Opowiadanie
Nie chcę być sama
21
Autor: | V-chan |
---|---|
Serie: | Piłka w grze |
Gatunki: | Obyczajowy, Romans |
Uwagi: | Utwór niedokończony, Alternatywna rzeczywistość |
Dodany: | 2009-08-31 17:11:44 |
Aktualizowany: | 2009-08-31 17:11:44 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
21.
Sunako miała dość. Siedziała w klubie karaoke ze swoim obecnym chłopakiem i miała już tego naprawdę dość. Próbował ją całować i dotykać, co jej się nie podobało.
- Powiedziałam ci chyba, że to za wcześnie!
Odepchnęła jego rękę z kolana i przesunęła się nieco dalej. Shingo poszedł dawno w niepamięć. Jednak siedzący obok niej Shuichi z sekcji baseballowej wcale nie był lepszy. W dodatku jej znajomi robili się coraz bardziej męczący. Zapowiedziała, że nie wróci na noc, ale chyba przeceniła swoje siły.
- Kanou… Coś nie tak?
- Wybacz Shuichi, ale wolałabym, żebyś mnie nie dotykał.
- Dlaczego? Nie jest ci przyjemnie?
- Nie znamy się na tyle dobrze. Wbrew plotkom nie jestem łatwa.
- W takim razie nie będę cię dotykał.
Za to zaczął obmacywać jedną z jej koleżanek. Zapewne jeszcze dziś pójdą do hotelu. Mężczyźni to takie niestałe stworzenia. Podeszła do baru i zaczęła flirtować z przystojnym barmanem.
- Prócz soku podać coś jeszcze?
- Hmmm… Coś słodkiego, ale nie uderzającego do głowy.
- Jesteś pełnoletnia?
- Mam osiemnaście lat.
Co prawda dopiero za trzy miesiące, ale nie musi o tym wiedzieć. Podał jej coś naprawdę słodkiego, prawie ulepek.
- Co to?
- Nalewka wiśniowa własnej produkcji. Jest bardzo gęsta i słodka. Za to nie ma wielu procentów- przez chwilę wydawał się wahać, po czym powiedział coś, co doprowadziło ją do wściekłości- Radzę ci uważać na swoich znajomych. Starali się mnie przekupić, bym dodał narkotyk do twojego soku. Mówili coś o tym, że nie umiesz się wyluzować.
- W domyśle: nie sypiasz z pierwszym lepszym.
Ściągnęła brwi i zastanowiła się, jak ich ukarać.
- Tylko na to patrz- rzuciła do barmana puszczając mu łobuzerskie oko i podeszła do stolika swoich „przyjaciół”. Udawała, że nie może iść prosto, zataczając się. Usiadła na kolanach Shuichiego, który miał już rękę pod spódnicą dziewczyny siedzącej obok niego. Uśmiechnęła się czarująco jednocześnie nieco się kiwając. Rozpięła dwa górne guziki bluzki, tak, by widać było stanik i rowek między piersiami. Wytrzeszczone oczy jej powiedziały, że wszystko idzie tak, jak sobie zaplanowała.
- Strasznie tu gorąco, nie sądzicie?
Chłopak odwrócił się i z tryumfującym uśmiechem pokazał wzniesiony kciuk barmanowi, który obserwował sytuację z lekkim rozbawieniem.
- A więc, Kanou… Podobam ci się?
- Oczywiście.
- A co ci się we mnie podoba?
- Twój całkowity brak męskości. Dość się naoglądałam zgrabnych, przystojnych i pełnych seksapilu mężczyzn. Potrzebuję dla odmiany ciapowatego chłopca, a ty nadajesz się idealnie.
Zarzuciła włosami, by zasłaniały jej jedno oko i pochyliła się nad nieco złym już chłopakiem. Przesunęła palcem po jego policzku i udając, że chce go pocałować „przypadkiem” opuściła łokieć, by zmiażdżył mu klejnoty rodzinne. Zawył i podskoczył niemal zrzucając ją na podłogę.
- Co… ty… wyrabiasz?! To boli!
- Przepraszam- zatoczyła się i udała, że zaczyna tańczyć. Ruszała kusząco biodrami i sięgnęła po kubek gorącej kawy, który zamówiła jedna z dziewczyn. Wzięła łyka i z kubkiem w dłoni dalej tańczyła. W pewnym momencie zatoczyła się i wylała wszystko na nic nie podejrzewającego chłopaka. Podskoczył i zaczął się drzeć.
- Oszalałaś?!
- Na przyszłość lepiej nie proś o podawanie narkotyków, słabeuszu. Jeśli nie potrafisz na mnie działać tak, że od razu będę chciała wskoczyć z tobą do łóżka, to nic ci nie pomoże.
Pewnym krokiem wróciła do baru i przybiła piątkę z barmanem.
- Niezła akcja. Masz diabła za skórą, co?
- Powiedzmy, że to rodzinne. Jesteś studentem, prawda?
- Tak. Zarabiam na czesne. Poszedłem na studia, które nie pasują moim rodzicom.
- A na jakie?
- Pielęgniarstwo.
Omal nie zakrztusiła się nalewką. Przyjrzała mu się dokładnie.
- Będziesz miał wiele pacjentek, które specjalnie dla ciebie będą się ranić.
- Mam nadzieję, że nie.
Pośmiali się jeszcze trochę i zaczęła się zbierać do domu. Chłopak był sympatyczny, ale kompletnie nie w jej guście. Gdy weszła do domu spojrzała na zegarek. Wpół do drugiej. I tak długo wytrzymała. Wiedząc, że narazi się na wykłady o sakramenckim prowadzeniu się od dziewczyn w szkole postanowiła od razu iść spać. Zdziwiła się widząc, że w kuchni siedzi jej mama.
- Mamo, nie śpisz?
Spojrzała załzawionymi oczami. Pewnie znów wspominała ojca.
- Dzwoniła Rio.
- I…?
Nie chciała, by jej siostra odnalazła ojca. Mogłaby jednak wrócić.
- Nie ma go w Hongkongu. Leci teraz na zachód. Do Korei. Tam nie jest bezpiecznie, ale nie chciała mnie słuchać.
- Ona taka już jest. Ubzdurała sobie, że odnajdzie ojca i nie daje sobie wytłumaczyć, że to bez sensu- pociągnęła nosem- Nie ma nic do jedzenia? Nawet jakichś ciastek?
- Nie. Ja nie byłam w stanie nic zrobić, a Chloe… Nie była zdatna do niczego.
- Coś się stało?
- Jakaś dziewczyna w szkole powiedziała jej coś nieprzyjemnego, co przypomniało jej rodzinę. Ryuuji wrócił z nią na rękach. Była w podobnym stanie co pierwszego dnia. Teraz śpi, nie chciała Ryuujiego puścić. Mamrotała coś o zostawieniu jej samej.
- To znaczy?
- Jeśli się nie mylę nie chciała zostawać sama, bo ty miałaś na całą noc wybyć i chciała, by Ryuuji przy niej został. Z nim czuje się bezpiecznie, czy coś takiego.
- Coś się święci?
- Nie sądzę. To było raczej podejście bezbronnego dziecka, które nie chce zostawać samo. Lepiej idź już spać.
Skinęła głową. Tak po prawdzie nie miałaby nic przeciwko związku Chloe z jej bliźniakiem. On wreszcie trafiłby na kogoś dobrego, a przy okazji ona nie musiałaby się wyprowadzać. Polubiła ją i na myśl o tym, że ma sama znów mieszkać w tym pokoju poczuła się nieswojo. Nigdy nie była sama. Najpierw była w jednym pokoju z bratem, potem już przez większość swojego życia dzieliła pokój z Rio. Gdy Rio odleciała od razu jej miejsce w pokoju zajęła Chloe. Może nawet potrafiłaby go zmusić do radośniejszego stylu bycia? Widząc jego chłodne spojrzenia często sądziła, że to niemożliwe. Otworzyła drzwi do pokoju i zastygła. Chloe spała na swoim futonie niemal znikając między ramionami Ryuujiego. Oboje spali, jednak na policzkach dziewczyny było widać świeże ślady łez. Zamknęła drzwi i niestety zamknęły się głośno. Chłopak drgnął i przetarł oczy. Spojrzał ze zdziwieniem na Chloe, jakby zastanawiał się kto i co, następnie zaczerwienił się i podniósł wzrok na Sunako.
- Zostawię was.
Usiadł i przy próbie wstawania Chloe złapała go za bluzkę. Wciąż był w mundurku. Dziewczyna nie puszczała, mocno zaciskała rękę.
- Tak jest za każdym razem, gdy próbuję wstać- zaczął się tłumaczyć niepewnym głosem- Jedna dziewczyna w szkole nagadała jej głupot. Chloe zaczęła płakać, że wszyscy ją zostawili, że ja też ją zostawię. W efekcie musiałem z nią zostać bo nie puszczała mnie ani na chwilę. Choć nie sądzę, by wiedziała, co robi.
Może jednak coś się święci. Ryuuji nigdy się nie tłumaczył, ani nie był taki wygadany. W dodatku jego głęboki rumieniec wszystko tłumaczył.
- Masz jakby co zapasowy mundurek?
- Mam.
- Przyniosę ci koc, żebyś nie zmarzł.
Wytrzeszczył oczy, ale położył się obok Chloe, która od razu się w niego wtuliła, a jego twarz prawie świeciła czerwienią. Powstrzymując śmiech poszła do jego pokoju po koc. Dawno tu nie była. Pokój dalej spartański. Pomyślała, że drugi raz może nie mieć takiego szczęścia i możliwości pogrzebania w rzeczach brata. Na tablicy wciąż jakieś bazgroły związane z piłką, ale biurko to co innego. Otworzyła pierwszą szufladę i znalazła zeszyty szkolne. Jednak to, co było w drugiej lekko ją zaniepokoiło. W jednej kopercie znalazła zdjęcia Minako. Pamiętała dzień, w którym Ryuuji je dostał. To było zaraz po tym, jak pierwszy raz się spotkali. Ona była wtedy senpaiem w ich szkole i niewiadomo dlaczego ta popularna dziewczyna zainteresowała się właśnie nim. Kilka dni później dała mu swoje zdjęcia, by nie zapomniał jak wygląda. Śmiała się w ten sposób z jego krótkiej pamięci. Ciekawe, czy zapomniał, że te zdjęcia tu są, czy nie potrafił się z nimi rozstać. Za to w ostatniej szufladzie znalazła jakiś poszarpany zeszyt. Otworzyła i ze zdumieniem zauważyła, że to jego pamiętnik. Nigdy nie podejrzewałaby swojego brata o prowadzenie pamiętnika. W sumie był takim introwertykiem, że gdzieś musiał się wygadać. Postanowiła któregoś dnia wrócić i przejrzeć ten ciekawy zeszyt. Wzięła z łóżka koc i wróciła do pokoju. Oboje spali głęboko. Przykryła brata i szybko przebrała się w pidżamę. Położyła się i już miała gasić lampkę, gdy Chloe poruszyła się nerwowo i łzy zaczęły jej lecieć po policzkach. Sunako westchnęła. Patrząc na jej uśmiechniętą i radosną twarz można było zapomnieć, że dopiero co przeżyła wielką tragedię. Było jej wstyd, że pomyślała o swataniu jej z Ryuujim, mimo, że byli ze sobą blisko. To pewnie ta więź między ofiarami, a ich ratownikami. Mama swego czasu opowiadała, że dziwiło ją, że tylu mężczyzn, których ratowała podczas trzęsienia ziemi, jej się oświadczało. „To jest nietypowa więź. Kiedy uratujesz kogoś od nędzy lub śmierci to nie jesteś w stanie być obojętna wobec osoby uratowanej. Ale nie jest bezpiecznie na tej podstawie budować związek. Spójrz na mnie i waszego ojca- uratowałam go i za niego wyszłam”. Chloe znów poruszyła się i lekko zakwiliła. Ryuuji przyciągnął ją bliżej i zaczął gładzić po głowie. Sunako patrzyła na to z wytrzeszczonymi oczami- oboje spali, a jednak on ją pocieszał, a ona od razu się uspakajała. Uśmiechnęła się złośliwie i zgasiła światło. Może jednak jest dla nich nadzieja…
Obudził ją wrzask. Poderwała się i zerknęła w stronę telefonu- coś dzwoniło?
- Co ty tu do diabła robisz?!
Chloe? Dziewczyna siedziała w najdalszym kącie pokoju, a zdezorientowany i jeszcze w krainie snów Ryuuji jedynie ziewnął i dalej poszedł spać. Spojrzała na zegarek i jęknęła. Kopnęła brata w tyłek.
- Wstawaj, geniuszu, bo się spóźnisz na trening.
Od razu otrzeźwiał. Poleciał do swojego pokoju i słuchać było, jak się obija o wszystkie sprzęty. Zawsze był nieprzytomny z samego rana. Chloe tymczasem dalej siedziała w kącie.
- Jak zaraz nie wyjdziecie, to oboje się spóźnicie.
Skinęła głową i zaczęła się ubierać. Oczy miała całe spuchnięte i czerwone.
- Proponuję też trochę zimnej wody na oczy.
- Co tu się wyrabiało? Dlaczego on spał ze mną?
- Bo nie puszczałaś go. Cała byłaś zaryczana, tak przynajmniej słyszałam. Potem powiedziałaś, że skoro mnie nie ma na całą noc, to chcesz z nim spać. Kiedy wróciłam chciał wyjść, ale trzymałaś go tak mocno, że nie dał rady. Więc tu spał.
Dziewczyna spiekła raka i ubierała się jeszcze chaotyczniej.
- Nic… nic dziwnego nie robiłam, prawda?
- To znaczy?
- Mama mi często mówiła, że przez sen gadam różne głupoty. A mój najlepszy przyjaciel, kiedy jeszcze wyjeżdżaliśmy pod namiot, mówił, że mam głupi zwyczaj… dobierania się do osoby, z którą śpię.
Spojrzała spłoszona i cała czerwona. Sunako nagle wszystko zrozumiała. Jej współlokatorka bała się, że robiła coś jej bratu. Roześmiała się na głos.
- Dlaczego jego o to nie spytasz? Żartowałam!- kiedy oberwała poduszką zdecydowała się odciążyć biedną dziewczynę- Nie. Nic w tym stylu nie robiłaś, nie martw się.
Odetchnęła i zaraz lepiej wyglądała.
- Zamierzam coś dziś upiec. Masz jakieś ulubione ciasto?
- A umiałabyś zrobić zebrę? Raz w życiu jej spróbowałam i bardzo mi smakowała.
- Nie ma problemu.
Związała włosy w kitkę i już jej nie było. Sunako postanowiła wstać wcześniej i choć raz nie spóźnić się do szkoły. W przypływie dobrego humoru poszła też obudzić Mizuki. Dziewczyna jednak już nie spała. Przecierała właśnie oczy. Rankiem była równie nieprzytomna co jej brat.
- Czemu od rana jest tak głośno?
- Chloe i Ryuuji zaspali.
- Czy ona czuje się już lepiej? Wczoraj była w naprawdę złym stanie. Nikogo nie poznawała, tylko ciągle trzymała się koszuli Ryuujiego.
- Lepiej. Choć nic nie pamięta z wczorajszego wieczora i z nocy.
- Ona mu się podoba, wiesz?
- Wiem. W końcu jesteśmy bliźniętami, jakkolwiek by to nie wyglądało.
Nie będzie się w to wtrącać. Jego uczucia - jego sprawa.
- Zejdź na śniadanie. Mama pewnie będzie zadowolona, że tak wcześnie wstałam.
- Wiesz, że Rio dzwoniła? Rusza do Korei.
Zacisnęła szczęki. Rano ta sytuacja wydawała się jej jeszcze gorsza. Jej przeklęta siostra niechybnie doprowadzi ich matkę do zawału. Westchnęła.
- Wiem. Jest głupia. W końcu jednak wróci, taką mam przynajmniej nadzieję. Może wtedy przestanie się wyżywać na mamie. Zbieraj się i idziemy na śniadanie.
Ubrała się i poszła do łazienki, gdzie spędziła niewiele czasu. Jedynie tyle, by uczesać włosy, umyć zęby i nałożyć lekki makijaż. Potrzebowała odmiany. Żadnych chłopaków, zero imprez. Musi znaleźć sobie jakieś zajęcie. Chyba skupi się na ikebanie. Nawet ją interesowała. Uwielbiała kwiaty. Delikatne łodygi, grube korzenie, piękne kwiaty i owoce. Ale najpiękniejsze było to, co z tych kwiatów można było zrobić. Szkoda tylko, że nie umiała jeszcze spełniać swoich wyobrażeń. Miała tyle pomysłów, ale brakowało jej umiejętności. Wszystkich zaszokowała, gdy w pierwszej klasie zapisała się właśnie do sekcji ikebany. Rio należała do kółka naukowców (głównie chemia i biologia), Ryuuji zajmował się piłką, a ona nie wiedziała co z sobą zrobić, więc wybrała miejsce, gdzie będzie spokojnie. Równie dużym szokiem było porzucenie przez Mizuki pływania i zajęcie się fotografią. Widziała kilka jej zdjęć i musiała przyznać, że jej siostra miała talent. Robiła sesję zdjęciową Suzu na trawie w parku i mała wyszła zachwycająco. Na śniadanie mama przygotowała im ryż z mięsem z kraba. Gdy usiadła mama zaczęła narzekać na Chloe i Ryuujiego.
- Nawet nie wypili herbaty! Ryuuji ma jedzenie do szkoły, ale Chloe będzie cały dzień głodna. Sunako, jeśli zrobię jej lunch, to zaniesiesz jej?
- Nie ma problemu.
Mizuki dołączyła do nich po szybkiej toalecie. Wpięła w włosy dwie spinki z ładnymi kwiatkami. Zauważyła, że siostra ostatnio stara się być bardziej kobieca. Czyżby coś się stało? Nie wątpiła, że będzie popularna- z taką śliczną twarzą chłopacy na pewno będą za nią szaleć. Tylko opinia Sunako i Ryuujiego mogła jej zaszkodzić. Nieciekawe prowadzenie się siostry i radosne usposobienie brata mogą powodować, że ludzie będą ją postrzegać przez ich pryzmat. Dlatego wolałaby, by Mizuki chodziła do innej szkoły. Ale ona uparła się na Fujitę East.
- Czemu mi się tak przyglądasz?
- Jesteś bardzo ładna i lepiej żebyś nie wdawała się w żadne z nas.
- Słucham?
Dziewczyna spojrzała na nią zszokowana.
- Chodzi mi o to, żebyś nie zmarnowała sobie życia, jak to zrobiła nasza trójka. Bądź sobą, nikim innym na siłę. Starasz się naśladować Ryuujiego i przez to wydajesz się być niedostępna i chłodna. Jednak nie zmieniaj się ani we mnie, ani w Rio. Za dużo imprez lub nauki.
- A jeśli ja lubię być chłodna?
- Wtedy w porządku. Ale mam wrażenie, że robisz to na pokaz.
- Bo wiesz lepiej!- dopiła herbatę- Wychodzę!
- Ale jest jeszcze wcześnie! Mizuki, weź choć pożegnaj się z Suzu.
- Mamo!
Mała wyszła ze swojego pokoju i spojrzała na złą minę siostry i usta wygięły się jej w podkówkę. Sunako stwierdziła, że to, co przede wszystkim różni Mizuki od Ryuujiego to podejście do Suzu. Mizuki jej nie znosiła- wszyscy skupili się na małej, a ona musiała radzić sobie z niewielką pomocą brata. Poza tym Suzu bezsprzecznie monopolizowała sobie Ryuujiego, który nie umiał się jej oprzeć. I to był powód, dla którego Mizuki tak jej nie znosiła i nie miała do niej cierpliwości. Na swój sposób współczuła bratu- jeden chłopak w domu pełnym kobiet. Miał pełne prawo zwariować, a jednak znalazł na nie sposób. W sposób nieświadomy spowodował, że żarły się między sobą o jego uwagę. A Mizuki była najbardziej zaborcza. Jeśli kiedykolwiek znajdzie sobie chłopaka na stałe to lepiej, żeby całą swoją uwagę skupiał na niej. Wyszła trzaskając drzwiami, pozostawiając zdezorientowaną, bliską płaczu Suzu.
- Mała, chodź na śniadanie. Potem uczeszę ci włosy, dobrze?
- Czemu siostrzyczka jest na mnie zła? Zrobiłam coś złego?
- Nie. Po prostu została zmuszona do wczesnego wstania i dlatego nie jest w najlepszym humorze.
Przyglądała się siostrze, jak ta je śniadanie. Robiła to z dużą gracją. Ostatnio przebąkiwała coś o chęci zapisania się na zajęcia z ceremonii herbaty. Dobrze by jej to zrobiło. W stosunku do Suzu Sunako czuła coś w rodzaju instynktu macierzyńskiego. Sama chciałaby mieć kiedyś takiego brzdąca, pełnego energii i radości z najmniejszej nawet rzeczy. Pogłaskała ją po głowie i poszła na górę. Rozejrzała się, czy mama nie idzie i wpadła do pokoju brata. Porwała z szafki jego pamiętnik i zamknęła się w pokoju. Pierwsze wpisy były sprzed dwóch lat. Kilka z nich dotyczyło niej. ”Sunako znów ma nowego chłopaka. Ja nie wiem, czy ona robi to specjalnie? Wszędzie plotkują na jej temat. Że jest łatwa, że daje każdemu. Nie znoszę przemocy, ale nikt nie będzie w ten sposób o niej mówił. Dziś musiałem wytłumaczyć to grupce senpaiów. Wylądowałem u dyrektora, który, o dziwo, zrozumiał mnie. Poprosił jedynie, bym się wstrzymał z biciem do końca zajęć szkolnych. Na trening znów przyszła ta ładna senpai. Seki mówi, że nazywa się Kitahara. Patrzy się na mnie tak, że aż mi głupio. Zwłaszcza, gdy trener mnie chwali. Wcale nie jestem taki dobry. Powinienem więcej ćwiczyć.”. A więc Minako już od pierwszej klasy miała go na oku. Ciekawe. Po drodze kilka słów o Suzu, jaka jest kochana i daje mu wiele radości samym śmiechem. O Mizuki, że staje się zbyt podobna do niego. Wolałby, by była nieco odważniejsza i łatwiej nawiązywała kontakt z ludźmi. Wiele na temat Rio i jej obsesji. „Zdziwi się, gdy go w końcu znajdzie. Idę o zakład, że wcale mu na nas nie zależy. Gdyby zależało- wysłałby choć kartkę na święta, o alimentach nie wspominając.”. Głównie jakieś bazgroły o piłce, o tym, jak Seki i Nishio go męczą i co jakiś czas pojawiała się Minako. ”Kitahara-senpai zaczepiła mnie dzisiaj na korytarzu i powiedziała, że całkiem nieźle się ruszam. Zachowałem się jak głupek- spiekłem raka, wymruczałem podziękowania pod nosem i już mnie nie było. Ciekawe dlaczego zainteresowała się akurat mną? JEŚLI się zainteresowała. W pierwszej klasie miałem wrażenie, że mnie obserwuje. Teraz, gdy jestem w drugiej, w końcu zaczyna do mnie mówić. Nie powiem, by nie była ładna, ale jest w niej coś… Co mi nie pasuje. A może po prostu nie pasuje mi to, że się mną zainteresowała? No bo która kobieta przy zdrowych zmysłach zainteresowałaby się takim potworem, jak ja?”. Więc to Minako go podrywała. Wiedział, że coś jest nie tak w niej. Szkoda, że nie wiedział co. Zmartwiło ją to, że miał taką opinię o sobie. Może za często mu mówiła, że jest brzydki? Później są wpisy z wielkiej radości i szoku, że został wybrany na kapitana. „Seki coś bredził, że trener nie mógł trafić lepiej. Bzdura! Nishio byłby lepszym kapitanem. Kiedy mam im coś powiedzieć, zaraz się gubię i oczywiście robię te okropne miny. Już teraz niektórzy mnie unikają, a Kitagawa na mój widok nie jest w stanie obronić bramki. Dobrze, że gram z nim w jednej drużynie- inaczej byłoby źle.”. Znalazła też sporo wspomnień związanych z Kubo. „Dziwne, że nigdy wcześniej o nim nie słyszałem. Ma świetną technikę, niekonwencjonalne pomysły i dobrze dobiera sobie zawodników. Kamiya to ryzykowny wybór, ale okazał się trafieniem w dziesiątkę. Chciałbym zmierzyć się z nim na boisku jak najszybciej. Nie dlatego, że wszyscy naokoło mówią mi, że zostałem zdegradowany do pozycji nr 2, ale by sprawdzić swoje możliwości. Jestem ciekawy.” Później znów Kubo, drużyna, trochę rodziny i wreszcie znalazła to, co ją interesowało najbardziej. Wspomnienia z czasu, gdy chodził z Minako. „Minako-senpai czekała dziś na mnie po treningu. Zawsze wychodzę ostatni, więc uniknąłem natarczywego spojrzenia reszty drużyny. Zaproponowałem, że odprowadzę ją do domu, bo robi się późno. Zgodziła się i szliśmy w milczeniu. Muszę przyznać, że potrafi się ruszać. Jest zgrabna i wie, jak się ruszać, by wyglądać, jak najkorzystniej. Trochę to przerażające- kobiety wiedzą co robić, by przyciągnąć uwagę. Tuż przed jej domem przystanęła i złapała mnie za rękę. To było naprawdę zadziwiające. Zaraz po tym, ze wzrokiem wpatrzonym w ziemię, zapytała się czy mam coś przeciwko jej uczuciu do mnie. Zamurowało mnie! Powstrzymałem się przed natychmiastową ucieczką i powiedziałem, że nie. Jak najbardziej nie! Od pewnego czasu mi się podobała. Ale, że było to w obie strony… Jednak popełniłem pierwszy błąd. Stanęła na palcach i mnie pocałowała. Przysięgam, że nie wiem co we mnie wstąpiło. Przycisnąłem ją mocno do siebie i zacząłem całować bez opamiętania. Poddała się temu, choć czułem jakąś rezerwę. W końcu się opamiętałem. Zacząłem przepraszać, że nie wiem co we mnie wstąpiło. Śmiała się, że tego się po mnie nie spodziewała. „Cicha woda brzegi rwie, co?”. Umówiliśmy się na niedzielę na spacer. Nagle zachciało mi się śmiać i śmiałem się całą drogę do domu. Piękna i Bestia! Tylko mnie nie odczaruje pocałunek. Mam przeczucie, że długo ze mną nie pobędzie.”. To była nowość. Wiedział. Zaczęła się zastanawiać, czy jej brat nie jest przypadkiem jakimś jasnowidzem. Szkoda tylko, że nie przewidział co się dokładnie stanie. Spojrzała na zegarek. Miała jeszcze godzinę do wyjścia, więc mogła czytać dalej. Robiło się coraz ciekawiej, choć czuła się nieco winna wchodząc z butami w życie brata. Ale zawsze był enigmą i chciała wiedzieć, co gra w jego duszy. Nagle jej oczy przykuło kilka zdań, które spowodowały u niej wzrost adrenaliny. „Wróciłem radosny, jak skowronek. Po treningu z Minako poszliśmy do kawiarni. Czułem się trochę głupio, ale z drugiej strony byłem zadowolony. Trochę porozmawialiśmy i okazało się, że mamy podobny gust literacki. Zaśmiewaliśmy się z komedii Szekspira i zastanawialiśmy się nad postacią Lady Makbet. W końcu jednak musiałem ją odprowadzić. Na pożegnanie pocałowaliśmy się, choć tym razem kontrolowałem się. Kiedy wróciłem do domu była tylko Rio. Mama była w szkole z Sunako z powodu jej niskich ocen. Suzu wciąż bawiła się u koleżanki, a Mizuki trenowała na basenie przed zawodami. Rio od progu mnie zaatakowała. Znalazła w internecie informację o naszym ojcu. Okazuje się, że nasz ojciec założył rodzinę i wygrał w jakimś konkursie piosenki w Hongkongu. Nie chciała słuchać, że skoro ma nową rodzinę, to nas nie potrzebuje. Gdybym jej nie powstrzymał, to w tej chwili wołałaby taksówkę i jechała na lotnisko. Ten stary dureń porzucił nas i nie wróci. Jestem tego pewien. A jednak przez niego mamy problemy, jakie mamy.”. Musiała na chwilę wyjść i kopnąć w coś, bo złość aż ją rozsadzała. Nie wątpiła, że to jej brat zmusił Rio do milczenia. Matka wciąż wierzyła, że któregoś dnia wróci. Nawet ona czasem miała nadzieję. Skopała murek pod oburzonym okiem sąsiadki i wróciła do lektury. Kilka następnych kartek mówiło o piłce, spotkaniach z Minako podobnych do tego pierwszego i kilku spostrzeżeniach, które musiały go boleć. „Zauważyłem, że Minako chodzi ze mną w miejsca, gdzie jest dużo ludzi i to ludzi, których zna. Przedstawia mnie i widzę błysk rozpoznania w oczach rozmówcy. Zaczynam się zastanawiać, czy nie jest ze mną dla tego wątpliwego podziwu, jaki budzę w jej znajomych? Jej pocałunki stają się sztuczne i wymuszone. Mimo to dalej mi się podoba. Mamy o czym rozmawiać. Choć czasem myślę, że podoba mi się w niej to, że mnie zauważyła. Ale to chyba brzmi okropnie.”. Następnie radość z dostania się do finałów i pierwsze dwa dni, które oznaczały dla niego piekielne dwa miesiące. „FINAŁY! Dostaliśmy się do FINAŁÓW!!! Cieszę się niesamowicie!!! Chyba nigdy nie byłem tak szczęśliwy. Wreszcie zmierzę się z Kubo. Ależ to będzie radość. Minako coś niewyraźnie wygląda. Chciałem ją przytulić, by spytać co się stało, ale mnie odepchnęła. Jutro chce się spotkać wieczorem i porozmawiać. Wydaje się bardzo poważna.”. Z tych wykrzykników przebijało zadowolenie i radość. Zupełnie inny klimat miał następny wpis. „Rzuciła mnie. Dla Kubo. DLA KUBO! To jakiś żart?!?!?! W dodatku boję się, że mogę mieć problemy z kolanem. Spotkaliśmy się w centrum, nie wiem dlaczego akurat tam. Bała się, że urządzę scenę? Mniej więcej jej wypowiedź była taka: „Kanou, jesteś wspaniałym chłopakiem, naprawdę. Ale między nami brakuje jakiejś iskry, chemii… Przepraszam, że tak wyszło. Tak, mam kogoś. Kubo z Kakegawy. Ma w sobie to coś, co powoduje, że moje serce szybciej bije”. Nie chciałem się śmiać, ale to było dokładnie to, co mówiła o mnie. Bolało. Może gdyby nie powiedziała, dla kogo. A może jednak lepiej… Przynajmniej nie przeżyłbym szoku, gdybym ich gdzieś spotkał razem. Chciałem ostatni raz pogłaskać ją po włosach, ale odskoczyła w tył. Bała się, że coś jej zrobię?! Dosłownie kątem oka zauważyłem, że jedzie jakiś samochód. Skoczyłem i złapałem ją w pasie i oboje upadliśmy nieco dalej. Niestety, upadając źle ustawiłem nogę i mocno uderzyłem w asfalt. Poczułem, jak coś szarpie i cholernie boli. Mimo to pomogłem jej wstać, nawrzeszczałem, żeby zabijała się gdzie indziej. Chciałem iść jak najdalej od niej, ale było tak późno, że odprowadziłem ją do domu. Przez całą drogę wciąż przepraszała i przepraszała. Męczyła mnie. Tak po prawdzie, to naprawdę boli to, że mnie zostawiła. Ale skoro jest jej lepiej z Kubo, to co ja mam do powiedzenia? Jutro pójdę do lekarza. Musi mi powiedzieć, co nie tak z kolanem. Ból jest prawie nie do wytrzymania.”. Dalej nie ma żadnego wpisu, aż do tego sprzed tygodnia. Pewnie nie miał ochoty pisać. Zresztą nie było o czym- ból, wściekłość. Ale ta wredna [cenzura] go załatwiła! Mogła to rozwiązać w bardziej delikatny sposób. Zaczęła czytać najnowsze. „Rio jutro wylatuje. Nie podoba mi się to. Nawet jeśli go znajdzie mocno się rozczaruje. Nie powiem, żeby dobrze jej to zrobiło, ale może zmieni nieco nastawienie na niektóre sprawy. Przez ostatnie dwa miesiące była okropna. Dobrze, że pracowała na dwie zmiany, a do domu przychodziła jedynie, by się wyspać, wykąpać i zjeść. Inaczej byłaby nie do zniesienia. Mizuki dostała się do Fujity. To dobrze. Wolę mieć ją pod okiem. Ma irytujący sposób wybierania sobie nieodpowiednich chłopaków. Sunako nie zmieniła się ani trochę. Wciąż zmienia chłopaków, jak rękawiczki, a ja muszę ratować jej opinię. Na szczęście nie muszę używać pięści. Wystarczy spojrzenie. W tym roku przynajmniej raz muszę zdobyć mistrzostwo. Nie pogodzę się nigdy z tą przegraną. Wciąż mnie boli. Co do Minako… Już dawno się z tym pogodziłem i teraz wiem, że wtedy bolało mnie nie serce, ale duma. Wszystko dostało się Kubo- wygrana, Minako, opinie. Ja miałem to swoje cholerne kolano, a on pławił się w radości z wygranej. Jutro Rio wylatuje, a ja mam dziwne wrażenie, że coś się stanie.”. Może jednak miał w sobie coś z wróżki? Sunako nie wierzyła w trzy rzeczy: przeznaczenie, miłość od pierwszego wejrzenia i szczęśliwe zakończenie. Jak na razie chyba te dwie rzeczy dotknęły jej bliźniaka. Oby i trzecia była jego udziałem. Zaczęła czytać dalej. „Zwariowałem. Naprawdę. Wczoraj ściągnąłem do domu całkowicie nieprzytomną dziewczynę. W dodatku coś dziwnego się ze mną dzieje, ilekroć o niej myślę, a myślę zdecydowanie za wiele. To coś zupełnie innego niż było z Minako. Z nią nie czułem się niepewnie, słabo. I zwierzęco. Z jednej strony chcę ją ochronić od wszystkiego, co złe, a z drugiej łapię się na myśli, by się na nią rzucić. Robiliśmy dziś ciastka i nie mogłem się powstrzymać od patrzenia na nią. Straciła całą rodzinę, jest sama, a mimo to potrafi się śmiać i żartować. Dlatego czuję się winny ilekroć wyobrażam sobie ją obok mnie w zdecydowanie jednoznacznej sytuacji. Więc czuję się winny dość często. To musi minąć.”. A więc aż tak go wzięło? Zaczęła się śmiać. Jej nieśmiały, introwertyczny brat miał takie myśli! No proszę. A zawsze pogardzał tymi wszystkimi napalonymi durniami. Jedno jednak trzeba mu przyznać- dobrze nad sobą panował. Spojrzała na zegarek i zaklęła. Jeśli ma jeszcze zanieść Chloe jedzenie to będzie dosłownie na styk. Szybko porwała oba lunche i już biegła w stronę szkoły. Postanowiła zacząć biegać z Ryuujim- nie ma kondycji. Przebiegła tylko trochę i już była cała mokra i zziajana. Za to szybki krok był całkiem niezły. Szła na boisko, gdy usłyszała jakiś krzyk. Skierowała się w tą stronę i zobaczyła tuż przed wejściem na boisko swojego brata, jak darł się na wnuczkę dyrektora. Pierwszy raz widziała go tak wściekłego. Nawet ją przeraziła jego mina, więc nic dziwnego, że Kiyomasa miała rozszerzone oczy i prawie płakała, nie wspominając tego, że trzęsła się, jak osika na wietrze. Za to Ryuuji w najlepsze ścierał gardło.
- … ZAMIAST POMYŚLEĆ!!! JEŚLI JESZCZE RAZ SIĘ TO POWTÓRZY, TO MNIE POPAMIĘTASZ DO KOŃCA ŻYCIA. BEZ RÓŻNICY CZY JESTEŚ WNUCZKĄ DYREKTORA, CZY NIE. ROZUMIESZ?!
Biedaczka zdążyła jedynie skinąć głową i od razu uciekła, nawet nie podnosząc głowy. Była niesamowicie blada. Sunako podeszła do kaszlącego chłopaka. Musiał nieźle nadwerężyć gardło.
- Tobą powinno straszyć się małe dzieci. „Jeśli nie pójdziesz spać, to Ryuuji przyjdzie i się na ciebie zdenerwuje”. Facet, opanuj się. Dobrze wiesz, jaką masz twarz. Ta dziewczyna prawie dostała apopleksji.
- Powinna- warknął- To ona wczoraj nagadała Chloe. Coś o tym, że prowadzi łatwe życie i jest rozpieszczoną córeczką. O tym, że jest intruzem i przyjęła tę pracę tylko po to, by pomiatać innymi. Nie mogłem tego odpuścić. Od momentu, gdy sama się przyznała z samego rana i zaczęła przepraszać Chloe chciałem jej powiedzieć co o niej myślę. Przynajmniej oszczędziłem jej wstydu i poczekałem, aż wszyscy sobie pójdą- odetchnął i twarz lekko mu się wypogodziła- A ty co tu robisz?
- Mam lunch dla Chloe. Mama rozpaczała, że nie zdążyła nic rano zjeść, więc będzie głodna i wysłała mnie. Bo ty swoje wziąłeś?
- Tak. Idę na lekcje. Pospiesz się.
Jak gdyby nigdy nic poszedł, choć dalej był zły. Chyba pierwszy raz widziała go tak wściekłego. Jednak miłość robi z ludzi durniów. Pomyślała o dziewczynach ze swojej klasy, które na pewno dadzą jej wykład i postanowiła zwiać z pierwszej lekcji. Usiadła sobie na murawie i patrzyła na boisko. Nie myślała o niczym konkretnym, pozwoliła swoim myślom swobodnie płynąć. Jakoś w połowie lekcji drzwi od kantorka trenera się otworzyły i wyszła z nich Chloe. Miała słuchawki na uszach i stanęła na środku boiska. Zaczęła jakąś dziwną rozgrzewkę- podskoki ze skrzyżowaniem nóg, głębokie skłony, szpagaty. Następnie zaczęła tańczyć, a Sunako od razu wiedziała co to- balet nowoczesny. Widziała kiedyś w telewizji dwa przedstawienia. Jednak tamci nie poruszali się tak szybko i z taką gracją, jak Chloe. Bez problemu stawała na palcach, robiła szybkie obroty, a włosy starały się nadążyć za właścicielką. Widać było, że czerpie z tego dziką przyjemność. Tańczyła pewnie do rocka, lub czegoś szybszego. Zaczęła kręcić piruety, skakać wysoko i wykonywać gwiazdy. W końcu padła na boisko i leżała leniwie machając stopami. Sunako parsknęła i zeskoczyła z murku. Stanęła nad Chloe- dziewczyna miała zamknięte oczy i sobie podśpiewywała cicho pod nosem.
- Chloe?
Otworzyła oczy i uśmiechnęła się zdejmując słuchawki i siadając.
- Nie powinnaś mieć teraz zajęć?
- Powinnam. Ale i tak bym się spóźniła, więc postanowiłam olać pierwszą lekcję. Zamierzasz dać mi wykład?
- Nie. Sama często zwiewałam. Muszę się wykąpać, bo się nieźle spociłam. Poczekasz chwilkę? Tutaj, albo w mojej kanciapie.
Zawsze była ciekawa, jak wygląda miejsce, w którym trener urzęduje. W sumie nic wielkiego- mały pokoik z przyległą toaletą, czajnik stojący na dużym biurku, krzesło i pełno papierów. Magazyny sportowe stały w kilku kupkach, kartki całe zabazgrane walały się po całym biurku. Widocznie Chloe nie lubiła porządku, albo nie umiała go utrzymać. Sunako za to zawsze była pedantką. Wszystko musiało mieć swoje miejsce. Zresztą, jej cała rodzina to do siebie miała, prócz Suzu, ale ona była jeszcze mała. Dlatego bałagan, który w jej pokoju robiła nowa współlokatorka był czymś ciężkim do zniesienia. Jedna kartka przykuła jej wzrok- była cała zabazgrana, jakby ktoś chciał coś napisać, ale nie wiedział jak. Wyglądało to na list, który zaczynał się od: „Yoshiharu”, ale dalej wszystko było pokreślone.
- To list do mojego przyjaciela. Jest w Niemczech.
Obróciła się i zaczęła śmiać. Chloe miała na głowie turban zrobiony z ręcznika, a i tak większość włosów się spod niego wymykała.
- To nie takie śmieszne. Wiesz, jak ciężko jest do kogoś napisać list po trzech latach?
- Nie pisaliście do siebie?
- Nie. Wysyłaliśmy sobie zdjęcia, upominki… Nam słowa nie były potrzebne. Jednak boję się, że mógł usłyszeć o katastrofie i uznać mnie za martwą.
- Bardzo by to przeżył, prawda?
- Bardzo. Byłam z nim bardzo blisko. Śmiem nawet twierdzić, że takiej zażyłości nie ma nawet w małżeństwach.
- Byliście parą?
- Nie- zaczęła się śmiać- Znaliśmy się zbyt dobrze, by się sobie podobać. Choć trzeba mu przyznać, że zawsze był przystojny, choć nie wiem, jak teraz. Od roku nie dostałam od niego żadnego zdjęcia. Wiem, że żyje, bo na urodziny przesłał mi życzenia.
- A kiedy masz urodziny?
- 29 czerwca.
- A ja, to znaczy my, 2 listopada.
- A właściwie to czemu przyszłaś akurat na boisko? Już się za mną stęskniłaś?- pytała z uśmiechem, ale myślami wciąż była daleko. Pewnie przy swoim przyjacielu. Ciekawe, czy ona wie, że Ryuuji świata poza nią nie widzi. I czy ona też coś do niego czuje? Patrząc na nią bardzo wątpiła. Wydawała się być zakochana w tym całym Yoshiharu. Pary, które były kiedyś przyjaciółmi z dzieciństwa najczęściej zdawały egzamin i były szczęśliwe.
- Nie zdążyłam nawet zatęsknić. Mama dała mi dla ciebie lunch. Stwierdziła, że skoro zaspałaś i nie zdążyłaś zjeść śniadania, to padniesz z głodu.
Wyciągnęła paczkę z jedzeniem i ze śmiechem oglądała, jak dziewczyna dosłownie rzuca się na nie.
- Co się śmiejesz? Nie dość, że całą drogę do szkoły biegłam na głodzie, to musiałam drzeć się na tych durniów. To naprawdę zabiera energię.
- Dlaczego na nich krzyczysz? Inaczej nie można?
- Inaczej nie słuchają. Dałam im dziś plan treningu indywidualnego i musiałam wysłuchać osiemdziesięciu skarg. Czyli dokładnie tylu, ilu jest zawodników. Możesz mi wierzyć, że to nic przyjemnego, zwłaszcza, jak ma się pusty żołądek.
Pochłonęła w mgnieniu oka połowę paczki i rozsiadła się wygodnie na podłodze.
- Właściwie, to dlaczego w twoim pokoju jest tylko jedno łóżko? Akira mówiła mi, że mieszkała tam twoja starsza siostra.
- Tak, ale ona chciała spać na futonie. Twierdziła, że to poprawia krążenie i wpływa na pamięć. I zajmuje mniej miejsca.
- Dużo się uczyła?
- Zawsze. Zawsze we wszystkim najlepsza, choć w przeciwieństwie do Mizuki i Ryuujiego musiała przeznaczać na to dużo pracy. Była zbyt ambitna. Zarówno w szkole, jak i na studiach. Bez różnicy, czy była zdrowa, chora, wyspana, niewyspana… Zawsze siedziała nad książkami i kuła. Wściekała się o najmniejszy hałas.
- Dlaczego była aż tak zapracowana? Ambicja ambicją, ale to już chyba przesada.
- Miała plan… Twierdziła, że kiedy skończy studia na najlepszych ocenach, co też jej się udało, wtedy ruszy na poszukiwania ojca. Wszystkie pieniądze ze stypendium odkładała na podróż.
- Co się stało z waszym ojcem? Akira na każde wspomnienie o nim ma łzy w oczach.
- Poznali się podczas trzęsienia ziemi w Tokio. Nie wiem czy kojarzysz- często się o nim wspomina. Mama była wtedy pielęgniarką, zdrowie jej na to pozwalało. I to ona była tą, która wyciągnęła mojego ojca spod zwalonej ściany, zabrała do domu i się nim opiekowała dopóki nie wydobrzał. Był Anglikiem i nazywał się Billy Herbay. Rudzielec o zielonych oczach, wysoki, dobrze zbudowany o delikatnych rysach twarzy. Zaraz po ozdrowieniu znalazł właśnie ten dom, zamieszkał tu i znalazł dobrze płatną pracę- był muzykiem. Potrafił grać na sześciu instrumentach, śpiewał cudownie i nieźle tańczył. Gdy miał już dość pokaźny majątek odnalazł mamę i poprosił ją o rękę. Niestety zgodziła się. Od razu zaszła w ciążę z Rio. Były problemy z porodem i musieli długo odczekać, nim postarali się o kolejne dziecko. Z tego co wiem, był najwspanialszym ojcem. Tak przynajmniej twierdzi Rio. Bliźniaki były dla nich szokiem. Ojciec powoli przestawał pojawiać się w domu, więc mama sama nami się zajmowała. W dwa lata później urodziła się Mizuki i niby wszystko znów było cudownie. Bawił się z nami, śpiewał… Wtedy był chyba najwspanialszy okres naszego życia. Mama była zdrowa i wesoła, Rio w pełni szczęścia. Ryuuji śmiał się często i śpiewał od rana do wieczora. Ja uwielbiałam tatę i wspólnie z nim układałam kwiaty. Mizuki jednak była odstawiona nieco na boczny tor. Ojciec skupiał się na Rio i mnie, więc to głównie mój brat zajmował się nią. Stąd pewnie to ich przywiązanie do siebie. Ale wszystko co dobre się kończy. Mama ponownie zaszła w ciążę, a ojciec miał tego dość. I któregoś dnia zwinął swoje rzeczy, zapakował do samochodu i zniknął. Mama była wtedy jakoś w siódmym, może ósmym miesiącu. Ciąża przebiegała okropnie- choroby, bóle, zagrożenie płodu… Jednak na szczęście Suzu urodziła się zdrowa i cała. Ale mama nie podniosła się. Miała złamaną kość ogonową, zapalenie płuc i przez pewien czas podejrzewano u niej raka. Gdyby nie dziadkowie, którzy wydziedziczyli mamę za małżeństwo z obcokrajowcem, pewnie odebrano by jej prawa rodzicielskie. W sumie o ojcu tyle. Rio się uparła, że go znajdzie. Ja i Ryuuji nienawidzimy go z całego serca. Mizuki zdaje się obojętna, Suzu nigdy go nie widziała. Ale niestety za każdym razem, gdy któreś z nas patrzy na mamę ma łzy w oczach. Ja mam jego włosy i uśmiech, Ryuuji posturę i ruchy, Mizuki delikatne rysy twarzy, Suzu zielone oczy, a Rio jakoś ogólnie go przypomina, choć nie odziedziczyła żadnej konkretnej cechy. Ale od kiedy odszedł w domu są same problemy. Rio wzięła się za naukę tak bardzo, że nic innego ją nie obchodziło. Ryuuji zamknął się w sobie, przestał śpiewać i wyżywał się piłce. Ja staram się zapomnieć, szukać na siłę znajomych. Mizuki zrobiła się chłodna i daleka. Jedynie Suzu jakoś to nie dotknęło.
Rozgadała się i znów ją wściekłość wzięła. I ta idiotka, jej siostra, kogoś takiego chciała odszukać!!! Warknęła ze złości. Spojrzała na Chloe, która patrzyła przed siebie pustym wzrokiem. Bojąc się, że znów wpadła w ten dziwny stan pomachała jej dłonią przed twarzą. Aż odetchnęła z ulgi, gdy uśmiechnęła się.
- Przepraszam. Myślałam, że nie tylko ja mam problemy, a wy ze swoimi musicie jeszcze moje znosić.
- Daj spokój. Jest nam z tobą dobrze, naprawdę- spojrzała na zegarek- Dobra, ja lecę na lekcje. Trzymaj się.
Jak mogła się spodziewać, jej „przyjaciółki” zrobiły jej wykład na temat świętoszkowatego prowadzenia się.
- Możecie już przestać?! Od teraz nie będę z wami chodzić na żadne imprezy! Jak mogłyście pozwolić na to, żeby on mi wrzucał coś do napoju? To wy powinniście mi o tym powiedzieć, a nie barman!
- To miał być tylko żart. Nie denerwuj się.
- Żart?! A jakby mnie zgwałcił pod wpływem tego narkotyku? Nie pomyślałyście o tym?
- Przesadzasz.
- Ja przesadzam? Wiecie, co z wami zrobiłby mój brat, gdyby się dowiedział?!
To podziałało. Ryuuji miał nie tylko opinię chłodnego i przerażającego kapitana, ale znany był z „tłumaczenia” niektórym, że honor jego siostry ma pozostać niezbrukany. Zamknęły się i odwróciły do niej plecami. Westchnęła. Nie lubiła nikim zatykać czyjejś gęby.
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.