Opowiadanie
Preludium do...
Happy End'u
Autor: | Alira14 |
---|---|
Serie: | Twórczość własna |
Gatunki: | Fikcja, Komedia, Mroczne |
Uwagi: | Fusion |
Dodany: | 2009-09-23 17:06:35 |
Aktualizowany: | 2009-09-23 17:25:36 |
Poprzedni rozdział
Brak cierpliwości może wszystko zniszczyć. Czasem by usłyszeć prawidłową odpowiedź trzeba było czekać stulecia, czasem była to kwestia sekund. W obu przypadkach ważna była cierpliwość. Pośpiech, nawet uzasadniony, potrafił tylko rujnować. Kuchisake-onna o tym wiedziała, na tym polegało całe jej życie. Oraz na tym by zawsze wiedzieć jak rozciągnąć ostatnią minutę. Wszyscy wiedzą, że Ziemia została stworzona w siedem dni, ale nikt nie wie jak długa była w nich doba...
-Zabranie mnie ze szpitala, związanie, całe gadanie o łowieniu...To było wszystko tylko by mnie zabić?!?
- Maleńka, Autorka nie zabija swoich dzieci.
- Nie zabija?!? Jak inaczej nazwiesz wrzucenie do...do tego czegoś?!?
- Do Opowiadania maleńka, Opowiadania. - Sharkie zaczęła żałować, że nie jest palaczką. Wydychanie ludziom dymu prosto w twarz podobno relaksuje. Niestety, za każdym razem gdy chciała się od nich uzależnić, kończyło się na tym, że zjadała całą paczkę zamiast ją spalić. Czasami kusiła ją wizja alkoholizmu, ale by się upić należało chyba pić małymi łyczkami, a nie litrami. Cóż, najwidoczniej jest skazana na bycie trzeźwą do końca swych dni. Cholera! - Nie masz czego się martwić. Prawdopodobnie ty i ta tutaj Miss Lunatyczek scalicie się w jedną, nową Anitę Wikino. Historia na nowo będzie trwać...
- Nie! To gorsze niż śmierć! Gdybym umarła, to by przynajmniej o mnie pamiętano! Nie chcę tracić tego kim jestem! Nie odbieraj mi tego! - dziewczyna wybuchnęła głośnym płaczem.
Sharkie westchnęła. Wiedziała, że tak będzie.
Rzecz w tym, że Autorka kocha, a jej miłość jest straszna. Ocalić życie jednej postaci czy kilkuset jeszcze nienarodzonych? Pozwolić żyć dziewczynce czy pozwolić by przedstawienie wciąż trwało? Gdyby Autorka postawiła na ciebie, znaczyło by, że nie kocha swoich dzieci. A kocha. Kocha tak bardzo, że jest gotowa na ofiarę. - Fałszywa Anita Wikino zaczęło tylko głośniej wyć, nie mogąc się pogodzić z zaistniałą sytuacją.- No już, nie płacz, masz chusteczkę... Pomyśl o tym jak o nowym starcie, nic nie poczujesz. Zresztą... Twoja twórczyni chyba się z tym pogodziła...
Sharkie złapała prawdziwą Anitę Wikino za kark. Ta nie zaprotestowała. Śpiewała sama do siebie kołysanki, święcie wierząc, że rano obudzi się w swoim łóżku. Kobieta - rekin poprowadziła ją w stronę Opowiadania przekształcającego ośrodek braku weny na swoje podobieństwo. Na widok kobiet zasyczał jak nieoswojony chomik, którego ktoś próbuje wyjąć z kołowrotka.
- Widzisz Maleńka, nie chodzi o to co chcemy... - Sharkie popchnęła fałszywą Autorkę prosto w Opowiadanie, to otuliło je swoją akcją i zaczęło pochłaniać -...ale o to co musi być zrobione. Nie utrudniaj tego. Teraz ty...
Czas jest względny. Każdy o tym wie. Minuta jedzenia czekolady jest zawsze za krótka, a minuta trzymania w rękach rozżarzonego żelaza trwa dłużej od wieczności. Mało kto wie jednak, że czas tak naprawdę dla każdego działa inaczej. Jeżeli wiesz gdzie kopnąć drania, kilka sekund może przeistoczyć się w brakującą chwilę do odepchnięcia Sharkie Gogan od jej celu.
-Nie wrzucaj jej! - Kuchisake w porę stanęła między kobietą - rekin a jej niedoszłą ofiarą. Sharkie popatrzyła z obrzydzeniem na miejsce gdzie dotknęła ją onryo. Ze zgrozą dotknęła koszulki.
- Czy to potrawka z cukinii?!? Upaćkałaś mnie potrawką z cukinii?!? Wiesz jak trudno to zmyć?!? Krew przy tym to pikuś! Nieee, zaczyna wysychać! Gdzie ja miałam chusteczkę?!? Ta koszulka kosztowała fortunę!!!
Kuchisake-onna była w lekkim szoku. Wiele słyszała o tej istocie i spodziewała się wszystkiego, ale nie tego, że tak potężna istota wpadnie w histerię z powodu małej plamki. Cieszyła się, że ma na twarzy maskę medyczną, dzięki temu nie było widać jej wyrazu twarzy. Policzyła do dziesięciu i starając się udawać, że nie widzi jak Sharkie Gogan w panice próbuje się oczyścić, powiedziała dumnym głosem:
-Nie możesz jej wrzucić. Muszę ją poddać Próbie.
- Właśnie, że mogę, a właściwie muszę. Historia musi trwać.
- Jestem tego świadoma. Dlatego właśnie muszę poddać ją Próbie.
Sharkie chciała zaprotestować, ale poczuła dziwne ciepło wewnątrz dłoni. Przez chwilę spoglądała na swoją rękę po czym westchnęła. No niech jej będzie...
„POZWÓL JEJ”
-O, witam szanownego pana, jeśli szuka pan...
- Tak, tak wiem, źle skręciłem, skręcić przy romansidle z lewej...
-....skąd wiedziałeś, co zamierzam powiedzieć?
Młodzieniec się uśmiechnął. Już bez „szanownego pana”, hm? Może to lepiej... Wszystkie światy powoli się zakrzywiały w taki sposób, że jakby je pomalować na żółto, mogłyby robić za mapę z napisem „teraz jesteś tutaj”. Jakoś nie miał ochoty tłumaczyć to shinigami. Zrobił krok do tyłu. Historia musi trwać i on już dopilnuje by trwała właściwie...
Sharkie Gogan usiadła na wymyślonym krześle. Może i Opowiadanie przekształca ośrodek braku weny, ale nie może zmienić jego pragnień o inwencji twórczej. Póki co Historia rozpełzała się wokół nich, bojąc się podejść do Legend - Kuchisake-onn'y i kobiety - rekin. Kończyło już powoli konsumpcję Anity Wikino. Gdy ją skończy, głód wróci i wtedy nawet sama Autorka nie powstrzyma go przed zdobyciem tego co chciało - Zakończenia.
- Te rozpruta, to się nie uda. Pamiętam jej reakcję na widok shinigami. Nie mogła przestać krzyczeć.
- Może, ale wierzę, że tę Próbę przejdzie.
Fałszywa Anita Wikino słuchała tę rozmowę ze zdziwieniem. O co tym dwóm wariatkom chodziło? Jaka próba? Zresztą nieważne, każda szansa na uniknięcie śmierci była dobra. Kuchisake-onna podeszła do niej i zapytała się grobowym głosem:
- Czy jestem piękna?
-...Słucham? - Bogowie! Szara elfka z płetwą na plecach chce ją wrzucić do jakiegoś gluta, ma zaraz zginąć, a ta tutaj zaczyna jakieś idiotyczne japońskie przesądy!
Sharkie starała się ukryć swój chichot symulowanym kaszlem. To może być lepsze niż sitcom w wykonaniu Prawdziwej Miłości i Zazdrości! Kuchisake-onna nie wyglądała na szczęśliwą. Można było wręcz słyszeć jak zgrzyta zębami.
-Czy...jestem...piękna? - Fałszywa Anita zastanowiła się.
- No tak, całkiem ładna, taki orientalny typ piękna.
Kuchisake-onna zdjęła maskę medyczną. Gdyby nie sznurówka do butów damskich musiałaby zbierać swoją szczękę z ziemi. Dosłownie.
- Czy jestem wciąż piękna?
Anita stała jak słup soli patrząc się tępo na kobietę. Sharkie nie mogła oderwać oczu od tej sceny. Już po dziewczynie, zbyt przerażona by odpowie... Wikino dotknęła sznurówki ze stwierdzeniem:
- Konstanty tak samo zawiązuje sobie twarz... Jest to u was rodzinne?
Kuchisake-onna nerwowo zamrugała.
- Konstanty? Masz na myśli Kuchi'ego? Znaczy... czy wciąż jestem piękna?
- Tak, tak, sznurówki idealnie pasują do koloru oczu i te bzdury... Ma pani nawet ten sam kolor cery co Konstanty! Czy on odziedziczył jakąś cechę po ojcu?!
Kobieta obdarzona rozprutym uśmiechem zrobiła coś, co zszokowało nie tylko fałszywą Anitę, ale też Sharkie. Objęła dziewczynę z głośnym wrzaskiem:
- Witaj w rodzinie, kochanie!
Kuchisake spodziewała się lepszej reakcji niż wyrwania się z uścisku i krzyku:
-Ale ja nic nie zrobiłam! Nie może mi pani tego zrobić!
-...nie mogę cię stąd zabrać?
- Nie może mi pani przeciąć twarz! Czytałam japońskie legendy, ale tam pani tak robiła tylko tym kobietom, które źle odpowiedziały! To nie fair, odpowiedziałam prawidłowo!
Załamała się. Ona tutaj z dobroci serca chce przygarnąć dziewuszkę, łaskawie akceptuje fakt, że jej syn coś czuje do tej małej, a ta jej się odwdzięcza oskarżeniem o granie wbrew regułom?!? Co się dzieje z tą młodzieżą?! Za grosz zaufania...
- Dziecko, ja nie chcę cię oszpecać tylko ratować. Za taki numer emeryturę by mi zabrali. A teraz chodź...
Spróbowała zrobić krok i zatrzymała się. Opowiadanie je okrążyło. Już się nie bało. Było zbyt głodne by się bać. Dostanie to Zakończenie, czy Legendom to się podoba czy nie...
- I to wszystko?!? Cały twój plan polegał na dwóch idiotycznych pytaniach i kroku w tył?!? Czemu ja w ogóle uwierzyłam, że masz jakiegoś asa w rękawie?!
- W większości Opowiadań, Próba jest uznawana za dobre Zakończenie! To tutaj jest jakieś nienormalne! Czego ono chce!?
Kuchisake-onna próbowała osłonić fałszywą Anitę przed Historią. Ośrodek braku weny drastycznie się zmniejszał, akcja opatuliła już praktycznie wszystko. Chwyciło dziewczynę za kostkę i zaczęło ciągnąć w swoją stronę. Onryo chciała odciąć ją od Opowiadania nożyczkami, ale Sharkie chwyciła ją za nadgarstek zmuszając do upuszczenia broni.
-Poddaj się! Twoja metoda nie zadziałała, przyjmij fakty takie jakie są! Opowiadanie chce...
- ...Happy End'u.
Opowiadania zawsze kradną pocałunki. Nikt nigdy nie powiedział, że Opowiadanie samo całuje...
Matka chciała coś powiedzieć do Kuchi'ego, zapytać się co robi w ośrodku braku weny, ale ten nie miał na to czasu. Ku jego zdziwieniu Sharkie Gogan wyglądała tak jakby się go spodziewała. Puściła jego rodzicielkę i przepuściła go.
- Co tak długo książę z bajki? Księżniczkę zaraz ci pochłonie.
Zrozumiał, że nie będzie mu przeszkadzać. Kiwnął głową w podzięce i pobiegł za Anitą. Naprawdę już i tak zbyt dużo czasu zmarnował na bzdury. Udało mu się chwycić Wikino za dłoń i przyciągnąć do siebie. Popatrzyła na niego z przerażeniem.
- Co tu robisz? Uciekaj idioto! - Gdyby krzyknęła coś innego, na przykład „Ratuj mnie, nie chcę umierać” zacząłby się wahać czy postępuje słusznie, ale teraz był pewien swojej decyzji. Nawet jeżeli później mu przywali. „Dobra, Opowiadanie, chcesz Happy End'u? Dam ci najbardziej kiczowaty, najbardziej lukrowany Happy End jaki może być!”. Zanim Anita zdążyła jakoś zareagować, Kuchi zamknął jej usta pocałunkiem.
Dla Opowiadania to było coś...nowego. Odkąd tylko pamiętało, nikt nie miał na nie pomysłu. Z założenia stukającego po klawiszach, miało chyba być dziewczęce. Irytujące były te ciągłe zmiany, ciągły brak wiedzy czym jest... Poczuło się usatysfakcjonowane. W końcu doczekało się Happy End'u. Odeszło z ośrodka weny by historia mogła trwać dalej. W końcu ukradło pocałunek.
Spodziewał się takiego zakończenia sprawy, ale nie przewidział, że Anita potrafi być taka szybka! Dostał otwartą dłonią w twarz, a jak. Czerwona jak burak coś do niego krzyczała, ale nie słuchał. Jak był mały, jedną z jego opiekunek była banshee. Przy niej nauczył się ignorować wrzaski i skupiać się na własnych myślach. Teraz przyglądał się dziewczynie i upewniał, że nic jej nie jest. Przez chwilę zastanawiał się nad kwestią jej imienia. To oczywiste, że już nie może być Anitą Wikino, zapewne została już stworzona nowa...
- Naw.
- ...ty zboczony, egoistyczny, perwersyjny...co?
- Twoje nowe tymczasowe imię, Naw. Skrót od „Nazywam się Anita Wikino”. To przecież oczywiste, że musisz je sobie zmienić.
- ….brzmi jak imię dla kota, którego się podświadomie nienawidzi.
To była jedna z rzeczy za którą ją lubił. Łatwo oswajała się z nową sytuacją. Teraz rzecz jasna marudzi, ale je zaakceptuje na jakiś czas. Kto wie, może na zawsze? Poczuł, że ktoś dotyka jego pleców, odwrócił się. Kuchisake-onna się uśmiechała.
- Konstanty, tak? Co ci się nie podoba w twoim imieniu?
- To, że musiałbym umierać ze wstydu za każdym razem jakby ktoś mnie wołał. Jeszcze by myśleli, że masz dziecko, bo pudel był za drogi. - Matka pieszczotliwie walnęła go w ramię. Co jest z tymi kobietami i zamiłowaniem do przemocy?!?
- Przesadzasz! Ale inna rzecz mnie fascynuje... Skąd wiedziałeś jak się tu dostać?
- Cóż, przekrzywiająca się czasoprzestrzeń i napis na talerzach „MUSISZ IŚĆ” sugerowały, że sprawy nie idą najlepiej. A otwierająca się dziura wymiarowa była bardzo dobrą wskazówką.
Ani...znaczy Naw, popatrzyła się z rezygnacją na rodzinkę rozprutych.
No dobra, niech już będzie to Naw. Nie mogę na razie wymyśleć nic sensowniejszego. Będę musiała dorwać jakąś księgę imion. A ludziom można mówić, że to moje inicjały.
Kuchisake-onna popatrzyła ze zdziwieniem na młodą.
-Dziewczyno, jeszcze pięć minut temu byłaś przerażona i przekonana, że umrzesz, trzy minuty temu wyzywałaś mojego syna od zbrodniarzy, a teraz zachowujesz się jak gdyby nigdy nic?
- To było wtedy, a teraz jest teraz. A propo tego co było trzy minuty temu... - Naw dotknęła palcami swoich ust i skrzywiła się. - Zabiję cię Kuchi jak nie będzie świadków. Chociaż chyba lepiej wyjąć ci sznurówkę z policzków gdy będziesz spał, mniej zmarnowanej energii. Wiecie może co jest z moją rodziną?
Kuchisake i Konstanty popatrzyli na siebie. Jak jej to powiedzieć?
- Prawdopodobnie już nie są częścią twojej historii. I...jakby to ująć... - Kuchi zaczął się robić czerwony. Poczuł nagle niesamowite gorąco. Cholera, jeżeli chce mu wyjąć sznurówki z policzków za niewinny pocałunek, to co mu będzie chciała zrobić ZA TO? Instynktownie zaczął się od niej odsuwać.
- Mój syn chce ci powiedzieć, że twoje życie zależy od tego czy będziecie razem.W końcu jesteście Szczęśliwym Zakończeniem...
Wyglądało na to, że Naw chce krzyknąć, ale głos jej utknął w gardle. Patrzyła na nich jakby się spodziewała, że żartują...Jednak nie żartowali. Zaczęła intensywnie myśleć. W końcu westchnęła.
- Lepszy taki los od śmierci, prawda?
Kuchi odetchnął z ulgą. Zaczęła się otwierać przejście między fikcjami.. Konstanty już miał złapać Naw za rękę, gdy...musiał zrobić unik przed kolejnym plaskaczem.
- Co ty sobie wyobrażasz?!? Że jedno uratowanie życia i jestem twoja?! Masz mnie zdobywać! Nie jestem chińską porcelaną w promocyjnej cenie!
- Brzoskwinko, ta twoja narzeczona jest dosyć wrzaskliwa...
- Niech twoja matka mnie tak nie nazywa!!!
Kuchi się uśmiechnął pod nosem patrząc na dwie kłócące się kobiety. Zdobywać, tak? Oswoił własną matkę, to może oswoić i narzeczoną... Coś się skończyło, coś się zaczęło, a historia trwała...Zaraz. Gdzie się podziała Sharkie Gogan?
Anita Wikino czuła się dziwnie. Nie pamiętała by zasypiała przy komputerze. I to jeszcze z twarzą na klawiaturze! Na bank ma teraz pewnie na twarzy odciśnięte kwadraciki. Z zegarka wynikało, że spała co najmniej godzinę. Spojrzała na monitor. Najwidoczniej próbowała swoich sił w pisaniu opowiadania...CO ZA GŁUPOTA. Co za głupota. ONA I OPOWIADANIE? Ona i opowiadanie? PRZECIEŻ NAWET NIE LUBI PISAĆ! Przecież nawet nie lubi pisać! Odbiło jej czy co? Skasowała to co napisała i wyłączyła komputer. TAKA ŁADNA POGODA, ŻE AŻ MA SIĘ OCHOTĘ MALOWAĆ PEJZAŻE. Taka ładna pogoda, że aż ma się ochotę malować pejzaże. Wzięła ze sobą kredki i wyszła na dwór. To był początek kolejnego pięknego dnia.GŁUPIE DZIECKO, ALE MOJE DZIECKO, HEH. MOŻE NAUCZY SIĘ KOCHAĆ PEJZAŻE.
- Gdzie jest Sharkie Gogan? Spodobałoby się jej w tym nowym klubie. Mają w nim dekoracje stylizowane na podwodną krainę! Patrzcie ile akwariów!
Reszta grupy popatrzyła na siebie ze zmieszaniem. Wiedzieli, że Sharkie Gogan jest najlepszą przyjaciółką Prawdziwej Miłości. Prawdziwa ciągle próbowała zasymilować swoich znajomych z kobietą - rekin, jednak ci czuli się nieswojo obok kogoś, kto w każdej chwili z głodu może ci coś odgryźć. Śmierć nie miała nic przeciwko niej, ale ich kontakty zaczynały się i kończyły w strefie zawodowej. Nie wiedząc jak odpowiedzieć na to pytanie bez zdradzania ulgi z powodu nieobecności Sharkie, wszyscy patrzyli w swoje picie, udając, że nie usłyszeli pytania.
- Dzwoniła, że nie przyjdzie bo ma coś do załatwienia. Twoje picie.
- Po co mi je kupiłeś?! Mam pieniądze! Mówiłam ci, że sama się tym zajmę! - Miłość po raz kolejny nakrzyczała na Zazdrość. Naprawdę, przy ludziach mógłby chociaż udawać, że pozwala jej na bycie indywidualną...
- Kolejka jest długa. Pomyślałem, że skoro kupuję dla siebie, to mogę też dla ciebie. Tylko idiota marnowałby czas na takie stanie.
- Nazywasz mnie idiotką?!?
- Z grzeczności nie będę się kłócić...
Zirytowana Prawdziwa zaczęła pić koktajl. Zauważyła, że wszyscy znowu patrzą na jej ręce. Zaklęła w myślach.
- Wow, ty naprawdę wyglądasz jak paryska Nike z Samotraki... - powiedziała Ekstaza z fascynacją patrząc jak Miłość trzyma plastikowy kubek przy pomocy dwóch lawendowych mgiełek w kształcie rąk.
- Nieprawda! Ja mam ręce i głowę!
- Nie, ty masz lawendową iluzję rąk. To subtelna różnica.
- Ale trzeba przyznać, główkę masz śliczną - wypowiedziawszy te słowa, Zazdrość cmoknął swoją dziewczynę w czółko. Ta zamilkła speszona.
- O, a teraz jej głowa ma taki sam kolor co ręce... Nie powinna się rumienić na czerwono?
- Nie, bo wtedy jej czerwona główka za bardzo by się kłóciła z moimi rudymi włosami i zielonymi oczami. Dajcie jej spokój, właśnie się dowiedziała, że w najnowszej „Pile” ma być wątek romantyczny!
Wszyscy zaczęli chichotać, tylko Śmierć patrzyła złowrogą na jakąś laurkę. Wyglądała tak jakby była dziełem pięciolatka.
- O, znowu list od cicheeeego wielbiciela? - zadrwił sobie Homofobia. Każdy powód by nadepnąć Śmierci na odcisk był dobry.
- Zamknij się. Ten idiota wysłał mi znowu walentynkę.
- I co w tym złego? Ja myślę, że to urocze! - Pisnęła zachwycona Ekstaza. Pomimo ciągłego biegania na dyskoteki i imprezy, dziewczyna miała duszę romantyczki. Miło było potańczyć z bandą przystojniaków na parkiecie, ale miło by było dostać bukiet róż, albo paczkę ulubionych czekoladek...
- Co w tym złego?!? Już jest kwiecień! Prawdziwa! Myślałam, że rozmawiałaś już o tym ze swoim bratem!
Miłość ocknęła się z szoku spowodowanego publicznym wyrażaniem uczuć przez Zazdrość.
- Próbowałam, ale wiesz jaki jest Zauroczenie. Uważa, że jesteś jego ideałem kobiety. Dojrzała i poważna, zawsze elegancka... Mówiłam mu, że między wami jest zbyt duża różnica wieku, ale stwierdził, że jako Prawdziwa Miłość powinnam wiedzieć, że wiek nigdy nie jest ograniczeniem dla gorących uczuć. I tak się ciesz. udało mi się wybić mu z głowy kupowanie ci perskiego kotka!
W tym momencie Homofobia nie wytrzymał i spadł z krzesła na podłogę, nie mogąc przestać się śmiać. Śmierć wyglądała tak jakby za chwilę miała go zadźgać wysokim obcasem.
- Stul dziób! Ja przynajmniej jestem adorowana! Ty możesz sobie najwyżej pomarzyć o kartce od Ironii! Z tego co wiem on nie uznaje tego typu bzdur!
Gdy kłótnia przekroczyła już etap słowny i Śmierć przywalała Homofobii swoim butem na obcasie, a ten próbował wyrwać jej ucho, Prawdziwa zaczęła się zastanawiać co takiego może robić Sharkie, że musiała ominąć tak świetną rozrywkę...
Można by pomyśleć, że kobieta - rekin lubi się kąpać pod prysznicem. Można stać, krótko to trwa. Jednak nie. Brakowało jej luksusu, jaki dawała wanna i hektolitry piany wymieszanej z olejkami zapachowymi. Rozkoszowała się tą chwilą perfekcji, gdy usłyszała skrobanie na ścianie.
- Znowu coś do robienia? Daj mi przerwę. Specjalnie zrezygnowałam z pójścia do knajpy by móc się zrelaksować. Wiesz ile kosztowało zmycie tej plamy po potrawce z cukinii?
Napis na ścianie znikł i pojawił się nowy. Sharkie zaczęła rozglądać się za ręcznikiem.
- Już idę, już idę...Nie musisz mnie ponaglać efektami świetlnymi!
Kobieta - rekin wstała, ubrała się i podeszła do drzwi. Zdążyła je otworzyć, zanim przybysz zaczął pukać.
- Rozwiązanie twojego problemu będzie kosztowało cię najnowsze buty firmy Chanel. I nie próbuj się targować. To bardzo niska cena za ratowanie świata. Znowu.
Coś się kończyło, coś innego zaczynało, ale pewne rzeczy są niezmienne...
RE:
Bardzo dziękuję za komentarze, aż nie mogę uwierzyć, że tyle komplementów dostało to opowiadanie*^^*
Czuję się jakbym szukała opowiadań ulubionej autorki.
Zawsze sobie powtarzam, że dobra opowieść to taka, o której się myśli po jakimś czasie od jej przeczytania i powraca wciąż myślami do bohaterów.
Twoja opowieść Autorko taka właśnie jest.
Mam wrażenie, że mogłabyś napisać o niczym, a i tak by mnie to wciągnęło.
Chcę kupić Twoją książkę. Pod jakim tytułem ją znajdę, gdzie i kiedy? :)
Komć!
Jak każde Twoje dzieło, to również jest zakręcone we wszystkie możliwe strony, a pod płaszczykiem absurdu kryje się drugie dno (a może i trzecie, czwarte... Warto przeczytać parę razy). Z początku człowiek może się gubić w ilości Anit Wikino, ale odnalezienie się nie jest takie tudne ;) Napisałaś opowieść o opowieściach i trafnie przedstawiłaś... hmm, relacje autorki (autorek?) z postaciami, które to postacie są jak zwykle wyraziste. Największe brawa ode mnie ma Sharkie, bo jest rekinem o elfich uszach i może odgryźć coś marudom, którzy się ich czepiają.
Lubię komentować Twoją twórczość, bo zawsze mogę posłodzić i mam rację.
A poza tym cieszę się, że mogłam trochę dopomóc przy scenie pocałunku ;)