Opowiadanie
Sztuka uwodzenia by Bulma
część pierwsza
Autor: | Aurorka |
---|---|
Korekta: | Dida |
Serie: | Dragon Ball |
Gatunki: | Komedia |
Uwagi: | Erotyka |
Dodany: | 2009-01-13 18:47:41 |
Aktualizowany: | 2009-01-16 22:34:42 |
Następny rozdział
Właśnie zjadł kolację. Zamierzał trochę przed snem poćwiczyć, gdy nagle usłyszał czyjś płacz. Dochodził on z pokoju Bulmy. „Pewnie znowu pożarła się z Yamchą” - pomyślał Vegeta. Już miał iść dalej, kiedy płacz przybrał na sile. Zanim pomyślał, już w był w jej pokoju.
- Bulma, o co znów po...szło?
Pokój był pusty, oświetlony jedynie lampką stojącą za łóżkiem. Ale Vegeta wyczuł jej obecność za łóżkiem. „Mam dwa wyjścia: albo udam, że nie wiem, że tu jest, albo...”
- Wyłaź zza tego łóżka! - powiedział, zanim przemyślał sprawę do końca.
Zawsze najpierw działał, a dopiero potem myślał i tak było tym razem. „No to teraz będę musiał wysłuchiwać jej skarg na...” Pac. Nie dokończył myśli, bo miękki pantofel-króliczek wylądował mu na nosie. Świst. Kolejny nie doleciał, Vegeta go złapał. Były to ulubione papucie Bulmy... i jego też. Miał takie same, dostał od Bulmy i gdy nikt nie widział, lubił je nosić. Zabiłby każdego, kto by go na tym przyłapał. Bach! Tym razem na jego nosie wylądowała poduszka.
- Bulma! Czy ty nie możesz po prostu powiedzieć, żebym sobie poszedł zamiast... - Bulma siedziała na łóżku, trzymając nad głową kolejną poduszkę. Lampka świecąca za nią sprawiała, że koszulka, którą Bulma miała na sobie, stała się prawie przezroczysta.
Tak się zapatrzył, że nie zauważył, kiedy kolejna poduszka wylądowała na jego nosie. Tego było dla niego za wiele, już miał coś powiedzieć, kiedy światło zgasło, a po chwili coś z impetem przeleciało tuż koło jego ucha. Rozległ się trzask. To lampka, stylizowana na Szezlonga, roztrzaskała się za jego plecami. „Jeśli nie zauważyła, że rzuciła we mnie swoją ukochaną lampką, to musiała się nieźle pożreć z Yamchą.” Zastanawiał się, co teraz zrobić: zostać czy też wynieść się zanim... Bulma znowu płakała. Postanowił zaryzykować, było ciemno więc pewnie już w niego niczym nie trafi. Ruszył w kierunku łóżka.
- Cholera! - Potknął się o poduszki, które pałętały się po podłodze. Jakoś dotarł do łóżka. Było bardzo ciemno, ale wyczuwał jej obecność. Już nie płakała.
- Bulma?
Wymacał prześcieradło i kołdrę.
- Odezwij się!
Trafił na jej kolano. „Zaraz, zaraz, kolano? Od kiedy to kolana są zakończone brodawkami? Bro... bro... bro... BRODAWKAMI?!?"
Od kiedy Vegeta dotknął jej piersi, nie uczynił żadnego ruchu. „Boże co za idiota! To ja mu tak ułatwiam sprawę, a on co? Nic.” Leżeli tak już dobre kilka minut. Bulmie zaczęła drętwieć ręka, na której leżała. Postanowiła zmienić pozycję. Może nie ucieknie...
Nie wiedział, ile czasu minęło. Z odrętwienia wyrwał go jęk Bulmy. „Albo nie wiedząc o tym zacisnąłem rękę, gniotąc przy okazji jej...” - Głośno przełknął ślinę. - „...pierś, albo się przesłyszałem, albo sprawiło jej to...” - Gulp. - „...przy... przyjemność...”
Nie uciekł. Ale też nic nie zrobił. No, przynajmniej zaczął znowu oddychać. Już się zaczęła zastanawiać, ile Saiyanie mogą wytrzymać bez powietrza. Było już jej wygodnie, a ręka już jej nie bolała. Nawet mogłaby...
Możliwe, że Vegeta nadal byłby porażony tą jedną myślą, gdyby do jego uszu nie dotarł dziwny odgłos. Co to za odgłos? Nastawił uszu. Coś jakby... CHRAPANIE!?! Vegeta był tak zaskoczony, że szczęka mu opadła nisko. I to tak niefortunnie, że na drugą pierś Bulmy...
Bulmę coś obudziło. Z początku nie wiedziała gdzie jest. Musiała mocno zasnąć, bo bardzo powoli wracała jej świadomość. Ciekawe ile spała. Na jednej piersi nadal leżała ręka Vegety. A na drugiej... Wyciągnęła rękę...
Vegeta znajdował się w stanie głębokiego szoku. Zastanawiał się, czy jego szczęka wróci kiedykolwiek na swoje miejsce, bo on na razie nie był w stanie wykonać żadnego ruchu. „Cholera! O co tu właściwie chodzi... O co JEJ chodzi?” Od kiedy ON - książę Vegeta dał się... dał się... No właśnie, w co dał się wrobić? Bo gdyby jej chodziło o to, co myślał, to przecież by nie zasnęła. Ale jeśli nie o to jej chodziło, to o co? Nie miał nic przeciwko temu, by spędzić z nią noc, szczególnie po tym, jak zobaczył ją oświetloną lampką. Ale do jasnej ciasnej niech powie o tym wprost, a nie pogrywa w jakieś dziwne sztuczki! Jego brodę coś musnęło.
Bulma stwierdziła, że to broda Vegety. Od kiedy Vegeta ma taką długą brodę?!? Postanowiła na razie nie wgłębiać się w to, tylko wsunąć ją na swoje miejsce, a potem... a potem zmusi go do działania... jakoś...
Delikatnie jego szczęka wróciła na swoje miejsce. Odetchnął. Bulma delikatnie przyciągnęła jego twarz do swojej. Dzielił ich zaledwie centymetr. Po chwili usłyszał szept Bulmy:
- Nie pozwól mi znowu zasnąć...
Czy Vegeta nie będzie miał kłopotów ze szczęką? A może czeka go wizyta u dentysty? Czy Vegeta dopuści do tego, by Bulma zasnęła?
Od kogo autorka zgapiła to zadawanie pytań??
I czy autorka udzieli odpowiedzi na te pytania w kolejnej części???
The end of part one
Story wrote by Aurorka (09.2003) (titonosek@interia.pl)
Rewelacyjne^^ A zakończenie... zaskakujące, genialne, podoba mi się! Muszę się wziąć za twoje pozostałe opowiadania ;]
bez tytułu
Pierwszy fic który przeczytałam.
Zazwyczaj czytam te o Harrym Potterze.
Ale mangę i anime też lubię,więc mówię "dlaczego nie fanficki?" i znalazłam coś o DB bo to moje ulubione anime
Pianie z tego tekstu.Jest naprawdę świetny.Te napięcie zanim klikniesz: "2 rozdział" a potem tylko jedno zdanie...
Ale poważnie ono wystarczy.
Podsumowując: podoba mi się