Opowiadanie
Nie chcę być sama
19
Autor: | V-chan |
---|---|
Serie: | Piłka w grze |
Gatunki: | Obyczajowy, Romans |
Uwagi: | Utwór niedokończony, Alternatywna rzeczywistość |
Dodany: | 2009-08-17 20:27:56 |
Aktualizowany: | 2009-08-17 20:27:56 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
19.
Chloe siedziała w biurze dyrektora i wyłamywała sobie palce z nerwów.
- Jedyne o co prosiłam, to o możliwość doboru współpracowników, dyrektorze.
- Wiem… Panno Ichigamoto, ja nie chcę tego na pani wymusić. Ja… Po prostu chcę, by moja wnuczka zaczęła bywać wśród ludzi, wśród chłopców. A wierzę, że pani będzie w stanie nad nimi zapanować.
- A jeśli ona nie nadaje się na menadżera?
- Co musi robić menadżer?
- Uch… Dużo rzeczy. Głównie sprzątać na terenie boiska, wynosić i zbierać piłki, prać i cerować stroje zawodników, na spotkaniach oficjalnych być przedstawicielem drużyny, wspierać drużynę… Masę różnych rzeczy.
- Da sobie radę. Jeśli nie… Umówmy się w ten sposób- jeśli w ciągu dwóch tygodni moja wnuczka nie wdroży się w obowiązki menadżera, wtedy będzie pani mogła ją oddalić. Dobrze?
Skinęła głową. Poszła do dyrektora, by powiadomić go o planowanych wyborach menadżerów, a on poprosił, a raczej zażądał w bardo zawoalowany sposób, by przyjęła jego wnuczkę. Kiyomasa Yuiko. Pewnie jakaś rozkapryszona księżniczka.
- Ale ma się zgłosić na eliminacje. Inaczej jej nie przyjmę.
- Przekonam ją. Rozwiesiła pani już plakaty?
- Tak. Proszę także o udostępnienie jednej z sal na dzisiejsze popołudnie.
- Naprawdę musi pani robić przesłuchanie?
- Niestety. Większość z nich pewnie nie będzie w stanie odpowiedzieć na pytanie po co właściwie chcą zostać menadżerem. A nie chcę się użerać z kimś, komu zależy jedynie na popatrzeniu na stadko sportowców o kurzych móżdżkach.
- Jest pani bardzo ostra dla chłopców?
- Robię tyle, ile muszę, by- jak pan sam to powiedział- zrobić z nich mężczyzn.
- To dobrze. Czy była pani kiedyś zakochana?
Chloe zaczerwieniła się po czubek uszu. Ten człowiek potrafił zmieniać tematy, jak gdyby nigdy nic, ale wiedziała, że nie wykręci się od odpowiedzi.
- Czy byłam? Nie. Nigdy nie byłam.
- W takim razie wie pani, jakie to uczucie, gdy widzi się ukochaną osobę, słyszy się jej głos… Moja wnuczka nigdy tego nie zaznała. Przyznaję, że to trochę moja wina. Jej rodzice wciąż są w rozjazdach, a ja trzymałem ją w domu, niczym piękny kwiat pod kloszem. Pierwszy raz styczność z chłopcami miała dopiero tu, w liceum. Na początku była popularna, ale tak się bała chłopców, że żaden więcej o nią nie zabiegał. Smuci mnie to. Dlatego też specjalnie chcę ją umieścić w drużynie pełnej chłopców, by jeśli nie jakiegoś zdobyła, to chociaż oswoiła się z nimi.
- Pan ją bardzo kocha.
Było coś w jego głosie- z jednej strony tęsknota, z drugiej duma.
- Bardzo. Przypomina mi moją zmarłą małżonkę. Jest delikatna, choć ma mocny charakter. Gdyby to ją spotkało to, co panią… Wątpię by dała sobie tak dobrze radę.
Zaczerwieniła się kolejny raz. Był z niej dumny?
- Trafiłam na dobrego człowieka i jego rodzinę. Łut szczęścia, nic więcej. Pan wybaczy, ale muszę iść przygotować się odpowiednio.
- Oczywiście- gdy już otwierała drzwi odezwał się z lekkim rozbawieniem- Kanou to dobry dzieciak, choć wydaje się być niedostępny. Nie wątpię, że ma w sobie to coś, co powoduje, że na jego widok staje ci serce.
Czując, że ma twarz równie czerwoną, jak bombki na choince zamknęła za sobą drzwi. Aż tak łatwo ją przejrzeć?! Ale… Ona nie była zakochana w Ryuujim! Na pewno nie! Potrząsnęła głową. Miała inne rzeczy do roboty. Poszła do swojego kantorka i przeglądnęła kartki, które przygotowywała przez większą część nocy. Były to wstępne plany ćwiczeń chłopców. Po dzisiejszym treningu była załamana. Ćwiczyli, jak w podstawówce! Kilku z nich było naprawdę zdolnych. Matsushita był niesamowitym napastnikiem- jego zdolności przy manewrach, strzałach… Mimo to obawiała się, że nabawi się kontuzji. Wciąż za bardzo polegał na swojej prawej nodze. Równie dobrym napastnikiem i niewątpliwie posiadającym najpotężniejszy strzał był Nishio. Jednak za rzadko grał. Jakby bał się przejąć piłkę. Seki był jednym z najlepszych obrońców, jakich widziała, ale nie miał podzielności uwagi, a żeby to u niego wykształcić będzie się musiała nieźle napracować. Kanou był najlepszy- na jakiejkolwiek pozycji by go nie ustawić grałby lepiej niż reszta. U niego problemem jest jedynie ta jego francowata kontuzja. Jednak osobą, która przyprawiała ją o koszmary senne był bramkarz Kitagawa. Co najgorsze- jedyny bramkarz. Był kiepski, naprawdę kiepski. Talentu miał niewiele, choć chęci dużo. W pewien sposób będzie można go podtrenować, ale będzie słabym ogniwem. Postanowiła więc w rozgrywkach mianować Matsushitę środkowym napastnikiem, Uemiego przesunąć na środkowego pomocnika, był w tym całkiem niezły, a Kanou wrzucić na pozycję stopera. W obecnych czasach rzadko kiedy potrzebny jest stoper, ale przy tak beznadziejnym bramkarzu był on niezbędny… Postukała palcami po biurku i spojrzała na zegarek. Ma jeszcze godzinę, nim zacznie się popołudniowy trening. Złapała odtwarzacz mp3 i poszła na boisko. Plusem było to, że z okien szkolnych nie było widać murawy. Założyła słuchawki i zaczęła tańczyć. Ustawiła sobie „Jezioro Łabędzie”. Ciekawe, czy zapomniała kroki… Nieziemsko zlana potem spojrzała na zegarek- ma dwadzieścia minut. Szybko wbiegła pod prysznice i obmyła się pospiesznie. W momencie, gdy wychodziła z szatni, chłopcy akurat zbliżali się do niej. Złapała Sekiego i Kanou za ramiona i odciągnęła na bok.
- Nie będzie mnie przez jakąś godzinę, więc wy poprowadzicie trening. To, co zwykle z jedną różnicą- macie zrobić czterdzieści okrążeń na rozgrzewkę.
Zabrała kajet i poszła do wyznaczonej przez dyrektora sali. Tuż przed nią ustawił się spory tłum złożony głównie z dziewcząt. Chciała dojść do sali, gdy jedna z nich złapała ją za ramię.
- Ej! Do kolejki! I dlaczego nie masz na sobie mundurka?
Spojrzała na nią z rozbawieniem. Oceniła, że to trzecioklasistka. Wysoka, mocno zbudowana i na pewno rozkapryszona. Przyzwyczajona do tego, że wszystko podaje się jej na złotej tacy. Chloe złapała ją za nadgarstek i mocno ścisnęła. Dziewczyna syknęła. Słabeusz.
- Moja droga, rozmawiasz właśnie z osobą, która będzie decydować o tym, czy zostaniesz menadżerem, więc trochę kultury by się przydało.
Zostawiła ją z wytrzeszczonymi oczami i podeszła do drzwi. Nikt już nie śmiał jej zatrzymywać. Stanęła tak, by wszyscy ją widzieli.
- Nazywam się Ichigamoto Chloe i jestem trenerem drużyny z Liceum Fujity East w zastępstwie za trenera Udou. Będę prosiła każdego po kolei. Zadam wam jedno krótkie pytanie. Nie będziecie wiedzieli, jaka odpowiedź mnie satysfakcjonuje, więc lepiej nie dzielcie się spostrzeżeniami. Macie odpowiadać zgodnie z prawdą. Będę wiedziała, kiedy kłamiecie. Za kłamstwo jesteście z marszu dyskwalifikowani. Poproszę pierwszą osobę.
To była najgorsza godzina jej życia. Takiej ilości bezmózgich osób jeszcze nie widziała. Niektórzy zdążyli wejść i powiedzieć dwa słowa, a już byli wyrzucani. Pytanie było proste:
- Dlaczego chcesz zostać menadżerem?
A oto co ciekawsze odpowiedzi:
- Żeby mieć prestiż. To modne, być menadżerem.
- Żeby móc podglądać chłopaków pod prysznicem- drugoroczny chłopak z rumieńcem.
- Sportowcy są seksowni- dziewczyna z pierwszej klasy.
- Żeby mieć co robić po szkole. Nie lubię tego typu rzeczy, ale gdzieś muszę być- pierwszoroczny.
- Chcę podrywać dziewczyny, a one łapią się na dresik drużyny.
- Żeby mieć zapis w aktach, że brałem udział w szkolnych zajęciach i to tak ważnych.
Niektóre odpowiedzi się powtarzały, jednak Chloe przypadły do gustu dwie dziewczyny.
- Byłam już kiedyś menadżerem, w gimnazjum. Lubię to zajęcie, zawsze jest wesoło. Poza tym- rumieniec wpełzł jej na twarz- Jest w drużynie chłopak, który mi się podoba. Ale to będzie raczej urozmaicenie czegoś, co i tak lubię.
Drugą była Yuiko, wnuczka dyrektora. Spodobała się Chloe i na jej odpowiedź nie mogła powstrzymać uśmiechu.
- Nie chcę być menadżerem. Dziadek mnie zmusił. Sportowcy są brudni i nieokrzesani, nie chcę mieć z nimi nic wspólnego.
Dziwne. Dziewczyna była naprawdę śliczna. Miała nieco europejski wygląd, ale obecnie w Japonii rzadko zdarzały się nie mieszane małżeństwa. Blond włosy, małe usta, zielone i duże oczy. Wysoka i raczej szczupła, niż chuda. To naprawdę niesamowite, że nie miała chłopaka. Chloe lekko się zaśmiała- stylem bycia Yuiko przypominała trochę Ryuujiego. Równie opanowana, choć targały nią emocje. Omal nie złapała się za głowę. Wszystko sprowadza się do niego! A przecież nie ma w nim nic takiego! Wstała i wyszła przed salę, gdzie oczekiwano na werdykt.
- Decyzja została podjęta. Menadżerami zostają Kiyomasa Yuiko i Narita Makoto. Obie panie proszę, by za mną poszły w tej chwili.
Zignorowała oburzone okrzyki. Dziewczyny poszły za nią. Makoto była bardzo nieśmiała. Jej bluza od mundurku była o wiele za duża, sięgała do połowy spódnicy, która była do kolan. Poza tym miała półdługie, czekoladowe włosy i takie same oczy, które chowała za okularami. Jednak wiedziała na czym polega praca menadżera i wyglądała na pracowitą. Za to Yuiko wyraźnie nie wiedziała dlaczego została wybrana.
- Nie rozumiem. Wyraźnie powiedziałam ci, że nie chcę być menadżerem.
- I dlatego zostałaś wybrana- na jej niepewny wzrok wybuchła śmiechem- Po prostu podobała mi się twoja szczera odpowiedź. Nie zamierzasz umawiać się z żadnym zawodnikiem, nie zależy ci na popularności. Za to mam nadzieję, że będziesz pracowała. Masz dwa tygodnie na wdrożenie się w pracę menadżera. Makoto ci pomoże.
- Nie znoszę sportowców.
- A znasz jakiegoś?
- Mam w klasie dwóch. Zachowują się, jak ograniczeni umysłowo.
- Więc traktuj ich jak dzieci, a wszystko będzie w porządku.
Miała niesamowitą uciechę z konsternacji Yuiko.
- A właśnie, mówicie do mnie po imieniu. Mam nadzieję, że nie będzie wam przeszkadzać jeśli ja także będę się do was zwracać w ten sposób. Po kilku latach w Ameryce człowiek zaczyna uważać zwracanie się do siebie po nazwisku za niepoważne. A teraz mniej przyjemne tematy- zbliżały się do boiska więc przystanęła i odwróciła się do nich. Były od niej wyższe, więc musiała nieco unieść głowę. Makoto zdawała się być nieco przerażona, a Yuiko zdezorientowana- Teraz przedstawię was chłopcom i liczę, że powiecie kilka słów od siebie.
- Ja… Ja nie dam rady- Makoto prawie dostawała ataku. Rumieniła się i bladła na przemian.
- A ja nie chcę.
- Makoto oddychaj głęboko. Yuiko weź się w garść i nie zachowuj, jak ci opóźnieni w rozwoju sportowcy. Ja jestem w stanie z nimi pracować, więc i wy dacie sobie radę. W razie gdyby zdarzyło mi się na was nakrzyczeć to nie dlatego, że was nie lubię, ale przy prawie osiemdziesięciu durniach, z którymi muszę się użerać chciałabym mieć ze strony was dwóch choć trochę pomocy. Naszym celem są mistrzostwa i ogólna poprawa stylu gry, więc mam nadzieję, że jeśli już nie będziecie pomagać, to chociaż nie będziecie przeszkadzać. Jakieś pytania?
- Jak mogę się z tego wykaraskać?- Yuiko dalej wyglądała na niezbyt zadowoloną.
- Nie możesz. Zostałaś wybrana i już do końca swych dni będziesz skazana na towarzystwo przygłupów.
- Czy… Czy ja mogę nic nie mówić?
- Możesz. I tak ledwo oddychasz. No, to idziemy… CO DO DIABŁA?!
Okrzyk był jak najbardziej uzasadniony. Cały jeden bok boiska był usiany piszczącymi panienkami. Chłopacy popełniali mnóstwo błędów. Kanou, żeby usłyszał go stojący niedaleko Arashi musiał drzeć się na całe gardło. Zagotowało się w niej.
- Chodźcie za mną- warknęła do dziewczyn i ruszyła zdecydowanym krokiem. Przeszła obok wciąż wrzeszczących dziewczyn i z boku uważnie im się przyjrzała. Głównie drugo- i trzecioklasistki. Gdzieniegdzie tylko pierwszaki. Z tym jeszcze nigdy nie miała problemów. W klubie nie było dziewcząt, był pozaszkolny. W Ameryce i w Niemczech kobiety nie miały wstępu na boisko w czasie treningu. Taka sytuacja to dla niej nowość. Zastanawiała się nad taktyką i postanowiła ustawić je w sposób, w jaki ustawiała chłopców. Stanęła naprzeciwko tego tłumu. Niektóre przestały wrzeszczeć i spojrzały na nią z niechęcią. Nabrała powietrza w płuca. Nieraz mówiono jej, że jest jak syrena. Alarmowa.
- ZAMKNĄĆ SIĘ!!!!!
Wiedziała, że przekrzyczała ten tłum. Zapadła błogosławiona cisza. Gardło ją nieco bolało.
- Po pierwsze, w tej chwili chcę słuchać tylko jednej osoby. Cała reszta ma milczeć. Co tu się do diabła wyprawia?!
- A ty kim jesteś?- jakaś odważna drugoklasistka wyszła przed tłum. Niemalże klon tej, która ją zaczepiła w korytarzu.
- Trenerką w zastępstwie za trenera Udou.
- Niemożliwe! Jesteś w wieku licealnym.
- To cię nie powinno obchodzić. Więc co tu robicie?
Nieraz stosowała to spojrzenie i ten ton- chłodny, metaliczny wzrok i twardy ton głosu.
- Dopingujemy. Zawsze tak robimy.
- Ja jedynie widzę, że im przeszkadzacie i przyszłyście na masowy podryw.
Dziewczyna zapowietrzyła się i nabrała purpurowego koloru. Chloe pozwoliła sobie na złośliwy uśmieszek, co tylko rozsierdziło jej przeciwniczki.
- Nie masz prawa nam dyktować, czy możemy ich wspierać czy nie!
- Faktycznie nie mam- tamta już zaczęła robić radosną minę, ale następne słowa zmyły jej wszystko z twarzy- Ale jak pewnie wiesz, jako trener mam te same uprawnienia co nauczyciel. Nauczyciel może robić ze swoją salą co mu się podoba. Więc moją salą jest boisko. A moim życzeniem jest byście się tu więcej nie pojawiały. Przez wasze krzyki nie słyszę własnych myśli.
- Nie masz prawa!
- Mam, mam- nonszalancki ton zawsze działa. Muszą uwierzyć, że ona ma prawo robić, co jej się żywnie podoba. Niestety, niedługo zaczną się prywatne wycieczki. Tak bywa zawsze.
- A one?- wskazała na Yuiko i Makoto.
- To menadżerzy. Mają obowiązek tu przebywać.
- Niesprawiedliwe!
- Trzeba było się zgłosić. Nie wątpię, że moje plakaty były widoczne.
- Ale dlaczego akurat one! Mól książkowy i panna niedotykalska!
- Były najlepsze.
- A inne dziewczyny? Jest wiele ładniejszych od nich! Po prostu nie chciałaś nikogo, kto by wyglądał lepiej niż ty!
Westchnęła. Wiedziała, że to będzie powiedziane. Dziewczyny zawsze wytykały jej wygląd. A ona zawsze reagowała tak samo- złośliwie.
- Sądzisz, że w tej szkole znalazłaby się jakaś dziewczyna ładniejsza ode mnie? Bo ja szczerze wątpię. Nie potrzebuję makijażu i akcesoriów by wyglądać niesamowicie. Dlatego wybieram najlepsze, nie najładniejsze. Piękna twarz to najczęściej brak mózgu.
- Ktoś jest tu w stadium negacji?
- Najczęściej, moja droga, najczęściej. Słuchaj uważnie. A więc- czy przed opuszczeniem boiska masz coś jeszcze do powiedzenia?
- Nie uda ci się nas stąd wypędzić. Będziesz musiała użyć siły.
Zaczęła się śmiać. To dopiero był okaz! W tracie śmiania się złapała ją lewą ręką za ucho, a prawą wygięła jej rękę na plecy. Dziewczyna gięła się wpół, mimo, że była o wiele wyższa od Chloe. Trenerka pięknie doprowadziła ją do wyjścia i pomachała na pożegnanie. Wróciła do reszty dziewczyn.
- Która następna?
Patrzyły na nią z nienawiścią. Przyzwyczaiła się. Zaczęły wychodzić, jednak to nie był koniec. Dwie rzucił się na nią z łapami. Cholera, z dwoma nie da sobie rady. Jednej podłożyła nogę, ale druga już unosiła rękę do uderzenia. Nagle ktoś ją za tą rękę złapał. Ryuuji. Miał wściekłą minę.
- Wynocha.
Jedno jego słowo podziałało. Zmyły się od razu. Ona za to była wściekła.
- Wielkie dzięki! Teraz rozejdzie się, że bez kapitana trenerka nie potrafi sobie nawet poradzić z kilkoma krnąbrnymi dziewuchami.
- Wolałabyś, by mówili, że dwie dziewczyny spuściły łomot trenerce?
Zacisnęła szczęki i pięści. Musiała się powstrzymywać, żeby to jemu nie spuścić łomotu. Zdobyła się jedynie na warknięcie.
- Ustawcie się w dwuszereg.
Nim udało im się zebrać w jednym miejscu złość jej przeszła, a przynajmniej zostawiła ją na inną okazję. Machnęła ręką na dziewczyny, żeby podeszły bliżej.
- To są wasze menadżerki. Kiyomasa Yuiko i Narita Makoto. Bądźcie uprzejmi, nie zachowujcie się jak stadko ogłupiałych testosteronem bałwanów i nie straszcie ich wybuchem sympatii.
Skłoniły się, choć Makoto przy okazji spadły okulary z nosa, co wzbudziło śmiech niektórych chłopaków. Chloe storpedowała ich wzrokiem.
- Makoto, zaprowadź Yuiko i powiedz jej co i jak- poczekała aż dziewczyny odejdą i dopiero teraz zwróciła się do chłopaków- Teraz kilka słów do was, o których one mają nie wiedzieć. Zachowujcie się uprzejmie. One i tak są zestresowane faktem, że zostały menadżerkami i nie musicie do tego dodawać jakichkolwiek innych stresów. Zwłaszcza po tych bzdurach, które wygadywała ta przywódczyni oszalałych fanek. Macie także jeszcze jedno zadanie. Zauważyłam, że jesteście niepokojąco popularni. One mogą być w jakiś sposób prześladowane za tą fuchę. Waszym obowiązkiem jest je chronić. W sposób delikatny i niemal niewidoczny, ale mają być bezpieczne. Teraz inne pytanie- jak się odnosicie do sprawy obecności tych rozwrzeszczanych ptaszysk?
- Dobrze zrobiłaś- Seki wyszedł przed szereg- Nawet mnie rozpraszały i irytowały. Trenerowi Udou one nie przeszkadzały, twierdził, że to nam pomoże znieść stres, jaki odczuwa się na boisku, ale mieliśmy znacznie gorsze wyniki, kiedy one tu były. Musisz jednak uważać. One są agresywne.
- Dam sobie radę. A jeśli nie, to zawsze kręci się w okolicy któryś z was i wystarczy, że gwizdnę- zaśmiała się złośliwie. Machnęła ręką i kazała im wracać do treningu. Tym razem jednak zaczęła nimi sterować- Arashi! Na lewo! Bardziej na lewo! Skup się i spróbuj zauważyć przeciwnika. Nie leć przed siebie jak kura bez głowy. Mirogo- drugoklasista- staraj się kopać nieco wyżej. Jeśli podłożysz nogę pod piłkę, wtedy ci się uda. No przecież mówię, że masz wyżej kopać!
Przeskoczyła ogrodzenie i podeszła do Mirogo. Chłopak był zestresowany i ilekroć do niego mówiła robił wszystko jeszcze gorzej, niż wcześniej.
- Daj mi nogę i patrz co z nią robię- podłożyła stopę lekko pod piłkę, a drugą ręką przytrzymała, by się nie poturlała- To jest miejsce, w które masz kopać. Teraz spróbuj.
- Nie mogę…
- Dlaczego?
W odpowiedzi zaczerwienił się i coś tam wydukał.
- Co mówisz?
- Mówi, że twoja obecność go rozprasza- Seki wyskoczył obok szczerząc się złośliwie- Był w gimnazjum bez koedukacji i wciąż nie może przywyknąć do kobiet.
- Zamknij się! Masz dodatkowe dwadzieścia okrążeń! I to migiem!
Biedak niemal płakał.
- To normalne, że nie potrafisz się przyzwyczaić do obecności dziewczyn.
- Naprawdę?
- Naprawdę. Sama przez pewien czas chodziłam do szkoły dla dziewcząt. Potem nie wiedziałam, jak się odezwać do mojego najlepszego przyjaciela.
- I jak to wyleczyłaś?
- Ja? Ja nie zrobiłam nic. On nie przestawał się do mnie odzywać. W sumie nazwałabym to prześladowaniem, ale w ten sposób wyleczył mnie z niechęci do chłopaków. Masz może jakąś koleżankę?
Skinął głową.
- To zacznij z nią rozmawiać. A w międzyczasie wprawiaj się na mnie. Będę starała się mniej na ciebie krzyczeć.
- To nie kwestia krzyku… Jesteś po prostu za ładna.
Czuła, że rumieniec wpełza na jej policzki. Peszyło ją, gdy ktoś mówił jej, że jest ładna. Co innego użyć tego, jako argumentu, a co innego usłyszeć po prostu jako komplement. Rozejrzała się w panice i zauważyła, że Kanou akurat patrzy w ich stronę ze swoim zwykłym, grobowym marsem. Przywołała go ręką.
- Moja obecność go dezorientuje, więc ty go naucz wyżej kopać piłkę. Po prostu musi celować w ten punkt.
Potaknął i zaraz wziął się za tłumaczenie.
- Grałeś w tenisa, prawda? To tak jak z piłką tenisową. Jeśli rakietą uderzysz za bardzo od góry, wtedy ścinasz. Tak samo tutaj. Im niżej kładziesz stopę, tym wyżej piłka leci. Więc musisz…
Chloe już patrzyła gdzie indziej. Seki biegał swoje okrążenia. Reszcie na razie nie mogła pomóc bez konkretnego planu dla każdego. Poszła zobaczyć, jak radzą sobie dziewczyny. Siedziały w szatni chłopaków i cerowały koszulki. Makoto robiła to szybko i sprawnie, Yuiko nieco wolniej, ale równie dokładnie. I śmiały się, to był dobry znak. Weszła do środka. Od razu ucichły.
- Nie przeszkadzajcie sobie. Przyszłam tylko spytać, jak wam idzie.
- Dobrze. Yuiko ma dryg do tych rzeczy. Niedługo koniec treningu, prawda?
- Tak. Za pół godziny. Trzeba będzie posegregować ich pranie, wyprać i rozwiesić, żeby mieli w co się ubrać jutro. Choć gdyby biegali na golasa, niechybnie byłoby to ciekawym zjawiskiem. Ale wtedy pozbyć się ich fanek byłoby czymś niemożliwym.
Próbowała zażartować, ale jej nie wyszło. Wymusiły śmiech i wróciły do pracy. Nie miała cierpliwości.
- Czy do cholery nie mogłybyście w moim towarzystwie zachowywać się normalnie? Czuję się, jak intruz.
- Bo nim jesteś- Yuiko spojrzała jej prosto w oczy- Nie lubię udawać, że coś jest w porządku. To ty mnie tu ściągnęłaś, kazałaś robić coś, na co nie mam ochoty. Dosłownie mnie tu zaciągnęłaś, przedstawiłaś, rozkazałaś, a nie poprosiłaś, mi robić te rzeczy, a sama zaraz poszłaś zająć się czymś innym. Kiedy już udało mi się jakoś z tym poradzić, ty przychodzisz udając, że wszystko jest w porządku. W dodatku używasz zdecydowanie zbyt wielu wulgarnych zwrotów, a to rani moje uszy. Ciekawe co na to twoi rodzice? Rozpieszczona córeczka? Po co w ogóle przyjęłaś tę pracę? Żeby pomiatać innymi?
Chloe czuła się, jakby dostała czymś ciężkim w żołądek. Jednak zmusiła się do uśmiechu. Makoto miała przerażoną minę, Yuiko zdegustowaną.
- Cieszę się, że jesteś szczera. Skoro wam przeszkadzam, to przepraszam, już sobie idę. Następnym razem wyślę kogoś z wiadomością, że idę.
Czuła, że zaraz się rozpłacze. Musiała iść się gdzieś schować. Złapała pierwszego z brzegu chłopaka- jeśli się nie myliła to Koyanagi, pierwszoroczny- i powiedziała cicho:
- Powiedz reszcie, że mogą iść już do domu. I niech nikt mi nie przeszkadza. Każdy kto będzie chciał wejść do kantorka zarobi sto okrążeń.
Nie czekając na reakcję dosłownie wbiegła i od razu poleciały jej łzy. Jak to cholernie boli! Udawanie, że wszystko jest w porządku… Nawet nie chodzi o to, co ona powiedziała. To jej głupia pamięć podsunęła prawie te same słowa wypowiadane przez jej siostrę: „Ciekawe co na to rodzice? Używasz tylu wulgarnych zwrotów, a to kaleczy moje uszy. Zachowujesz się, jak rozpieszczony dzieciak. A trenujesz, bo lubisz innymi pomiatać”. Yui…
uch :/
Mam ochotę udusić Yuiko!!! Jak ona mogła powiedzieć coś takiego?!