoke będzie nam w głowach. - Westchnęła ciężko.
- O? - Fascynujące bywa, jak wiele niepokoju można zawrzeć w jednej głosce.
Lekarka wyszczerzyła zęby radośnie, kontynuując grobowym tonem:
- Niestety. Przyniosłam coś ze sobą i przerobienie tego może nam zająć cały dzień, jeśli nie więcej - sięgnęła do torby.
- Przyznam, że nieźle mnie pani nastraszyła - gospodyni uśmiechnęła się niepewnie. - Cóż to za bombę pani szykuje?
- Ta-dam! - Shishiro triumfalnie podniosła nad głowę gruby plik spiętych kartek, po czym z rozmachem położyła go na stole, cudem unikając trafienia w którekolwiek z naczyń. Uderzenie papieru o blat wprawiło filiżanki i podstawki w nerwowy podskok, do którego leżące obok łyżeczki dołączyły w dźwięcznych podrygach. Kobiety zamarły, przeczuwając kataklizm; wyglądało jednak na to, że tym razem zastawa zostanie oszczędzona.
- Rzeczywiście, niespodzianka - zażartowała Mizuki, unosząc ciekawie brwi. Jej gość tymczasem kończył zadziwiający pokaz komicznych min, mających wyrażać skruchę i zakłopotanie, którym niestety nie miał się kto zachwycać.
- Rzeczywiście - potwierdziła lekarka, gdy opadła kurtyna spektaklu jednego aktora w jej wykonaniu. Sięgnęła jednocześnie po filiżankę z ocalałą kawą, palcami drugiej dłoni wybijając na pliku kartek rytm jakiejś piosenki. Piła spokojnie, małymi łykami, przyglądając się towarzyszce z lekkim uśmiechem.
- To... co to jest? - zagadnął z wahaniem obiekt obserwacji po dłuższej chwili, gdy cisza z tajemnicą pospołu zgniotła jej cierpliwość do mikroskopijnych rozmiarów.
- Książka - padła lakoniczna odpowiedź.
Gospodyni pokiwała głową. Po czym ruszyła do frontalnego ataku.
- Rozumiem, że jakaś szczególna książka?
- Chyba tak - powątpiewała Shishiro. - Choć może nieszczególnie szczególna - nie mogła się zdecydować. - Ani jego pierwsza, ani pewnie ostatnia - zastanawiała się na głos, ostentacyjnie szeleszcząc kartkami.
- Pani doktor! - Mizuki nie wytrzymała wreszcie, rzucając gościowi rozpaczliwe spojrzenie niewidzących oczu.
- Dobrze już, dobrze - roześmiał się domorosły sadysta, kładąc na pliku otwartą dłoń. - To jest najnowsza powieść Eiri Yuki, "Sleeping Beauty".
- Najnowsza powieść? Przecież jego ostatnią książką był -Kochanek-, od przeszło pół roku niczego nowego nie wydał. Nawet nie ma żadnych zapowiedzi - jako prawdziwa miłośniczka prozy młodego pisarza, Mizuki Terada wiedziała wszystko o jego planach wydawniczych. No, może prawie wszystko.
- To prawda - uspokoiła ją Shishiro Kenai, która zainteresowana twórczością Yuki jako żywo nigdy nie była. - "Kochanek" był jego ostatnią powieścią i kolejna dotychczas się nie ukazała. Nikt chyba nawet nie podejrzewa, że jakaś nowa książka w ogóle powstała; odprawił agenta kilka miesięcy temu i zerwał kontakty z wydawnictwem, czemu raczej mało kto się dziwił. Teraz, kiedy sytuacja wróciła do normy, pewnie znowu zlecą się sępy..., ale to od nas zależy, kiedy "Sleeping Beauty" trafi do księgarń - uśmiechnęła się zjadliwie. - Jeśli się nam nie spodoba, to może nigdy nie zostać wydana.
Gospodyni słuchała z osłupieniem wymalowanym na twarzy. Wyraźnie nie dowierzała temu, co mówiła lekarka. Ta zaś, równie wyraźnie, znakomicie się bawiła. Wypiła kawę do końca, ostawiła filiżankę na spodek i rozpięła plik.
- To jak, czytamy? "Sleeping Beauty" - wyrecytowała tytuł i odwróciła pierwszą stronę.
Do Morfa
Pociesz się świadomością, że nawet osoby znające "Gravitation" na wylot nie znają bohaterek tego fika. To są moje postaci. W Gravi występują głównie faceci (przedstawicielek płci żeńskiej są ze dwie sztuki w anime), to jest shounen-ai. A zamieszczony fragment jest tylko prologiem, później historia przejdzie (niestety?) na inne tory; akurat niewidomej dziewczyny będzie dalej bardzo mało.
Odnośnie uwag:
ad. 1. Prawda. Uznajmy, że jest w tym zdaniu słówko "następnie": "Lekarka wyszczerzyła zęby radośnie, kontynuując następnie grobowym tonem"; czyli kontynuowała już po tym, jak skończyła się szczerzyć. W tekście na razie tego nie zmienię, bo nie chcę wywalić fika z Czytelni na kilka(naście) dni.
ad. 2. Też prawda. Szczególnie, że akurat z pierwszego zdania już zaimki wyrzuciłam :-P. Poprawię, jeśli nie zapomnę, jak będę się chciała pozbyć na jakiś czas fika ze strony ;-).
Cierpliwość polecam. "Sleeping Beauty" jest na razie odłożone, zajmuję się innymi tekstami.
Sleeping Beauty
Nie widziałem Gravitation, nie znam żadnej z opisywanych tu bohaterek. A mimo to przeczytałem tekst z przyjemnością. Nie potrafię wprawdzie ocenić, na ile jest to zasługa scenarzysty anime, a na ile autorki fika, ale od razu przypadła mi do gustu osoba niewidomej dziewczyny sprawiając, że będę uważnie wypatrywał ciągu dalszego. Opowieść o kobietach, pisana przez kobietę, czytana przez mężczyznę: porządek świata został zachowany.
Kilka drobnych uwag.
1. W tekście pojawia się m.in. takie zdanie:
"Lekarka wyszczerzyła zęby radośnie, kontynuując grobowym tonem". Wydało mi się ono dziwnie nienaturalne, był w nim jakiś dysonans. Spróbowałem, idąc za sugestią autorki, najpierw wyszczerzyć zęby radośnie, po czym przemówić grobowym tonem. Było to tak nienaturalne i wymuszone, że nie potrafię sobie wyobrazić pani doktor uprawiającej podobną "gimnastykę twarzowo-głosową".
2. Mam też wrażenie, że może nieco zbyt dużo w tej opowieści niepotrzebnych zaimków. Na przykład już z pierwszego zdania wyrzuciłbym takie trzy.
Całość oceniam odpowiednio wysoko i cierpliwie czekam na dalszy ciąg.
Początek niewątpliwie intrygujący. Oczywiście, na podstawie samego tylko wstępu, trudno wystawiać ocenę całościową; wystawiona ocena odnosi się raczej do jakości "obietnicy", jaką wstęp prezentuje. Mam nadzieję, że poziom kolejnych części będzie równie wysoki.